Cartaventura: Oklahoma

Pudełko pełne paragrafów

Autor: AdamWaskiewicz

Cartaventura: Oklahoma
Gry paragrafowe przeszły daleką drogę od czasów, gdy za sprawą poczciwego Dreszcza pierwszy raz trafiły do polskich odbiorców. Nie tylko ich wybór i popularność są obecnie większe niż kiedykolwiek, ale na przestrzeni lat do tradycyjnych broszur i książek doszły obszerne tomiska i znacznie bardziej nietypowe formy.

Na łamach Poltergeista przybliżaliśmy już kilka paragrafowych komiksów wydanych nakładem Fox Games, ale dużo ciekawsze pod tym względem są gry z serii Cartaventura, opublikowane w polskiej wersji językowej przez firmę Muduko.

Pierwszą pozycją z cyklu, z jaką miałem okazję się zetknąć, była trzecia dostępna na naszym rynku, zatytułowana Oklahoma i przenosząca rozgrywkę na Dziki Zachód, w czasy Wojny Secesyjnej. Niewielkich rozmiarów pudełko skrywa zestaw 70 dwustronnych kart i minibroszurkę przybliżającą sylwetkę historycznego bohatera, którego losami będziemy kierować w trakcie rozgrywki – jej lekturę lepiej jednak odłożyć na moment po rozegraniu choćby jednej partii.

Co ciekawe, nie uświadczymy instrukcji – zamiast tego reguł uczymy się na bieżąco, odkrywając karty zgodnie z podejmowanymi decyzjami. Podczas gdy w bardziej tradycyjnych paragrafówkach przemieszczamy się pomiędzy stronicami, przeskakując od jednego paragrafu do innych, tutaj karciana forma pozwala umieszczać poszczególne fragmenty tekstu na odrębnych, ponumerowanych kartach, z których odkrywamy odpowiednią, pokierowani przez rozwój fabuły. Rozgrywka nie ogranicza się jednak tylko do odczytywania tekstu, znajdziemy też bowiem karty przedmiotów, które kładziemy przed sobą, oraz fragmenty mapy, z których stopniowo układamy obraz okolicy, w jakiej rozgrywa się fabuła Oklahomy.

To element, który zdecydowanie przypadł mi do gustu – pozwala ukazać, jak historia rozwija się – dosłownie – przed naszymi oczami, jak nowe ścieżki stają przed nami otworem zależnie od podejmowanych decyzji i dokonywanych wyborów. Niektóre drogi mogą zamykać przed nami inne opcje, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by zagrać jeszcze raz i sprawdzić, jak potoczy się życie bohatera zależnie od naszych wyborów.

Konsekwentnie używam liczby mnogiej, bo chociaż – oczywiście – Cartaventura jak najbardziej daje się rozegrać jednoosobowo, to zdecydowanie lepiej wypada, gdy do rozgrywki zasiąść w kilkuosobowym gronie (nawet jeśli sugerowany sześcioosobowy limit wydaje mi się już nieco przesadzony). Wspólne podejmowanie decyzji, dyskusje na temat dostępnych opcji działania nadają grze dodatkowego wymiaru, czyniąc rozgrywkę zdecydowanie bardziej emocjonującą.

A jako że wcielamy się w zbiegłego niewolnika, nietrudno wyobrazić sobie, że jedna zła decyzja może skończyć się dla nas tragicznie – i nagły zgon jest jak najbardziej realnym zagrożeniem (o czym sama gra przypomina nam bardzo szybko), na szczęście Oklahoma oferuje aż pięć różnych zakończeń, można więc wracać do niej kilkukrotnie, i próbować odkryć je wszystkie.

To z jednej strony oczywista zaleta, ale z drugiej nie można nie dostrzec, że niezależnie od karcianej formuły mamy do czynienia z nieprzesadnie rozbudowaną paragrafówką, więc regrywalność jest siłą rzeczy mocno ograniczona – wrócimy do zabawy najwyżej kilkukrotnie; na szczęście niska cena może ułatwić podjęcie decyzji o sięgnięciu po tę pozycję.

Z mojej perspektywy jednoznacznym minusem jest mała czcionka i spora ilość tekstu upchniętego na niektórych kartach – jego odczytywanie, zwłaszcza w słabszym świetle, może być zwyczajnie męczące.

Złego słowa nie mogę za to powiedzieć o oprawie graficznej – ilustracje to akwarelowe malunki w stonowanych kolorach, bardzo dobrze współgrające z westernowym klimatem gry. Spisali się także tłumacz i korekta – tekst czyta się przyjemnie i potoczyście, nawet pomimo tego, że mała czcionka utrudnia odbiór.

Nie znam wcześniej wydanych pozycji z serii Cartaventura, nie określę więc, jak Oklahoma wypada na ich tle, jednak oceniana jako produkt w pełni autonomiczny, prezentuje się bardzo dobrze i jest zdecydowanie godna polecenia. Fanów planszówek może skusić do sięgnięcia po bardziej tradycyjne gry paragrafowe, a miłośnikom paragrafówek może przypaść do gustu dzięki nietypowej, ale bardzo atrakcyjnej formie.

 

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Muduko za udostępnienie gry do recenzji