Hanabi

Gra w ciemno o fajerwerkach

Autor: Grzegorz 'Lindal' Laskowski

Hanabi

Gry kooperacyjne to zazwyczaj ciężkie tytuły: wielkie pudło z dużą ilością elementów, wysoki poziom skomplikowania zasad oraz długi czas rozgrywki. Hanabi jest grą odmienną od tej charakterystyki, jednak wciąż pozostaje w obrębie tego gatunku. Proste, acz zaskakujące zasady sprawiają, że gra nie wskazuje od razu na swój potencjał.

Hanabi jest grą autorstwa Antoine'a Bauza, znanego z takich tytułów jak 7 cudów świata czy Ghost Stories. W Polsce wydawana jest przez wydawnictwo Rebel. W koktajlowym pudełku (znanym z gier takich jak Palce w Pralce czy Uga Buga) znajdziemy 55 kart, instrukcję oraz znaczniki w kolorze czerwonym i niebieskim. Na kartach znajdują się ilustracje przedstawiające fajerwerki w pięciu różnych kolorach z cyframi od 1 do 5. Zadaniem graczy jest ułożenie fajerwerków w każdym kolorze, zaczynając od tego z cyfrą 1 a kończąc na wartości 5.


Prostota reguł


Rozgrywka w Hanabi jest dyktowana przez kilka czynników. Po pierwsze, gramy w grę kooperacyjną, a więc razem musimy osiągnąć określony cel lub wszyscy przegramy. Po drugie, każdy z graczy otrzymuje karty, których nie widzi, ponieważ. trzyma je koszulkami do siebie, za to inni gracze mogą obejrzeć jego karty. Rozgrywka zatem opiera się na przekazywaniu informacji i odpowiednim zgraniu drużyny w ten sposób, żeby móc efektywnie wyłożyć jak największą ilość sekwencji fajerwerków we wszystkich kolorach.

Podczas tury gracz ma do wyboru jedną z trzech akcji:

Gra kończy się również w przypadku skończenia się talii, z której gracze dobierają karty lub wtedy, gdy fajerwerki zostaną ułożone w całości (wszystkie kolory w wartościach od 1 do 5). Końcowa punktacja to suma wartości najwyższych kart ze wszystkich wyłożonych na stole sekwencji.


Przekleństwo małej puszeczki


Hanabi jako gra wydana w metalowym pudełku, dobrze kojarzącym się większości graczy z grami imprezowymi, nie zalicza się do tego gatunku. Sam muszę się przyznać, że oczekiwałem gry bardziej zabawnej i prostej, jednak okazała się ona wymagająca i trudna. Pierwsze rozgrywki sprawiły, iż uznałem Hanabi za grę nieciekawą, niespełniającą swej roli jako gry łatwej i przyjemnej. Uległem złudzeniu, iż gra wydana w sposób oszczędny (55 kart oraz żetony) musi być idealnym przykładem party game lub chociaż lekką pozycją do zagrania między partiami cięższych tytułów. Wielu z graczy, którzy sięgną po Hanabi pomyśli tak samo, dadzą się "nabrać" na minimalistyczne wydanie i ocenią je przez pryzmat pudełka.

Moje początkowe partie wyglądały tak, jakbym grał w grę imprezową. Brak możliwości wypowiadania się na temat kart współgraczy poza akcją przekazywania informacji został bardzo szybko nagięty. I tak oto kolega, zagrywając kartę łapał ją za róg, a ktoś inny przytakiwał czy delikatnie uśmiechał się, dając znak, że to ta karta. Sugestywne wskazanie że to jest "ta dwójka" lub chrząknięcie przy przekazywaniu innej informacji sprawiło, że gra w Hanabi przyniosła wiele radości. Bardzo dobrze bawiłem się grając z lekkim przymrużeniem oka, naginając zasady i wybuchając śmiechem, gdy gracze okazywali się tylko nieco sprytniejsi od gry. Kiedy już w ten sposób ograłem się z tą pozycją, postanowiłem zagrać na poważnie. Znalazłem innych graczy, którym wyjaśniłem szybko zasady i wspomniałem trochę o strategii.

Wiele w rozgrywce zależy od dobrego zaplanowania, jakie informacje i komu zostaną przekazane jako pierwsze, na co, oczywiście, wskazuje początkowy układ kart u graczy. Jako że kart o wartości 5 jest tylko po jednej w każdym kolorze, to odrzucenie ich sprawia, że drastycznie spada ilość możliwych punktów do zdobycia. Natomiast kart z wartością 1 jest najwięcej i można je śmiało odrzucać w celu odzyskiwania niebieskich znaczników. Strategia zakłada pewne zrozumienie i czytanie między wierszami, co dokładnie chcę przekazać podając konkretną informację. Pojawianie się czerwonych znaczników w miarę popełniania drastycznych błędów i zmniejszanie się puli znaczników niebieskich wprowadza czynnik wizualny do gry. Nagle gracze zdają sobie sprawę, że jest kiepsko, ponieważ zostaje tylko kilka znaczników a jeszcze dużo kart nie zostało wyłożonych. Sprawia to, że i sekwencje nie są uzupełnione, i gracze nie wiedzą za wiele o swoich kartach a już tylko jeden znacznik czerwony zwiastuje im przegraną. Ciekawą rzeczą okazuje się usunięcie naczelnego wodza, na co cierpi większość gier kooperacyjnych poprzez ustalenie zasady, iż gracze nie komunikują się ze sobą oprócz momentu przekazywania informacji. Aby nie psuć zabawy osoba znająca najlepiej grę nie powinna instruować pozostałych o tym, które akcje powinni wykonywać lub jakich informacji udzielać. Gracze mogą ogłaszać, czego jeszcze nie wiedzą o swoich kartach, a co jest już im znane i pozwala zaplanować poczynania na kolejne tury.


Fajerwerki, oklaski i muzyczka...


Hanabi jest grą ciekawą, wybijającą się spośród innych tytułów. Sporym minusem jest jej wydanie, metalowa puszka skojarzy się bowiem większości ludzi ze standardowym party game, do których Hanabi bym nie zaliczył. Kiedy da się jej drugą szansę gra ukazuje się w innym świetle. Mnie osobiście prostota wydania nie urzeka, wolę z gier kooperacyjnych np. Ghost Stories, gdzie razem z graczami możemy omówić sytuację na planszy i każdy ma pośrednio wpływ na to, co się stanie lub wspólnie wybierzemy najbardziej optymalną możliwość. W Hanabi zagram na pewno chętnie z osobami, którym chciałbym pokazać coś innego, grę która chociażby każe trzymać odwrotnie karty, a przy tym w miarę grania zdradza potencjał cięższej gry, nad którą trzeba odrobinę pomyśleć. Zawsze pozostaje mi też opcja użycia jej jako przerywnika i zagrania z lekkim nagięciem zasad tak, żeby było mniej intelektualnie, a trochę bardziej zabawnie.

Plusy:
Minusy:

Dziękujemy wydawnictwu Rebel.pl za udostępnienie gry do recenzji.