Dreadful Circus
W Dreadful Circus od 4 do 8 graczy ma za zadanie zdobyć jak najwięcej punktów przy pomocy kart Atrakcji i Występów. Brzmi sucho? I – uprzedzając fakty – niestety taka jest omawiana produkcja. Teoretycznie mamy do czynienia z grą licytacyjną, która prowadzi do wystawiania sztuk cyrkowych, ale… poza grafikami nie liczcie na warte odnotowania naleciałości z cyrkowych zabaw.
Wprawdzie tematyka nowej gry Bruno Faiduttiego (Cytadela, Misja: Czerwona planeta) może kojarzyć się zabawą z gatunku familijnych i zresztą pasuje do tego segmentu poziomem złożoności, to otoczka graficzna zaskakuje – zamiast mnogości ciepłych barw dostajemy cyrk bliższy wizualnie Rodzinie Adamsów i serialowi Carnival. Klimatyczny styl grafik Mateusza Bielskiego i Macieja Simińskiego to zdecydowanie jeden z największych atutów Dreadful Circus, wyróżniający grę na rynku już po pierwszym rzucie okiem. Spójna stylistyka cieszy wzrok, natomiast zaciekawionych zawartością pudełka odsyłam do noty.
Przygotowanie zabawy to kwestia paru chwil, rozdania wskazanej liczby kart, monet, żetonów kontraktów na występy w miastach (Vegas, Londyn, Paryż, Berlin, Praga) oraz postawienia urokliwych zasłonek, za którymi chowamy swoje zasoby. W każdej rundzie jedna lub dwie osoby (zależnie od liczebności grających) pełni rolę Sprzedawcy i będąc obarczonym tą funkcją wybiera z ręki kartę Atrakcji lub Występu, kładąc na środku stołu. Reszta uczestników w tajemnicy umieszcza wewnątrz Wozów (pudełeczek w swoich kolorach) dowolne kombinacje monet i żetonów Kontraktów – dopóki pozwalają na to zasoby złożenie oferty jest obligatoryjne.
Aktualny Sprzedawca sięga po Wozy, sprawdzając ich zawartość i mogąc zaakceptować ofertę za kartę lub zwrócić Wóz właścicielowi. Do raz odrzuconej propozycji nie można wracać, więc w interesie grających, którym zależy na zakupie karty leży zachwalanie własnych ofert i negowanie posunięć konkurentów, co generuje grę nad stołem. Z kolei Sprzedawca musi uważać, aby dla mrzonki o większym bogactwie nie odrzucić przyzwoitej, acz nie szałowej propozycji.
Zwycięzca licytacji zabiera atut i używa zgodnie z przeznaczeniem. Karty Atrakcji lądują jawnie w obszarze gracza przed jego zasłoną, ponieważ wiążą się z długotrwałymi efektami lub przydają podczas finałowej punktacji. Występy natomiast można wykorzystać od razu, po czym należy je odrzucić. Najczęściej pozwalają “na szybko” uzyskać dodatkowy Kontrakt, monety lub przejąć/usunąć kartę z obszaru któregoś ze współgraczy.
W ten sposób rozgrywka trwa aż do momentu, gdy graczom zostanie po dokładnie 3 karty na ręce. Wówczas należy podsumować sumę punktów. Oprócz monet punktowane są Kontrakty – najwięcej oczek przynosi zakontraktowanie pokazów w 4 różnych miastach lub zdominowanie pojedynczych miast przez nas cyrk. Do tego dochodzą punkty z kart Atrakcji, w tym posiadających specjalny symbol Kolekcji. Punktacja do skomplikowanych nie należy, aczkolwiek warto zauważyć, że nastawienie się na jedno źródło oczek to nienajlepszy pomysł, jeśli zależy nam na finalnym triumfie. Wygrywa osoba z największym dorobkiem punktowym.
Dreadful Circus to prosta gra licytacyjna, w której prócz podkupywania kart i żetonów trzeba je jeszcze sensownie układać w pomniejsze kolekcje. Małe decyzje – lepiej wrzucić do Wozu dwa niskie nominały czy jeden duży? – przekładają się później na punktowane zestawy. Niestety prostota zabawy, która dzięki bardzo przystępnym zasadom i stosunkowo krótkiemu czasowi rozgrywki (50–60 minut nawet w gronie 6 osób), mogłaby stanowić jeden z argumentów za produkcją Faiduttiego, stanowi też poważny mankament. Rozgrywce brakuje czegoś, co by podkręciło atmosferę nieprzesadnie angażującego zbierania mikro kolekcji kart, kontraktów i monet.
Choć gra nad stołem mogłaby zagrzewać do rywalizacji, to i ona została tu spłaszczona – w końcu o czym tu dywagować, gdy licytujący na ogół nie są w stanie przewidzieć, co zaproponowali konkurenci, natomiast Sprzedawcy i tak mogą w pierwszej kolejności zweryfikować rzekomo hojne oferty zachęcających nabywców? Jeszcze na początku podobne zakusy mają rację bytu, ale bardzo szybko gracze przekonują się, że to sztuka dla sztuki i działa wtedy, gdy w rozgrywce bierze udział ktoś nowy. Natomiast po paru partiach w tym samym gronie łatwo o machinalne wrzucanie/odrzucanie/akceptowanie ofert. Zawodzi zresztą temat, bo same obrazki to za mało, żeby poczuć się jak właściciel cyrku, organizujący kolejne pokazy i zapewniający rozrywkę widowni.
Rozgrywce towarzyszy wrażenie niedopasowania mechaniki, stylu graficznego i tematyki. Jak na grę o nieco ponurej, cyrkowej estetyce, mamy za mało wrednej interakcji – z kolei jak na familijną zabawę to właśnie oprawa graficzna i nikły związek mechaniki z podjętym tematem staje się problematyczny. Ostatecznie w postaci Dreadful Circus otrzymujemy licytacyjną imprezówkę z dozą negatywnej interakcji i bardzo ładną szatą graficzną, która jednak do końca wie, kto jest jej graczem docelowym.
Plusy:
- niski próg wejścia
- świetna oprawa graficzna
- dobry stosunek komponentów do ceny
Minusy:
- mało satysfakcjonujące set collection
- temat doklejony na siłę
- za mało wredna dla lubiących "iść na noże" ze współgraczami
- zbyt ponura dla rozgrywek rodzinnych
W artykule wykorzystano zdjęcia pochodzące ze strony wydawnictwa Portal Games.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:



Typ gry: imprezowa
Projektant: Bruno Faidutti
Ilustracje: Mateusz Bielski, Maciej Simiński
Wydawca polski: Portal Games
Data wydania polskiego: 15 października 2021
Liczba graczy: od 4 do 8
Wiek graczy: od 14 lat
Czas rozgrywki: 40-120 min.
Cena: 119,95 zł
EAN: 5902560384178