Boso przez świat: Gra planszowa

Palcem po mapie

Autor: Krzysztof 'Hunter' Martyniuk

Boso przez świat: Gra planszowa
Zapalony podróżnik, niedzielny turysta, a może totalna noga z geografii? To bez znaczenia. W grze Boso przez świat nie liczy się, jaką wiedzą o Ziemi dysponujesz oraz ile razy zjeździłeś wzdłuż i wszerz cały glob. Każdy może zdjąć buty, zasiąść do planszy i przeżyć przygodę bez wychodzenia z domu!

Autorka gry, Agnieszka Rajczak-Kucińska, współpracując z doskonale znanym Wojciechem Cejrowskim, wydali swoją pierwszą planszówkę. Jak to zwykle bywa w stosunku do projektów z udziałem sławnych osób, padają różne pytania i stwierdzenia typu: a może to tandeta niewarta zachodu, opatrzona jedynie rozpoznawalnym nazwiskiem? Wedle informacji znalezionych na stronie projektu, Cejrowski od dziecka interesował się wszelkiego rodzaju grami planszowymi, ba, nawet grywał na pieniądze. Czy komentarze i przypuszczenia znajdujące się w internecie odzwierciedlają prawdę? Gra Boso przez świat to droga po szybką kasę, czy może produkt powstały częściowo z zamiłowania do podróży? 

Sama nazwa nawiązuje bezpośrednio do popularnych programów podróżniczych Wojciecha Cejrowskiego. Rajczak-Kucińska to jego przyjaciółka i współpracowniczka, również podróżniczka, zajmująca się głównie tworzeniem map, które można zobaczyć tutaj. O ile Boso przez świat kojarzy się głównie z jedną osobą, to warto jeszcze raz zaznaczyć, że jest to w dużej mierze produkt powstały dzięki Rajczak-Kucińskiej. Cejrowski oczywiście bardzo dopomógł – swoim nazwiskiem i wiedzą. Informacje z oficjalnej strony związanej z grą można sprawdzić tu

Pudełko z grą do najmniejszych nie należy i jest dość ciężkie. Wewnątrz, oprócz karty pomocy czy instrukcji, znajdziemy bardzo dużą planszę (85 cm x 40 cm), 4 mazaki suchościeralne w różnych kolorach, 60 Goldenów (waluta w grze), aż 371 (!) Kart Skojarzeń podzielonych na 10 kategorii oraz 40 Kart Tras. Planszówka jest przeznaczona dla 2-4 graczy w wieku powyżej 10 lat, zaś szacunkowy czas rozgrywki to około 60 do 90 minut. Czas potrzebny na jedną rozgrywkę jest tu podany naprawdę bardzo ogólnikowo, wszystko bowiem zależy od liczby osób i ich podejścia do gry; faktycznie może się okazać, że 90 minut to minimalny pułap czasowy. 

Mazakami po świecie

Początkowo instrukcja i zasady sprawiają wrażenie chaotycznie przygotowanych, jednak już przy drugim podejściu wszystko staje się o wiele bardziej klarowne, a rozgrywka zaczyna przebiegać płynnie. Każdy z uczestników otrzymuje na start po 5 Goldenów i mazak w wybranym przez siebie kolorze. Karty Tras należy rozłożyć zakryte pośród graczy tak, by każdy swobodnie mógł wylosować jedną dla siebie, potem reszta wraca do pudełka; nie będą już potrzebne.

Karty Skojarzeń, ze względu na ich liczbę, po solidnym przetasowaniu warto rozłożyć w kilku stosach i każdy dodatkowo jeszcze raz pomieszać, aby znacząco wyeliminować powtarzające się wziątki. Po wybraniu Kart Tras każdy zaznacza swoje miejsca docelowe na planszy. Po tym następuje weryfikacja, skąd najlepiej będzie zacząć swoją podróż. Po podjęciu decyzji wszyscy zaznaczają na swoich Kartach Tras wybrane miejsce startowe podróży. Następnie karty zostają odkryte tak, by były stale widoczne. Reszta leży na dostępnych dla wszystkich stosach i potocznie nazywana jest kartami Nieużywanymi. Każdy z uczestników powinien teraz mieć w dłoni 6 kart.

Zabawa jest prosta, ale nie znaczy to, że nudna bądź niewymagająca skupienia! Uczestnicy wykonują swoje zagrania i ruchy po kolei. Gdy jedna osoba skończy, następna dopiero zaczyna. 

W swojej turze gracz dobiera do posiadanych już kart kolejną ze stosu Skojarzeń. Losuje ją z Puli Kart Nieużywanych, chyba że wśród Kart Publicznych (wydzielone miejsce na planszy) jest taka, którą będzie mógł wraz z dwiema z ręki wymienić od razu na 3 Goldeny, lub jeśli woli – wykorzystać ją od razu. Co do wymiany na walutę, karty muszą być z tej samej grupy, oznaczone tym samym kolorem – po otrzymaniu pieniędzy, karty odrzuca się i nie biorą one już udziału w grze. Po wymianie zawsze dobiera się 2 karty ze stosów Kart Publicznych, tak by na koniec mieć znów 6 na ręku. Jeśli grający nie dokonuje zamiany na pieniądze, musi wyrzucić jedną kartę na dowolne pole Kart Publicznych – w końcu nie zawsze jest możliwość wymiany wziątki na kasę czy zagranie.

Kolejny etap w turze gracza to ruch po planszy. W Boso przez świat nie ma do dyspozycji pionków i innych znaczników. W ogóle! Wędrówka odbywa się poprzez oznaczanie tras mazakami, które z łatwością można potem zetrzeć za pomocą dołączonych do pisaków gąbek. Poszczególne lokalizacje są wiernie rozmieszczone na mapie/planszy i oznaczone różnymi kółkami w zależności od tego, czy jest to ląd, duża wyspa i tak dalej. 

Każdy krok (ruch po planszy) opłacany jest Goldenami – poruszając się o jedno pole płacimy 1, przemieszczając o 2 pola zapłacimy już 1+2 czyli 3 Goldeny – lub kartą skojarzoną z miejscem, do którego się przybywa. Docierając do swojego miejsca docelowego, należy się zatrzymać na zwiedzanie; automatycznie kończy się wówczas rundę, pobiera nagrodę pieniężną i czeka. Po oznaczeniu mazakiem tego miejsca, należy zaznaczyć kropkami również przyległe lokalizacje. Będzie to miało znaczny wpływ w dalszej części rozgrywki.

Biznes jest biznes

Otóż w Boso przez świat znalazł się również inny element zarobkowy, a zarazem swego rodzaju utrudnienie. Osoba wchodząca lub mająca zamiar przejść przez miejsce oznaczone już przez innego gracza podlega opłacie na jego korzyść. Każdy taki ruch to koszt o 1 Goldena więcej niż regularna kwota za normalny ruch! Nie trudno się domyślić, że niekiedy pustoszy to kieszenie, zaś dla niektórych to czysty zysk bez przemęczania się. 

Podczas oczekiwania na swoją rundę warto stale obserwować poczynania pozostałych uczestników. Na pewno zdarzy się czasem sytuacja, w której jeden z graczy będzie wchodził do lokalizacji, którą przypadkiem mamy w karcie na ręce. I tu pojawia się kolejny motyw zarobkowy. Posiadając kartę z miejscem, do którego ktoś inny właśnie wchodzi, można (choć nie jest to wymóg) pokazać ją wszystkim i oznajmić, co zawiera. Dzięki temu dostaje się co prawda zaledwie 1 Goldena, ale w Boso przez świat liczy się każda moneta. W tym przypadku pobiera się ją z puli banku, a kartę odrzuca i dociąga nową z tych nieużywanych. 

Do zakończenia rozgrywki może dojść na dwa sposoby w zależności od tego, na który padła decyzja przed rozpoczęciem gry: gdy ktoś odwiedzi wszystkie miejsca docelowe ze swoich Karty Trasy (opcjonalnie można grać o drugie, trzecie i czwarte miejsce, jeśli mamy ochotę) lub uznać za zwycięzcę gracza, który na koniec ma najwięcej Goldenów. W tym przypadku zabawa trwa do momentu, gdy na planszy pozostał tylko jeden uczestnik.

Aby było jeszcze ciekawiej, znalazło się również miejsce dla negatywnej interakcji. Jak wspominałem na początku, karty zostały podzielone na 10 różnych kategorii. Prócz standardowych grup typu "Ludzie", "Wyspy", "Kulinaria" czy "Geografia" występują również "Niespodzianki w podróży" – i nie muszą wcale być przyjemne... Taki tam huragan, powódź czy inna burza to standard w tej kategorii. Mając wspomnianą kartę, można czasem sporo zyskać, a niekiedy uratować się od porażki, pod warunkiem oczywiście rozsądnego użycia jej w dobrym momencie. Tutaj, niestety, swoje robi brak różnorodności – każda wziątka zawiera ten sam identyczny efekt.

Pójdźmy boso

Należy stwierdzić, że gra się naprawdę świetnie, bez problemu w każdym, nawet mocno mieszanym wiekowo gronie osób. Po zaznajomieniu się z zasadami i ich zrozumieniu rozgrywka staje się łatwa i bardzo przyjemna. Boso przez świat to nietypowa lekcja geografii: niby większość nie przepada, a wszyscy siedzą, grają i nie marudzą. Przyjemnie prowadzi się podróż mazakami po planszy, trasy są naprawdę dobrze zaprojektowane. Nie ma raczej sytuacji, że jedna z osób kończy całą trasę dosłownie w moment, a druga dociera dopiero do drugiego miejsca docelowego. Istotą Boso przez świat jest przede wszystkim rozsądne gospodarowanie i pozyskiwanie Goldenów. Bez tego nie ma mowy o dalszych (i szybszych) eskapadach, nie mówiąc już o zwycięstwie. Wszystko sprawia wrażenie idealnie wyważonego jak na taką liczbę Kart Tras i możliwych do przebycia dróg. Gra jest może nie tyle skomplikowana, co wymagająca i oferuje wiele możliwych kombinacji. Nawet po pokaźnej liczbie partii trudno, bardzo trudno o podobną podróż. 

Jako ciekawostkę nadającą kolorytu można wspomnieć jeszcze pewną grupę kart. Chodzi mianowicie o te opisane jako Boso przez świat. Jest to kategoria, w której można się przekonać, które miejsca zostały już dotychczas odwiedzone przez Cejrowskiego i zarazem wyemitowane w jego programie podróżniczym. 

Całość prezentuje się znakomicie: dopracowane i odwzorowane realnie obszary świata, ubrane w soczyste kolory, to nie tylko atut dużej planszy. Karty zostały zaprojektowane nieco skromniej, ale są za to bardzo wygodne w użyciu i po prostu czytelne. Ale nie wszystko złoto co się świeci... Ogromnym problemem jest niestety "duża" i piękna plansza/mapa. Choć pokaźnych rozmiarów, nadal stanowi kłopot, gdyż opisy lokacji (państw, wysp, miast) są opatrzone różną, ale przeważnie małą czcionką. W natłoku tego wszystkiego na mapie wiele z nich się ze sobą zlewa, myli i jest ciężkie do odczytania, by nie napisać: do znalezienia. Do tego stopnia, że nawet osoby mające geografię w mniejszym z palców mają często kłopot z szybkim odnalezieniem potrzebnego im miejsca. Taki chaos występuje na szczęście tylko początkowo: jeśli gramy w stałym składzie, po kolejnych rozgrywkach położenie geograficzne państw i miast się utrwala. 

Słów kilka o regrywalności. Pod tym względem Boso przez świat wypada świetnie. Powtórzyć rozegraną już kiedyś partyjkę? Powodzenia. Jednak ze względu na element losowości można by stwierdzić, że jedynym wpływem, jaki mamy na przebieg gry, są wybory tras lub to kiedy użyjemy danej karty. Karty występują w ogromnej liczbie i często są losowane, a na dodatek tylko od nas zależy, jak będziemy nimi operować, kiedy zagrywać, przeciw komu czy jak się poruszać i wydawać Goldeny. Zawsze jest jakiś wybór.

Co bardzo istotne, Boso przez świat bardzo dobrze działa zarówno w dwie osoby, jak i przy maksymalnej liczbie uczestników, choć w większym gronie jest przyjemniej – nie mylić z "dużo łatwiej". Wszystko jest odpowiednio wyśrubowane, a przy dwuosobowej grze można już sobie wzajemnie wchodzić w paradę bez większych problemów, jeśli ma się ochotę.

Smaku, prócz pięknej oprawy graficznej, dodają opisy miejsc znanych z programu telewizyjnego i pozostałe interesujące informacje zawarte w pozostałych kartach. Widać, że włożono w to sporo serca i pracy. Boso przez świat jest pozycją bardzo łatwą do opanowania, jednocześnie wymagającą zaangażowania i przemyślanych ruchów. Taka podróż to świetny wypełniacz czasu, a niekiedy może się okazać, że gra podsunie pomysł na ciekawą wyprawę na żywo, może już wkrótce w niedalekiej przyszłości... Czego wszystkim życzę i zapraszam do planszówkowych wycieczek.

Plusy:

Minusy: 

 

Dziękujemy Agnieszce Rajczak-Kucińskiej i Wojciechowi Cejrowskiemu za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.