Żmija - Andrzej Sapkowski
Od dawna wypatrywana, najnowsza powieść Andrzeja Sapkowskiego, Żmija, w końcu do nas przypełzła. Oczekiwania były duże. Samo nazwisko autora przyciąga jak magnes. Po Sadze o Wiedźminie i Trylogii husyckiej, poprzeczka została postawiona naprawdę bardzo wysoko. Czy swoim najnowszym dziełem popularny AS sprosta czytelniczym nadziejom?
Radziecka interwencja. W Afganistanie. Kraju duszmanów. I Żmii. Złotej Żmii. Praporszczyk Paweł Lewart nie ma łatwego życia. Poznajemy go w momencie, gdy żołnierze z zastawy "Newa" zostają zdradzeni przez Askarów – Afgańczyków z rządowej armii DRA. Ranny trafia do szpitala, po opuszczeniu którego poda na niego podejrzenie zabójstwa porucznika Kirylenki podczas zasadzki na "Newę". Zostaje przeniesiony na posterunek o kodowej nazwie "Sołowiej". Tam, w jednym z jarów spotyka żmiję. Złotą żmiję, która nigdy nie powinna istnieć…
Żmija, przynajmniej na początku, jest powieścią realistyczną. Paradoksalnie wątek paranormalny w tej książce fantastycznej to jej najsłabszy element. Został wprowadzony zupełnie niepotrzebnie i sprawiał wrażenie ciągniętego na siłę. Tak jakby pisarz nie za bardzo wiedział, jak skończyć rozpoczętą historię.
Sapkowski, wzorem Alfreda Hitchcocka, zaczyna od trzęsienia ziemi. Potem napięcie, przynajmniej w założeniach, miało ciągle rosnąć. Niestety, wyszło raczej średnio. Podobnie jak w filmowej 9 kompanii podczas zbrojnego konfliktu towarzyszymy prostym, szeregowym żołnierzom. Radzieckim wojskom przyjdzie zmierzyć się ze znacznie gorzej uzbrojonym i wyszkolonym przeciwnikiem − mimo to ciągle niebezpiecznym. Ukazanie wojny z perspektywy prostych ludzi, którzy często nie z własnej woli zostają wysłani na front, uważam za najciekawszy element Żmii.
Autor świetnie oddał atmosferę panującą w żołnierskich obozach, których nieodłączną częścią są narkotyki, alkohol i inne używki. Bez wątpienia jest to zasługa dobrego warsztatu pisarskiego, do którego zdążył już nas przyzwyczaić swoimi poprzednimi dziełami. Niestety, relacje zachodzące między poszczególnymi bohaterami zostały jedynie pobieżnie nakreślone. Niektórzy z nich, jak na przykład były pracownik naukowy Stanisławski, zwany Łomonosowem, aż proszą się, aby ich wątek został rozszerzony. Realistyczne dialogi to kolejny element zasługujący na uwagę. Wojskowi porozumiewają się typowym dla siebie żargonem. Początkowo zrozumienie wszystkich skrótów jakimi się posługują sprawiało mi problem, jednak z pomocą przyszedł krótki słowniczek zamieszczony na końcu książki.
Radziecka interwencja w Afganistanie nie jest jedyną, jaką opisuje autor. Sapkowski, poprzez wizje Lewarta, przypomina czasy Aleksandra Macedońskiego oraz cofa się do roku 1880, w okres drugiej wojny angielsko–afgańskiej. Wszystkie wydarzenia łączy klęska najeźdźców, którzy, przeświadczeni o własnej wyższości, próbują zawładnąć wojowniczym ludem. Dzięki ewokacjom głównego bohatera można wysnuć niepokojący wniosek, że mimo upływu lat motywem przewodnim konfliktu jest wciąż żądza władzy. Zmieniają się państwa, zmieniają się ludzie – istota wojny pozostaje bez zmian.
Najnowsze dzieło Sapkowskiego w pierwotnej wersji miało ukazać się jako opowiadanie. To widać. Brakuje rozwiniętych postaci, wiele wątków mogłoby zostać znacznie ciekawiej i barwniej opisanych. Objętościowo również sytuacja nie przedstawia się najlepiej. Niespełna 240 stron można przeczytać w kilka godzin, czując jedynie niedosyt. Zdaję sobie sprawę, że autor wydając nawet książkę kucharską znalazłby nabywców, jednak tym razem wielu fanów może poczuć się zawiedzionych. Nie jest to jednak pozycja zła, raczej dobre czytadło. Sapkowski każdą historyjkę potrafi opowiedzieć w taki sposób, że mimo płycizn fabularnych czytelnik będzie nią zainteresowany. I taka jest właśnie Żmija − świetnie opowiedziana, niezbyt interesująca historia.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Radziecka interwencja. W Afganistanie. Kraju duszmanów. I Żmii. Złotej Żmii. Praporszczyk Paweł Lewart nie ma łatwego życia. Poznajemy go w momencie, gdy żołnierze z zastawy "Newa" zostają zdradzeni przez Askarów – Afgańczyków z rządowej armii DRA. Ranny trafia do szpitala, po opuszczeniu którego poda na niego podejrzenie zabójstwa porucznika Kirylenki podczas zasadzki na "Newę". Zostaje przeniesiony na posterunek o kodowej nazwie "Sołowiej". Tam, w jednym z jarów spotyka żmiję. Złotą żmiję, która nigdy nie powinna istnieć…
Żmija, przynajmniej na początku, jest powieścią realistyczną. Paradoksalnie wątek paranormalny w tej książce fantastycznej to jej najsłabszy element. Został wprowadzony zupełnie niepotrzebnie i sprawiał wrażenie ciągniętego na siłę. Tak jakby pisarz nie za bardzo wiedział, jak skończyć rozpoczętą historię.
Sapkowski, wzorem Alfreda Hitchcocka, zaczyna od trzęsienia ziemi. Potem napięcie, przynajmniej w założeniach, miało ciągle rosnąć. Niestety, wyszło raczej średnio. Podobnie jak w filmowej 9 kompanii podczas zbrojnego konfliktu towarzyszymy prostym, szeregowym żołnierzom. Radzieckim wojskom przyjdzie zmierzyć się ze znacznie gorzej uzbrojonym i wyszkolonym przeciwnikiem − mimo to ciągle niebezpiecznym. Ukazanie wojny z perspektywy prostych ludzi, którzy często nie z własnej woli zostają wysłani na front, uważam za najciekawszy element Żmii.
Autor świetnie oddał atmosferę panującą w żołnierskich obozach, których nieodłączną częścią są narkotyki, alkohol i inne używki. Bez wątpienia jest to zasługa dobrego warsztatu pisarskiego, do którego zdążył już nas przyzwyczaić swoimi poprzednimi dziełami. Niestety, relacje zachodzące między poszczególnymi bohaterami zostały jedynie pobieżnie nakreślone. Niektórzy z nich, jak na przykład były pracownik naukowy Stanisławski, zwany Łomonosowem, aż proszą się, aby ich wątek został rozszerzony. Realistyczne dialogi to kolejny element zasługujący na uwagę. Wojskowi porozumiewają się typowym dla siebie żargonem. Początkowo zrozumienie wszystkich skrótów jakimi się posługują sprawiało mi problem, jednak z pomocą przyszedł krótki słowniczek zamieszczony na końcu książki.
Radziecka interwencja w Afganistanie nie jest jedyną, jaką opisuje autor. Sapkowski, poprzez wizje Lewarta, przypomina czasy Aleksandra Macedońskiego oraz cofa się do roku 1880, w okres drugiej wojny angielsko–afgańskiej. Wszystkie wydarzenia łączy klęska najeźdźców, którzy, przeświadczeni o własnej wyższości, próbują zawładnąć wojowniczym ludem. Dzięki ewokacjom głównego bohatera można wysnuć niepokojący wniosek, że mimo upływu lat motywem przewodnim konfliktu jest wciąż żądza władzy. Zmieniają się państwa, zmieniają się ludzie – istota wojny pozostaje bez zmian.
Najnowsze dzieło Sapkowskiego w pierwotnej wersji miało ukazać się jako opowiadanie. To widać. Brakuje rozwiniętych postaci, wiele wątków mogłoby zostać znacznie ciekawiej i barwniej opisanych. Objętościowo również sytuacja nie przedstawia się najlepiej. Niespełna 240 stron można przeczytać w kilka godzin, czując jedynie niedosyt. Zdaję sobie sprawę, że autor wydając nawet książkę kucharską znalazłby nabywców, jednak tym razem wielu fanów może poczuć się zawiedzionych. Nie jest to jednak pozycja zła, raczej dobre czytadło. Sapkowski każdą historyjkę potrafi opowiedzieć w taki sposób, że mimo płycizn fabularnych czytelnik będzie nią zainteresowany. I taka jest właśnie Żmija − świetnie opowiedziana, niezbyt interesująca historia.
Mają na liście życzeń: 10
Mają w kolekcji: 29
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 29
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Żmija
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawca: superNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 15 października 2009
Liczba stron: 250
Oprawa: miękka
Format: 125 × 195 mm
ISBN-13: 978-83-75-78-021-5
Cena: 33,50 zł
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawca: superNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 15 października 2009
Liczba stron: 250
Oprawa: miękka
Format: 125 × 195 mm
ISBN-13: 978-83-75-78-021-5
Cena: 33,50 zł
Tagi:
Żmija | Andrzej Sapkowski