Przytułek ojca Rafaela

Lokacja do Monastyru

Autor: Maciej 'Feniks' Gorczyca

W świecie, gdzie szary człowiek nic nie znaczy, a biedota umiera na ulicach każdego z miast Dominium, są jednak ludzie wierzący w to, że miłosierdzie dla drugiego człowieka może być równie ważne w karianizmie jak walka z Ciemnością.

Historia przytułku.

Jednym z takich ludzi jest ojciec Rafael. Przytułek przez niego prowadzony powstał przeszło 20 lat temu, kiedy mnich na polecenie ówczesnego biskupa miał rozwiązać problem rosnącej w mieście biedoty, a co za tym idzie masy grzeszników, jaką stanowili najubożsi mieszkańcy miasta. O. Rafael sam wywodził się z ubogiej mieszczańskiej rodziny więc nadawał się do tego zadania lepiej niż ktokolwiek inny. Rozpoczął swoją pracę od samotnej wyprawy do najbiedniejszych dzielnic miasta, gdzie nauczał ludzi o Jedynym i Kusiecielu oraz o tym, że ich występki jedynie osłabiają duszę i otwierają ją na podszepty demonów. Z czasem zyskał sobie grupę wiernych słuchaczy i choć była to zaledwie garstka, zaczął z nimi częste spotkania. Z pieniędzy, które zaoferował biskup, udało się zorganizować dla tej garstki wyżywienie, potem rozpoczęto budowę kamienicy, która miała się stać początkiem przytułku. W miarę jak postępowała budowa, a pocztą pantoflową rozeszła się wieść, że ojciec wynagradza każdą parę rąk zupą i ciepłym kątem do spania, zaczęło przybywać chętnych do pracy. W dniu, kiedy kamienica została oficjalnie pobłogosławiona przez biskupa, pracowało w niej przeszło 50 osób.

Pod czujnym okiem ojca Rafaela powstała solidna, choć surowa budowla, pozwalająca pomieścić około pół setki osób. Mieszkańcy sami zrobili meble i dekoracje, oraz jako przybudówkę, niewielką kapliczkę gdzie odbywają się msze. Na niedzielnej mszy gromadzi się tutaj około dwóch setek najbiedniejszych mieszkańców miasta.

Do niedawna bezdomni i bezrobotni, dziś z dachem nad głową dumni z owoców swojej pracy, rezydenci Przytułku dbają o niego lepiej, niż nie jedna rodzina o rodzinną posiadłość. Mieszkańcy nie tylko otrzymują wsparcie od kościoła, ale uczą się na nowo znajdować miejsce w społeczeństwie. Ojciec Rafael w porozumieniu z kilkoma kupcami, załatwił swoim podopiecznym pracę przy budowie statków w pobliskich dokach. Choć praca jest ciężka i robotnicy spędzają mnóstwo czasu poza domem, zarobione w ten sposób pieniądze mogą powierzyć ojcu Rafaelowi, dzięki czemu spoczywają one w bezpiecznym miejscu, gotowe do odebrania kiedy rodzina stanie na nogi na tyle, by opuścić przytułek i ruszyć na swoje. Rzadko kiedy to następuje, wszyscy bowiem sobie cenią dobroć i wsparcie jakim darzy mieszkańców ojciec.
Dodatkowo każdy ma prawo przyjść do Przytułku na ciepłą strawę i rozmowę.

Prawda o Przytułku ojca Rafaela.

Przeszło 10 lat temu stary biskup zszedł z tego świata, a jego następca uznał pracę z biedotą za stratę czasu, wsparcie dla ojca Rafaela zostało wiec zakończone. Od przeszło 10 lat ojciec rozpaczliwie pisze listy do przedstawicieli kościoła o wsparcie, niestety bezskutecznie. Kilka kordinów ofiarowanych przez dobroczyńców świeckich nie wystarcza na pokrycie wszystkich wydatków i nieszczęsny ojciec w tajemnicy musi wydawać powierzone mu na przechowanie pieniądze.

Na co to graczom?

W przytułku mieszka wielu ludzi związanych niegdyś ze światkiem przestępczym, którzy mogą do dziś mieć wiele cennych kontaktów oraz informacji, zwłaszcza o dokach i dzielnicach biedoty, ale również o machlojkach kupców i szlachty, z tym rejonem związanych.
Dodatkowo każdy ma prawo zatrzymać się w Przytułku. Tak więc zagubieni w niebezpiecznej dzielnicy, mogą znaleźć po ciężkich przygodach schronienie na jedną noc, lub też nocleg w miejscu, gdzie nikt szlachty raczej nie będzie szukał. Ta ostatnia opcja przydatna jest zwłaszcza gdyby bohaterowie nadepnęli komuś potężnemu na odcisk.

Kogo można tam spotkać?

W Przytułku, co oczywiste, mieszka ojciec Rafael. Jest to starszy już mężczyzna, ciągle zawalony pracą, jeżeli nie siedzi w swoim gabinecie, to krząta się gdzieś po terenie Przytułku udzielając spowiedzi czy też rozmawiając z wiernymi. Nieustannie obiera korespondencje od wielu osobistości, do których pisze z prośbą o wsparcie. Mimo wszelkich przeciwności jest pogodnym człowiekiem, który zawsze poszukuje w życiu jego lepszej strony. Ojciec Rafael jest całkowicie pochłonięty sprawami Przytułku, bezcelowa będzie z nim rozmowa o polityce czy najnowszych wydarzeniach rozgrywających się w mieście, jest jednak doskonałym powiernikiem i zawsze znajdzie chwilę na rozmowę lub wyłożenie kilku praw, którymi kierować powinien się w życiu dobry karianin. Jego ciepła i otwarta osobowość sprawia, iż łatwiej przy nim się otworzyć i wyznać ciążące nie raz latami na duszy grzechy.

Stary kapitan Gunnar to najstarszy mieszkaniec Przytułku, który od samego początku pomagał w jego budowaniu. W młodości był kapitanem statku, złupionego niestety na odległych wodach przez Eskryjczyków. Jakby tego było mało, nieżyczliwi Gunnarowi ludzie tak pokierowali wyjaśniającym sprawę śledztwem, iż odebrano mu patent oficera i usunięto z królewskiej marynarki. Po tych wydarzeniach kapitan załamał się, stracił majątek i skończył jako zdziwaczały bezdomny w porcie. Choć nie pływał już nigdy na okrętach, wciąż był i jest do dziś dnia powszechnie szanowany przez wielu marynarzy. Prawda o wydarzeniach sprzed lat jest bowiem w dokach doskonale znana. Jeżeli Gunnar szepnie dobre słowo o kimś w porcie, to można być pewnym, że ci ludzie będą mogli liczyć na wsparcie. Jeżeli jednak podpadniesz staremu kapitanowi, to niemal pewne, że twoje bagaże zaginą w trakcie podróży, a pierwsza klasa z nieznanych przyczyn zamieni się na statku w klasę trzecią.

Maria Caudia de Berest, w Przytułku znana po prostu jako Maria, jest hrabiną ukrywającą się od kilku lat przed swoja rodziną. Zakochała się w człowieku ze stanu mieszczańskiego i wbrew woli rodziny poślubiła go. Małżeństwo szlachcianki i rzemieślnika było oczywiście nie do przyjęcia, dlatego rodzina zrobiła wszystko by zniszczyć interes prowadzony przez wybranka hrabiny. W rezultacie stracił on cały majątek, dobre imię, a nawet zdrowie, gdyż nie raz nasyłano nań prześladowców. Nieszczęśnik popełnił wreszcie samobójstwo, a rozgoryczona hrabina, wydziedziczona oczywiście z rodu i pozbawiona praktycznie wszystkiego, znalazła wreszcie schronienie i spokój w pod dachem ojca Rafaela. Teraz kobieta nie chce mieć nic wspólnego z rodziną, choć liczy po cichu na to, że kiedyś odnajdzie sposób aby odzyskać część rodzinnego majątku oraz należny tytuł.

Dzikie Sępy to zbieranina bezdomnych sierot mieszkających w Przytułku, dzieciaki będące w wieku od około 7 do 15 lat. Spędzają większość czasu myszkując między dokami oraz magazynami, będącymi dla nich jak domy, których nigdy nie miały. Ojciec Rafeal stara się ich uczyć zawodu, organizując naukę w warsztatach zaprzyjaźnionych rzemieślników, nie każdy z dzieciaków jednak jest do tego chętny. Dzikie Sępy znają każdy zakamarek okolicy i jeżeli musisz przekraść się do jakiegoś budynku, lub wiedzieć kto i z kim załatwiał coś przy dokach, możesz być pewny, iż ktoś spośród dzieciaków coś na ten temat wie. Bez problemu wskażą Ci najbezpieczniejsza drogę, pomogą uniknąć straży, czy też ukryć się w bezpiecznej kryjówce, będąc przy tym oczywiście niezwykle wdzięcznymi za każdego miedziaka, jakim się za pomoc odwdzięczysz.

Co jeszcze można z tym zrobić?

Przytułek można wykorzystać dwojako na sesji:
- jako lokację gdzie gracze mogą spędzić czas i dowiedzieć się wielu cennych informacji,
- jako zalążek ewentualnej przygody. Być może dobre serca graczy sprawią, że będą oni chcieli pomóc ojcu Rafaelowi w jego staraniach o lepsze jutro dla najbiedniejszych. To już pozostaje w gestii MG, być może biskup z jakiegoś powodu nienawidzi ojca Rafaela lub tak na prawdę bierze jego pieniądze do swojej prywatnej kieszeni. Pomysłowy MG może z tej lokacji wyciągnąć wiele ciekawych pomysłów oraz dostarczyć graczom użytecznych sojuszników, nie tylko w postaci samego duchownego, ale również szarych mieszkańców Przytułku.