Rokmowo - Armon. Na granicy. Ksiądz. Autor:
Grzegorz 'GreK' Kalka
- Podziękujmy Jedynemu za ten prosty posiłek, który dany jest nam spożywać. Prośmy o siłę, która pozwoli nam zwalczyć zwątpienia. Szczególnie tutaj, na granicy z Valdorem, gdzie taki łatwy mają dostęp do naszej duszy.
Ksiądz z żoną, obfitą i pogodną kobietą oraz alumnem, wątłym chłopcem lat dwunastu może, który był jednocześnie jego brakującą ręką, zajmowali kilka skromnych pomieszczeń w wojskowym baraku. Siedzieli w prosto urządzonym pomieszczeniu, które służyło za jadalnię i pokój spotkań.
Po skończonym posiłku Karolina jęła wypytywać gospodarzy o okolicę.
- No cóż moja droga – zaczęła pani domu – Agaria to nie Kara, gdzie wiara przepełnia duszę. Tutaj ludzie są obłudni. Z jednej strony chwalą Jedynego, z drugiej trzymają pod płaszczem talizmany. Nie można im ufać za złamanego miedziaka!
- Agaryjczycy to dobrzy i wierni żołnierze – de Vega zdawało się, że ksiądz spojrzał na swą żonę z wyrzutem. – Pogubili się jednak i brak im tak silnej wiary jaką spotkasz w Karyjczykach. To wpływ Valdoru. Magia sług Ciemności, tutaj na granicy, jest silniejsza niż gdziekolwiek w całym imperium. Nigdzie nie najdzie cię takie zwątpienie niż tutaj.
Blizna na jego twarzy jakby zapulsowała. A może tylko drgnął mięsień?
- Trzymaj się pani tej strony Grzmiącej Rzeki i to lepiej z kompanią zaufanych ci ludzi. I tutaj czasami podchodzą harcownicy z Valdoru a nie poznasz pani czy to swoi czy wróg. I deviria postać ludzką przybrać mogą.
- Mówiłaś pani o snach dziwnych. Cóż takiego Cię niepokoi? Jeśli zechcesz możemy porozmawiać na osobności. Przywracać ludziom spokój ducha, to moje powołanie..
- Nie chcę wracać do tych snów… - rzekła Karolina patrząc na kapłana. To już zostało postanowione, w sprawach Jedynego przestała ufać ludziom. – Twoje Błogosławieństwo i obecność w Domu Jedynego przyniosły mi ukojenie. Teraz spieszno mi w drogę ruszać, bo szmat jej jeszcze przede mną. Jedyne, o co prosić Cię mogę, to o radę. Czy na mej drodze w kierunku miasta są zajazdy, gdzie bezpiecznie przenocować można?
- Zajazdy znajdziesz bez problemu. Różną cieszą się reputacją i różne w nich przebywa indywiduum. Wybieraj te blisko obozów wojskowych. Tam trudniej o burdy. Jeśli można spytać, w jakim celu wybierasz się tam Pani?
- Jadę odpocząć… - rzekła wolno Karolina. – Czasami trzeba spojrzeć na niektóre rzeczy z daleka… - patrzyła spokojnie na kapłana.
- Za strawę serdecznie dziękuję. To niezwykle uprzejme z waszej strony. Będę ciepło wspominać to miejsce, gdzie mieszka Jedyny – to rzekłszy, Karolina ukłoniła się sztywno i zaczęła szykować się do wyjścia z zamiarem niezwłocznego udania się w dalszą drogę.
- Mam do Pani prośbę. Skoro wybierasz się Pani na południe. Dwadzieścia kilometrów stąd, w połowie drogi do Armon stoi zajazd Oblężenie. Niedaleko położony jest obóz wojskowy sprzymierzonych sił Dominium. Gdybyś się Pani tam zatrzymała na nocleg mogłabyś pani posłać człowieka z wiadomością do porucznika Dorovicia. To mój dobry znajomy z czasów gdy służyliśmy razem, zanim... – spojrzał wymownie na kikut jego lewej ręki.
- Dobrze – zatrzymała się w pół kroku - odwiedzę porucznika Dorovicia i przekażę mu wiadomość – spojrzała na kapłana. Czekała.
Podszedł do biurka i z szuflady wyciągnął już zalakowane pismo, które wręczył Karolinie.
- Niezmiernie jestem wdzięczny. Bezpiecznej podróży życzę. Niech Jedyny wskazuje Ci Pani właściwe ścieżki.
- A teraz zmuszona jestem udać się w drogę – rzekła, lekko skłaniając głowę. Coś w tym człowieku sprawiało, że nie mogła już dłużej przebywać w towarzystwie. Ani chwili dłużej. To coś było jak brak powietrza czy nagły chłód. Opanowała się, by stamtąd nie wybiec, jak w dzieciństwie z ciemnego pokoju.