» Recenzje » Gloom

Gloom


wersja do druku

Szczęście w nieszczęściu

Redakcja: Agnieszka 'jagnamalina' Bracławska, Marcin 'Karriari' Martyniuk, Balint 'balint' Lengyel
Ilustracje: Michelle Nephew, J. Scott Reeves

Gloom
Dobrze jest mieć w życiu szczęście. I nie tylko po to, żeby wygrać lotka. Takie zwykłe, codzienne, też się przydaje. A już zwłaszcza w grach towarzyskich. Wyciągnąć dobrą kartę, wyrzucić wysoki wynik. Im bardziej losowa rozgrywka, tym bardziej liczymy na farta. A może dla odmiany tytuł, w którym, żeby wygrać trzeba mieć... pecha? Gloom to przewrotna zabawa, w której im gorzej... tym lepiej!

 

Życie jest smutne i prowadzi do śmierci. To wie każdy z nas. Ale losy bohaterów Gloom są wyjątkowo nieszczęśliwe. Jak nie urok to... I właśnie o to chodzi! Każdy z graczy prowadzi losy jednej z czterech rodzin. Jego celem będzie ściągnięcie na ich barki jak największej liczby nieszczęść. Im więcej smutków, tym więcej punktów ujemnych. A gdy już stwierdzimy, że nasi bohaterowie są wystarczająco zdołowani, przychodzi pora na smutny koniec. Gra kończy się natychmiast, gdy chociaż jeden z graczy uśmierci całą "swoją" rodzinkę. Następnie liczymy punkty na wszystkich martwych osobnikach. Uczestnik z najmniejszym wynikiem (bo chodzi o wartości minusowe) wygrywa.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W tworzenie nieszczęśliwych historii można się zabawić w gronie od 2 do 5 osób, w wieku od 13 lat. Według opakowania zasmucanie się powinno zająć ok. 60 minut. Jak już wcześniej wspomniałam, minimalny wiek wynosi 13 lat. Ja posunęłabym się dalej i powiedziała, że ten tytuł wyjątkowo wymaga analizy pod kątem wrażliwości naszej pociechy. Specyficzny klimat może się nie nadawać dla emocjonalnych dzieciaków. Nie ze względu na mechanikę, ona jest prosta, jednak sam temat wymaga pewnego dystansu. Ale... zobaczcie sami.

Twórcą gry jest Keith Baker. Znany jest głównie ze stworzenia podręcznika Eberron do gry fabularnej Dungeons & Dragons. Obok Gloom autor stworzył jeszcze kilka innych propozycji opartych na tej samej mechanice, ale umieszczonych w odmiennym klimacie. Należą do nich: Gloom in spaceGloom of Kilforth, Cthulhu Gloom. Niestety żadna z tych gier nie została jeszcze wydana w języku polskim.

Szczęśliwego zakończenia... nie będzie!

A więc pora zacząć smutną opowieść. W opakowaniu znajdziemy następujące rodzaje kart: 4 rodziny (każda składająca się z 5 osób), 2 karty Pomocy, 57 kart Modyfikacji, 11 kart Wydarzeń, 20 kart Nagłej Śmierci.

W pierwszym kroku każdy z graczy wybiera swoją rodzinę i ich wizerunki układa odkryte przed sobą. Jeśli decydujecie się na zabawę w cztery osoby należy odrzucić jedną kartę. W składzie pięcioosobowym dodatkowy gracz korzysta właśnie z tych odrzuconych kart. Następnie odkładamy karty Pomocy i karty rodzin. Resztę kart tasujemy i każdemu rozdajemy po pięć. Celem zabawy jest zebranie jak największej liczby minusowych punktów. W swojej turze gracz wykonuje dwa ruchy. Do wyboru ma następujące akcje:

  • Położenie karty Modyfikacji na postaci swojej lub cudzej (i ewentualnie rozpoznanie opisanego na karcie efektu),
  • Położenie karty Wydarzenia i rozpoznanie jej efektu,
  • Położenie karty Nagłej Śmierci na postaci z minusami (uwaga, tą kartę można użyć tylko w pierwszej z dwóch akcji).

Po swoim ruchu dobieramy karty do pięciu (chyba, że coś zmieniło ten warunek).

Karty Modyfikacji mają wartości ujemne bądź dodatnie. Te pierwsze, co do zasady, będziemy kładli na swoich postaciach, żeby zmniejszyć sobie wynik. Pozytywnymi sytuacjami, które mają dodatnie punkty, uszczęśliwiamy przeciwników. W zabawie sporo mieszają karty Wydarzeń, którymi zmieniamy akcje lub lekko modyfikujemy zasady. A że wszystko ma swój koniec, tak i los naszych nieszczęśników kończy się wraz z położeniem na nich karty Nagłej Śmierci. Można ją użyć tylko na postaci, która jest „na minusie”. Gdy chociaż jeden z graczy dobije całą rodzinkę, zabawa natychmiast dobiega końca. Liczymy punkty na uśmierconych postaciach, a osoba, która ma ich najmniej wygrywa.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jest jeszcze jedna, bardzo ważna zasada. Wszystkie dokładane karty mają swoją historię fabularną np. kogoś pobili bezdomni, kogoś zaatakowały węże czy właśnie ktoś doznał publicznych zniewag. Nie wystarczy po prostu przeczytać opis, należy stworzyć opowieść! Kilku zdaniowa narracja opowiadająca kolejny nieszczęśliwy wypadek to naprawdę fajny pomysł na fabularyzowanie zabawy. Dzięki temu prostemu obowiązkowi gracze bardziej skupiają się na historii, niż tylko na kolejnym nabijaniu punktów. Co więcej, karty stanowią świetne źródło inspiracji. Opisy na nich umieszczone bywają co prawda makabryczne, ale są też piekielnie... śmieszne. Jeśli więc potrafisz docenić czarny humor, ten tytuł rozbawi cię do łez. Dodatkowo, dzięki temu, że większą część historii dopowiadamy sami, nawet grając kilka razy te same opisy używamy w inny sposób. Teoretycznie można zacząć się powtarzać, ale... ponieważ możemy grać różnymi rodzinami, a opowieść zawsze musi pasować do wcześniejszych kart, siłą rzeczy tworzone są zawsze nowe wariacje.

Dobrze opowiedziane nieszczęście może być... dobre

A skoro już o kartach mowa, nie sposób nie docenić ich formy. Wszystkie elementy zostały wykonane z przezroczystych materiałów i odgrywa to kluczową rolę w zabawie. Zagrywane karty układamy na poszczególnych członkach rodziny. Dzięki temu, że wszystko jest przezroczyste, karta pod spodem pozostaje widoczna. Co więcej, niektóre z nich zawierają specjalne zasady lub efekty. I tutaj działa prosta zasada: to, co nie jest zasłonięte cały czas wywołuje skutek. Jeśli w wyniku zagrania następnej karty, któryś z wpływających na rozgrywkę elementów został przykryty, nie rozpatrujemy już jego działania. I to jest naprawdę fajne, ponieważ szybko staje się elementem strategii.

A skoro już mowa o planowaniu swoich ruchów, to Gloom jest jednocześnie grą prostą i wymagającą sporo kombinowania. Same zasady nie należą do skomplikowanych, jednak dzięki całemu mnóstwu dodatkowych efektów czy bonusowych punktów, kwestia, gdzie położyć daną kartę staje się bardzo ważnym dylematem. Fajne jest również to, jak te nieskomplikowane zasady zyskują wraz z kolejnymi partiami. Początkowo wszystko wydaje się oczywiste. Minusy kładziemy na swoje postacie, plusy na przeciwników. Ale... sporo kart ma też dodatkowe działania np. zmniejsza limit dobieranych kart. Efekt zawsze rozpatruje gracz, na którego postaci położono kartę. Trzeba więc zastanowić się, co bardziej się opłaca. Czasem nawet minusowe karty, ze względu na dodatkowy efekt, skutecznie utrudnią grę przeciwnikowi.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ilość planowania i kombinowania nie wpływa jednak negatywnie na tempo gry. Niezależnie od tego czy bawimy się w duecie, czy w maksymalnym składzie, zabawa przebiega płynnie i bez większych przestojów. A dzięki temu że każdy z graczy może położyć kartę na dowolnej postaci (w tym również rodzince przeciwnika) wszyscy uczestnicy obserwują przebieg rozgrywki, a czasem nawet rozpatrują dodatkowe efekty poza swoją turą.

I te właściwe proporcje między dynamiką gry a zaangażowaniem budowanym przy planowaniu strategii sprawiają, że jest to tytuł uniwersalny. Większość gier opierających się na czarnym humorze zakłada tylko jeden wariant, imprezowy i to najczęściej wspierany procentami. Te tytuły dobrze sprawdzają się w większym gronie, niekoniecznie jednak przydają się nam na co dzień. Tym razem jest inaczej. W Gloom dobrze gra się już w dwie osoby. Jeśli po ciężkim dniu masz ochotę na trochę groteskowego relaksu, ten smutny świat pomoże ci zapomnieć o twoich troskach. Jednocześnie gra świetnie sprawdzi się również w gronie znajomych w zabawowym nastroju. Ma prostą mechanikę, zabawny charakter i zasady, które angażują wszystkich uczestników.

Pozytywnego coś, pozytywnego, tak bardzo chciałbym dać dziś tobie!

Negatywne interakcje są też bardzo przewrotnie skonstruowaną zasadą. Gdy w grach chcemy zaszkodzić przeciwnikowi, rzucamy na niego negatywny efekt. W Gloom jest inaczej. Przeszkadzamy rywalom poprzez... sprawianie, że ich postaciom dobrze się wiedzie. Czy można być złym na kogoś, kto wpuścił do życia naszej rodziny odrobinę radości? W tej grze, by się obrazić, trzeba wejść na wyższy poziom abstrakcji i zakrzyknąć: "Jak mogłeś wysłać moją postać do zoo! Przez ciebie jest szczęśliwa i nie umrze w tej rundzie!". Sami przyznacie, że brzmi to trochę komicznie. Właśnie dlatego ten tytuł przypadnie do gustu osobom, które nie przepadają za negatywnymi interakcjami.

Podobał mi się też konsekwentnie utrzymywany klimat. Już samo opakowanie wskazuje, w jakim kierunku będzie zmierzać atmosfera zabawy. Następnie specyficzny nastrój podkreślają dopracowane, ale też lekko przerażające obrazki. Całość zaś zamyka kapitalna narracja, dzięki której zarówno lektura instrukcji, jak i zagrywanie kart stanowi niepowtarzalne przeżycie. Wymagane jest tylko poczucie humoru i dystans do otaczającej rzeczywistości. Bo wiecie... zawsze może być gorzej.

Gloom to bardzo fajna i pomysłowa gra. Oryginalne wykonanie, proste zasady z ogromnym potencjałem, dynamiczna rozgrywa oraz klimat, który czasem śmieszy, czasem zniesmacza, ale jednak nie pozwala pozostać obojętnym. Do tego skoncentrowanie rozgrywki wokół tworzenia historii naprawdę świetnie sprawdza się w praktyce. Gloom to tytuł, który zdecydowanie warto mieć w swoich zbiorze, a jako rekomendacja niech posłuży fakt, ze już zacieram łapki na myśl o dodatkach. Bo jak się okazuje, nieszczęść również nigdy dość!

Plusy:

  • pozytywne negatywne interakcje
  • prosta, ale angażująca mechanika
  • oryginale wykonanie
  • świetny klimat
  • dynamiczna rozgrywka

Minusy:

  • na przezroczystych kartach bardziej widać ślady używania (np. odciski palców)
  • dwie karty Pomocy to za mało przy większej liczbie graczy

 

Dziękujemy wydawnictwu Black Monk Games za przekazanie gry do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.5
Ocena recenzenta
5.83
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 2
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Gloom
Typ gry: karciana niekolekcjonerska
Projektant: Keith Baker
Ilustracje: Scott Reeves, Michelle Nephew
Data wydania oryginału: 2004
Wydawca polski: Black Monk Games
Data wydania polskiego: 30 marca 2018
Liczba graczy: od 2 do 5 osób
Wiek graczy: od 13 lat
Czas rozgrywki: ok. 30-60 minut
Cena: 99,90 zł



Czytaj również

Munchkin Gloom
Tragikomedia w świecie Munchkina
- recenzja
Cthulhu Fluxx
Fluxx spotyka Lovecrafta
- recenzja
Gloom
Kiedy czarny humor spotkał grę karcianą
- recenzja
Rzut okiem na Jedyny Pierścień
Jedyny Smutek
- pierwsze wrażenia
Call of Cthulhu: Arkham
Wieczne cienie lęgną się w tej ziemi
- recenzja
Erpegowe polecajki 2023
Podręczniki pod choinkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.