Na ratunek!

Zdążyć z pomocą

Autor: Joanna 'Taun_We' Kamińska

Na ratunek!
Odmian gier bazujących na mechanice "memo" na rynku jest dziesiątki, a mimo to wydawcy nie ustają w wydawaniu kolejnych tytułów bazujących na sprawdzonym pomyśle. Na ratunek!  jest nową propozycją, dzięki której maluchy będą miały sposobność sprawdzenia swojej pamięci.

Stefan Kołecki stworzył grę polegającą na parowaniu różnych komponentów składających się na logiczną całość. Jednakże, żeby stworzyć taką parę, najpierw należy zapamiętać obrazki stopniowo osłanianych kafelków. Całość została obleczona w przyjemną dla oka szatę graficzną autorstwa Macieja Szymanowicza i opakowaną w temat zawsze będący na czasie, bo jak inaczej określić niesienie pomocy osobom poszkodowanym w wypadkach.

Każdy z uczestników dysponuje czterema pojazdami ratunkowymi: wozem strażackim, policyjnym radiowozem, holownikiem oraz karetką. Odpowiadają im 24 kafelki wypadków, po sześć każdego rodzaju. Policja łapie wszelkich złoczyńców, pogotowie drogowe obsługuje rozmaite kolizje, zaś karetka i wóz strażacki wyjeżdżają do wydarzeń dla nich właściwych. W puli znajdują się również 4 kafelki fałszywych alarmów. Jakoś wykonania komponentów jest zadowalająca, grube żetony powinny wytrzymać użytkowanie przez młodszych uczestników zabawy.

Przed rozpoczęciem zabawy, żetony wydarzeń są tasowane i rozkładane. Podobnie żetony pojazdów. I to w zasadzie wszystko. W swojej turze uczestnik odsłania kafelek pojazdu, a następnie próbuje odgadnąć właściwy żeton wypadku. Jeśli trafi, wówczas zabiera zdobycz, odsłania kolejny swój pojazd i ponownie próbuje odgadnąć prawidłowe wydarzenie. Dla ułatwienia kafelki wypadków mają obramówki w kolorze odpowiadającym barwie pojazdu ratunkowego, co ułatwia klasyfikację znaleziska.

W przypadku niepowodzenia oba kafelki są zasłanianie i rozpoczyna się tura następnego gracza. Ten z kolei ma już ułatwione zadanie, bowiem zna położenie przynajmniej jednego wydarzenia. Pamięć należy wytężyć również z innego powodu: w przypadku odsłonięcia płytki fałszywego alarmu pechowy gracz otrzymuje żeton alarmu. Tych płytek należy się wystrzegać, bowiem 5 taki żeton oznacza automatyczną eliminację uczestnika. I to w zasadzie wszystko co oferuje rozgrywka trwająca do momentu pobrania wszystkich z kafelków wypadków.

Na ratunek! może  nie jest samo w sobie przełomową grą, ale – biorąc pod uwagę śmiesznie niską cenę – stanowi całkiem interesującą propozycję na brzydkie popołudnie. Wydawca estymuje czas pojedynczej partii na 20 minut i zabawa w pełnym gronie czterech osób spokojnie zamyka się w tych ramach. Estetyczne żetony są przyjemne w odbiorze, zaś tematyka skłania do rozmaitych dydaktycznych pogaduszek skierowanych do dzieci. Co prawda niektóre płytki są nieco zbyt abstrakcyjne, jak na przykład haker, szczęśliwie jest to zdecydowana mniejszość nie psująca przyjemności jaką ma być zabawa z dzieckiem.

Wydawca deklaruje minimalny wiek graczy na 5 lat i jest to w pełni poprawna prognoza, dziecko w tym wieku bez problemu poradzi sobie z trudnym obowiązkiem niesienia pomocy poszkodowanym. Z perspektywy osoby dorosłej warto dostrzec drobny lecz funkcjonalny trik, jakim jest fałszywy alarm. Ten prosty kafelek skłania do lepszego zapamiętywania odsłoniętych płytek, bowiem nieostrożne odsłanianie ich może zakończyć się przedwczesną porażką.

I patrząc Na ratunek! z perspektywy tematyki, estetyki oraz ceny gry, trudno nie napisać, iż jest zupełnie udana gra dla najmłodszych. Ani lepsza, ani gorsza od większości innych memo, na pewno gwarantująca kilkanaście minut dobrze spędzonego czasu z pociechami. I w zasadzie o to chodzi.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry do recenzji.