Kroniki Zbrodni: 1400

Kryminał i średniowiecze

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Kroniki Zbrodni: 1400
Kroniki Zbrodni w natarciu! Po ciepło przyjętej podstawce i dodatku Noir, Lucky Duck Games postanowiło systematycznie dostarczać nowych odsłon za sprawą Kronik Zbrodni: Serii Millenium. Pierwszą z nich osadzono w średniowieczu. 

1400 toczy się w Paryżu za czasów króla Karola VI. To właśnie jemu służy Abelard Lavel, rycerza miewającego dziwaczne sny, przeplatające zdarzenia zarówno z przeszłości, jak i przyszłości, w którego wcielają się gracze. Sceneria wprawdzie uległa zmianie w porównaniu do podstawki, ale clue gry pozostało takie samo – od 1 do 4 osób tworzy zespół detektywów, próbujących wyjaśnić serię niezależnych od siebie spraw: porwań, kradzieży czy morderstw.

Wszystkie przedmioty, postacie i lokacje, z którymi możemy wejść w interakcję lub odwiedzić jako śledczy, zawierają kody QR czyniące smartfona z dedykowaną i darmową aplikacją elementem niezbędnym do zabawy. Ze względu na przeniesienie dużej części mechaniki do aplikacji, twórcy mocno ograniczyli liczbę komponentów, co nie oznacza, że poskąpiono na ich walorach estetycznych. Ładne portrety postaci i szersze plany z kluczowymi lokacjami Paryża są bardzo miłe dla oka. Co do jakości wydania nie można mieć zarzutów, chyba że ktoś nie lubi powietrza w pudełkach – zawartość dałoby się skompresować do wyraźnie mniejszego kartonu.

Do przygotowania zabawy wystarczy włączyć aplikację i wybrać jeden z czterech scenariuszy (plus wprowadzający) o różnym poziomie trudności. Zgodnie z poleceniami wyświetlanymi na ekranie wykładamy na stół karty postaci i przedmiotów oraz plansze lokacji o konkretnych numerach. Instrukcja liczy sobie tylko parę stron i można – ale nie trzeba – przeczytać ją przed grą, ponieważ scenariusz wprowadzający aplikacji dostarcza nam wszystkich potrzebnych informacji. Już na wstępie należy się duży plus za obniżenie progu wejścia do minimum.

Każde śledztwo rozpoczyna się od przedstawienia podstawowego celu (np. odnalezienia porwanej niedoszłej panny młodej) i odkryciu paru kart wizji – te prezentują wydarzenia wprawdzie bez chronologicznej kolejności, ale po zagłębieniu się w sprawę naprowadzają na właściwy tok rozumowania. Potem to od uczestników zależy, gdzie się udadzą i z kim porozmawiają. W obu przypadkach wystarczy zeskanować kod QR miejsca lub postaci, aby żeby się do niego przenieść z kimś porozmawiać. W niektórych lokacjach dodatkowo możliwe są przeszukiwania – wówczas jedna osoba chwyta smartfon i ma kilkadziesiąt sekund na poruszanie nim, co odpowiada rozglądaniu się po pomieszczeniu. W międzyczasie komunikuje zespołowi spostrzeżenia – pozostali gracze przeszukują wówczas talię tropów celem znalezienia kategorii najlepiej odpowiadających przedmiot zaobserwowanym przez gracza. Sam limit czasowy jest swego rodzaju iluzją, bo na ogół przeszukanie możemy ponowić lub przekazać smartfon innej osobie, aby sprawdziła, czy czegoś nie pominęliśmy.

Znajdowanie kart tropów jest o tyle istotne, że w grze nie mamy opcji dialogowych do wyboru. Konwersacje podtrzymujemy skanując odnalezione karty tropów i postaci, co daje szansę na poznanie okoliczności pewnych wydarzeń, usłyszenie plotek czy wprowadzenie na scenę nowej figury lub lokacji. Jeśli zaś potrzebujemy wsparcia, udzieli go nam trójka krewnych, czekająca w rodzinnym pałacu. Każdy specjalizuje się w innej gałęzi – arystokratyczne intrygi i polityka, kupiectwo, księgi i wyznania. W ten sposób prowadzimy śledztwo aż do chwili, gdy jesteśmy w stanie rozwikłać sprawę, lub wyczerpania się czasu – choć na ogół jest go wystarczająco, aby pozwolić sobie na błądzenie. W finale czeka nas seria pytań o sprawców, przyczyny i tym podobne, na jakie odpowiadamy poprzez zeskanowanie kart postaci i przedmiotów. Na koniec aplikacja pozwala sprawdzić prawidłowość naszych sądów i zapoznać się z krótkim opisem wyjaśniającym całą intrygę.

Cztery scenariusze cechują się różnym poziomem i dobrze, ponieważ pierwszy jest w gruncie rzeczy przedłużeniem samouczka. Pozostałe trzy są już o niebo ciekawsze i w przypadku 1400 sprawdza się prosta zależność – im zagadka bardziej rozbudowana, tym – co nie powinno dziwić – wyzwanie staje się bardziej interesujące, a i klimat jest silniej odczuwalny. Nie sposób zapomnieć o ważkiej roli aplikacji – u fundamentów gry leży skanowanie kart i odnajdywanie właściwych połączeń pomiędzy postaciami i przedmiotami. W efekcie przy łatwiejszych scenariuszach pojawia się wrażenie prowadzenia gracza za rękę. Odkryliśmy nową lokację? Należy się do niej udać. Nowy przedmiot? Najlepiej wypytać o niego wszystkich zainteresowanych, a jeśli po drodze pojawiła się nowa postać lub miejsce to i tam wypada zawitać w tej sprawie.

Jeżeli nie jesteśmy ukierunkowani na jak najszybsze zamknięcie sprawy, co na ogół nie jest wymogiem, to możemy sobie pozwolić na przeskakiwanie między lokacjami i odpytywanie kolejnych postaci w nadziei na dodatkowe poszlaki. Wówczas dedukcji jest niewiele, choć z drugiej strony łatwo ten mankament obrócić na korzyść gry – wszak Kroniki Zbrodni są adresowane do szerokiego grona odbiorców, w tym także niedzielnych graczy, dla których np. Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa może być już kłopotliwy przez dodatkowe zasady oraz ciągłość scenariuszy i związaną z tym o wiele bardziej rozbudowaną intrygą.

Utyskiwanie na prowadzenie gracza za rączkę przestaje być tak zauważalne w dwóch ostatnich dochodzeniach, kiedy to właśni złożoność spraw wymaga od uczestników więcej pomyślunku i łączenia poszlak w hipotezy. Wówczas gra staje się bardzo przyjemną rozrywką rozgrzewającą szare komórki. I bardziej klimatyczną, bo w większym stopniu wgryzamy się w przedstawione historie. A te są zupełnie niezłe i na tyle zróżnicowane, aby nie wywołać uczucia deja vu.

Warto podkreślić, że Kroniki Zbrodni dobrze się skalują – co prawda osoba obsługująca smartfon ma zwykle najwięcej do powiedzenia (wczuwający się rolę lektor to wartość sama w sobie), lecz nic nie stoi na przeszkodzie by w każdej sprawie kto inny stał u steru. Przyjazna jest także cena, za kilkadziesiąt złotych mamy zapewnioną rozrywkę na kilka wieczorów, ponieważ jeden scenariusz zajmuje od 1 do 2 godzin w zależności od rozmów nad stołem. 

Aplikacja na ogół sprawdza się zupełnie nieźle i po restarcie urządzenia – wymuszonym przez pierwsze i ostatnie zawieszenie aplikacji podczas testów – okazało się, że stan gry został zapisany. Problemy napotkałem jedynie w trakcie poszukiwań, kiedy nie zawsze aplikacja odnotowywała obrócenie ekranu.

1400 to gratka dla fanów Kronik Zbrodni, pozwalająca przenieść się do zupełnie innych czasów i rozwikłać parę dobrze napisanych spraw. Dalej doskwiera ograniczenie decyzyjności graczy do uporczywego odpytywania każdego i o wszystko, lecz to mankament zakorzeniony w fundamentach zabawy, który należy zaakceptować, jeśli chcemy spędzić miło czas przy Kronikach Zbrodni.
 

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za udostępnienie gry do recenzji.