» Recenzje » Dziennik 29. Przebudzenie.

Dziennik 29. Przebudzenie.


wersja do druku

Wracamy na stare szlaki

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska, Balint 'balint' Lengyel

Dziennik 29. Przebudzenie.
Dziennik 29 kończył się w dość niespodziewanym momencie, ale jego kontynuacja zaczyna się dokładnie w miejscu, w którym urwano poprzednią historię. Dzięki temu otrzymujemy kompletną fabułę. A jakie tym razem zagadki przygotowano?

Dziennik 29. Przebudzenie to w sumie trzecia gra-zagadka. Pierwsza to oczywiście Dziennik 29, a druga – niezbyt udany Dziennik: Wyprawa 1907. Na wstępie zaznaczę od razu od tego, że w Przebudzeniu nie mamy tak wydumanych zagadek, jak słuchanie dźwięków dzwonu, jakkolwiek trafiają się inne, w których nie za bardzo wiadomo, co autor miał myśli. Zastosowany został ten sam schemat, co w pierwszym Dzienniku: na stronie książki umieszczona jest zagadka, a odpowiedź wpisujemy na witrynie internetowej po zeskanowaniu kodu kreskowego. Jeśli jest ona dobra – otrzymujemy klucz i przechodzimy do kolejnego zadania. Tu trzeba dać pierwszy minus, za interfejs witryny – gdy chcemy wpisać rozwiązanie, pojawienie się klawiatury sprawia, że karty podpowiedzi podjeżdżają do góry, zasłaniając pole, w którym piszemy. Bardzo to niewygodne.

Jeśli chodzi o fabułę, mamy tu do czynienia z zapiskami jednego z członków ekipy naukowców, badających ślady wizyty obcej (?) cywilizacji na Ziemi, o czym zresztą opowiadał też pierwszy Dziennik. Zaczyna się od dwóch stron ręcznych notatek, a potem mamy zagadki, co jakiś czas przerywane kolejnymi zapiskami naukowca. Jest to o wiele lepsze rozwiązanie niż w inicjalnej części gry, gdzie fabuły nie było w ogóle, jak i Wyprawie – tam z kolei fabuła została umieszczona po ostatniej zagadce.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Aby podkreślić, że akcja stanowi ciągłość z poprzednim tomem, pierwsza zagadka ma numer 64. Jest stosunkowo prosta, ale już 65. i 66. wymagają abstrakcyjnego podejścia do tego, co widzimy na stronach. Niestety, niektóre zadania są całkowicie niezrozumiałe, jednak trafiają się także tak bezczelnie proste, że praktycznie sama treść zapytania jest rozwiązaniem. Inne z kolei wymagają spoglądania na koniec będącej elementem gry książki, gdzie zamieszczone zostały dwie mapy, wycinek prasowy i cztery zdjęcia. Przy każdej łamigłówce można skorzystać z dwóch podpowiedzi. Pierwsza próbuje delikatnie naprowadzić użytkownika na trop wiodący do rozwiązania, druga robi to bardziej konkretnie. W ostateczności można także podejrzeć rozwiązanie.

Zdarzają się jednak momenty, gdy nawet podpowiedź nie pomaga. A jeśli ktoś jest na tyle uczciwy, że postanowił nie korzystać z podpowiedzi, ani też nie zdecyduje się na podejrzenie rozwiązania, w takim miejscu po prostu zakończy swoją przygodę z Dziennikiem. Wiele z łamigłówek zdaje się być stworzonych dla członków MENSY. Aby nie być gołosłownym, mały spojler (ostrzegam!), a konkretnie – fragment rozwiązania pewnego zadania: "rozwiązaniem jest pierwiastek z sumy kwadratów długości i szerokości strony. Z twierdzenia Pitagorasa wynika, że to to samo, co długość przekątnej Dziennika". Inny przykład? Pomimo swoich najlepszych chęci, przeczytania dwóch podpowiedzi oraz rozwiązania nie mam pojęcia, jak na zamieszczonej poniżej zagadce miałem odkryć, że należy iść "w lewo, prosto, w lewo, w prawo i w prawo". Może macie jakieś pomysły?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Oprawa graficzna nie jest tak bogata jak w Wyprawie, jednak zważywszy na całkiem inny klimat, nie jest to duży zarzut. Większość ilustracji wykonana została w sposób minimalistyczny i oszczędny, zdarzają się też strony, na których mamy tylko kilka cyfr lub znaków. W niczym to nie przeszkadza, a jeśli ktoś bawił się przy poprzedniej części, to tutaj poczuje jak w domu. Utrzymanie rysunków w takim samym tonie jeszcze mocniej łączy ze sobą te dwie pozycje.

Jak zatem całościowo wypada Przebudzenie? Powtarza wadę główną poprzednika – czyli niezrozumiałość wielu zadań. W pewnym momencie człowieka ogarnia frustracja i ma ochotę cisnąć książkę w kąt. Podejrzewam, że właśnie po to zamieszczono gotowe rozwiązania, aby większość graczy nie skończyła zabawy po kilku-kilkunastu pierwszych stronach. Sama historia, którą poznajemy z zapisków, jest podana w ciekawy sposób i za tło fabularne należy się plus. Niestety, to co miało być główną atrakcją – a więc łamigłówki – potrafi wprawić w stupor i zniechęcać do kontynuowania zabawy.  

Dlatego też Dziennik 29: Przebudzenie polecam tylko tym miłośnikom zagadek, którzy mają dużo cierpliwości i samozaparcia. Cieszę się z ukazania się tej pozycji, ponieważ poprawia fatalne wrażenie po Wyprawie, jednak wiele z zadań jest po prostu niezrozumiałych. Szkoda.

Plusy

  • klimatyczna oprawa wizualna
  • bezpośrednia kontynuacja poprzedniej książki
  • tło fabularne
  • podpowiedzi i rozwiązania
     

Minusy

  • niestety, niektóre zagadki są morderczo trudne…
  • …lub niezrozumiałe
  • zabawa jednorazowego użytku

 

Dziękujemy wydawnictwu Fox Games za egzemplarz gry do recenzji

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.5
Ocena recenzenta



Czytaj również

Dziennik: Wyprawa 1907
A mogło być tak pięknie…
- recenzja
Dziennik 29
Łami-główka, czasami miażdży-główka
- recenzja
The Mind
Prostota na krawędzi geniuszu
- recenzja
Sherlock Holmes: Pojedynek z Irene Adler
Zawody detektywów
- recenzja
Gwiezdny Wyścig
Galaktyczny blef!
- recenzja
Łzy bogini Nuwy
Przygoda na planszach
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.