Chatka z piernika

Chodź no, ciasteczko ci dam...

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Chatka z piernika
"Jaś i Małgosia uciekli wówczas z chatki czarownicy oraz żyli długo i szczęśliwie…" Stop! Rodzeństwo wcale nie żyło długo i szczęśliwie; nie tylko oni zresztą. Zwabieni do złej czarownicy zostali Tomcio Paluch, Raszpunka, Kapitan Hak i wielu innych. Wystarczyła tylko odrobina sprytu oraz odpowiednio słodkie pierniczki.

Na iście przewrotny pomysł wpadł Australijczyk, Phil Walker-Harding (Imhotep, Park Niedźwiedzi, Sushi Go). Otóż, zamiast ratować bajkową zgraję przed wygłodniałymi wiedźmami, należy ją wyłapać i uwięzić. Koncepcja ciekawa, wręcz niespotykana; zaserwowana została w familijnym opakowaniu, co zresztą staje się jasne już przy pierwszym spojrzeniu na wieczko z pudełkiem.

W środku pudełka jego nabywcy znajdą bardzo grube chatki czarownic, czyli planszetki graczy, mnóstwo tekturowych podwójnych płytek budowlanych, schodów, gwiazdek oraz tego co najważniejsze do sięgnięcia po sukces, czyli pierników. Zestaw uzupełniają karty postaci – w tym przypadku są to dobrzy i źli bohaterowie z najprzeróżniejszych bajek – karty bonusów, notes, karta pomocy oraz instrukcja. Dokładny rozkład komponentów można sprawdzić tutaj. Zestaw nie tylko wykonany został solidnie, ale i estetycznie, przykuwając wzrok odbiorców, w czym zasługa duetu w składzie: debiutant Andy Elkerton oraz weteran Klemens Franz.

Jak wspomniano, przedmiotem zabawy jest pochwycenie bajkowych postaci. Każdy pechowy bohater wart jest określoną liczbę punktów, ponadto każdy z uczestników może zrealizować do trzech zadań wynikających z kart bonusowych co oczywiście zapewnia dalsze profity. Punktują również pierniczki, aczkolwiek to raczej marginalne uzupełnienie działań przebiegłych czarownic, aniżeli cel sam w sobie. Jak łatwo się domyślić na podstawie powyższego opisu, triumfatorem rywalizacji zostanie gracz z największą sumą punktów.

Pierniczek dla Wilka, pierniczek dla Śnieżki

Instrukcja do gry to raptem osiem stron, łącznie z obfitymi przykładami. Wystarczy jednorazowa lektura, aby wszystkie meandry zabawy stały się jasne, a i nie ma problemu z wyjaśnieniem reguł innym uczestnikom. Generalnie każdy uczestnik rozpoczyna ze swoją indywidualną chatką. Planszetek jest w sumie cztery do wyboru, jednakże każda jest dwustronna, co daje więc osiem kombinacji. Różnią się one rozkładem dziewięciu pól zasobów, co tylko odrobinę wpływa na początek rozgrywki, chociaż bardziej należy to traktować jako urozmaicenie. Kolejnym krokiem jest losowe rozdanie podwójnych płytek budowlanych, po 15 dla każdego gracza oraz odsłonięcie trzech z nich. W ostatnich krokach trzeba wylosować karty bonusowe, początkowych bohaterów do pochwycenia oraz w dogodnym miejscu ułożyć żetony pierników, schodów oraz płytki z gwiazdami.

Podczas tury gracz wybiera jedną z płytek, po czym umieszcza w swojej chatce, tym samym zasłaniając pola. Ograniczenia są dwa: nowo dodana płytka nie może wystawać poza krawędź budynku oraz musi leżeć płasko; innymi słowy, oba kafelki przysłaniane przez nową płytkę muszą leżeć na tej samej wysokości. Następnie gracz otrzymuje zasoby określone przez zakryte symbole:

Ważna rzecz: przykrywając dwa identyczne symbole można otrzymać trzy wskazane dobra, zamiast dwóch. To jednak jeszcze nie koniec tury: jeśli gracz zgromadził odpowiednią liczbę zasobów wymaganych przez jedną z postaci, wówczas może je odrzucić i pochwycić bohatera. Czynność tę można wykonać więcej niż raz, wszystko zależy od zgromadzonych zapasów. Natychmiastową nagrodą jest kafelek z gwiazdką, który należy natychmiast umieścić na wybranym polu chatki.

W trakcie tury może zdarzyć się, że gracz ukończy jedno lub więcej pięter chatki. W takiej sytuacji nagrodą jest możliwość dobrania karty bonusowej, nie można jednak posiadać więcej niż trzech takich atutów. Karty bonusowe punktują na rozmaite sposoby: za wesołe lub złe postacie, za ludzi lub nieludzi, za zgromadzone zasoby lub wysokość pięter. Rozstrzyganie postaci nie nastręcza żadnych problemów bowiem o wszystkim informuje ikonografia na kartach.

Alternatywą dla zagrania płytki budowlanej jest spasowanie i odrzucenie jednej z trzech odsłoniętych płytek. Nagrodą pocieszenia są dwa kafelki schodów, które pomogą wyrównać poziom pięter w chatce. Zabawa trwa aż do wyczerpania wszystkich płytek budowlanych przez graczy, czyli przez 15 tur. Nie jest to być może specjalnie dużo, ale nie jest też mało, gra kończy się zanim zacznie nużyć, bez zbędnego przeciągania w czasie. Wówczas podliczane są punkty i wyłaniany zwycięzca.

Czarownice nie dla dzieci

Pierwsza i najważniejsza myśl, jaka przyszła mi do głowy jeszcze przed pierwszą rozgrywką, ale znalazła potwierdzenia już po zakończeniu pierwszej partii było: to nie jest gra dziecięca. To jest gra familijna, ale nie dla najmłodszych miłośników planszówek. Przyczyn tego stanu rzeczy jest dwie: przede wszystkim temat dla maluchów jest zbyt abstrakcyjny. Próba odegrania roli wiedźmy porywającej ulubionych bohaterów wywołuje lawinę trudnych pytań. Druga sprawa, to konieczność gospodarowania zasobami oraz planowania ruchu, czasem dwóch, naprzód, co starszym graczom nie sprawia żadnych problemów, ale dla juniorów może być wyzwaniem. Wydawca oznakował minimalny wiek graczy na 8 lat i rzeczywiście, jest to absolutne minimum aby zrozumieć zamysł autora. 

Zrozumienie przewrotnego, chociaż i bardzo zabawnego, tematu, to połowa sukcesu, aby móc udanie spędzić czas z dziećmi. Druga połówka to umiejętność poradzenia sobie z zarządzaniem zasobami. Niezależnie od motywu przewodniego, ogólnej estetyki oraz mnóstwa kafelków, Chatka z Piernika to gra właśnie o maksymalnie efektywnym pozyskiwaniu, a następnie zarządzaniu zgromadzonymi zapasami. Czy to źle? Absolutnie! Dzięki swojej prostocie tytuł stanowi idealny wstęp do gier stricte ekonomicznych i w tym elemencie należy upatrywać jej największego atutu. Cała mechanika została nieźle przemyślana oraz zbalansowana i niezależnie od wybranej taktyki: próby pochwycenia wielkiej zgrai tanich postaci lub koncentracji na tych najdroższych, ale i najbardziej wartościowych, finalne różnice punktowe są niewielkie i nie zniechęcają do rozegrania kolejnej partii. Również z kart bonusowych można wycisnąć zbliżone sumy dodatkowych punktów.

Z drugiej strony nie bardzo widzę, żeby osoby dorosłe zagrywały się w tę pozycję we własnym gronie. Owszem, jedna czy dwie partyjki dzięki którym nadarza się okazja, aby poznać nowy tytuł są przyjemnością samą w sobie, ale to raczej tyle. Napiszmy to wprost: na rynku łatwo można znaleźć więcej tytułów tylko troszkę bardziej skomplikowanych, jednocześnie oferujących znacznie więcej możliwości. Chatka z Piernika to gra dla rodzin spędzających czas z pociechami: z jednej strony jest to aż, z drugiej dla wielu zaawansowanych graczy być może tylko.

Grze jednak nie można jednego odmówić: świetnej jakości komponentów oraz ogólnej estetyki wykonania. Tytuł jest po prostu ładny i solidnie wydany. Co więcej zupełnie nieźle się skaluje. Gra w pełnym gronie od partii w duecie różni się w zasadzie większą liczbą chętnych na pozyskanie lub rezerwację upatrzonych bohaterów, lub kart bonusowych. Tutaj zasada "kto pierwszy, ten lepszy" ma większe znaczenie, ale to wszystko; poza tym zabawa przebiega tak samo niezależnie od liczby uczestników. Ważne przy tym jest to, że polowanie na bajkowe istoty każdorazowo przebiega nieco inaczej. Osiem stron piernikowych chatek, sporo kart postaci oraz zupełnie losowy dobór piętnastu spośród sześćdziesięciu płytek zapewnia bardzo dużą unikalność kolejnych rozgrywek.

Podsumowanie Chatki z Piernika nieco wymyka się standardowym ocenom. Próby pochwycenia bohaterów nie rzuciły mnie na kolana i nie zapewniły niebywałych emocji, jednakże nie mogę napisać, aby czas spędzony przy niej był jakąś wydumaną karą. Nic z tych rzeczy! Tych kilka rozgrywek przyjemnie wypełniło jesienne popołudnia. Po prostu trzeba pamiętać, że recenzowana propozycja to tytuł o wybitnie familijnym charakterze i wówczas można miło spędzić czas na wypieku pierników i zastawianiu pułapki na wilka. Albo na Śnieżkę – wieść gminna głosi, że jest smaczniejsza.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.