Kto pozmywa?

Słów kilka o niecodziennym zastosowaniu gry

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Kto pozmywa?
Gra niespodziewana. Zabawa ponadplanowa. Czy komuś zdarzyło się, że zakupił grę, która – będąc tytułem niewyróżniającym się na tle konkurencji – podbiła serca domowników? I to w dziedzinie, do której poniekąd została zaprojektowana? Mi się przytrafił jeden taki przypadek.

Kto pozmywa? to prosta gra dla najmłodszych miłośników gier planszowych, takich sześcioletnich. Jest to zatem propozycja z kategorii dziecięcej, cechująca się niezwykłą lekkością, łatwością i przystępnością. W grze wykorzystywane są duże kafle, sześć wzorów po cztery kolory każdy, w sumie dwadzieścia sześć kwadracików.

Niby nie na bogato, niby prosto, ale tytuł wpadł w ręce 2,5 letniego dziecka. I się zaczęło. Przypadkiem okazało się, że Kto pozmywa? fantastycznie sprawdza się w roli "pamięci". Tak, dokładnie tak. Kafelki można bowiem układać na sposoby, których nie przewidzieli autorzy gry ani jej wydawca. Cóż więc to w praktyce oznacza?

Wyszło z tego "memory", czyli dopasowywanie kafelków względem przedstawionych ilustracji. To, co wyróżniło układankę spośród tysięcy innych, to fakt aż sześciu żetonów z danym wzorem zamiast dwóch. Dziecku łatwiej, a i zabawa w "znajdź wszystkie" jest lepsza. Troszkę gorzej poszło z sortowaniem względem kolorów, które to ćwiczenie także jest ważne dla maluchów. Ale i tutaj daliśmy radę.

Ostatnim z alternatywnych pomysłów okazało się mini domino, czy układanie żetonów na podłodze wzdłuż i wszerz. Pomysł abstrakcyjny, lecz jak się okazuje, wykonalny. Osobiście zapewne nie wpadłbym na niego, ale od czego jest fantazja i polot dzieci?

Cóż, gra, która miała być tylko przerywnikiem z rzadka ściąganym z półki, nagle stała się hitem dla osóbki, po której zupełnie nie można było się tego spodziewać, dostarczając przy tym kupę frajdy i śmiechu wszystkim domownikom. I o to chyba chodzi, nieprawdaż?