Istanbul: Gra Kościana

Na bazarze w dzień targowy...

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Istanbul: Gra Kościana
We współczesnej kulturze naturalną rzeczą stało się to, że pomysły które odniosły sukces wykorzystywane są przez twórców do granic możliwości. Kinematografią oraz literaturą rządzą wszelkiej maści prequele, sequele oraz spin-off'y. Dość podobna sytuacja dotknęła również branżę gier planszowych, gdzie uznane tytuły owocują powstaniem rozmaitych konwersji. Jednym z takich przykładów jest Istanbul: Gra Kościana.

Przypomnijmy zatem w telegraficznym skrócie, czym jest pierwowzór omawianej gry. Jakbym chciał być złośliwy, to napisałbym, że to totalny eurosuchar: kolejna, pozbawiona losowości gra o optymalizacji ruchów celem pozyskania punktów reprezentowanych przez rubiny. W praktyce Istanbul to prześliczna pozycja zmuszająca do pełnej koncentracji i wyciskająca z szarych komórek siódme poty, co zresztą zostało dostrzeżone przez krytyków i zapewniło grze m.in. prestiżowy tytuł Kennerspiel Spiel des Jahres 2014, jak również wyróżnienie Golden Geek w kategoriach: Golden Geek Best Strategy Board Game Nominee oraz Golden Geek Best Family Board Game Nominee.

Po trzech latach od premiery autor gry, Rudigern Dorn, raz jeszcze wziął swoje dzieło na warsztat, całkowicie wymienił oraz zdecydowanie uprościł mechanikę i w rezultacie światło dzienne ujrzał Istanbul: Gra Kościana. W tym momencie polskiemu wydawcy, Portal Games, należą się słowa uznania, bowiem rodzima edycja trafiła do rąk graczy niemal równocześnie z europejską premierą. Na zakończenie wstępu warto jeszcze wspomnieć, iż za oprawę graficzną ponownie odpowiada Andreas Resch, chociaż tym razem, z racji natury rozwiązania mechanicznego, nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się swoimi umiejętnościami.

Zajrzyjmy jeszcze na chwilkę do pudełka. W jego środku nabywcy znajdą planszę, w centrum której widnieje kilka obszarów będących źródłem rubinów. Ten komponent buduje również klimat zabawy, między innymi za sprawą świetnie zilustrowanego meczetu, będącego kiedyś najważniejszym kościołem dawnego Konstantynopola, a mianowicie Hagia Sophii. Pozostałe elementy to lekkie, przyjemne w dotyku drewniane kości, plastikowe rubiny i diamenty, oraz sporo tekturowych żetonów towarów i meczetów. Zestaw zamykają karty akcji, wydrukowane na fakturowanym papierze. Całość prezentuje się schludnie i zachęca do zabawy.

Jak sama nazwa wskazuje recenzowany tytuł do gra kościana, co na pierwszy rzut oka może kojarzyć się z bezmyślnym turlaniem kości. Szczęśliwie tytuł zalicza się do rosnącej puli gier, w których kości co prawda określają pewien zakres dostępnych możliwości, pozostawiając jednak sporo decyzyjności uczestnikom. Ot, gracz rzuca kości, czasami może je dodatkowo przerzucić, po czym zastanawia się, co z otrzymanymi rezultatami może począć. Pomysł z grubsza znany z takich pozycji, jak Marco Polo, Roll for the Galaxy, Zamków Burgundii czy Lorenzo di Magnifico.

Jedno nie uległo zmianie: cel rywalizacji, a mianowicie pozyskanie sześciu rubinów. Aby sprostać zadaniu należy pozyskiwać towary oraz walutę, by następnie wymieniać je albo na drogocenne kamienie, albo na usprawnienia reprezentowane przez żetony meczetów. Te drugie służą budowaniu efektywnych silniczków poszerzających pole działania.

Kupię tanio, drogo sprzedam!

Instrukcja do gry, wraz z wyjaśnieniem wszystkich kart i żetonów, zajmuje dosłownie kilka stron i szczerze mówiąc nie trzeba jej szczegółowo przepisywać. Po przygotowaniu planszy, czyli wyłożeniu rubinów, których liczba uzależniona jest od liczebności rywali, potasowaniu kart oraz wyłożeniu sześciu płytek meczetów pierwszy gracz rzuca pięcioma kośćmi.

Co może wyniknąć z tego ruchu? Jest kilka dostępnych rezultatów: jeden z czterech dostępnych towarów, pieniążki albo karty. W zależności od dostępnych opcji gracz może spożytkować wyniki na dwie akcje. Może to być wymiana kości na żetony towarów, które przechodzą na następną turę, mogą to być diamenty, dzięki którym możliwe jest przerzucanie kości, zakup zapewniających bonusy płytek meczetów (np. dodatkowa kość do rzutu lub trzecia akcja), pozyskanie Lir, odsłonięcie i rozegranie karty Bazaru, co może przynieść rozmaite profity, tak graczowi rozgrywającemu turę, jak i rywalom. Należy kombinować i dążyć do jak najlepszych wymian.

Wszystkie trudy zmierzają do jednego celu: pozyskania rubinu, do czego zazwyczaj niezbędne są finanse i towary. Podobnie jak to miało miejsce w klasycznej wersji Instanbul, każdy kolejny rubin wymaga większych nakładów oraz inwestycji w towary. Po wykonaniu dwóch akcji, kości wędrują do rąk kolejnej osoby, która wykonuje turę w dokładnie ten sam sposób. W trakcie realizacji akcji należy pamiętać, że do ich wykonania można użyć kostek oraz zgromadzonych wcześniej towarów. Jest to bardzo ważna opcja, która znacząco poszerza spektrum działania, a niekiedy umyka uwadze graczy.

Wymiany kości na towary, Liry, karty i wreszcie na rubiny trwają do momentu, kiedy jedna z osób uzbiera sześć rubinów. Wówczas gra jest dogrywana tak, aby wszyscy uczestnicy rozegrali tę samą liczbę tur. Bywa, że więcej niż jeden gracz uzbiera sześć błyskotek. Wówczas zwycięzcą zostaje osoba z większą liczbą żetonów towarów. I to tyle. Proste? Bardzo proste!

Komu słaby pieniądz, komu rubin?

W tej bezbłędnie działającej i świetnie naoliwionej maszynie tylko jedna rzecz wzbudziła zastrzeżenia, tak moje, jak i współgraczy. Chodzi mianowicie o płytki meczetów, z których jedne są bardziej przydane, inne praktycznie bezużyteczne. Tak naprawdę z sześciu dostępnych rodzajów zaledwie dwa stały się obiektem pożądania, w przypadku zaś pozostałych bezpośrednia inwestycja w rubiny wydaje się być jednak lepszą decyzją.

Reszta elementów działa płynnie, chociaż należy podkreślić, że Istanbul: Gra Kościana to tytuł dalece różniący się od słynnego pierwowzoru. Owszem, cel zabawy pozostał bez zmian, również szata graficzna nawiązuje do poprzednika, ale jednak jest to pozycja znacznie szybsza, jak i zdecydowanie mniej "mózgożerna". Czy takie uproszczenie należy odbierać jako wadę? Zdecydowanie nie, jak dla mnie obie gry nie konkurują ze sobą, lecz uzupełniają się. Istanbul to danie główne, na które należy zarezerwować troszkę czasu i energii. Z kolei kościana wariacja to propozycja na szybkie partyjkji i z tej funkcji wywiązuje się wzorowo.

Trzeba podkreślić, że Istanbul: Gra Kościana to tytuł wesoły, co w sporej mierze wynika z tej dozy losowości gwarantowanej przez kości. Nawet pomimo możliwości przerzutu wyników oraz wykorzystania dodatkowych kości, jedno "turlnięcie" wychodzi lepiej, inne gorzej, wzbudzając udawaną litość i odrobinę śmiechu. Z drugie strony zupełnie "przypadkiem" można wejść w posiadanie upatrzonego przez rywala rubinu. Mówiąc wprost losowość zdecydowanie robi tę grę i służy dobrej zabawie.

Istanbul: Gra Kościana to wybitnie familijna gra, idealna propozycja żeby wspólnie spędzić czas w towarzystwie najbliższych, tak dorosłych, jak i nieco starszych dzieci. Warto też podkreślić, że również bardzie zaawansowani gracze powinni dobrze bawić się podczas rzucania kośćmi. Udanej rozrywce sprzyja również bardzo dobre skalowanie, dzięki czemu mechanika działa zarówno w duecie, jak i przy komplecie czterech uczestników. Ostatnia sprawa to bardzo krótki czas rozgrywki pozytywnie wpływający na regrywalność tej propozycji, do której jeszcze wielokrotnie chętnie zasiądę.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu 2 Pionki za udostępnienie egzemplarza do recenzji.