Azul: Letni Pawilon

Do trzech razy sztuka?

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Azul: Letni Pawilon
Azul i późniejsze Witraże Sintry podbiły serce niejednego gracza. Nie dziwi więc, że ojciec sukcesu, Michael Kiesling poszedł za ciosem i przygotował kolejną wariację: Letni Pawilon. Czy nowa odsłona powtórzy sukces poprzedników?

Dla miłośników poprzednich odsłon nie będzie chyba żadnym zaskoczeniem, że pod estetycznym i przykuwającym wzrok wieczkiem znalazło się miejsce na mnóstwo równie ładnych kafelków, warsztaty i planszetki graczy. Tak, gracze ponownie przenoszą zasoby do swoich obszarów, tym razem nie będzie to jednak mozaika pałacu ani witraż, lecz letni pawilon, miejsce odpoczynku dla króla Manuela. Oczywiście temat ponownie jest ledwie pretekstem do zabawy, ale chyba niewielu graczom to szczególnie przeszkadzało w poprzednich odsłonach serii.

Jako że uroda gry widoczna jest na zdjęciach, a instrukcja dostępna w formie elektronicznej, przejdźmy do omówienia nowinek wprowadzonych przez Letni Pawilon. Podstawowe założenia zabawy pozostały bez zmian i nadal w jej trakcie gracze najpierw pozyskują płytki z warsztatów, po czym przenoszą na swoją planszetkę. W dalszym ciągu można wziąć kafelki jednego koloru (przynajmniej w teorii), reszta zaś przesuwana jest do wspólnego obszaru, skąd też można pobierać wybrane zasoby. Tyle podobieństw, przypuszczam jednak, że różnice są bardziej intrygujące dla fanów serii.

Pierwszą rzeczą jest tak zwany kolor atutowy, odgórnie przewidziany na każdą z sześciu rund. Płytki o tej barwie pełnią funkcję jokerów, co ma kolosalne znaczenie dla ich późniejszego układania. Co ważne nie można ich pobrać ot tak sobie. Jeśli w warsztacie lub w obszarze wspólnym znajdują się inne typy kafelków, wówczas należy wybrać dostępny spośród pozostałych rodzajów, jeden joker otrzymywany jest w bonusie.

Później przychodzi pora na układanie zasobów i tutaj dochodzimy do największej nowinki mechanicznej. Poszczególne pola wymagają konkretnych kolorów płytek i jest zupełnie naturalne rozwiązanie. Olbrzymia większość pól wymaga jednak zużycia więcej niż jednej egzemplarza danego zasobu. W tej sytuacji najpierw należy skolekcjonować odpowiednią liczbę kafelków i do tego właśnie służą jokery; należy jednak pamiętać, że przynajmniej jedna płytka musi być o wymaganej barwie. Jeśli gracz spełni tej warunek, wówczas wypełnia pole, a resztą zasobów odrzuca. Warto tutaj dbać o wypełnianie pawilonów bowiem zarówno dołożony element punktuje za siebie i za sąsiadujące z nim płytki.

Zabudowa pawilonu otwiera przed graczem dodatkowe perspektywy na szybszą rozbudowę planszetki. Rzut okiem na pawilon pozwala dostrzec mnóstwo pustych przestrzeni, które mogą zostać otoczone kafelkami, przy czym w jednych przypadkach jest o łatwiejsze do wykonania, w innych trudniejsze. Poza obudowaniu takiego obszaru pawilonem z planszetki można pobrać od 1 do 3 dostępnych kafelków – zależnie od wskazań tabelki. Generalnie im trudniejsze wyzwanie, tym większy profit. Otrzymane zasoby można natychmiast wykorzystać do rozbudowy pawilonu.

Ciekawym pomysłem jest to, że cztery wybrane kafelki można przenieść na kolejną rundę, co otwiera olbrzymie pole dla planowania dalszych posunięć. Kolejność kolorów atutowych jest z góry znana, nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby przechować te zasoby, które za chwilkę staną się jokerami.

Warto jeszcze omówić końcową punktację. Jak wspomniałem wcześniej, punkty za zagrane płytki otrzymywane są od razu, natomiast na finiszu można wzbogacić się o profity za ukończone, kolorowe pawilony oraz zapełnione wszystkie pola o wskazanej wartości. W tym pierwszym przypadku punktacja nie jest jednorodna: jedne barwy częściej występują, a więc łatwiej skompletować odpowiedni pawilon, inne są rzadsze, a przez to i profit jest nieco wyższy. W tym drugim przyznawane są punkty za wszystkie zajęte "jedynki", "dwójki" i tak dalej, aż do "szóstek". Te ostatnie są najtrudniejsze do wypełnienia, a więc i najwyżej punktowane. Kto zgromadzi więcej punktów, ten oczywiście wygrywa.

Pod luzytańskim słońcem

Czy Letni Pawilon jest najlepszą odsłoną z tryptyku Azul? I tak i nie, w zależności od oczekiwań graczy, ocena może skrajnie różna i w obu przypadkach będzie w pełni uzasadnione. Przede wszystkim omawiana odsłona jest najbardziej zaawansowana w kontekście planowania – a przynajmniej próby podjęcia tej czynności – kolejnych tur. Przez całą rozgrywkę należy mieć na uwadze, co zostało już ułożone, jakie pola przydałoby się wypełnić płytkami i dzięki jakim ruchom będzie można pozamykać przestrzenie i pozyskać darmowe kafelki. Jakby tego było mało, warto uwzględniać kolory, które w kolejnych etapach będą pełniły funkcję jokera, jak i mieć świadomość upływającego czasu.

Wszystko powyższe sprawia oczywiście, że Letni Pawilon stawia dalece wyższe wyzwania przed graczami i zmusza do o wiele bardziej abstrakcyjnego myślenia, niż poprzednicy. Już pierwsze rozgrywki pokazały, że gracze spolaryzowali się na dwie grupy: tych, którym konieczność skrupulatnego szacowania ruchów przypadła do gustu, jak i tych, co postawili zarzut, że Azul utracił swoje dotychczasowe atuty: prostotę, intuicyjność, a przede wszystkim niebywałą lekkość rozgrywki, na rzecz abstrakcji, z którą na każdym kroku trzeba sobie radzić.

Mnie osobiście podwyższenie poziomu trudności nie przeszkadza, chociaż mam pewien zarzut co do mechanizmu pobierania płytki w kolorze atutowym. Patrząc na grę przez pryzmat funkcjonowania mechaniki, takie rozwiązanie jest konieczne, ponieważ jokery mogą walnie przyczynić się do postępów w budowaniu pawilonu, z drugiej strony widać, że jest to rozwiązanie sztuczne i nieintuicyjne, jednakże wprowadzone do gry celem nadania jej płynności.

Pytanie, czy fani Azula dostali tę samą grę, ale w nieco innej szacie graficznej nie nastręcza problemów. Autor udowodnił, że ze sprawdzonej mechaniki nadal potrafi wycisnąć nowe pomysły, cykl z każdą odsłoną ewoluuje ku coraz bardziej – jeśli można tak to ująć – złożonej grze. Czy to najlepsza z opublikowanych części? To pytanie jest wysoce uzależnione od indywidualnych preferencji, o których napisałem w poprzednich akapitach. Jestem w stanie uwierzyć, że grono osób zadowolonych z oferowanej rozgrywki będzie tak samo liczne, jak grono osób rozczarowanych i jedni będą zagrywali się, inni odłożą tytuł na półkę.

We wszystkich pozostałych aspektach Letni Pawilon wypada dokładnie tak, jak poprzednicy: czaruje estetyką i pięknem plastikowych kafelków, nieźle wypada na dwóch graczy, chociaż zauważalnie lepiej przy trzech. Powód jest dokładnie ten sam: skalowanie osiągnięto poprzez uzależnienie liczby warsztatów od grona graczy, co z kolei poszerza pole manewru na początku rundy.

Czy Michael Kiesling zjadł już własny ogon? Jeszcze nie i niemiecki projektant nadal jest w stanie zaproponować ten sam pomysł, ale jednak podany w innej formie i stawiający przed fanami nowe wyzwania. Co prawda nie wszystkim graczom przypadną do gustu, ale jednak nie sposób docenić kreatywności autora, no i mimo wszystko miłośnicy poprzednich odsłon Azula powinny rozegrać przynajmniej jedną partyjkę w Letni Pawilon, chociaż sugeruję, aby – w miarę możliwości oczywiście – najpierw grę wypróbować a dopiero potem podjąć decyzję o zakupie. Mnie tymczasem, już teraz nurtuje pytanie: co będzie następne? Bo liczę na to, że to nie jest ostatnie słowo Kieslinga i Azul jeszcze powróci.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Lacerta za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.