Metro 2033: Przełom

Każdy sobie mutka skrobie

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Metro 2033: Przełom
Uniwersum Metro 2033… ze znanego nam świata pozostały jedynie zgliszcza. Nieliczni, którzy mieli szczęście (pecha?) kontynuują życie w podziemiach moskiewskiego metra. Pomimo trudnych warunków, ludzie nie mogli egzystować bez podziału na grupy, zaś w grze Metro 2033: Przełom to gracze staną na ich czele.

Karciankę, w której zawalczymy o dominację w moskiewskim metrze, stworzył Evgeny Nikitin, autor zupełnie nieznany w Polsce. Spod jego rąk wyszła bardzo łatwa do opanowania produkcja, w której od 2 do 5 graczy będzie miało okazję sprawdzić się w roli liderów podziemnych Frakcji, mając na celu powiększenie populacji swojego stronnictwa. Droga do zwycięstwa nie obędzie się bez zdobywania zasobów, poskramiania mutantów, a i pomoc bohaterów będzie nieodzowna.

Nim jednak staniemy na czele podziemnych stronnictw, sprawdźmy czym będziemy posługiwali się w trakcie gry. Pudełko Metro 2033: Przełom kryje w sobie 133 karty – 72 Zasobów, 30 Stacji, 14 Zagrożeń, po 6 Karawan i Bohaterów oraz 5 Frakcji. Ponadto otrzymujemy jeszcze 50 znaczników Frakcji w 5 kolorach graczy oraz instrukcję.

Aby przystąpić do zabawy wystarczy rozdać graczom znaczniki Frakcji. Każdy gracz układa 5 znaczników nad kartą wybranego stronnictwa, zaś pozostałe lądują w ogólnej rezerwie w zasięgu innych graczy. Resztę kart należy przetasować, rozdać graczom po 5 z nich i położyć talię na stole, odkrywając z niej jeszcze 3 wierzchnie karty (tzw. Bazar).

Przebieg rozgrywki jest bardzo prosty – kolejno uczestnicy wykonują tylko jedną z trzech poniższych akcji:

Ponadto w dowolnym momencie możemy Wykonać Misję, o ile stan naszych zasobów na to pozwala oraz dokonać Porządkowania, czyli odrzucenia zagranych wcześniej kart, by przywrócić wykorzystane znaczniki Frakcji w liczbie równej kosztowi karty. Supremacją w metrze będzie cieszyć się osoba, która jako pierwsza zdobędzie 10 znaczników swojej Frakcji (włącznie z 5 startowymi).

Proste? Nawet bardzo. Aby nieco skomplikować rozgrywkę, Evgeny Nikitin zadbał o różnorodność kart:

Metro 2033: Przełom przy pierwszym kontakcie zaskakuje dosyć obszerną jak na karciankę instrukcją. Szybko okazuje się, że powodem takiego stanu rzeczy są liczne przykłady oraz layout. Z kolei same zasady są bardzo łatwe do przyswojenia, co skutkuje czerpaniem radości już od pierwszego spotkania z tytułem. Nikitin zaprojektował prostą mechanikę, przy której nie ma wielu okazji do główkowania. Grze nie można za to odmówić dynamiki, która stoi na wysokim poziomie – tury graczy trwają dosłownie chwilę, nawet jeżeli wśród współgraczy trafi się jakiś maruder.

Rozgrywka toczy się wokół gromadzenia Zasobów, w czym wymierny udział ma tzw. Bazar. I to właśnie on w dużej mierze generuje losowość przy większej liczbie uczestników. Niezależnie od konfiguracji osobowych Bazar zawsze tworzą trzy karty. Jak więc łatwo się domyślić, w większym gronie trudniej o zaplanowanie dalszych akcji. W końcu mała szansa, że pożądana przez nas karta ostanie się aż do naszej kolejnej tury. Losowość jest spora, lecz ze względu na mnogość kart niemal zawsze możemy dociągnąć coś wartościowego. Niemniej zabawa jest ciekawsza w większym gronie, gdyż w duecie bardzo łatwo o beznamiętne dobieranie kolejnych kart, by wypełnić misję nie oglądając się na rywala.

W grupie więcej dzieje się na stole, zaś przywoływanie Mutantów staje się interesującym rozwiązaniem. Nawet to jednak nie zmienia dosyć poważnej wady – teoretycznie gracze stoją na czele rywalizujących ze sobą Frakcji, ale podczas zabawy w ogóle tego nie czuć. Każdy dba o swój ogródek, okazyjnie wybierając ruchy przeszkadzające wrogim liderom. Cierpi na tym nie tylko grywalność, lecz przede wszystkim klimat. A szkoda, bo w przeciwieństwie do mechaniki ilustracje są całkiem klimatyczne. Owszem, trafiło się parę baboli, m.in. proste rysunki bohaterów czy "ciosana" kreska w przypadku niektórych stacji, jednakże wizualnie tytuł utrzymano w duchu uniwersum. Wszechobecna szarzyzna oraz ilustracje zasobów czy mutantów dobrze wpasowują się w atmosferę postapokaliptycznego świata.

Na koniec trzeba wspomnieć o paru dziwnych rozwiązaniach. Po pierwsze, który normalny mieszkaniec metra posyła mutanty do walki? Bo w Metrze 2033: Przełom to gracze wysyłają potwory przeciw sobie, co poważnie nadwyręża wyrozumiałość osób zaznajomionych z uniwersum (i pewnie nie tylko ich). Inną bolączką rzucającą się w oczy jest brak możliwości uszczuplenia stronników wrogiej Frakcji. Jakże to, walczymy o powiększenie populacji naszego "stadka", a nie możemy ograniczyć pozostałych?

Prosta mechanika wraz z klimatycznym wydaniem i czerpaniem z książkowego uniwersum sprawdzają się całkiem przyzwoicie, o ile zasiądziemy do stołu z właściwym nastawieniem. Metro 2033: Przełom jest grą prostą, ale też przyjemną przy odpowiednim dawkowaniu. Nie oczekując od niej zbyt wiele "móżdżenia" można dobrze spędzić kilkadziesiąt minut.

Plusy:

Minusy:

Dziękujemy wydawnictwu Ogry Games za udostępnienie gry do recenzji.