My First Activity

Dwujęzyczne kalambury

Autor: Balint 'balint' Lengyel

My First Activity
Kalambury! To proste słowo, często obce dzieciakom, skrywa w sobie frajdy. Jest to zabawa, która sprawi pociechom wiele przyjemności, jak również rozwinie ich umiejętność przedstawiania rozmaitych pojęć za pomocą różnorodnych środków ekspresji.

My First Activity, bo o tym tytule mowa, idealnie wkomponowuje się w segment edukacyjnych gier skierowanych do młodszych dzieci. Celowo piszę młodszych, bowiem wydawnictwo Piatnik oznaczyło grę jako propozycję dla czterolatków i zasadniczo tytuł sprawdza się podczas zabawy z maluchami w tym wieku. W rozgrywce może wziąć udział od 3 do 6 uczestników, chociaż dobrze by było, aby w rywalizacji uczestniczyło 4 graczy. W przypadku zabawy w tercecie, uczestnicy muszą ograniczyć się do współpracy, szersze zaś grono otwiera opcję sformowania dwóch drużyn oraz konkurencji pomiędzy nimi.

Jeśli chodzi o autorów gry, Sandrę Eberl oraz Elizabeth Hablit, to próżno szukać informacji na ich temat. Nawet największy serwis o grach czyli BoardGameGeek.com milczy w tej kwestii. Od razu więc zajrzyjmy do wielokolorowego pudełka w środku którego nabywcy znajdą sześcioczęściową planszę, 165 kart, dwa słonie oraz niemalże symboliczną instrukcję.

Warto zatrzymać się przy kartach. Spójrzmy na ich wykonanie. Są strasznie cienkie, a przez to podatne na uszkodzenia, o co raczej łatwo podczas zabawy z dziećmi. Ważniejsza jest jednak oprawa graficzna kart. Te przedstawiają ilustrację przynależącą do kilku kategorii. Mogą to być przedmioty, osoby albo aktywności. Grafiki są proste, ale za to bardzo czytelne. To, co jednak może zainteresować wielu rodziców, to fakt, iż każda karta zawiera również określenie właściwe dla ilustracji. Samo w sobie nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, iż nomenklatura jest polsko-angielska, co zdecydowanie podnosi walory edukacyjne tytułu.

A sama zabawa? Motywem przewodnim jest przeprowadzenie słonika (lub słoników – zależnie od wariantu) przez całą dżunglę ku wodopojowi. Jeśli przy stole spotka się czterech uczestników, wówczas można podzielić się na dwa zespoły i drużynowo rywalizować o palmę pierwszeństwa, zaś w przypadku zabawy w gronie trzyosobowym cała drużyna wspólnymi siłami próbuje dotrzeć do strumienia. Praktyka pokazała jednak, że liczy się dobra zabawa i zarówno powyższa koncepcja, jak i bardziej szczegółowe reguły mogą być modyfikowane wedle uznania i intuicji uczestników.

Jak wygląda pojedyncza tura? Gracz wylosowuje kartę ze stosu kolorystycznie dopasowanego do pola, na którym stoi słoń i próbuje przekazać hasło reszcie graczy: swoim kolegom z drużyny lub całemu zespołowi, zależnie od wariantu. Może to uczynić na trzy sposoby: rysując, opisując lub pokazując. Jeśli kompani odgadną przedmiot zagadki, wówczas słonik przemieszcza się o jedno pole do przodu, zaś w przypadku niepowodzenia zwierzątko pozostaje na swoim miejscu, a tura przechodzi na konkurentów, no chyba że gra rozgrywana jest we wspomnianym wariancie kooperacyjnym.

I to w zasadzie wszystko co należy wiedzieć o tej grze. Trudno tutaj mówić o zwycięzcach i pokonanych. My First Activity to tytuł, którego celem jest ćwiczenie umiejętności ekspresji, czy to werbalnej, czy raczej w formie rysunku lub pantominy. W tym elemencie, walory gry są wprost nie do przecenienia, zwłaszcza, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby spróbować albo pograć z wykorzystaniem języka angielskiego, albo wręcz wykorzystać karty do innych edukacyjnych celów, nawet niezwiązanych bezpośrednio z samym tytułem.

Pozycji można wytknąć to, że niektóre karty mogą sprawiać trudność pociechom w należytym przedstawieniu ilustracji. Jednak sytuacje takie raczej należą do rzadkości, zaś w przypadku obecności osoby dorosłej ten problem łatwo zniwelować dzięki podpowiedziom, sugestiom itp. Mam też pewne wątpliwości odnośnie przedziału wiekowego dzieci, do których jest adresowana ta gra. Co prawda czterolatek jest w stanie pograć, ale jednak pięciolatek poradzi sobie lepiej. Z kolei siedmiolatek dość szybko zacznie się nudzić. Z drugiej strony przedział 4-7 lat nie jest wcale aż taki wąski, a co więcej maluchy z którymi grałem każdorazowo podchodziły do zabawy bardzo entuzjastycznie, same często wychodząc z inicjatywą rozegrania kolejnej partii. A to chyba najlepsza rekomendacja.

Czy coś więcej można napisać o My First Activity? Chyba niewiele, wszakże to bardzo prosty tytuł. Nie należy jednak go ignorować, bowiem stanowi bardzo interesującą propozycję na prezent dla dziecka. Później pozostaje już tylko grać i grać.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Piatnik za udostępnienie gry do recenzji.