Legendy Blue Moon

Powrót legendy

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Legendy Blue Moon
Legendarna gra karciana Blue Moon wróciła! Po dekadzie od swojej premiery wydawnictwo Fantasy Flight Games postanowiło wydać zbiorczą reedycję wymienionego tytułu. Czy poniższy krok miał sens, czy gra nie zestarzała się w ciągu minionych dziesięciu lat? O tym poniżej.

Autorem Blue Moon jest Reiner Knizia, człowiek-legenda wśród projektantów gier planszowych, osoba, która już za życia zapisała się złotymi zgłoskami w historii branży. Spośród wielu gier będących – dosłownie i w przenośni – dziećmi jego geniuszu, można wymienić takie tytuły jak: Eufrat i Tygrys, Samuraj, Przez Pustynię, Władca Pierścieni, Zagubione miasta czy choćby planszowe Blue Moon City. Pełen przegląd ludograficzny gier autorstwa Knizii to temat na osobny artykuł, niemały zresztą.

Przechodząc zaś do samego Blue Moon, to swoją premierę miał on w roku 2004 i w przeciągu kolejnych dwóch lat doczekał się w sumie dziewięciu rozszerzeń, nie licząc kart promocyjnych. Obecnie edycja podstawowa oraz dodatki są – przynajmniej w Polsce – praktycznie niedostępne. Dlatego też zbiorcze wydanie, a takim właśnie są Legendy, jest nie tylko świetną okazją do zapoznania się z omawianą pozycją, ale też łakomym kąskiem dla każdego miłośnika gier planszowych.

Co w pudełku znajdziemy? 

Wewnątrz pudełka gracze znajdą niewielką planszę, 3 całkiem spore figurki smoków, 9 kryształów, dwie instrukcje oraz to co najważniejsze, czyli 344 karty. Wykonane zostały ze znakomitej jakości fakturowanego papieru, dość odpornego na zniszczenie, choć i tak warto byłoby zaopatrzyć je w koszulki ochronne. Rozmiar kart wynosi 57 x 89 mm, a więc jest mniejszy, aniżeli w większości kolekcjonerskich gier karcianych, co z początku wywołało u mnie jęk zawodu, ale w trakcie zabawy nie przeszkadzało już w żaden sposób.

To, co najbardziej zwraca uwagę w trakcie obcowania z wyjętymi z pudełka kartami, to nieprzeciętnie atrakcyjna szata graficzna. Każda z ilustracji jest unikalna, a większość z nich wzbudza zachwyt; ilustratorzy wykonali kawał świetnej roboty, ich wkład w popularność Blue Moon jest niezaprzeczalny. Warto tutaj zaznaczyć, iż obecne grafiki nie różnią się od tych sprzed dekady, niniejsza reedycja nie wprowadziła żadnych innowacji, co dziwić raczej nie może.

Historia legendy o zniszczonym mieście

Tło fabularne gry to chyba jedyny jej aspekt, który trąci myszką. Ot, miasto Blue Moon spotkała zagłada. Na jego ruinach przedstawiciele różnych ludów walczą pomiędzy sobą w celu pozyskania przychylności ostatnich boskich istot, tj. smoków. Zdobycie wsparcia legendarnych stworzeń równoznaczne będzie z osiągnięciem przywództwa wśród pozostałych mieszkańców zniszczonej metropolii. Opowiedziana historia jest więc raczej pretensjonalna, chociaż konsekwentnie rozwijana m.in. poprzez wstawki fabularne dotyczące plemion oraz teksty na kartach.

Rywalizacja o przychylność smoków zbiega się do konfrontacji pomiędzy graczami. Nie wdając się w zbędne detale, możliwe do wyczytania w ogólnodostępnej instrukcji, postaram się skoncentrować się na ogólnym przebiegu rozgrywki.

W pojedynczej partii uczestniczą dwie wybrane talie. W wariancie podstawowym gracze mają do wyboru aż dziewięć różnorodnych predefiniowanych talii, chociaż istnieje możliwość skonstruowania własnej, o czy napiszę w dalszej części tekstu. Dodatkowo oprócz kart, do rozgrywki potrzebna jest plansza oraz figurki smoków. Każda talia zawiera 31 kart, czyli akurat tyle, aby gra była dynamiczna, a jednocześnie nie zajmowała zbyt wiele czasu. Przygotowanie trwa dosłownie chwilę, co także  jest atutem omawianego tytułu.

Ja mam swojego smoka. Ty także masz swojego gada

Pierwsze wrażenie z przebiegu rozgrywki może brzmieć niespecjalnie zachęcająco, bowiem Blue Moon przy pierwszym kontakcie kojarzyć się może z całkowicie klasyczną "wojną" w wariancie zaawansowanym. Na stół zagrywane są karty, a następnie porównywane zostają współczynniki siły, w rezultacie czego jedna osoba oczywiście wygrywa i zgarnia nagrodę w postaci figurki smoka. Na szczęście już pierwsze partie udowadniają, iż gra oferuje o wiele więcej, i to bynajmniej nie tylko w kwestii grafiki kart.

Pojedynek, który toczą rywale, przebiega według ściśle określonej sekwencji. Wpierw aktywny gracz rozpoczynając pojedynek wybiera żywioł (ziemię lub ogień), jakim się w nim posłuży, a następnie zagrywa postać oraz karty wspomagające i ogłasza wartość siły. Następnie kolejny gracz musi albo podjąć rękawice, albo się wycofać. W pierwszym przypadku zobligowany jest do zagrania postaci oraz kombinacji kart, które w sumie dadzą przynajmniej taką samą moc żywiołu, jaką ogłosił przeciwnik na początku potyczki; jeśli wartość zostanie "przebita", pałeczka zostaje przekazana poprzedniemu graczowi, którego zadaniem jest osiągnięcie remisu lub zwiększenie wartości żywiołu. Zabawa trwa aż do momentu, gdy któryś z rywali nie jest w stanie osiągnąć remisu, w rezultacie czego musi się wycofać. Wówczas to wszystkie karty są odrzucane, a zwycięzca może przyciągnąć smoka (lub smoki)  na swoją stronę bądź też wycofać je ze strefy przeciwnika na środek planszy.

Pokonany gracz kontynuuje rozgrywkę zagrywając swoje karty oraz ponownie definiując żywioł na kolejną walkę - cała sekwencja potyczek jest powtarzana aż do ponownego spasowania przez jedną z osób. I ponownie zwycięzca przestawia smoki w swoim kierunku. Zabawa trwa do momentu, gdy jeden z rywali zgarnie pulę wszystkich trzech gadów i ma możliwość przyciągnięcia czwartego bądź też do wyczerpania kart. Wówczas to osoba posiadająca w swoim obszarze więcej smoków zostaje ogłoszona zwycięzcą.

Czy to ma sens po upływie dekady?

Czytając powyższy opis można mieć wątpliwość, czy granie w Legendy Blue Moon ma sens? Czy proste wykładanie kart na stół jest w stanie zapewnić satysfakcję z zabawy? Otóż tak, za omawianą pozycją stoi szereg atutów. Pomijając fakt, iż reguły są bardzo proste, gra posiada mnóstwo innych walorów; najważniejszymi są jej niesamowita różnorodność i bogactwo. W pudełku znajduje się aż dziewięć gotowych do użytku talii skonstruowanych w myśl zasady głoszącej, iż każda z nich ma dysponować innymi umiejętnościami specjalnymi; wymagającymi odmiennych taktyk oraz umożliwiającymi zwalczanie rywala na różne sposoby, zapewniając jednocześnie nieco inne wrażenia wynikające z operowania kartami.

Jednak dziewięć predefiniowanych talii to nie wszystko, co ma do zaoferowania graczom Reiner Knizia. W zestawie znajduje się cała masa kart dodatkowych, znacznie urozmaicających rozgrywkę i dających możliwość stworzenia zdecydowanie bardziej zaawansowanych talii. Wówczas to rywalizacja wchodzi na wyższy poziom taktyki, zwiększając równocześnie satysfakcję z obcowania z Blue Moon. Warto jednak, aby dwie osoby przejawiały podobne zacięcie do tworzenia talii, w przeciwnym bowiem wypadku jedna z nich może zdominować przebieg rywalizacji.

Ale i to nie wszystko. Startowe talie idealnie nadają się do zabrania ich ze sobą na wakacje, otwierając całkiem nowe perspektywy na spędzenie wieczoru przy lampce wina. Plansza i smoki mają bowiem charakter stricte umowny i tak naprawdę z powodzeniem mogą zostać w domu.  Nie sposób nie wspomnieć o urzekającej szacie graficznej, zdecydowanie najskuteczniej budującej klimat gry.

Oczywiście każda róża ma kolce, tak i w przypadku recenzowanego tytułu można się do czegoś przyczepić. Rzeczą najbardziej rzucającą się w oczy jest instrukcja, o której można napisać, iż została po prostu przetłumaczona, ale raczej nie zredagowana. I jak to już bywa  w przypadku produkcji FFG, przykłady dotyczą rzeczy oczywistych, natomiast sytuacje wątpliwe często bywają pominięte milczeniem. Ponadto miłośnicy gier wieloosobowych ponad wszelką wątpliwość nie będą ukontentowani. Owszem, można rozgrywać partie równolegle, ale to nie to samo, ponieważ jest to pozycja opracowana stricte dla dwojga.

Jak feniks z popiołów...

Podsumowując Legendy Blue Moon nie sposób nie cieszyć się z faktu, iż ta wspaniała gra doczekała swojej kompletnej reedycji. Rewelacyjna jakość wydania w połączeniu z bogactwem talii, możliwościami ich przebudowy oraz bardzo sympatyczną i dynamiczną rozgrywką dają w efekcie bardzo udaną pozycję, której nie sposób nie polecić wszystkim miłośnikom gier planszowych oraz karcianych.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Galakta za przekazanie gry do recenzji.