Blood Bowl: Menedżer Drużyny - Gra Karciana

Krwawy sport w Starym Świecie

Autor: Daniel 'ScripterYoda' Oklesiński

Blood Bowl: Menedżer Drużyny - Gra Karciana
Warhammer to uniwersum ukochane przez niezliczone rzesze fanów gier fabularnych. Jest to jeden z najbardziej popularnych settingów, który doczekał się różnorodnych adaptacji. Powstały gry komputerowe, zostały napisane książki. Nie trzeba było też długo czekać na pierwsze gry planszowe. Fantasy Flight Games szturmem podbiło tę lukę wydając Chaos Marauders, Warhammera: Inwazję, Chaos w Starym Świecie i w końcu najnowszą pozycję, zeszłorocznego Blood Bowla: Menedżera Drużyny. Galakta, jako już praktycznie polska filia amerykańskiego wydawcy, doprowadziła do polskiej edycji. Świat Warhammera jest bardzo rozległy. Gra Jaya Little'a obejmuje tylko malutki jego wycinek, a dokładnie zawody Blood Bowl będące krwawą satyrą na amerykański futbol. W grze prowadzimy swoją drużynę przez cztery lub pięć rund, a w każdej z nich dojdzie do kilku meczy. Od razu jednak zastrzegam, aby uniknąć rozczarowania, Blood Bowl to gra o zarządzaniu drużyną, a nie o samych meczach. Decydujemy, który zawodnik zagra w jakim meczu, jednak nie znajdziemy tutaj dokładnej symulacji samej rozgrywki (mechanizmy przedstawiają tylko poszczególne wydarzenia z danych spotkań). Ciekawe też, że naszym celem jest zdobycie największej liczby fanów, a nie wygrywanie meczów.
- On pozuje niczym jakiś posąg, czy czeka na grog? - Znając Żelażnoszczękiego pewnie obie te rzeczy, Jim!
Blood Bowl to połączenie kilku mechanizmów – głównie zarządzania ręką, walką na przewagi i deckbuildingiem. Pierwszy z nich ujawnia się, gdy wybieramy zawodników do rozgrywek. To najważniejszy moment gry, gdyż po dodaniu gracza uruchamiają się jego funkcje specjalne. A to wymienimy kartę, a to zdobędziemy piłkę. Niektórzy oszukują i muszą wtedy wziąć odpowiedni znacznik – najczęściej jest tam bonus, jednak raz na jakiś czas przyłapie nas sędzia i wyrzuci z boiska. Często dochodzi też do atakowania przeciwnika – rzucamy wtedy kośćmi. Zazwyczaj kontuzjujemy wroga (drugie uszkodzenie równoznaczne jest z zejściem z murawy), jednak przy odrobinie pecha to nasz zawodnik przewróci się w błoto i już nie podniesie.
Gdy już ustalimy składy, oblicza się dla każdej rozgrywki punkty chwały (zdobywamy je za każdego zawodnika, posiadaną piłkę i niektóre znaczniki oszustwa). To teraz dochodzi do walki na przewagi. Gracz, który zdobędzie ich więcej, otrzymuje główną nagrodę w danym meczu, jednak żaden konkurent nie odejdzie z kwitkiem. Dzięki zdolnościom kart walka o punkty jest ciekawa i emocjonująca – każdy atak to zmiana lidera, każda karta zmienia przebieg gry.
Nagrodą mogą być po prostu fani lub kolejne karty. Jeśli dostajemy to drugie, często mamy możliwość wyboru jednej spośród kilku kart. Sławni zawodnicy ulepszą skład naszej reprezentacji (to tu przejawia się drobny dodatek deckbuildingu), a rozwinięcia drużyny dadzą nam dodatkowe akcje i bonusy, czyli to samo, co kolejni pracownicy.
Nazwałbym to oszustwem, ale nie chcę urazić żadnych niszczycielskich potęg, które mogą w tym uczestniczyć.
Blood Bowl to celne i bardzo klimatyczne odzwierciedlenie ducha rozgrywek Blood Bowla. Czysty chaos, dużo emocji i… nic więcej. Nie spodziewajcie się po grze trudnych decyzji, rozwiniętej strategii czy pojedynku umysłów. To prawda, czasem pojawi się możliwość utworzenia jakiegoś ciekawego komba, jednak nie zdarza się to szczególnie często. O wyniku często decyduje ślepy los. Nie jest ona jednak pozbawiona elementu decyzyjnego – decyzje trzeba podejmować i to nawet w sporej ilości, jednak nie warto polegać całkowicie na opracowanym planie. Przeciwnicy mogą go łatwo zniweczyć.
Po co się więc gra? Dla zabawy. Dla możliwość kontuzjowania przeciwnika. Dla przejmowania piłek i nagminnego oszukiwania, a co najważniejsze ogólnie dla klimatu. Inne podejście do gry niż jak do "wesołej rąbanki na boisku" może się zakończyć głębokim rozczarowaniem. Ogromna interakcja (przejawiająca się głównie w atakach, ale nie tylko) potrafi zniszczyć prawie wszystko, co wrogie. Miłośnicy "nawalanek" będę piali z zachwytu.
Natężenie rozgrywki rośnie w trakcie szalejącego tygodnia rywalizacji. W tym tempie możemy przekroczyć zeszłoroczny rekord dwudziestu trzech poległych!
Gra przewidziana jest dla dwóch do czterech graczy. Już z jednym przeciwnikiem da się miło spędzić czas, jednak im więcej osób, tym lepiej. Istotą gry jest chaos, a ten rośnie wraz z ilością graczy. W dwie osoby rozgrywka staje się bardziej taktyczna, co odrobinę kłóci się z jej charakterem.
Jak to zwykle bywa w produkcjach FFG, cała gra zdaje się krzyczeć do nas wielkimi rysunkami, literami i znakami, że znaleźliśmy się w bardzo bogatym świecie i pozwala nam się w nim zatopić. Klimatyczne grafiki, teksty na kartach, komentarze spikerów, w końcu sama mechanika – wszystko to składa się na jeden wielki warhammerowy basen, którym można się całkowicie zanurzyć.
Niektórzy mogą się zastanawiać, jak jest z żywotnością gry. Mogę odpowiedzieć krótko: jest wyśmienicie! Dzięki sześciu różnym rasom (każdą z nich gra się trochę inaczej), wielu kartom rozgrywek, wydarzeń i rozwinięć możliwość przebiegu partii jest właściwie nieograniczona. Obawy o szybkie znudzenie się tytułem to niepotrzebne zamartwianie się na zapas.
Aby dopełnić obrazu recenzji, trzeba dodać, że wydanie, jak to zwykle bywa u FFG, stoi na najwyższym poziomie. Pudełko jest mniejsze niż zwykły "kwadrat", a takie jak w grach z serii Silver Line (Lord of the Rings, Deadwood: Misto Bezprawia, Rune Age), choć oficjalnie Blood Bowl: Team Manager do niej nie należy. W środku znajdziemy prostą wypraskę, mnóstwo kart i znaczników. Od jakiegoś czasu FFG ma zwyczaj wkładania kart w woreczki strunowe i chwała im za to! Dzięki temu przygotowanie do rozgrywki jest dosyć szybkie, a elementy gry nie "biegają" po całym pudełku.
Opisuję Blood Bowla praktycznie w samych superlatywach, jednak nie jest to pozycja bez wad. Oprócz wspomnianego słabszego trybu dwuosobowego, losowość potrafi czasem zdenerwować, jeśli trzy tury pod rząd faulując uszkadzamy tylko własnych zawodników. Po części można się z tym pogodzić – jest to element rozgrywki, nadal jednak czasami złośliwość losu potrafi dopiec. Mimo wszystko, grę jestem w stanie z czystym sumieniem polecić. Jeśli nie boicie się losowości, a lubicie świat Warhammera, Blood Bowl: Menedżer Drużyny jest dla Was zakupem wręcz obowiązkowym. Plusy: Minusy:
Dziękujemy Wydawnictwu Galakta za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.