Constantinopolis

Fotounboxing #5

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Constantinopolis
Constantinpolis to tytuł, który swoją premierę miał już dość dawno temu, tj. w 2010 roku, jednakże nie zapisał się wyraźnie w świadomości krajowych graczy. Niniejszy fotounboxing ma na celu odkurzenie tej nieco zapomnianej gry. Może jest ktoś chętny, aby odbyć wycieczkę po mieście  położonym nad Złotym Rogiem?

Wydawnictwo Fantasy Flight Games znane jest przede wszystkim z gier ameritrashowych, wyróżniających się pietyzmem wykonania, długim czasem rozgrywki, intensywną otoczką fabularną, zasadami pełnymi wyjątków oraz wyjątków od wyjątków. Oczywiście ten stan rzeczy nie może dziwić, bowiem FFG to wydawca zza oceanu. Natomiast w roku 2010 wydawca opublikował tytuł niemal w pełni będący eurogrą: na kartach, żetonach oraz planszy nie uświadczysz ani jednego zdania, otoczka klimatyczna to zaledwie kilka zdań wstępu, a przewidywany czas rozgrywki to "zaledwie" 90 minut. Typowo amerykańska jest jedynie opasła instrukcja. Przyjrzyjmy się więc zawartości pudełka z grą.

Plansza Constantinopolis imponuje. Stosunkowo duża, o rozmiarach 56 x 56 cm, cieszy oko swoją żółto-niebieską tonacją kolorystyczną. Oczywiście wykonana została z grubej tektury, a jakość druku stoi na najwyższym poziomie, aczkolwiek jest no standard dla produktów sygnowanych przez FFG. Co do samego wyobrażenia cesarskiej stolicy, to jest ono raczej umowne i nie należy doszukiwać się szczegółowego odzwierciedlenia historycznych realiów. 

Plansze graczy nie prezentują równie wysokiego poziomu co plansza główna. Wykonane ze zwykłego papieru, wydają się być raczej ubogie, jakby twórcy przedkładali ich funkcjonalność nad wartość estetyczną.

Dwie wypełnione po brzegi wypraski z żetonami natychmiast przypominają, iż nabywcy mają do czynienia z produktem czołowego wydawnictwa w branży. Gruba tektura, znakomita jakość druku oraz porządnie wykonane sztancowanie to pierwsze określenia, jakie przychodzą na myśl podczas oglądania wyprasek.

Poniżej druga z wyprasek.

Następne zdjęcie prezentuje plansze targowisk oraz monety używane w trakcie rozgrywki.

Karty statków oraz karty kontraktów. Rozmiar kart to mini american, a do ich produkcji wykorzystano papier fakturowany, tak ceniony przez graczy ze względu na swoją odporność na zniszczenie.

I instrukcja. Spora, bo licząca 32 strony, wydana na papierze kredowym, z mnóstwem ilustracji oraz przykładów. Miłośnicy gier amerykańskiego wydawnictwa będą ukontentowani faktem, iż FFG zostało przy wytyczonym przez siebie standardzie.

Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu pudełka jest pozytywne, ale bez popadania w nadmierną euforię. Ot, solidny produkt sygnowany znakiem Fantasy Flight Games. To co jest zauważalne - nie licząc oczywiście technicznego aspektu wykonania gry - to całkowity brak tekstu na kartach oraz planszy. Constantinopolis już na pierwszy rzut oka zdaje się pełnokrwistą eurogrą wprost z Ameryki. 

A jak ten tytuł spisuje się w trakcie zabawy, o tym już niedługo.