» Recenzje » Beer & Vikings

Beer & Vikings


wersja do druku
Beer & Vikings
Po sporym sukcesie, jak na niewielkie włoskie wydawnictwo, Albe Pavo powraca do swojego największego hitu. Sake & Samurai tym razem swoją akcje przenosi do mroźnej Skandynawii. Zamiast japońskiego trunku i rycerzy z kraju Kwitnącej Wiśni, teraz przyjdzie nam się wcielić w groźnych wikingów popijających piwo. Na tegorocznych targach w Essen nowa pozycja z serii Spirit & Warriors znalazła się nieco w cieniu innej, innowacyjnej pozycji włoskich twórców czyli Winter Tales. Dlatego Albe Pavo zmodyfikowało nieco zasady i wprowadziło kilka nowych rozwiązań. Czy są na tyle innowacyjne, aby przyciągnąć do Beer & Vikings nie tylko starych fanów, ale i nowych miłośników?
W świecie kanciastych wikingów
Poziomem edytorskim nowa gra ze stajni włoskiego wydawnictwa niewiele różni się od Sake & Samurai. W grubym, kartonowym pudełku znajdziemy prostą wypraskę, która bez problemu pomieści wszystkie elementy gry. Stylizacja całej gry mocno odwołuje się do symboliki mitologii nordyckiej, ze szczególnym uwzględnieniem runów. Beer & Vikings posiada dwie instrukcje – po włosku i po angielsku. W porównaniu do poprzedniej pozycji z serii Spirit & Warriors manual przybrał kształt małej książeczki – jest to o wiele bardziej wygodne w korzystaniu niż rozkładanie wielkiej "płachty" zasad. Składem przypomina nieco instrukcję do polskiego Wiochmena: Wesele. Czytelna i intuicyjna ikonografia, dobra jakość wykonania i duża funkcjonalność – to niewątpliwe zalety 112 kart zawartych w zestawie. Znaczniki piwa (takie znajdziemy też choćby w Cytadeli – tutaj w kolorze ciemnej oranżady) też mogą się podobać. Wikingowie to nacja mocno ekologiczna, więc w pudełku odnajdziemy również drewniane elementy – znaczniki siedzenia (kwadraty) i kroków (oktagony). Kontynuując tradycję z Sake & Samurai, również w Beer & Vikings znalazł się pojemnik (tzw. Beer Mug) na znaczniki piwa do samodzielnego złożenia z dołączonego orgiami. Lakierowane karty postaci (szkoda tylko, że na miękkim papierze, a nie grubej tekturze) to jeden z mocniejszych punktów oprawy graficznej gry. Niestety, i w beczce miodu znajdzie się czasem łyżka dziegciu. Jocularis odpowiedzialny za oprawę graficzną Beer & Vikings, tym razem sięgnął po mocno kontrowersyjną wizję tematu. O ile w Sake & Samurai wizja artystyczna była podporządkowana klimatowi i pięknu epoki samurajów, o tyle wikingowie i mitologia nordycka zostały potraktowane przez pryzmat osobliwego poczucia humoru. Postacie są osobliwe, kanciaste, a nawet można powiedzieć, że wręcz brzydkie. Humor rysunkowy jest dziwny i autora recenzji w żaden sposób nie śmieszy. Oprawa graficzna to krok wstecz w porównaniu do tego co wcześniej zaprezentowała gra Sake & Samurai. Na szczęście poziom wydania, jak i w roku ubiegłym nadal jest edytorsko bardzo wysoki.
Krótki kurs picia po nordycku
Obszerny opis mechaniki serii Spirit & Warriors można znaleźć w recenzji pierwszej gry z cyklu czyli Sake & Samurai. Zostaną one jednak pokrótce przypomniane w niniejszej recenzji. Również opisane będą najciekawsze zmiany, które znajdziemy w Beer & Vikings. Zasady Spirit & Warriors – dla nie znających mechaniki Aby rozpocząć swoją przygodę z Beer & Vikings, trzeba przyswoić sobie kilka podstawowych pojęć. Na początku rozgrywki każdy z uczestników wybiera jedną z dostępnych postaci i jej kartę kładzie przed sobą. Między wikingami znajdują się tzw. znaczniki kroków (bazowo 3 z każdej strony). Oznaczają one odległość jednej postaci od drugiej. Bardzo ciekawy pomysł, gdy podchodzimy do jednego z wikingów – zabieramy znaczniki i dokładamy z drugiej strony. Do jednej postaci mamy np. 1 krok, a do innej już 5. Ma to o tyle znaczenie, gdyż większość broni posiada określony zasięg, który jest wymagany przy jej użyciu. Do oznaczania życia (podobnie jak np. w Middle-Earth Quest), a jednocześnie ran, stosowane są karty. Gra jest podzielona na szereg postępujących po sobie tur, a każda z nich na 4 fazy: Zagranie kart – zagrywamy z ręki do dwóch kart. Każdej karty możemy użyć na 5 różnych sposobów. W zależności od sytuacji mamy wybór: używamy 4 pól akcji (atak, obrona, ruch i picie) lub zdolności specjalnych (wydarzenia, broń i rzecz, poplecznik oraz przerwanie). Ruch i atak popleczników – wprowadzeni wcześniej do gry albo będący już w niej słudzy samurajów przesuwają się do dwóch kroków i w odległości jednego atakują przeciwnika (karty do obrony i ataku zawsze ciągną z wierzchu dostępnej talii). Ciągnięcie 2 kart – kart w grze jest zawsze za mało. Tylko wydarzenie Sakuragi pozwala je dociągać. Kluczowe w rozgrywce jest więc odpowiednie zarządzanie swoją ręką. Nie pomaga w tym limit: w dowolnym momencie gry nie wolno nam mieć więcej niż 4 karty na ręce. Dzierżenie – możemy wybrać (lub zmienić, jeśli już jakiejś używamy) broń, którą będziemy się posługiwać podczas kolejnej tury.
Po kilku rozgrywkach (musimy poznać ikonografię zdolności specjalnych kart) gra staje się już płynna i szybka. Kluczowym elementem rozgrywki jest odpowiednie zarządzanie pozyskiwanym piwem. Niestety, musimy go umieścić na którymś z naszych przedmiotów (uniemożliwiając jego użycie) lub karcie postaci (blokując zdolność specjalną lub możliwość ciągnięcia kart z puli życia – w tym wypadku jednak zwiększamy naszą wytrzymałość o 1). Tak więc upijanie się piwem mocno ogranicza nasze zdolności. Oprócz mechaniki kroków, sposobu wykorzystania kart i zarządzania posiadanym piwem warto wspomnieć, że wikingowie po śmierci… nadal uczestniczą w zabawie. Jako duchy możemy przeszkadzać "żywym" graczom i, wprawdzie na nieco innych warunkach, ale jednak walczyć o zwycięstwo w zabawie! Grywalność również podnoszą opcjonalne karty wydarzeń, które oznaczają zmienne warunki dla każdej rozgrywki. Zmiany w Beer & Vikings – dla zaawansowanych Albe Pavo przygotowało kilka mniejszych i jedną większą zmianę. Znacznik siedzenia (sitting counter) staje się znacznikiem energii (energy counter), więc samuraj może podjąć akcję laido (która też zyskuje dodatkowy efekt: bonus w postaci liczby przebytych kroków) w każdym momencie, a nie tylko, gdy wstaje. Najważniejszą zmianą jest jednak pojawienie się nowego typu kart: Walhalla (Valhalla). Po zabiciu wrogiego wojownika dociągamy 2 karty z odpowiedniej talii. Wybieramy jedną, a drugą wprowadzamy do gry – kładziemy ją przed sobą obok karty postaci. Otrzymujemy potężną zdolność specjalną, która może nam zostać odebrana jedynie przez… śmierć. Karty Walhalli stanowią również tie-breaker podczas rozstrzygania remisów na koniec zabawy. Swobodnie również można mieszać teraz postacie/karty/elementy z dwóch zestawów gier. Posiadanie różnych napojów w czasie rozgrywki to jeden krok (step) w stronę innego wojownika, ale to również tie-breaker w "mieszanej" partii, przed kartami Walhalli.
Jedni wolą piwo, a inni sake
Dobra gra to taka, gdzie wszystko się razem zazębia i tworzy wspólnie wspaniały efekt. Oprawa graficzna Beer & Vikings sprawia, że omawiana pozycja wydaje się być zupełnie innym tytułem niż recenzowane wcześniej Sake & Samurai, chociaż mechanicznie są niby takie same. Karty z Beer & Vikings (na które patrzymy większą część rozgrywki) nie zachęcają jednak specjalnie do zabawy. Na plus należy policzyć na pewno nowe karty Walhalli – zdecydowanie odświeżają formułę gry. Beer & Vikings to wciąż bardzo dobra mechanicznie gra w sam raz na imprezę, na której ma zagościć ciekawa i niebanalna pozycja. Plusy:
  • wykonanie
  • ciekawe rozwiązania mechaniczne (mechanika kroków, ciekawe wykorzystanie kart do puli życia i śmierci oraz możliwość zastosowania kart na 5, a nawet 6)
  • gramy nawet po śmierci postaci (jako duchy)
  • karty Walhalli
Minusy:
  • skład instrukcji
  • dużo zasad jak na grę imprezową
  • za szybko się kończy rozgrywka
  • okropna oprawa graficzna okraszona dziwacznym poczuciem humoru
Dziękujemy wydawnictwu Albe Pavo za udostępnienie gry do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta



Czytaj również

Sake & Samurai
O jeden kubek sake za daleko
- recenzja
Winter Tales
Bajki nie są tylko dla dzieci
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.