Hej! To moja ryba!

Pingwinia wyżerka

Autor: Zuzanna 'suzysparrow' Jaskółka

Hej! To moja ryba!
­Ej, chwilunia, panie kolego… różni tu już próbowali swoich sił, ale wszystkie – i mówiąc "wszystkie" mam na myśli WSZYSTKIE – kry na północ, od tej na której kolega stoi aż do otwartego morza… TO SĄ MOJE KRY!!! Ma się rozumieć, wszystkie ryby na nich TEŻ SĄ MOJE!! Zrozumiano? Jak kolega ma problem, to niech tu wróci z innymi kolegami, bo jakiś taki kolega w płetwach cienki… No już. Nie ma kolegi!
Tytułem wprowadzenia: Aoossso chodzi?
Gra Hej! To moja ryba! kusiła mnie już od ponad roku… Tak jakoś jest, że w koszykach różnych sklepów internetowych mam wrzuconych po kilka dyżurnych gier, ale kolejne wizyty przesuwają te gry na dalsze pozycje, a ja zawsze kupuję coś innego. Z zakupem tej gry wstrzymałam się definitywnie po wizycie na kwietniowych targach Level01 w Krakowie, gdzie na stoisku firmy Granna zostałam poinformowana o nadchodzącej polskiej edycji – z nowymi figurkami pingwinów, zastępującymi dotychczasowe drewniane pingwino-meeple. Podobnej gratki fetyszystka taka jak ja nie mogła przegapić… Granna dotrzymała słowa. Polskie wydanie jest już dostępne na półkach i zawiera odjechane figurki.
Ta nietuzinkowa i ładna gra była rekomendowana do prestiżowej nagrody Spiel des Jahres w 2006 roku i otrzymała nagrodę w konkursie 2006 Japan Boardgame Prize w kategorii Najlepszej Zagranicznej Gry dla Początkujących (Best Foreign Game for Beginners). Autorami Hej! To moja ryba! są Alvydas Jakeliunas i Günter Cornett dość słabo znani na naszym rynku.
Zawartość pudełka: Paczka śledzi i kolega pingwin
W pudełku znajdziemy instrukcję, sześćdziesiąt sześciokątnych żetonów z krami oraz garść kolorowych pingwinów (szesnaście sztuk), po cztery w każdym z kolorów:
Postaci pingwinów uchwycone są w pozie trudnej do opisania i niezbędnej do zobaczenia na własne oczy, są absolutnie rozkoszne i dostarczają wiele radości! Projektant figurki niewątpliwie wzorował się na jednym z cwaniacko, o ile nie szyderczo, uśmiechniętych pingwinów z grafiki na pudełku. Trudno nie ulec urokowi figurek. Po prostu trzeba je lubić. Instrukcja gry jest idealną ilustracją poziomu skomplikowania zasad – na kartce formatu A4, złożonej na pół do dwukartkowej ulotki, wydawca zawarł wszystko to co ważne na temat gry – w tym pełen opis zasad gry urozmaicony poglądowymi rysunkami. Dzięki temu, już po chwili jesteśmy w stanie wiedzieć wszystko o regułach i rozpocząć zabawę.
Zasady gry: Plusk. I wszystko jasne.
Jak łatwo można ocenić już po rozmiarach wspomnianej instrukcji, same zasady są wyjątkowo proste. Planszę do gry układamy z żetonów kier. Na każdej krze namalowane są leżące ryby – od jednej do trzech. To te ryby będą łupem naszych pingwinów. Po rozłożeniu planszy, gracze kolejno rozmieszczają swoje pingwiny na wybranych przez siebie krach (dowolna niezajęta kra z jedną rybą). Ponieważ w grze może brać udział od dwóch do czterech graczy, liczba pingwinów wykorzystywanych do zabawy jest zależy od liczby uczestników: odpowiednio po dwa, trzy lub cztery pingwiny przy rozgrywce dla czterech, trzech lub dwóch osób. Gdy wszystkie pingwiny są rozstawione, rozpoczyna się zabawa na ślizgawce. Gracze przesuwają swoje pingwiny w dowolnej linii prostej na inną niezajętą krę – o ile na drodze do niej nie stanie inny pingwin lub dziura z wodą pozostała po krze. Kra z rybami, którą pingwin właśnie opuścił jest zbierana przez gracza jako łup. Celem gry jest zebranie jak największej liczby ryb.
Cała zabawa komplikuje się, w przypadku gdy pewne kry zostają odcięte od innych przez wodę. Co gorsza, mogą na nich utknąć nasze pingwiny. Kluczem do sukcesu jest umiejętność odcinania innych pingwinów od żerowiska i bezpieczne poruszanie się na pozostałych w grze krach. Oczywiście, to jest podstawa wygranej i trzeba podgryzać swoich rywali – duże pole manewru znajdą tu inteligentni złośliwcy, próbujący opatulić krwiożerczość ciepłą kołderką taktyki i sprytu. Wbrew pozorom nie ma tu jednak miejsca na paraliż decyzyjny i rozbudowaną kombinatorykę. Gra nie jest też aż tak poważna i skomplikowana, żeby było zbyt wiele do dumania. Poza tym, szybko pogodzimy się z faktem, że niektóre pingwiny trzeba poświęcić, aby pokazać kto tu rządzi.
Podsumowanie. No to chlup.
Walka o dominację na lodowisku stanowi frajdę niezależnie od doboru graczy, choć sama tematyka wymaga trochę dystansu do poważniejszych kwestii. W moim otoczeniu, niezależnie od wieku graczy i mniej lub bardziej rozrywkowej atmosfery, gra jak dotąd sprawdza się bezbłędnie. Rozgrywka przebiega bardzo szybko i stanowi lekkostrawne ćwiczenie logiczne. Mam pewne wątpliwości, czy rozegranie więcej niż trzech partii z rzędu stanowi pociągającą perspektywę. Z pewnością jednak Hej! To moja ryba! jest idealnym przerywnikiem pomiędzy innymi grami lub propozycją na podszyte znużeniem jesienne popołudnia. Cena nie jest wygórowana, a jakość wydania sprawia, że gra jest dobrym pomysłem na prezent, szczególnie dla początkujących graczy. Jako prosta i szybka logiczna gra familijna Hej! To moja ryba! sprawdza się idealnie. Gorąco polecam tę pozycję każdemu, kto szuka miłego, niebanalnego przerywnika z gatunku gier logicznych.
Dziękujemy za udostępnienie egzemplarza gry Wydawnictwu Granna - wydawcy polskiej wersji Hej! To moja ryba!.