DreadBall: The Futuristic Sports Game

Brutalny sport przyszłości

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

DreadBall: The Futuristic Sports Game

O dobrą i emocjonującą planszową grę sportową naprawdę trudno. Okazuje się, że nie tak łatwo przenieść na planszę, to co jest esencją zawodowego współzawodnictwa. Dlatego zwróciłem moją uwagę na nową produkcję ze stajni Mantic Games. Dreadball, będący wariacją na temat futbolu amerykańskiego w dalekiej przyszłości, stanowi interesującą pozycję dla miłośników planszowego sportu.
 

Uważni czytelnicy z pewnością zauważą, że na łamach Poltergeista mieliśmy już okazję recenzować jedną z produkcji Mantic Games - Dwarf King's Hold: Green Menace. To firma znana przede wszystkim z produkcji prostych gier figurkowych, które oczywiście trzeba najpierw  skleić i pomalować, a potem można dopiero grać. Dreadball reprezentuje nowy nurt w planszówkach, gdzie jako novum pojawiają się przepiękne plastikowe miniaturki, a zasady to ta „tradycyjna” część rozgrywki. Gry takie jak Zombicide pokazały, że gracze na całym świecie uwielbiają figurki. Nie zawsze idzie to niestety w parze z wciągającą i emocjonującą rozgrywką. Jak jest w przypadku gry Dreadball? Po odpowiedź zapraszam do recenzji.

Gdy gra figurkowa spotyka grę planszową

Brutalny sport przyszłości, gdzie „zieloni” ścierają się z drużyną ludzi – tak mniej więcej przedstawia się graficzny motyw z wieczka pudełka. Co mnie ucieszyło przy pierwszym obcowaniu z tytułem? Otóż na moim stole zagościła wersja Deluxe! Niestety pudełko okazało się już nie być takie „lux” – krawędzie zaczęły się błyskawicznie wycierać, a spłaszczone pudełko nieco wyginać. Czym prędzej więc uniosłem wieczko, aby ujrzeć cóż to za ciężar „rozpiera” opakowanie. Duża, składana, dodatkowo podklejona od spodu plansza. Graficznie niezbyt złożona, ale za to bardzo funkcjonalna. Pudełko posiada plastikową wypraskę na elementy (nieco za małą i przesuwa się po spodniej części pudełka), która bez problemu mieści całą zawartość. Kartonowe elementy są porządnie wykonane, choć krawędzie wyglądają jakby były wyszarpane. Karty dołączone do gry są czytelne i funkcjonalne, niestety, nieco cienkie i warto je zabezpieczyć koszulkami, jeśli planujemy częste rozgrywki w tę pozycję. Kości z zestawu są małe, ale z wyraźnymi oczkami. Plastikowe figurki są przepiękne, pełne detali i szczegółów – oczywiście do pełni szczęścia trzeba je jeszcze skleić i najlepiej pomalować. Co ciekawe wszystkie miniaturki umieścimy na "bajeranckich”, przeźroczystych podstawkach. No i oczywiście mamy papierowy notes do meczów i rozgrywek ligowych. Przepiękna, kolorowa instrukcja dostarczy wszystkich niezbędnych do rozgrywki zasad. Mnóstwo ilustracji i przykładów, niestety zasady wbrew pozorom nie są proste i sporo czasu zajmie nam ich przyswojenie. Jeżeli chodzi o zawartość pudełka – jest całkiem nieźle.

Złożone zasady i cudowna liga

Partia w grę Dreadball polega na rozgrywaniu pojedynczych meczów. Uczestnicy zabawy wcielają się w trenerów (coaches), którzy prowadzą swoje drużyny do zwycięstwa. Gra toczy się przez szereg tur (rushes), w ramach, których selekcjonerzy podejmują akcje, które mają zmusić zawodników do kontrolowania piłki i zdobywanie punktów poprzez skuteczne uderzenie (strike). Podczas rozgrywki nie ma przerw, a po każdym punktowaniu piłka natychmiast zostaje wystrzelona na boisko. Zawodnicy od razu mogą ją przejąć i walczyć o kolejne punkty. Plansza składa się z heksów. Każda drużyna rozpoczyna zabawę po jednej ze stron boiska. Na każdej znajdują się po trzy strefy uderzenia (strike zones) - trzy czerwone i trzy białe. Każda składa się z ośmiu heksów, do którego przylega pojedynczy heks uderzenia (strike hex). Aby zapunktować, należy znaleźć się na jednym z heksów strefy uderzenia (najbardziej oddalony daje bonus punktowy +1 przy udanym rzucie). Następnie należy trafić w przylegający strike hex. Możemy zdobyć jeden (dwie bliższe strefy) lub trzy punkty (najbardziej odległa strefa od przeciwnika). Zabawa toczy się do czasu, gdy jedna z drużyn uzyska 7 punktową przewagę lub upłynie 14 tur (wtedy wygrywa przeważająca drużyna lub dochodzi do dogrywki – tzw. sudden Heath playoff).


Założenia mechaniczne gry Dreadball są niezmiernie proste. Wszystkie działania zostały oparte o system testów. W każdym teście rzuca się określoną ilością kości sześciościennych (zazwyczaj trzema). Wynik musi być równy lub wyższy poziomowi trudności określonemu przez zdolność: Siłę (Strenght), Szybkość (Speed), Biegłość (Skill) oraz Pancerz (Armour). W nawiasie podane jest zawsze ile sukcesów potrzebujemy, aby zdać test. Dodatkowo każda szóstka wyrzucona na kości to sukces. I to nie koniec! Każdą szóstkę możemy przerzucić, w tym wypadku zliczamy sukcesy z obu wyników rzutów. Oczywiście jak w każdej grze mnóstwo jest modyfikatorów ujemnych i dodatnich, które co ciekawe odejmują/dodają ilość kości z/do puli, a nie z liczby oczek. Łatwe do zrozumienia, prawda? Więc dlaczego na początku recenzji wspomniałem, że zasady nie są proste? Oczywiście, jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Każda akcja jest dozwolona tylko dla określonych typów zawodników. Jakby tego było mało każda ma inne dozwolone lub zakazane akcje dodatkowe w ramach akcji podstawowej. Dodatkowo przeciwnik ma możliwość podjęcia jednej z kilku (w zależności od sytuacji) akcji obronnych. Wynik może być zwykły lub podwójny (gdy którejś ze stron uda się osiągnąć ilość sukcesów co najmniej dwa razy większą od oponenta) w przypadku porażki lub zwycięstwa, a należy pamiętać, że zdarzyć się może również remis. Trzeba poświęcić sporo czasu, aby płynnie opanować podstawowe zagrania, a przecież w zanadrzu są jeszcze akcje np. fauli. Są zasady dla ruchu piłki, sposobu jej odbicia od ścian czy nawet określono jak przemieszcza się sędzia. Tak bogaty i dopracowany sposób działań cieszy, ale z drugiej strony szkoda, że nie postarano się o zasady uproszczone dla początkujących trenerów. W tym wypadku nie sprawdza się rada autora, żeby grać, a potem szukać zasad. Bo, niestety, jest tego tyle, że w pierwszym partiach zabawa wcale nie jest szybka i dynamiczna, a powolna i ślamazarna.


 Warto wspomnieć o kilu ciekawych rozwiązaniach mechanicznych zastosowanych w grze Dreadball. O przystępnym systemie testowania już wspominałem, a teraz opowiem o tym jak się realizuje akcje. W czasie tury trener może wykorzystać 5 tokenów akcji (team action tokens). Każdy zawodnik drużyny może skorzystać z dwóch akcji z tokenów i jednej z karty Specjalnego ruchu. Niby mało, ale zabawa opiera się na tworzeniu "combosów” poprzez odpowiednie kombinacje akcji podstawowych i darmowych. Niebagatelne znaczenie ma również to, że  udane testy pozwalają na otrzymywanie dodatkowych akcji. W takich sytuacjach możemy przeżyć niebywałe emocje, gdy zawodnikowi uda się przejąć piłkę, przebrylować przeciwników i wykonać do tego punktujący rzut. Szczególnie udane akcje pozwalają na tzw. test fanów, który pozwala zdobywać wsparcie fanów – można je później wymieniać na kości treningu (coaching dice). Te niebieskie kości to kolejny bardzo ciekawy pomysł. Choć można ich użyć tylko raz w czasie meczu, a potem przepadają – pozwalają wesprzeć dowolny test po poznaniu jego wyniku! Można również w czasie zabawy zagrywać specjalne karty wydarzeń, a ciekawym pomysłem urozmaicenia zabawy są akcje faulów – naprawdę rozbudowanych.


Rodzina Dreadball: Na chwilę obecną liczba opcji rozbudowujących grę jest przebogata. Dostępna jest już trzecia część instrukcji (tzw. sezon czyli nawiązanie do cyklicznych rozgrywek ligowych) – wprowadza nowe zasady i zespoły. Tak, tak – możemy zakupić nowe zespoły, a nawet pojedyncze figurki gwiazd czy ogromne, specjalne miniatury. Nowe wersje planszy też są dostępne. A prawdziwi fani pozycji mogą nabyć figurki… cheerleaderek albo… trenerów. Jest w czym wybierać!


W instrukcji oprócz standardowych zasad zwykłych meczów, znajdziemy opis świata gry, drużyn oraz najlepszych zawodników. Najważniejszym jednak moim zdaniem jest dziesięciostronicowa część poświęcona rozgrywkom ligowym. Dreadball pozwala na prowadzenie tabeli, rozwijanie drużyn, a nawet zarabianie waluty, którą możemy przeznaczyć na rozwój naszej drużyny. Mamy możliwość wybierania bohatera meczu (Man of the match) czy rozwijania statystyk naszych zawodników. Możemy nawet wskrzeszać martwych lub tradycyjnie kupować nowych zawodników, w tym gwiazdy. Opcje są ciekawie rozbudowane i pozwalają na stworzenie naprawdę ciekawych rozgrywek ligowych.

Podsumowanie

Przyznam szczerze, że z grą Dreadball wiązałem spore nadzieje. Bo w teorii to świetny produkt. Świetne figurki, mnóstwo drużyn, bardzo dobre zasady rozgrywki ligowej – czy czegoś można więcej? Tak, gdyż grze brakuje zdecydowanie wariantu uproszczonego, który nie wymagałby od początkujących ogarnięcia nawet nie ogromu zasad, ale zapamiętania sekwencji kilku akcji, które złożą się w efektywne "combo”.  Niewątpliwie sporą przewagę uzyskają doświadczeni trenerzy, ograni i znający najbardziej skuteczne sekwencje akcji. Tym, którym jednak starczy cierpliwości i czasu na pełne opanowanie zasad, mogę zagwarantować wyśmienitą zabawę na wiele wieczorów, zwłaszcza w trybie ligowym.


Plusy:

Minusy:

 Dziękujemy Mantic Games za udostępnienie gry do recenzji.