Cesarski Kurier

Listonosz zawsze puka trzy razy

Autor: Daniel 'ScripterYoda' Oklesiński

Cesarski Kurier
19 kwietnia 2012 roku Drogi Michale! Zachodząc wczoraj na pocztę, aby kupić znaczki, odebrałem przy okazji paczkę z kolejną grą do recenzji. Tym razem w moje ręce dostał się Cesarski Kurier, czyli spolszczony przez wydawnictwo Bard hit z 2006 roku, Thurn und Taxis, który otrzymał nagrodę Spiel des Jahres. Jego autorami są Andreas Seyferth (tak, to ten od Puerto Rico i San Juan) oraz jego żona, Doren. Rozgrywka zapowiada się bardzo obiecująco. Już nie mogę się doczekać! Tymczasem miałem czas na bliższe przyjrzenie się elementom gry. Jak na sklepowe 90 zł dostajemy całkiem dużo. Po pierwsze, 80 ślicznych drewnianych domków. Po drugie, mnóstwo kart i żetonów. Po trzecie, planszę ilustrowaną przepięknymi grafikami Michaela Menzela, który, jak zwykle, się popisał. Przykładowo, na mapie przy każdym mieście dodał ilustrację jakiegoś obiektu się tam znajdującego. Znaleźć można też polski akcent, którym jest umieszczenie wśród miejscowości naszego miasta Łodzi. Oczywiście, w środku znajduje się też instrukcja, a nawet dodatek, wyjaśniający tło historyczne gry. Strasznie podoba mi się funkcjonalna wypraska. Szkoda, że wydawcy często zaniedbują ten aspekt. Ogólnie mówiąc, wydanie stoi na najwyższym poziomie. Niestety, mam pewne zarzuty do Barda i jego "polskiej" wersji językowej. Polonizacja ograniczyła się do dodania polskiej instrukcji, kart pomocy i oklejenia przodu i tyłu pudełka. Na bokach ostał się niestety czeski (!) tytuł, co mnie dosyć razi. Trochę szkoda, że z półki będzie spoglądał na mnie Postovny Kurýr, a nie chociaż rodzina Thurn und Taxis. Co tam u Ciebie? Pozdrawiam, Daniel
21 kwietnia 2012 roku
Drogi Michale! Nie podzielę się z Tobą jeszcze wrażeniami z rozgrywki w Cesarskiego Kuriera, ale mogę Ci już pokrótce opisać zasady. Jak to często bywa, chodzi o zdobycie jak największej ilości punktów zwycięstwa. Musimy to zrobić poprzez zdobywanie różnorakich premii i powozów. Niektóre premie są przyznawane za ukończenie trasy odpowiedniej długości, inne zaś za postawienie domków w odpowiednich miastach, co znowu sprowadza się do ukończenia trasy. W swojej turze możemy zawsze dobrać kartę miasta (z 6 dostępnych) oraz dołożyć jakąś kartę do trasy (dołożone miasto musi sąsiadować z jednym z miast na brzegu trasy). Jeśli chcemy, możemy ukończyć trasę. Stawiamy wtedy domki w niektórych miastach (po jednym w każdym regionie z trasy lub we wszystkich miastach z jednego regionu), bierzemy żeton premii i kartę powozu, jeśli jakieś nam się należą. Musisz jednak uważać, bo jeżeli nie będziesz mógł dołożyć karty do swojej trasy, to musisz tę trasę zniszczyć, jakkolwiek obiecująca by nie była, i zacząć nową. Autorzy dołożyli jeszcze jeden mechanizm, aby zwiększyć ilość wyborów. Otóż, w swojej turze mamy do dyspozycji 4 pomocników, a zawsze możemy skorzystać z pomocy tylko jednego. Naczelnik pozwala na dobranie dwóch kart, kurier na zagranie dwóch. Rządca umożliwia wymianę wszystkich kart, a rzemieślnik ułatwia zdobycie powozu. Są to drobne bonusy, jednak wydaje mi się, że odpowiednie ich wykorzystanie będzie kluczem do zwycięstwa. W oczekiwaniu na pierwszą rozgrywkę, Daniel
25 kwietnia 2012 roku
Drogi Michale! Udało mi się w końcu zagrać w Cesarskiego Kuriera. Wszyscy na początku zapoznawali się z możliwościami, ale już przynajmniej od połowy każdy był w pełni świadomy swoich ruchów. Sama gra wydaje się być bardzo przyjemna. Wyborów jest kilka, nie są one oczywiste i, jak na razie, zauważyłem co najmniej dwie strategie. Losowość, głównie dzięki bardzo często wykorzystywanej zdolności rządcy, jest mocno ograniczona, więc nie można zrzucić winy na pechowy dociąg kart. Najważniejsze jest równocześnie tworzenie długich tras, by dostać odpowiednie powozy i premie, jak i szybkie ich kończenie, aby zdobyć lepiej punktowane premie. Tak jak myślałem, bardzo ciekawym mechanizmem są pomocnicy. Bardzo pomagają i często chciałoby się, aby dało się wykorzystać przynajmniej dwóch z nich na rundę. Ogólnie, byłem trochę zaskoczony ciężkością gry, jako że jest laureatem Spiel des Jahres. Udało mi się zorganizować mini spotkanie, na którym graliśmy w gry, które wygrały tę nagrodę. Zagraliśmy w Ticket to Ride, Niagarę i właśnie Cesarskiego Kuriera, i wszyscy byli zgodni co do tego, że była to najbardziej skomplikowana gra. Zdecydowanie się ona wyróżnia w gronie laureatów z ostatnich 10 lat, kiedy to kapituła wybiera zazwyczaj bardzo leciutkie gry. Oczywiście, Thurn und Taxis to także gra familijna, od której można rozpocząć swoją przygodę z planszówkami, jednak jest ona o oczko (lub nawet dwa) bardziej skomplikowane niż inne "spieldesjahresowe" pozycje. Mam nadzieję, że list dojdzie szybko, Daniel
5 maja 2012 roku
Drogi Michale! Od ostatniego listu kolejne dni obfitowały w kolejne rozgrywki, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że Cesarski Kurier sprawdza się tak samo ciekawie w każdej konfiguracji graczy. Gdy ostatnio grałem w dwie osoby, ja i mój przeciwnik zostaliśmy ostro potraktowani przez grę próbując stworzyć piękną, długą trasę, co skończyło się koniecznością usunięcia jej, gdyż nie mieliśmy zwyczajnie czego do niej dołożyć. Losowość czasem może jednak dać po rączkach nienasyconym graczom. Decyzja, kiedy skończyć trasę, jest jedną z najważniejszych w grze. Niestety, chyba każdego ciągnie w stronę tworzenia pocztowej… No właśnie, czego? Trzeba przyznać, że Cesarski Kurier bardzo kiepsko oddaje to, co teoretycznie przedstawia, czyli początek i rozwój usług pocztowych. Gracze budują, nie wiedzieć czemu, jakieś trasy, później w niektórych miastach stawiają urzędy pocztowe według równie dziwnych zasad. Doszukać się można sensu w niektórych premiach. Na przykład, nagrodę za posiadanie domku w każdym regionie można tłumaczyć jako premię za dominację na całym terenie. Jednak o temacie myśli się właściwie tylko i wyłącznie podczas czytania wkładki historycznej. Nie jest to jednak w moim odczuciu zbyt wielka wada. Nikt się na to z moich testerów nie skarżył, a byli wśród nich nawet fanatycy, nie uznający gier bez klimatu. Pozdrawiam, Daniel PS. Zapomniałem wspomnieć o interakcji. Otóż, interakcja jest, ale występuje tylko pośrednio, poprzez podkradanie innym kart lub lepiej punktowanych premii. Można, tak jak ja, doceniać możliwość subtelnego wpływu na przeciwnika lub też narzekać na brak możliwości prowadzenia najazdów swoimi listonoszami na sąsiednie urzędy pocztowe.
21 maja 2012 roku
Droga Magdaleno! W związku z prośbą Pani o udzielenie porady w sprawie zakupu Cesarskiego Kuriera oraz przedstawienia siebie jako osoby szukającej gry prostej, jednak trochę bardziej wymagającej od gracza niż przeciętna gra familijna, z niezbyt wielką interakcję i nadającą się na niedzielny stół, a dodatkowo posiadającej dobre wykonanie i urokliwe grafiki, muszę Pani z całego serca poradzić zakup gry. Trudno byłoby znaleźć lepszą pozycję w tej kategorii, a w dodatku cena jest bardzo zachęcająca. Naprawdę, niewiele jest gier, przy których będą się dobrze bawić zarówno planszomaniacy, jak i zwyczajni zjadacze chleba, dlatego jeszcze raz polecam Pani zakup tej gry. Pozdrawiam, Daniel Oklesiński Plusy: Minusy:
Dziękujemy wydawnictwu Bard za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.