Bang! Pojedynek

I znowu klasyk w wersji dla dwojga

Autor: Joanna 'Taun_We' Kamińska

Bang! Pojedynek
Słoneczne popołudnie, główna aleja zapyziałego miasteczka na Dzikim Zachodzie. Pot zalewa oczy, ale nie możesz pozwolić sobie na sekundę dekoncentracji. Nawet stojący za plecami partner nie jest w stanie uspokoić nerwów. Na przeciwko stoi ten drugi, także rewolwerowiec. Patrzycie sobie w oczy, czekacie na sygnał.

Seria Bang! od momentu swojej premiery w roku 2002 roku doczekała się mnóstwa rozszerzeń oraz wariacji. Do rąk graczy trafiły między innymi wersje The Walking Dead oraz gra kościana, jednakże niezależnie od wyboru, wszystkie tytuły łączyła jedna wspólna rzecz: Bang! niemal zawsze wymagał większej liczby uczestników, co w pewnym stopniu ograniczało popularność gry. Ale Bang! Pojedynek, odmienił ten stan rzeczy, oto bowiem do graczy trafiła dedykowana dwuosobówka, dzięki czemu seria przeszła podobną drogę jak 7 cudów świata: od pozycji wieloosobowej do tytułu dla dwojga. Za konwersję gry odpowiada autor pierwowzoru, czyli Emiliano Sciarra, zaś oprawę graficzną przygotował Alessandro Pierangelini.

Temat zabawy jest więcej niż oczywisty: pojedynek rewolwerowców bez szans na wynik remisowy. Naprzeciw siebie staną bandyci oraz stróże prawa, reprezentowani przez karty bohaterów, których jest po 12 na frakcję. Każda strona dysponuje również talią składającą się z 40 kart. Wspomniane karty to podstawowy element niewielkiego i kompaktowego pudełka. Zestaw uzupełnia instrukcja, reprezentujące punkty życia żetony naboi, znaczniki aktywnych postaci oraz karty pomocy. Od strony wizualnej gra prezentuje się całkiem klimatycznie, podobać się mogą zwłaszcza karty postaci, narysowane lekką, komiksową kreską oraz odnoszące się niekiedy do postaci historycznych. Od strony technicznej również jest dobrze, fakturowany papier zniesie wiele dynamicznych potyczek.

Wyatt Earp vs. Billy the Kid

Ogólna koncepcja przebiegu zabawy jest prosta. Gracze losują po 4 postacie, a następnie z tej puli losują kolejne dwie, którymi rozpoczną zabawę. Po zapoznaniu się z unikalnymi umiejętnościami rewolwerowców uczestnicy decydują o układzie startowej pary. Jeden z bohaterów otrzymuje żeton Aktywnej Postaci (AP), z tyłu zaś kładziona jest Postać w odwodzie (PO). Potyczka toczy się między AP, podczas gdy PO dozbrajają się w tym czasie i szykują na swoją kolej. Oczywiście w tak zwanym międzyczasie dzieje się bardzo wiele.

Gracze rozpoczynają zabawę z początkową pulą kart na ręce, a na początku swoich tur dobierają kolejne dwie. Następnie mogą podjąć szereg czynności, czyli zagrać rozmaite karty:

William "Bill" Munny vs. Mały Bill Daggett

Co ważne, akcje są teoretycznie tyko trzy, ale w pełni wystarczają do tego, aby zapewnić cały wachlarz możliwości. Rozgrywka kipi więc od emocji – rywale usiłują wykonać skuteczny atak na rywala, podrzucają sobie świnie albo próbują obejść obronę adwersarza; zwłaszcza że nigdy nie wiadomo jakim arsenałem środków dysponuje rywal. Oczywiście zdarzają się również przestoje, kiedy to jeden z graczy dobierze mniej przydatne karty, ale szczęśliwie nie zaburza to rozgrywki w sposób nadmiernie przeszkadzający. 

Ciekawie sprawdza się mechanizm AP i PO. Pod koniec rundy aktywny gracz może zamienić postacie kolejnością, dzięki czemu dotychczasowe PO stanie się głównym rewolwerowcem, a AP zyskuje czas na złapanie oddechu i być może podleczenie ran. Oczywiście równie często decyzja o zmianie układu zabijaków może wynikać z konkretnych przesłanek taktycznych, bowiem aktywne są karty i umiejętności tylko i wyłącznie aktualnego AP (chyba że konkretne karty stanowią inaczej), zaś sprytne wykorzystanie cech postaci może przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść danego gracza.

Każda postać dysponuje określoną żywotnością, a jej zmniejszenie do wartości "0" powoduje automatyczny zgon rewolwerowca. Wówczas jego miejsce zajmuje karta znajdująca się w rezerwie, po czym zabawa jest wznawiana. Gra zaś kończy się w momencie, kiedy jeden z graczy utraci wszystkich czterech bohaterów.

Doc Holliday vs. Johnny Ringo

Bang! Pojedynek bardzo przyjemnie zaskoczył. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku Port Royal, niepozorne pudełko skrywa prostą, lecz interesującą grę. Dysponując niewielkim zestawem kart, rywale są w stanie stoczyć emocjonujący i szalenie angażujący pojedynek. Co ważne, gra nie polega na zrzucaniu z ręki losowo dobranych kart w nadziei, iż kto pierwszy ten lepszy. Pole manewru jest co prawda ograniczone do kilkudziesięciu wzorów kart, ale zapewniają one możliwość ciekawego i bardzo zabójczego wykorzystania. Same talie są zbalansowane i w żadnym wypadku nie można napisać, iż zabawa jedną ze stron jest łatwiejsza lub trudniejsza.

Jedyne co może popsuć zabawę, to sami rywale, bowiem wydaje się, iż gracz bardziej obeznany z tytułem ma jednak pewną przewagę wynikającą ze znajomości kart oraz oferowanych przez nich możliwości. Ponadto jest to gra karciana bez żadnego draftowania czy innej selekcji kart, tak więc wiele zależy od ich dojścia. Z drugiej strony umiejętne operowanie tym, co przyjdzie na rękę daje więcej frajdy niż zagrywanie z góry ustalonych zasobów. Tak więc losowość może, ale nie musi być w kontekście tej gry odczytywana jako jej wada; szczęśliwie równie wiele zależy od umiejętności graczy.

Trzeba jednak oddać cześć projektantowi, który w sposób udany przełożył grę wieloosobową na pojedynek dedykowany dwóm graczom. W zasadzie trudno wyczuć nawet, iż jest to konwersja starszego tytułu opracowanego pierwotnie z myślą o szerszym gronie, zaś układ AP oraz PO działa bez najmniejszego zarzutu. A jeśli uwzględni się dobrą jakość zastosowanego do produkcji papieru oraz kompaktowe rozmiary pudełka pozbawionego zbędnego powietrza, wówczas Bang! Pojedynek jawi się jako idealna gra na wszelkiego typu wyjazdy. Ale nawet w domu starcie rewolwerowców zapewnia sporo frajdy.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Bard za przekazanie gry do recenzji.