Dominant Species

Mózgożerna walka o przetrwanie

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Dominant Species
Chad Jensen, do tej pory znany z serii Combat Commander, przebojem skradł serca graczy publikując w 2010 roku pierwsze wydanie Dominant Species. Wydawca gry czyli amerykańska firma GMT Games specjalizuje się w doskonale wydanych średniej ciężkości grach wojennych. Nie boi się jednak wyzwań i ostatnimi czasy wydaje również gry z innego nurtu. Takimi tytułami są zarówno już recenzowany na Polterze Urban Sprawl, jak i obecnie omawiany Dominant Species. Ten ostatni doczekał się już 3 edycji i nowego, odświeżonego wyglądu. Czy na lepsze?
Czytelność i piękno
Jakością wykonania Dominant Species przypomina mi nieco Urban Sprawl, jednak szata graficzna jest tu zdecydowanie lepsza! Gra mieści się w podłużnym, wyjątkowo grubym, a do tego lakierowanym pudełku. Na jego wieczku można zobaczyć przepiękną scenkę, gdzie u podnóża dymiącego wulkanu gromadzą się (oddane z masą detali) gatunki zwierząt, którymi będzie nam dane kierować podczas rozgrywki. W pudełku próżno szukać wyprofilowanej wypraski, a szkoda, sprytnie jednak możemy upchnąć część woreczków – załączonych do zestawu! – pod skrzydełka boków wypraski. Znajdziemy tam ogromną (taką jak np. w Arkham Horror), podklejoną, wyjątkowo grubą i świetnie zilustrowaną planszę do gry. Drewnianych elementów w grze jest aż 570! Wydawca dostarcza je w 6 różnych kolorach. Grube żetony z tektury oznaczają elementy (120) i znaczniki "inicjatywy" zwierząt (6). Płócienna torba posiada elegancki mechanizm blokujący wypadanie żetonów z niego. Jedynym mankamentem są plansze graczy – wykonane bardzo ładnie – szkoda jednak, że przy takiej dbałości o wykonanie, nie zostały zrobione z grubej tektury. Karty są standardowej jakości, co prawda, jednak ilustracje na nich są przepiękne. Dominant Species cechuje oszczędność w sposobie wyrazu, a przy tym ogromna czytelność poszczególnych elementów. Widać, że wszystko zostało podporządkowane rozgrywce, a jednak w tym wydaniu jest na czym zawiesić oko. Jakość wykonania jest bardzo wysoka, a szata graficzna, choć nie zawsze przepiękna, jednak zdecydowanie cieszy estetycznym wyglądem. Warto wymienić odpowiedzialnych za oprawę wizualną, to Chad Jensen, Rodger B. MacGowan, Chechu Nieto i Eric Williams. Jak widać, nie trzeba więc być grafikiem z Fantasy Flight Games, żeby stworzyć graficznie coś niesamowitego! Obrazu całości dopełnia duża (format A4), anglojęzyczna, bogata w przykłady instrukcja. Jeśli dobrze poszperać, na stronie wydawcy odnajdziemy i zasady gry w języku polskim (Uwaga! Podczas przygotowania do zabawy, należy dołożyć 4 elementy również w polu Rozprzestrzenianie się – pominięto to w rodzimej instrukcji!).
Prawdziwie ciężka gra dla prawdziwych graczy
Nie ma co się oszukiwać, Dominant Species to gra wyjątkowo ciężkiego kalibru. O trudności zabawy nie decyduje komplikacja zasad, a ogrom możliwych akcji do wykonania.
Różnica między 2 a 3 edycjąWielu graczy z pewnością nurtuje pytanie, którą wersję Dominant Species nabyć. GMT Games umożliwia również zakup zestawu, który unowocześnia poprzednie wydanie do najnowszego. Heksy w 2 edycji są, co prawda kolorowe, ale dopiero w 3 posiadają ilustracje poszczególnych typów krajobrazu (a do tego mają rozpiskę punktowania na sobie). Karty w najnowszym wydaniu posiadają przeprojektowane awersy i rewersy, a także nowe, kolorowe ilustracje. Żetony elementów tym razem posiadają ciemne obwódki i nieco zmienione symbole. Plansze graczy mają zmienione tła na "lodowe" i inaczej wyglądające zwierzaki. Plansza główna ma ciemniejsze, dużo wyraźniej zaznaczone poszczególne strefy i jest znacznie bardziej kolorowa. Warto zobaczyć również porównanie obu edycji gry w artykule (bogato ilustrowanym) Dave’a Chandlera w serwisie BoardGameGeek.
Zabawę rozpoczynamy, wybierając jeden z 6 dostępnych gatunków – są to ssaki, gady, ptaki, płazy, pajęczaki i owady. Każdy z nich posiada unikalny zestaw elementów (po 2, a płazy – 3) nadrukowanych na planszę zwierzęcia, a do tego prawie wszystkie posiadają zdolność specjalną. W zależności od liczby uczestników rozgrywki, każdy gracz otrzymuje taką samą ilość kostek (określa ona naszą pulę genów, czyli gatunki, którymi możemy zasiedlać świat) oraz cylindrów (Piony Akcji, którymi oznacza się akcje, jakie chcemy wykonać). Na planszy gry wykładamy sześciościenne płytki z różnymi rodzajami krajobrazu (góry, pustynia, las, dżungla, sawanna, mokradła oraz morze). Na każdym zbiegającym się narożniku płytki może znajdować się element (w ten sposób może być obecny jednocześnie na 3 płytkach!) – okrągły znacznik, który reprezentuje zasoby kluczowe dla rozwoju zwierząt (trawa, pędraki, mięso, nasiona, słońce i woda). Gatunki wykładane na płytki, aby przetrwać, potrzebują na swojej planszy zwierzęcia korespondujący z wybranym krajobrazem element.
Gra toczy się przez szereg postępujących po sobie tur, a każda z nich dzieli się na 3 fazy:
Cel gry jest niezwykle prosty – wygrywa gracz, który zdobędzie najwięcej punktów zwycięstwa. O tym decydują w czasie rozgrywki głównie 3 akcje:
Punkty możemy jeszcze zdobyć podczas Przetrwania. Gracz, który posiada najwięcej gatunków na tundrze otrzymuje dodatkowe PZ w zależności od liczby zasiedlonych przez jego zwierzęta płytek tundry. Gra kończy się wraz z turą wybrania karty Epoka Lodowcowa, która zarządza punktowanie według liczby zdominowanych płytek. W tej turze pomija się Zasiew i na koniec zabawy rozdziela PZ za każdą płytkę w grze. Dodatkowe punkty otrzymujemy według specjalnej tabelki – im wyższa liczba np. przylegających płytek, tym więcej PZ otrzymuje dany uczestnik zabawy. Największa wada gry Dominant Species wynika bezpośrednio z jej największej zalety. Czas trwania rozgrywki jest ogromny i rośnie wraz z liczbą graczy, mimo mechanizmów, które mają skalować ją do liczby uczestników (mniej kostek gatunków i Pionów Akcji). Dominant Species może nużyć, zwłaszcza początkujących graczy. Zdecydowanie polecam dla minimum średniozaawansowanych. Długa rozgrywka wynika z ogromu możliwości, które dostarcza gra, a do tego każda akcja przeciwnika może diametralnie zmienić sytuację na planszy. Spektrum możliwych działań jest ogromne, a do tego mechanicznie wszystko działa bez zarzutu. Świetnie zorganizowane i sprzężone ze sobą akcję stanowią doskonały silnik gry. Są one naprawdę bardzo proste w opisie i działaniu, zaś ich powiązanie z multum innych czynników decyduje o sporym ciężarze rozgrywki. Ciekawym pomysłem jest wykorzystanie elementów w rozgrywce, a także pozyskiwanie dodatkowych PZ.
Mimo że gra teoretycznie jest czysto abstrakcyjna, powiązano ją z klimatem epoki przedlodowcowej bardzo udanie. I oprawa graficzna w 3 edycji Dominant Species i poszczególne akcje są naprawdę utrzymane w tym klimacie. Oczywiście można by sięgnąć po bardziej adekwatne wykonanie – choćby rewelacyjne drewniane figurki zwierząt z Bios: Megafauna, ale z edycji na edycję gra wygląda coraz lepiej.
Pozycja dla wybranych
Chad Jensen, publikując swoją grę, nawet nie zdawał sobie sprawy, jaki rozgłos zyska. Dominant Species z miejsca podbiła serca graczy i stała się synonimem bardzo dobrej i ciężkiej gry planszowej. Oczywiście to pozycja nie dla wszystkich, to raczej tytuł dla wybranych. Idealna zwłaszcza dla miłośników trudnych gier ekonomicznych i strategicznych, którzy nie boją się nieco losowości (co turę losuje się nowe elementy, a karty dochodzą do puli losowo). Jest ciężko, jest długo, ale Dominant Species i tak się podoba. Jeśli Czytelnik chce mieć na półce jedną planszówkową pozycję wagi ciężkiej – niech to będzie Dominant Species!
Plusy: Minusy:
Dziękujemy wydawnictwu GMT Games za udostępnienie gry do recenzji.