Marvel: Rękawica Nieskończoności

List miłosny do Thanosa

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Marvel: Rękawica Nieskończoności
Uniwersum Marvela to wdzięczny materiał dla wszelakich twórców – świat wykreowany przez komiksy amerykańskiego giganta to w końcu świetna baza nie tylko dla filmowców, ale także twórców gier, w tym karcianek. Ze słynnej marki skorzystali też autorzy Listu miłosnego, Alexander Ortloff i Seiji Kanai, którzy przerobili swój hit na marvelową modłę.

Rękawicę Nieskończoności wydano w plastikowym opakowaniu umożliwiającym jego zawieszenie, które mieści dobrej jakości woreczek z klimatyczną grafiką. W środku znajdziemy wszystko, co potrzebne do zabawy: 36 kart, 9 żetonów mocy, 2 suwaki służące do oznaczania punktów życia zespołów i krótką instrukcję. Pod względem estetyki trudno o jakikolwiek zarzut – wszystkie komponenty wykonano z dbałością, a komiksowe grafiki na kartach z pewnością ucieszą fanów Marvela.

Uważny czytelnik spostrzegł, że powyżej wspomniałem o zespołach i ich poziomie życia, czyli elementach nieobecnych w podstawowym Liście miłosnym. Powód jest prosty – autorzy dosyć znacząco – jak na tak nieskomplikowaną grę – zmodyfikowali założenia pierwowzoru. W Rękawicy Nieskończoności jedna osoba wciela się w Thanosa, tworząc tym samym jednoosobową drużynę, a pozostali (od 1 do 5) gracze stają po stronie herosów. Do wyjaśnienia kwestii punktów życia dojdziemy za chwilę.

Na początku należy ustalić, kto przejmie rolę Szalonego Tytana, potasować 13-kartową talię Thanosa i rozdać mu 2 karty. Następnie tasuje się 16 kart bohaterów i rozdaje pozostałym graczom po jednej. W ostatnim kroku wystarczy zaznaczyć poziom życia obu zespołów na przewidzianej do tego karcie.

Zabawa składa się z szeregu tur, podczas których gracze – niezależnie od przynależności drużynowej – dobierają po jednej karcie z odpowiadającej im talii i zagrywają jeden atut z ręki, który potem zostaje odkryty na obszarze gracza. Clue programu stanowi pokonywanie kart przeciwnej drużyny, co każdorazowo obniża jej wartość życia i przybliża nas do triumfu. W talii Thanosa znajdują się karty ponumerowane od 1 do 7, a w talii bohaterów od 1 do 6. Dodatkowo każda z nich wnosi do gry różne efekty. Przykładowo "3" (Kapitan Ameryka / Hulk / Thor) pozwala stanąć do walki z Szalonym Tytanem. Wówczas mierzący się ze sobą gracze – w tajemnicy przed innymi – porównują wartości walczących kart i ewentualnych modyfikatorów wynikających z żetonów siły. Zwycięski atut pozostaje na ręce właściciela, podczas gdy pokonany trafia odkryty na stół, po czym przegrany dociąga kartę z talii i obniża poziom życia swojej drużyny.

Innym sposób na pokonanie karty (bez walki) bardziej przypominający List miłosny, oferują "1". Dzięki nim próbujemy odgadnąć liczbę z karty posiadanej przez przeciwnika i jeśli nam się powiedzie, to traktuje się ją jak pokonaną. Z pozostałych efektów kart warto wspomnieć o Kamieniach Nieskończoności, dzięki którym Thanos dobiera żetony siły, kopiuje zdolność innej odkrytej karty czy pokonuje kartę wyższą od "2". Zdolności kart obu drużyn nieznacznie się różnią, lecz nie są to szczególnie wielkie rozbieżności.

Obie drużyny mogą wygrać po zbiciu wszystkich punktów życia przeciwnej drużynie, lecz Thanos ma także alternatywę – jeśli wśród odkrytych kart na stole i na ręce będzie miał wszystkie Kamienie Nieskończoności wystarczy, że je ujawni, pstryknie palcami i uda się na zasłużony odpoczynek, ciesząc się z dobrze spełnionego obowiązku.


Zanim zasiadłem do Rękawicy Nieskończoności, najbardziej intrygowała mnie kwestia, na ile tytuł ten będzie różny od oryginału. Ku mojemu zdziwieniu, różnice są bardzo łatwo zauważalne, co nie oznacza, że pozytywne. Rękawica Nieskończoności jest niezwykle zależna od liczby grających. Przypomnijmy – standardowy List miłosny pozwalał na rozgrywkę od 2 do 4 osób, a edycja rozszerzona podwajała maksymalną liczbę graczy. Marvelowa wariacja stanowi więc kompromis, bo można zagrać od 2 do 6 osób, lecz w praktyce polecam bawić się w grupie minimum i zarazem maksimum czteroosobowej, a z rozgrywki dwuosobowej zupełnie zrezygnować – chyba że w ramach przyswajania reguł. 

Sedno gry pozostaje podobne do Listu miłosnego i bardzo ważne jest przewidywanie tego, co rywal i – w przypadku omawianego tytułu towarzysze mają na ręce. Przykładowo karta Gamory pozwala jednemu z herosów na potajemne podejrzenie któregoś z dwóch atutów Thanosa, co może przełożyć się na jego dalsze ruchy, stanowiące dla nas wskazówkę w walce z Tytanem. Podobnie ma się kwestia walk – one również bazują na potajemnym porównaniu kart. W większej grupie gracze zastanawiają się nad wartością zwycięskiego atutu w oparciu o wartość przegranej karty – którą w dodatku mogą wzmocnić jawnie wydawanymi żetonami siły. Wszystkie te potajemne zagrywki i dedukcja związana z poczynaniami współgraczy nie istnieją w wariancie dwuosobowym. Dlaczego zaś napisałem o maksymalnie czterech osobach? Rękawica Nieskończoności to filler, sympatyczna gra dla zabicia kilkunastu minut, i jak na przynależność do tej kategorii Thanos musi za długo czekać na swoją kolej w grupie 5 lub 6 osób. Oczywiście to dalej co najwyżej 20-minutowe partie, lecz łatwo poczuć się znudzonym – a nie Szalonym – Tytanem, jeśli większość tego czasu przypatruje się działaniom współgraczy.

Jak Rękawica Nieskończoności wypada na tle oryginału? Nie owijając w bawełnę – List miłosny to ciekawsza propozycja, mniej podatna na liczebność uczestników zabawy, których na dodatek angażuje w większym stopniu i przez całą rozgrywkę. Wybór pomiędzy oboma tytułami sprowadza się zatem do znajomości pierwowzoru i przywiązania do uniwersum Marvela.

Plusy:

Minusy: