» Wieści » Mistyka fechtowania

Mistyka fechtowania

|

Kilka słów o tym, jak i czym macha się w Cynazji, gdzie i dlaczego warto się tego uczyć, oraz kilka delikatnych aluzji, dlaczego gracze chcieliby zadzierać z przesławnymi szkołami szermierki, napisał dla Was Piotr 'Wojewoda' Woyke, w swojej Mistyce fechtowania.

Komentarze


~Tammo

Użytkownik niezarejestrowany
    Wrażenia
Ocena:
0
WOW. Pierwsze wrażenie przyćmiła dyskusja (całkiem ciepła, prawie gorąca). Tekst jest napisany dobrze, znalazłem jeden bład ortograficzny - szermierze ŻĄDNI a nie RZĄDNI. Oni te nordyjskie tajemnice chcieli zdobyć, czyli ich poŻądali. Nie mieli raczej zamiaru nimi rządzić, prawda? ;-)

Generalne wrażenie pasuje dla tekstu Monastyrowego. Jest to opis człowieka, doświadczonego, czyniony dla niedoświadczonego, co jako formułą jest wpisane w kanwę większości dzieł płaszcza i szpady. Nie bez powodu to Atos był mentorem muszkieterów. Rozumiem jednak zarzut, że taka kompozycja mogła się oczytać, gra się weteranami, czyta się o weteranach a tu jeszcze weterańskie przemowy.

Czuć wyrafinowanie mówiącego. To plus. Pasuje mi on na Cynazyjczyka ze swym okazjonalnym cynizmem (usieczesz, panie Inkwizytora) oraz słownictem subtelnym acz dobitnym i precyzyjnym.
Także pewne zakłamanie narratora wpasowuje się w klimat.

Stylistycznie zatem niewiele mogę zarzucić. Może odrobinę przesady w dekadencji, przy opisie śmierci Merrela z Mellville, który zabija się z powodu byia świetnym szermierzem, gardząc sobą jako geniuszem z urodzenia. I może cokolwiek nie śmieszy dowcip (kolejny) o siermiężnych Kordyjczykach (ma się wrażenie, że jeden w drugiego Kordyjczycy charyzmy są pozbawieni), ale można przecie zrozumieć, że potęgę się wyśmiewa, coby samemu poczuć się lepiej, a ją tak trochę zmniejszyć.

Cokolwiek dziwi natomiast jedna rzecz, która podpada chyba pod błąd autora, lub dużo piw przez narratora wypitych. Raz Santa Fiora jest nazywany birbantem, dziwkarzem, awanturnikiem, co to nauczyć zdołał nic więcej poza tym, jak broń trzymać, a ważny jest dlatego, że jest pierwszy. Potem wspomina się to, podkreślając, że to ważne, i czyni się z tego punkt wyjścia dla spostrzeżenia ogólnie znanego i o wielkiej prawdziwości, a mianowicie, że nauczycieli ma być wielu, i nowych. A potem znikąd pada stwierdzenie, co słowa powyższe przekreśla: Jedynym (JEDYNYM!) nauczycielem co przyćmił Santa Fiorę był Theodore Morrel. Hrabia Mellville wg słów narratora przyćmiewał większość osób. Takiego birbanta, prostego siepacza jak ów Santa Fiora powinien więc przyćmić bez problemu... a tutaj okazuje się, że był jedynym co tego dokonał... hmmm... dziwne to.

Niestety, kiedy zaczyna się sedno tekstu, czyli szkoły szermierczej, rodzą się pytania. I odpowiedzi na nie nijak się nie uświadczy, a to boli. Brugelka szkołą walki dla inteligentnych. Znaczy co, zamiast budowy liczy się spryt? TYLKO? A może dodaje się co jeszcze? Zręczność np? Czy też może co insze?

Czy szkoła z wyspy spłukanej deszczem i spalonej słońcem uczy rzeczy takich, jak słynne 'zespolenie się z mieczem'? Bo na taką na razie wygląda, i dziw, że w Cynazji takowe cudo przetrwało tych czasów (skądinąd dobrze wiedzieć, że tak jak w Kordzie nie brak chałupników, tak nawet w Kindle głupców nie sieją, bo sami wschodzą).

Ciekawi szaleńczo fakt, cóż to za Nordyjczyk dla pieniędzy Cynazyjskiego poety decyduje się uczyć go swych umiejętności. Rosłym człekiem ów poeta musiał być, skoro faktem jest znanym, że Nordyjczycy na rozmiarach swych słusznych częstokroć bazują, a przy tym nawet owe nauki niewiele mu dały, skoro jednak był zginął...

Podsumowując: autor pisać potrafi, klimat stworzyć to też mu nie pierwszyzna. Ma się jednak wrażenie, że w tym tekście coś się człek zapętlił nie tak, jak zamierzał.

Dziękuję tak czy inaczej za interesującą lekturę.
03-01-2006 20:23
~Ballis

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
WOW.

To się nazywa komentarz:-)
03-01-2006 21:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.