Dochodzenie: Detektywi kontra seryjny zabójca

Co ty wiesz o byciu detektywem

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Dochodzenie: Detektywi kontra seryjny zabójca
W ostatnich miesiącach planszówkowicze mieli okazję poznać świetne gry detektywistyczne, Detektywa: Kryminalną Grę Planszową i Kroniki Zbrodni, które narobiły sporo szumu i pokazały, że rynek gier planszowych pomieści również tego typu produkcje. Nim jednak przyjdzie nam trafić do Los Angeles w dodatku L.A. Crimes i zapoznać się z przesuniętym na początek 2019 roku Sherlockiem Holmesem, warto przychylnym okiem spojrzeć na pewien imprezowy tytuł z detektywami w tle.

 

Dochodzenie: Detektywi kontra seryjny zabójca to polska edycja gry Deception: Murder in Hong Kong, chociaż pierwsze wrażenie może być mylące. Taki stan rzeczy to konsekwencja decyzji wydawnictwa Lucrum Games o zmianie oryginalnej okładki, choć to jedyna ingerencja i resztę pozostawiono bez zmian. Na wstępie nadmienię, że do zagrania w projekt autorstwa Tobeya Ho potrzeba od 4 do 12 osób mających co najmniej po 14 wiosen. I nie jest to wymóg wydumany, bo bez czterech graczy rozgrywka nie ma żadnego sensu, a i przednia zabawa zaczyna się dopiero przy szóstce chętnych.

Pod względem mechaniki Dochodzenie przypomina m.in. Tajemnicze Domostwo, Resistance i Mafię. Uczestnicy posiadają ukryte tożsamości i mogą pełnić różne funkcje, lecz kręgosłup rozgrywki zawsze jest taki sam: Detektywi próbują odkryć dowód koronny i metodę zbrodni, jednocześnie wskazując, kto z ich grona jest utajnionym Mordercą. Z kolei Technik Śledczy stara się naprowadzić stróżów prawa na właściwy trop. I to niewerbalnie.

Zacznijmy jednak od technikaliów. Gra mieści się w sporym pudełku, którego zmniejszenie byłoby ukłonem w stronę wielu graczy, bo produkcja zachęca do zabierania ją ze sobą na spotkania czy imprezy ze znajomymi i rodziną, a tak duży format potrafi od takiego pomysłu odwieść. Pomijając kwestię opakowania, w środku pudełka czeka na nabywców sporo elementów: krótka instrukcja, 12 kart postaci, 290 małych kart tropów i metod, 6 drewnianych pocisków, 11 żetonów odznak i 32 pokaźne kafle poszlak. Kafle poszlak i odznaki sprawiają wrażenie więcej niż solidnych, bo wykonano je z porządnej warstwy tektury. Trudno też coś zarzucić jakości kart. O wytrzymałość zestawu nie ma co się martwić, szkoda tylko, że nie poszły za tym wrażenia wizualne. Niektóre ilustracje rażą prostotą, a inne nie są w pełni czytelne. Wszystkie karty są podpisane, ale w przypadku prowadzenia rozgrywki przy wątłym świetle (klimat!) może to już irytować i skutkować pomyłkami. Tytuł jest zatem tylko poprawny pod względem estetyki, choć warto przymknąć oko na wizualne niedostatki.

Szkolenie gliniarza

Rozpoczynając zabawę należy rozdać losowo karty postaci w liczbie równej graczom. Każdy potajemnie sprawdza otrzymany kartonik przypisujący mu funkcję Technika Śledczego, Mordercy lub Detektywa, zaś w wariantach bardziej zaawansowanych również Wspólnika i Świadka. Technik pełni funkcję mistrza gry i będzie wykorzystywał kafle poszlak jako podpowiedzi dla stróżów porządku. Pozostałym graczom rozdaje się po cztery karty tropów i metod, które wykładają przed sobą awersami ku górze. Na koniec każdy oprócz Technika dostaje jeszcze odznakę.


Po przygotowaniach nadchodzi czas na popełnienie zbrodni. Technik prosi zgromadzonych o zamknięcie oczu. Tuż potem otwiera je tylko Morderca i wskazuje Technikowi po jednym tropie i metodzie spośród swoich kart (przykładowo: "siekiera" i "lampa biurkowa" z powyższego zdjęcia). To właśnie one stanowią dowód koronny oraz metodę zbrodni, które muszą odgadnąć Detektywi by zatriumfować.

Gra składa się z trzech rund, podczas których dochodzi do zbierania dowodów (sugestii Technika) oraz prezentacji podejrzeń przez Detektywów, aczkolwiek zabawa może zakończyć się wcześniej. W dowolnym momencie każdy gracz posiadający odznakę może ją odłożyć, aby spróbować wskazać poszukiwany dowód rzeczowy i metodę zbrodni wśród kart wyłożonych przed innymi graczami. Jeśli Technik potwierdzi poprawność odpowiedzi, Detektywi triumfują. W innym przypadku taka osoba traci możliwość dalszego odgadywania dowodu i metody, lecz ciągle może uczestniczyć w dyskusjach, wspierając innych.

W pierwszej rundzie Technik wykłada kafelki poszlak oznaczone jako przyczyna śmierci, miejsce zbrodni oraz losuje cztery inne. Na każdym kafelku Technik zaznacza nabojami po jednym określeniu pomocnym w namierzeniu dowodu i metody zbrodni (np. "Nagły incydent: krzyk" albo "Osobowość mordercy: gwałtowna" na zdjęciu wyżej). Zawsze w grze występuje przyczyna śmierci, gdzie do wyboru są m.in. uduszenie, ciężkie obrażenie, utrata krwi, otrucie, zaś wśród przeszło 30 kafli są też umożliwiające sugestie odnośnie czasu trwania zbrodni, stanu ciała, pogody i tym podobnych. Po położeniu ostatniego naboju mistrz gry pozwala na chwilę dyskusji, po czym grający kolejno prezentują swoje opinie na temat rozwiązania zagadki bez ryzyka utraty odznaki. Poprawne wymienienie dowodu i metody podczas prezentacji nie jest równoznaczne z pojmaniem Mordercy. W tym celu należy zawsze podjąć próbę rozwikłania sprawy, poprzez wspomniane wyżej postawienie odznaki na szali.

W drugiej rundzie technik losuje kolejny kafel poszlak i zastępuje nim inny leżący już na stole. Wówczas przychodzi pora na ponowną prezentację opinii graczy. Podobnie przebiega trzecia i finałowa runda, lecz jest to także ostatni dzwonek na podjęcie rękawicy przez Detektywów. Jeżeli ostatnia osoba zaprezentuje swoje przemyślenia i nikt do tego czasu nie zgłosi poprawnego rozwiązania, dochodzi do automatycznego zwycięstwa Mordercy.

Złap mnie, jeśli potrafisz

Rozgrywka przywodzi na myśl chociażby Tajemnicze Domostwo i Resistance, aczkolwiek wymaga zdecydowanie mniej abstrakcyjnego myślenia, a i otoczka plasuje Dochodzenie w segmencie gier raczej dla starszych graczy. Co prawda rysunki nie są krwawe i trzeba uruchomić wyobraźnię, by na część przedmiotów spojrzeć jak na narzędzia zbrodni, aczkolwiek nazwy typu Rozczłonkowanie albo Podpalenie u niektórych mogą wzbudzić silniejsze emocje.

Nie sposób nie docenić jak prosta w założeniach zabawa angażuje grających. Detektywi toczą dyskusje, by pojmać przestępcę, który jednocześnie udaje jednego z nich i stara się wyprowadzić ich w pole bez wzbudzania podejrzeń. Zbyt gorliwe typowanie kart innego gracza może zostać odebrane jako próba oszukania wymiaru sprawiedliwości, ale wymierzone w inny, chociaż trochę pasujący zestaw kart, ma szansę powodzenia. Naturalnie najlepiej będą się bawić ci, którzy potrafią blefować choć w minimalnym stopniu. Tak, by ich mordercze zakusy nie kończyły się przez jasne sygnały wysyłane reszcie grających.

Produkcję Lucrum Games cechuje godna podziwu regrywalność. Łącznie 290 kart tropów i metod, w połączeniu z losowo dobieranymi poszlakami i funkcjami graczy umożliwia wygenerowanie mnóstwa różnych kombinacji. Efekt? Właściwie brak szans na rozegranie dwóch takich samych partii, co czyni z Dochodzenia grę, do której można wracać bez obaw o mniej ciekawą zabawę. Tylko że takie powroty nigdy nie kończą się na jednej partyjce, gdyż zajmują od zaledwie kilku minut do pół godziny. Dużo w tym przypadku zależy od liczby graczy oraz Technika, który posuwa rozgrywkę naprzód i obserwuje, czy lepiej skrócić zabawę, czy raczej pozwolić stróżom prawa na dalsze dywagacje. Tak czy inaczej, w ciągu 1-1,5 godziny da się rozegrać nawet kilka partii.

Więcej rekrutów

Mimo pozytywnego odbioru gry, nabywcy muszą być przygotowani na dwie słabostki. Pierwszą jest sam system podpowiedzi. Zwykle przekazanie paru użytecznych podpowiedzi nie nastręcza problemu, lecz przytrafiają się sytuacje, kiedy Technik nie jest w stanie udzielić praktycznie żadnej wskazówki (poza przyczyną śmierci) zawężającej grono podejrzanych, chociaż warto podkreślić fakt, że jego wahania podczas wyboru poszlak też mogą stanowić pewną wartość.

Drugi, poważniejszy mankament, to skalowanie. Z im liczniejszą grupą mamy do czynienia, tym pokaźniejsza pula tropów i metod znajduje się na stole, co powoduje, że poziom trudności i emocje wydatnie rosną. W końcu Morderca łatwiej ukryje się pośród pięciu niż trzech Detektywów. Do tego przy co najmniej sześciu graczach może dołączyć m.in. Wspólnik, co jeszcze mocniej podkręca dyskusje, bo wówczas dwie osoby mieszają szyki Detektywom. W minimalnym gronie tytuł bywa za prosty i wystarczy jedna celna podpowiedź mistrza gry, by już po paru minutach zakończyć śledztwo. 

W Dochodzeniu mało rzeczy dzieje się na stole, a większość rozgrywki sprowadza się do dyskusji, dedukowania na podstawie nikłych i często niejasnych sugestii prowadzącego grę. I jako taka, powinna znaleźć się na celowniku tak planszówkowych wyjadaczy, którzy poszukują ciekawej i szybkiej imprezówki, jak i tych rzadziej spędzających czas nad planszą. Wszystkim im tytuł Lucrum Games zapewni sporą porcję emocji. Trzeba jedynie zadbać o odpowiednią liczbę gończych psów, zasiąść do stołu o zmroku i zapalić świeczkę...

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Lucrum Games za przekazanie egzemplarza do recenzji.