Kości Zombie
Granie w Kości Zombie polega, jak łatwo się domyślić, na rzucaniu kośćmi. Mamy na nich trzy rodzaje symboli: mózgi, wybuchy oraz ślady stóp. Ponadto kości różnią się kolorami – na zielonej jest więcej mózgów niż wybuchów, na czerwonej odwrotnie, na żółtej jest ich natomiast po równo. Celem gry jest wyrzucenie jak największej ilości mózgów – kto pierwszy uzbiera ich 13, ten wygrywa. W każdej turze rzuca się wielokrotnie trzema wylosowanymi z tuby kośćmi (po każdym rzucie losując nowe), mózgi odkładając na lewo, wybuchy na prawo, a ślady stóp przerzucając. Tura danego gracza trwa dopóki sam nie postanowi jej skończyć (zachowując uzbierany dorobek), albo dopóki nie zostanie zakończona wyrzuceniem trzech wybuchów (co oznacza utratę zgromadzonych mózgów).
Klucz do sukcesu teoretycznie tkwi więc nie tylko w szczęściu przy rzutach, ale także we właściwym oszacowaniu ryzyka. Dlaczego teoretycznie? Ponieważ wyrzucenie trzech wybuchów przytrafia się zbyt rzadko, aby opłacało się przerywać turę. Takie zachowanie warto właściwie rozważać jedynie wtedy, gdy wylosuje się z tuby więcej niż jedną czerwoną kość (co zdarza się niezbyt często, bo z trzynastu dostępnych w zestawie kości tylko trzy są czerwone). Gra jest szybka i krótka, dlatego widmo ewentualnej porażki nieszczególnie straszy, bo za chwilę i tak będzie można się odegrać. Pasowanie nie ma więc większego sensu.
Ten z pozoru drobny mankament w rzeczywistości kładzie grę na łopatki. Bez wyraźnego elementu ryzyka rozgrywka szybko zamienia się w nudne turlanie sześcianami i podliczanie na kartce uzbieranych wyników. Nie jest to zabawa, która kogokolwiek rozgrzałaby do czerwoności, czy wo ogóle dostarczyła jakichkolwiek emocji – już lepiej wyciągnąć poczciwe karty i zagrać ze znajomymi w pokera. Kości Zombie tym bardziej warto sobie odpuścić, że na tym mankamenty produktu się nie kończą.
Prawdziwą udręką jest bowiem samo losowanie kości. Sądząc po średnicy pojemnika, z którego wyciągamy kostki, gra przeznaczona jest wyłącznie dla nastoletnich dziewczyn o ektomorficznej budowie ciała. Sięganie do środka jest niewygodne, a po kilku rozegranych partiach na nadgarstkach zaczynają się pojawiać ślady obtarć od kontaktu z niewygładzonymi krawędziami. Czy ktoś to w ogóle testował przed wypuszczeniem na rynek?
Kości Zombie można więc polecić jedynie tym graczom, którzy lubią czysto losową rozgrywkę i mają drobne dłonie. Pozostałym zabawa znudzi się zapewne szybciej niż stereotypowy zombie zdąży wymówić "móóóóózg”.
Plusy:
- nieograniczona liczba graczy
- szybkość rozgrywki
Minusy:
- źle wyważony stopień ryzyka – nie opłaca się pasować
- nudzi się po 2-3 partiach
- niewygodne losowanie kości z pojemnika
- cena nieadekwatna do zawartości zestawu
Dziękujemy wydawnictwu Black Monk za udostępnienie gry do recenzji.
Wykorzystane w recenzji zdjęcia pochodzą z materiałów wydawcy.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:



Typ gry: kościana
Projektant: Steve Jackson
Ilustracje: Alex Fernandez
Wydawca oryginału: Steve Jackson Games
Data wydania oryginału: 2010
Wydawca polski: Black Monk Games
Data wydania polskiego: 2014
Liczba graczy: od 2 wzwyż
Wiek graczy: od 10 lat
Czas rozgrywki: 10 min.
Cena: 45 zł