Asteriks i spółka

Memory z Galami

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Asteriks i spółka
Sympatycznych gier planszowych dla najmłodszych nigdy zbyt wiele. Bawią, cieszą, uczą. Zaszczepiają także bakcyla, który z czasem zaowocować może nieprzemijającą sympatią do tej formy spędzania wolnego czasu. A co najważniejsze, dają rodzicom możliwość spędzenia ze swoimi sympatiami niezapomnianych chwili. Nie inaczej jest z grą Asteriks i spółka.

Autorem niniejszego tytułu jest nie kto inny, jak Reiner Knizia, człowiek-legenda w branży, twórca dziesiątek, jeśli nie setek tytułów. Gra miała swoją premierę w roku 2007, chociaż w nieco innej formie aniżeli edycja polska. Pierwowzór, Alles Tomate! Utrzymany jest w konwencji wiejskiej farmy, nie tak atrakcyjnej wizualnie oraz skojarzeniowo jak dzielni Galowie. Pomysł krajowego wydawcy - Egmontu - wydaje się być strzałem w dziesiątkę, chociaż sam w sobie nie jest oryginalny. Warto przypomnieć Wyprawę śmiałków, w której anonimowi Azjaci zostali zastąpieni przez postacie dobrze znane nad Wisłą, tj. bohaterów z komiksowej serii Kajko i Kokosz.

Przykładowe ułożenie żetonów i kart przed rozpoczęciem zabawy

W niewielkim pudełku nabywcy znajdą 49 kart w siedmiu kolorach oraz siedem żetonów w barwach odpowiadających kartom. Żetony, a co za tym idzie i karty pogrupowane są według rodzajów: Galowie, ludy świata, jedzenie Galów, przedmioty codziennego użytku, rzymskie budowle, uzbrojenie Rzymian oraz zwierzęta. Przypasowanie kart do żetonów stanowi esencje zabawy. Zestaw uzupełnia krótka instrukcja w sposób przystępny wyjaśniająca reguły i nie pozostawiająca żadnych wątpliwości.Sama gra to tak naprawdę memory, chociaż Knizia zaproponował coś więcej, aniżeli odkrywanie kart, a następnie próba przypasowania ich celem uzyskania pary. Co więcej, w przypadku tego tytułu wcale nie chodzi o odnalezienie identycznej karty. 

W ramach przygotowania do zabawy wykładanych jest siedem żetonów. Następnie pod każdym z nich umieszczana jest kart w kolorze zgodnym z żetonem. Resztę kart należy dokładnie potasować i można rozpocząć główkowanie. Karty znajdujące pod żetonami należy zapamiętać, a następnie odwrócić. W kolejnym kroku gracz rozpoczynający odsłania kartę z wierzchu talii. Ważny jest kolor, korespondujący z żetonem. W tym momencie rozpoczyna się wyścig. Osoba, która jako pierwsza powie jaka karta znajduje się poniżej żetonu o kolorze właśnie odsłoniętym, ma prawo sprawdzić ją i – jeśli nie pomyliła się – pobrać ją do swojej puli. W jej miejsce umieszczana jest karta właśnie wylosowana. Następnie proces jest powtarzany. Proste? Banalnie proste. Zabawa trwa do wyczerpania talii, a zwycięzcą zostaje osoba, która zdobyła więcej kart.

Teraz należy nazwać kartę leżącą pod czerwonym żetonem

Dlaczego więc gra ma prawo podobać się? Po pierwsze: tematyka. Mało którzy bohaterowie są tak bardzo rozpoznawalni jak dzielni Galowie. Po drugie: gra wymaga odrobiny refleksu oraz prawidłowego nazwania osób oraz przedmiotów. Ileż śmiechu jest, gdy młoda osoba próbuje wypowiedzieć imię Asparanoiks. Podsumowując: Asteriks i spółka to znakomita pozycja do spędzenia czasu z pociechami: proste lecz nie prostackie uzupełnione świetną tematyką. Tylko Rzymian brak. Gdzie jest boski Juliusz Cezar?

 

Plusy:

Minusy:

 

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry na cele artykułu.