» Recenzje » Mondo

Mondo


wersja do druku
Mondo
Często autorom gier planszowych brakuje nowatorskich pomysłów. W takich sytuacjach czasem pożyczają oni rozwiązania z innych gier. Niektórym tytułom nie wychodzi to na dobre i dana mechanika wydaje się doklejona na siłę, nie pasuje do tematu. Kiedy indziej autor potrafi dobrze wykorzystać "ukradziony" zbiór zasad, jednak w nowej stylistyce nie wyróżnia się on niczym szczególnym. Najrzadziej zdarza się udoskonalić wizję autora pierwowzoru i doprowadzić ją do poziomu doskonałości. Jednak niektórym się to udaje – na przykład Michaelowi Schachtowi w grze Mondo. Po pierwszej rozgrywce Galaxy Trucker Vlaady Chwatila wydawał mi się grą idealną. Po drugiej – nudną. W tytule tym najpierw budujemy statek, a następnie wyruszamy nim w daleką podróż. I tak trzy razy. O ile sama konstrukcja kosmicznego wehikułu przypadła mi do gustu, to druga część wydaje mi się nudna i straszliwie losowa. Schacht w swojej grze "zapożyczył" mechanizm budowy i jedynie na jego podstawie stworzył, moim skromnym zdaniem, o niebo lepszą grę. Naszym celem jest "stworzenie nowego świata", czyli ułożenie z kafelków fragmentu lądu lub wysp. Oczywiście, każdy gracz ma za zadanie zdobyć jak najwięcej punktów zwycięstwa. Rozgrywka składa się z dwóch części. Najpierw wszyscy jednocześnie budujemy, później podliczamy punkty za utworzony teren. I tak trzy razy. Pierwszy etap wygląda identycznie jak we wspomnianym hicie czeskiego projektanta. Otóż jedną ręką możemy wyciągać ze stosu kafelki, aby je położyć na własnej planszy gracza (co zaskakujące, nie muszą one pasować do innych) lub odłożyć, kiedy nam nie pasują. Niestety, raz położonego żetonu nie można już przesunąć. Wszystko byłoby proste, gdyby gracze robili to oddzielnie. W rzeczywistości nie dość, że uczestnicy rozgrywki robią wszystko jednocześnie, to muszą się spieszyć, aby skończyć wyspę, zanim skończy się czas.
Układanie kafelków na czas może być naprawdę fajną i, co zaskakujące, dosyć wymagającą zabawą. W grze prawie nie ma elementu losowego, więc wszystko możemy, a wręcz musimy, zaplanować. Bez wyraźnej wizji naszego kafelkowego lądu szansa na zwycięstwo jest nikła. Na nasze nieszczęście, plany lubią być psute – najczęściej przez przeciwników. Kafelków jest niedużo i bardzo często ten jedyny, poszukiwany przez nas, bez którego nie można ukończyć wyspy, leży na planszy przeciwnika. Czasem wróg zrobi to niechcący, czasem specjalnie – pewne jest, że nigdy nie będzie miał wyrzutów sumienia. Dodatkowym atutem są trzy warianty gry: podstawowy, zaawansowany oraz ekspert. W pierwszym musimy jedynie zbudować wyspę. Jest on najnudniejszy, bo za każdym razem możemy zbudować dokładnie to samo. W zaawansowanej wersji gry dochodzi zadanie dla wszystkich graczy. Losujemy je przed każdą rundą. Osoba, która je najlepiej wykona, otrzyma dodatkowe 4 punkty. Ten, kto poradzi sobie najgorzej, 4 punkty musi odjąć. Zadania bardzo się różnią. Podczas jednej rundy musisz mieć najwięcej zwierząt morskich, podczas drugiej największy las. Robi się trudniej i ciekawiej. Jeśli uważasz, że jesteś już na poziomie eksperta, przed grą wyjmujesz także kafelki misji. Podczas kreowania własnego świata możesz wziąć najwyżej dwa z nich. Za wykonane zadania dostajesz odpowiednią ilość punktów. Jeśli Ci się nie udało, no cóż… Punkty znikają. To zdecydowanie najfajniejszy wariant gry. Musimy zwracać uwagę i na zadania, i na misje. Poza tym, czas jest krótszy o 2 minuty (to naprawdę dużo, uwierzcie mi). Tylko w tym wariancie limit czasu upływał, kiedy droga do końca była jeszcze daleka. W łatwiejszych wariantach zawsze można było spokojnie zdążyć przed czasem.
No właśnie, ja problemów nie miałem, a inni? Tu wychodzi największa, i jedyna, wada gry. Niektóre osoby po prostu nie umieją w nią grać. Już w podstawowym wariancie pewnym graczom zdarza się nie zmieścić w limicie. Podczas gdy moje wyniki są w okolicy 80 punktów, oni nie są w stanie zdobyć dziesięciu. Tak więc jeśli zawsze jako pierwszy kończyłeś statek w Galaxy Truckerze, to z Mondo też nie powinieneś mieć problemów. Gra posiada również szereg zalet, o których jeszcze nie wspomniałem. Na pewno należy do nich skalowalność. Rozgrywka zawsze jest przyjemna, choć im więcej osób, tym bardziej liczy się doświadczenie (mniej kafelków przypada na gracza, więc trzeba szybko znaleźć te odpowiednie). A kiedy w okolicy nie ma współgraczy? Wtedy można zagrać w tryb solo! Jest on naprawdę świetny. Da się w niego przegrać, a już w wariancie ekspert o wygraną trzeba dobrze się postarać. W kwestii wydania też nie mam zastrzeżeń. Plansze graczy są grubsze niż zwykłe plansze w większości gier. Nawet plansze graczy z 7 Cudów Świata są cieńsze. Żetony również nie odstają grubością. Grafiki są przyjemne dla oka i zapewniają bardzo dobrą czytelność podczas rozgrywki. Instrukcja świetnie wyjaśnia wszystkie zasady.
Czyli wychodzi na to, że Mondo to gra idealna. Dla mnie - na pewno tak właśnie jest. Urzekła mnie ona połączeniem gier czasu rzeczywistego (takich jak Dobble, Flix Mix, czy Futbol Ligretto) z wymaganiem dość dużego wysiłku umysłowego od graczy. Mimo to, na pewno nie jest pozycją "ciężką" – ma bardzo proste zasady (łatwo ją wytłumaczyć każdemu) i krótki czas rozgrywki (zachęca do rewanżu, i jeszcze jednego rewanżu, i jeszcze…). Pomimo mojego zachwytu, radzę osobom niepewnym swoich sił spróbować zagrać u kolegi bądź na konwencie. Życzę im, aby zaczęły zabawę z najlepszą grą ostatnich miesięcy. Brawa dla Michaela Schachta! (Cała masa wielkich) Plusy(ów):
  • ogromna przyjemność z rozgrywki
  • świetne wykonanie
  • duża regrywalność
  • dobra skalowalność
  • świetny tryb solo
  • proste zasady
  • krótki czas rozgrywki
(Jeden, mały) Minus:
  • niektórzy nie umieją grać
Dziękujemy wydawnictwu Rebel za udostępnienie gry do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta



Czytaj również

Mondo
Świat z kartonowych kafli
- recenzja
PB8: Mondo vs Mondo Sapiens
Planszowe boje - część 8.
X-Men: Bunt mutantów
Tacy sami, a mutant między nami
- recenzja
Odjechane Jednorożce: Bez cenzury
Konie w galopie?
- recenzja
Marvel: Rękawica Nieskończoności
List miłosny do Thanosa
- recenzja

Komentarze


~Rudolf

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
fajny minus:-) To tak jak w szachach - niektórzy nie umieją grać.
20-09-2011 10:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.