Horse Fever

Konie, zakłady i humor

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Horse Fever
Wyścigi konne to elitarny sport dla wybranych, kojarzy się bowiem nieodzownie z bogaczami i wyższymi sferami. Mało go w mediach, a ciągle cieszy się niesłabnącą popularnością. Na szczęście są gry planszowe, które pozwalają na podróż do miejsc, z którymi na co dzień nie mamy styczności. Horse Fever przenosi nas do Stanów Zjednoczonych lat 30. ubiegłego wieku. Wcielamy się w niej w jednego z właścicieli stajni, który poprzez obstawianie wyników wyścigów stara się zostać Najlepszym Obstawiającym Wszechczasów. Zapraszam więc do recenzji gry, którą zachwycał się sam Tom Vasel, znany amerykański recenzent gier planszowych i twórca podcastu video Dice Tower.
Ciągną konie po betonie
Szata graficzna Horse Fever jest dość specyficzna i jednym przypadnie do gustu, a innym nie. Pudełko z grą nie ma kształtu kwadratu, jak większość gier, ale jest podłużne. W środku, oczywiście, nie znajdziemy wypraski, aby posegregować wszystkie elementy – takie, niestety, jest podejście większości wydawców gier planszowych. Na szczęście w porównaniu do wielu innych pozycji miejsca jest sporo, więc nie musimy niczego na siłę upychać. Plansza do gry jest na grubej tekturze, podklejana dodatkowo od spodu i składana na 4 części. Karty są dużo lepsze niż standardowej jakości, ponieważ po kilku grach nie widać na nich śladów użytkowania: nie brudzą się łatwo, a zwłaszcza nie ścierają się ich krawędzie. Symbole zastosowane na kartach, mimo że początkowo nie wydają się intuicyjne, to po kilku grach dają się przyswoić w większości bez trudu. Pieniądze, podobnie jak w Monopoly, są zrobione z cienkiego papieru, do tego mają tendencje do sklejania się ze sobą. Żetony w Horse Fever są grube, z prostą, acz czytelną symboliką. Drewniane konie przypominają bardziej psy niż szlachetne rumaki – podobnie jak ilustracje na kartach, gdzie są to bardziej wychudzone szkapy niż dostojne wierzchowce. Kości sprintu również wykonane są z drewna, na które naklejono kolorowe okręgi. Kolorowa instrukcja formatu A4 jest w 4 językach (angielskim, niemieckim, francuskim i włoskim) i w przystępny sposób dostarcza niezbędnych do przeprowadzenia rozgrywki informacji. Jeśli chodzi o oprawę graficzną przypadnie ona do gustu graczom lubiącym nieco karykaturalną, prześmiewczą kreskę, jaką stosuje Giulia Ghigini. Niektórzy jednak mogą nie podzielić pomysłu artystki i uznać ją za przesadzoną, a nawet brzydką.
Kim jest Giulia Ghigini?Włoska artystka zajmuje się tworzeniem ilustracji dla prasy, do książek, a nawet na …koszulki. Inspiracji do swojej pracy szuka wszędzie, a jej największym wsparciem jest wyszukiwarka Google. Na stałe współpracuje z wydawnictwem Cranio Creations, gdzie dla swojego przyjaciela Lorenza Silvy tworzy oprawę graficzną do gier planszowych. Warto wejść na jej stronę internetową, a także przeczytać wywiad z artystką w serwisie &t´s My SchOOOL.
Wyścigi są emocjonujące
Celem gry jest zdobycie jak największej ilości punktów zwycięstwa (VP). Horse Fever posiada dwa tryby rozgrywki. Pierwszy, uproszczony i bardziej rodzinny, to tzw. Family Game, a drugi, już z pełnymi zasadami, to Board Game. Twórcy zalecają rozpocząć od prostszego wariantu, co, rzeczywiście, pozwala łatwiej ogarnąć liczbę zasad niezbędnych do przyswojenia, aby płynnie czerpać przyjemność z rozgrywki. Rozpoczynamy jako właściciel losowej Stajni (Stable). Każdej z nich przyporządkowany jest 1 z 6 koni w kolorze czarnym, niebieskim, zielonym, czerwonym, żółtym lub białym. Na początku rozgrywki losowo rozstawiamy znaczniki Stajni na torze Szans ([Odds]). Im niżej, tym przelicznik ewentualnej wygranej jest wyższy, a i koszt Stajni niższy. Pierwszego gracza wybieramy rzutem kością Sprintu – sprawdzamy w tabelce remisów konsekwencje wyrzucenia 1 z 6 kolorów. Wygrać może najniższy gracz, ale też i ten, kto zrobi najwięcej pompek na 1 ręce.
W każdej kolejce zmienia się pierwszy gracz, a runda Family Game składa się z 4 faz:
Mechanicznie w Horse Fever wszystko działa bez zarzutu, jednak sporą bolączką wersji Family Game jest duża losowość – mamy niewielki wpływ na wynik wyścigu i kontrolę rozgrywki. Na szczęście istnieje pełny wariant, Board Game, który przynosi masę nowych możliwości. Zamiast fazy Deal Phase pojawia się Purchase Phase, podczas której możemy wykonać dwa kroki zakupów, a każdy z nich to aż 1 z 9 możliwości. Możemy wówczas:
Kolejne fazy wyglądają jak te w Family Game, a po Race Phase pojawia się dodatkowa – Auction Phase. Podczas niej najpierw mamy holenderską aukcję, kiedy to możemy sprzedać 1 punkt zwycięstwa. Zrobić może to gracz, który zgodzi się to uczynić za najniższą sumę. W tym wypadku licytacja startuje od 1000 Danari i za każde podbicie zmniejsza się o 100 Danari. Aukcja angielska umożliwia zakup 1 VP. Pozyskać może go ten, kto wylicytuje najwyższą kwotę (poczynając od 1000 Danari). Ten, komu nie uda się spłacić pożyczek, przegrywa grę i nie bierze udziału w podliczaniu punktów.
Gdy gra brzydka, a mechanika wspaniała
W Horse Fever naprawdę można się poczuć jak na torze wyścigów konnych. W grze znajdziemy emocje związane z nieprzewidywalnością zmagań sportowych. Będziemy mogli jednak przyjrzeć się wyścigom od kuchni i wspierać swoje Stajnie, nie zawsze stosując czyste zagrywki. Pełna wersja Horse Fever dostarcza mnóstwo możliwości wpływania na obraz gry, przy jednocześnie obecnym syndromie "krótkiej kołderki". Akcji w Purchase Phase mamy aż 9, ale większość z nich jest możliwa do wykonania tylko raz w kolejce. Do tego tur gry jest maksymalnie 6. Jest więc mnóstwo opcji, a czasu bardzo mało. Ciekawy jest zarówno etap zakupów, sam wyścig a także moment wypłacania wygranych. Jedyną większą wadą w moim odczuciu jest oprawa graficzna, przygotowana przez Giulię Ghigini. Niby pasuje do stylistyki gry, ale osobiście mnie nie przekonuje. Na szczęście Horse Fever to jedna z tych pozycji, która przynosi mnóstwo emocji i potrafi w ciekawy sposób wciągnąć bez reszty w świat gry. Wypada mi tylko polecić!
Plusy: Plusy/Minusy: Minusy:
Dziękujemy wydawnictwu Cranio Creations za udostępnienie gry do recenzji.