Last Call: The Bartender Game

Alkohol jest dla ludzi

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Last Call: The Bartender Game
Czego to ludzie nie wymyślą? Warto czasem wybrać się na targi gier albo obejrzeć filmową bądź fotograficzną relację z takowych, wyobraźnia ludzka okazuje się bowiem nie mieć żadnych granic. Last Call: The Bartender Game to akurat pozycja, która zaskakuje nie tylko nietypowym tematem, ale również i ciekawą zawartością pudełka. Zapraszam Czytelników w podróż do świata alkoholi, zamówień i barmanów według wydawnictwa Wattsalpoag. Długie, niebieskie, stosunkowo wysokie i ciężkie – takie jest właśnie pudełko z grą Last Call: The Bartender Game. W środku znajdziemy… 24 cztery kolorowe, plastikowe butelki. Naklejamy na nie specjalne etykietki, aby zaznaczyć jaki to typ alkoholu. Bardzo klimatyczny gadżet! Jest się nad czym pozachwycać w pudełku. Kartonowe elementy są grube, kolorowe i do tego pokryte specjalną siateczką do ochrony, oprócz tego jeszcze podklejone od spodu. Karty to też świetna jakość wykonania, zarówno te duże, jak i te małe. Ochronną siateczką twórcy pokryli poza tym pudełko od zewnątrz i karty. Cóż za niebywała dbałość o trwałość elementów! Jeśli chodzi o oprawę graficzną – jest ona nieco komiksowa, w przyjemnym dla oka stylu. Instrukcja jest wielojęzyczna (angielska, francuska i niemiecka) i bogata w przykłady, więc szybko wprowadzi graczy w arkana rozgrywki.
Na środek stołu wykładamy 6 plansz, które symbolizują barmanów. Każdy z nich zaczyna z 4 butelkami jednego typu alkoholu na swojej "karcie". Natomiast gracze rozpoczynają, mając w ręku po 4 losowe karty drinków (po jednej z talii Shooter, Martini, Highball oraz Speciality), które muszą przygotować. Każda z kart posiada różny poziom trudności. Musimy na jednej z plansz barmanów zebrać odpowiedni układ butelek adekwatny do naszej karty drinka. Jeśli się to nam uda – zamówienie zostaje skompletowane, a barman przyrządza klientowi jego trunek. Gdy jeden z graczy zrealizuje wszystkie zadania ze swoich kart drinków, wówczas gra dobiega końca. Rozgrywkę rozpoczyna pierwszy gracz, który przyjmuję rolę dealera. Kolejno odsłania karty barmanów i umieszcza je pod ich planszami. Po krzyknięciu "zamówienie" uczestnik rozgrywki, który to zrobił, może przemieścić z planszy jednego barmana na planszę innego jedną butelkę. Dzieje się tak tylko i wyłącznie, jeżeli pod każdą z tych plansz znajdują się karty. Po "zamówieniu" karty spod obu barmanów są odrzucane, a zamawiający zostaje nowym dealerem. Po każdorazowym przesunięciu butelki każdy z uczestników zabawy może zadeklarować chęć zrobienia drinka. Porównuje wówczas kartę zadania z wybraną planszą barmana – za każdą nadliczbową butelkę otrzymuje kostkę lodu. Kto ma ich najmniej na koniec zabawy, wygrywa grę. Ciekawym urozmaiceniem jest sytuacja-joker (Wild Bartender), gdy pod planszą jednego z barmanów znajdują się 3 karty z jego wizerunkiem. W tym momencie możemy przenieść z tej planszy albo na nią butelkę z dowolnej innej planszy. Interesujący jest też sposób rozstrzygania remisów przy zastosowaniu podkładek identyfikacji (wyglądają jak standardowe podstawki pod piwo!).
Rozgrywka w Last Call: The Bartender Game jest interesująca bardziej ze względu na zastosowane w niej elementy niż mechanikę gry. Czas zabawy chyba jest nieco za długi jak na prostotę zasad, które oferuje, zaś warianty zaproponowane przez twórców niewiele wnoszą do odświeżenia rozgrywki. Wykonanie natomiast budzi spory podziw – brawa za takie podejście do klienta! Elementy świetne, ale w tym przypadku zabrakło rozbudowania pomysłu na grę. Plusy: Minusy:
Dziękujemy wydawnictwu Wattsalpoag Games za udostępnienie gry do recenzji.