Pop arturiański, czyli Graal w popkulturze

Autor: Magdalena 'MEaDEA' Madej-Reputakowska

Pop arturiański, czyli Graal w popkulturze
Współczesna popkultura chętnie sięga do opowieści o Rycerzach Okrągłego Stołu i mitu o Graalu, życiodajnym kielichu. Wersje legendy mnożą się w ogromnym tempie, często dość luźno traktując literacką tradycję.

Niniejszy tekst podzielony jest na dwie części. Pierwsza, skierowana do osób spragnionych wiedzy, zawiera bardziej naukowy opis historii Graala. Druga zaś podejmuje temat obecności symbolu Graala we współczesnej popkulturze i na przykładach z kina oraz gier komputerowych pokazuje, jak ten motyw jest obecnie wykorzystywany.


Graal: Historia symbolu
Graal na usługach popkultury


I. Graal: Historia symbolu

Pytanie "czym jest Graal" stanowi istotę całego mitu o poszukiwaniach tajemniczego talizmanu. Wybrańcy, którzy wezwani ku przygodzie wyruszyli z Camelot, na końcu swej wyprawy dotrą do Zamku Króla Rybaka. W zależności od wersji opowieści, władca jest kulawy, sparaliżowany lub trędowaty, a czasem nawet jest ich dwóch – jeden ma przebite udo, zaś drugi od wieków leży na marach. Jednak to nie monarcha jest powiernikiem talizmanu, który był pogańskim symbolem płodności, a stał się chrześcijańską relikwią.

Strażniczką Graala jest córka chromego króla, która pojawia się pod wieloma postaciami w całym micie arturiańskim – wszystkie damy w opałach, siwe, ale młode królowe, szpetne zaczarowane panny, to właśnie chtoniczna bogini wystawiająca rycerzy na kolejne próby. Odnalezienie Graala też nie jest tak oczywiste, jak się powszechnie sądzi. Rycerze nie przybywają do Zamku Króla Rybaka i na widok procesji niosącej naczynie, aby wskazać je triumfalnie palcem i ogłosić koniec "questa". Odszukanie talizmanu oznacza zrozumienie jego istoty. Dlatego Gawain, Galaad, Parsifal i Bors nie znajdują Graala w momencie, gdy on ukazuje się ich oczom, ale wtedy, gdy zadadzą właściwe pytanie. Dopiero gdy padną słowa "Komu podaje się w Graalu" lub "Czym jest Graal", następuje moment epifanii i zrozumienia znaczenia tego uniwersalnego symbolu.

Za protoplastę złotego kielicha, który obecnie jest najpowszechniejszym wyobrażeniem, należy uznać magiczne kotły z mitologii celtyckiej. Jedno z wielu ulubionych naczyń Celtów pojawia się w pieśni legendarnego barda Talesina Łupy z Annwyn relacjonującej łupieżczą podróż młodego władcy Camelotu. We wczesnych tekstach legend Artur nie jest statecznym królem, jedynie przyglądającym się bohaterskim czynom swoich rycerzy, ale sam pełni rolę herosa, który zdobywa czarodziejski kocioł przywracający życie poległym. Pełen witalnej energii pokonuje siedem strzegących drogi do Annwyn twierdz, aby w finale na pokładzie swego statku wywieźć z zaświatów kocioł Cerridwen. Skoro kocioł posiadający moc wskrzeszania zmarłych (jest to jedna z wielu właściwości Graala), został zdobyty w wyniku wyprawy Artura, należy uznać, że jest pradziadkiem talizmanu opisanego w średniowiecznych romansach.

Innym kotłem, który także ma związek z opowieściami o Graalu jest naczynie należące do Rhyddercha (mitycznego władcy Celtów). Podobnie jak magiczny przedmiot niesiony przez córkę Króla Rybaka, tak odnotowany w spisie skarbów Brytanii kocioł miał moc pomnażania jadła i napojów. Właściwie nikt z książąt i władczyń zaświatów nie mógł obejść się bez zaczarowanego kotła, nawet starożytny bóg Dagda posiadał gar, z którego każdy mógł jeść, ile chciał oraz co sobie zażyczył.

Kolejnym "wcieleniem" Graala również nie był powszechnie znany złoty kielich, ale znacznie bliższe kotłowi naczynie, czyli duży półmisek. W dwunastowiecznej Francji miniaturzyści przedstawiali ów przedmiot jako paterę z położonym na niej pojedynczym opłatkiem. Natomiast anonimowy autor walijskiego poematu nadał naczyniu gotycką formę misy ze złożoną na niej okrwawioną głową:

Gdy wrzawa nieco ucichła, weszły oto dwie dziewczęta niosąc wielką tacę, na której znajdowała się ludzka głowa zbroczona obficie krwią.[1]

Przedstawienie talizmanu, który w wersjach poprzednich przywracał chorym zdrowie, a starym młodość, jako patery zawierającej odciętą ludzką głowę, zdaje się być wymysłem chcącego wywrzeć wrażenie na odbiorach autora. Dziwaczna i raczej sprzeczna z życiodajnymi mocami Graala wizja prezentowana w Peredurze (jednym z poematów o poszukiwaniach talizmanu) to wynik przemian, jakim podlegały legendy arturiańskie – mnożących się błędów w procesie tłumaczenia tekstów i adoptowania ich na nowy obszar kulturowy. W tym przypadku tradycja celtycka, nawiązująca do opowieści o Branie (wywodzącym się od dawnego bóstwa celtyckim herosie), splątała się z motywem opłakiwania zdekapitowanego kochanka z mitu arturiańskiego.

Specjalizujący się w badaniach nad literaturą średniowieczną Roger Sherman Loomis uznaje, iż nadworny poeta Filipa Flandryjskiego, pisząc ostatni ze swych pięciu romansów arturiańskich, miał na myśli sporych rozmiarów półmisek, gdy odnotowywał, iż Graal nie zawiera minoga ani łososia, lecz pojedynczą hostię.[2]

Z czasem w tekstach romansów i miniaturach zaczął pojawiać się Graal pod postacią kielicha. Średniowieczni poeci uznali, że Corpus Christi nie może spoczywać na zwykłym talerzu i zaczęto przedstawiać go jako cyborium (naczynia do przechowywania hostii). Obie formy talizmanu często pojawiały się równocześnie i jako przykład okresu przejściowego w ewolucji Graala posłuży mi dzieło pióra Chrétiena de Troyes. Autor Percewala z Walii z pewnością nie uważał przechowywanego w pałacu króla Rybaka naczynia za relikwię Ostatniej Wieczerzy. Na kartach Le Conte del Graal niosącej kielich i półmisek procesji nie otacza nimb świętości lecz aura magii i niesamowitości:

Potem zjawił się Graal, niesiony oburącz przez bardzo piękną i szlachetną pannę, za którą znowu szli giermkowie. Kiedy weszła panna z Graalem, tak wielka jasność spłynęła na komnatę, że świece pobladły, jak gwiazda i księżyc bledną przy wschodzącym słońcu. Za tą panną szła druga, niosąc tacę ze srebra.[3]

Autorzy wieków późniejszych wykorzystujący mityczną fabułę arturiańską jako budulca najsłynniejszej z legend chrześcijańskich, również nie uniknęli niedorzeczności w prezentowaniu relikwii. Przykładem charakterystycznego przenikania się elementów magicznych i sakralnych, które powoduje nielogiczności w opowieści, jest pierwsza część Wulgaty opisująca dzieciństwo Merlina oraz wyprowadzająca genezę Graala. Średniowiecznemu poecie nie była obca wersja mitu, gdzie Graal jest dużą misą, dołożył zatem sporych starań, aby dostosować takie wyobrażenie talizmanu do biblijnej przypowieści:

Wówczas Piłat poprosił o wodę, aby umyć ręce, a że nie było naczynia, podał mu jeden z Żydów miseczkę, którą wziął był z domu Szymona trędowatego, a która była właśnie tym naczyniem, w którym Pan Nasz spożywał Ostatnią Wieczerzę i ustanowił swój sakrament.[4]

W tekście misternie połączono naczynie, do którego zebrano krew zbawiciela, z misą, w której Piłat symbolicznie oczyścił się z odpowiedzialności za śmierć Chrystusa. Konsekwencji brakło kolejnym poetom kontynuującym dzieje relikwii w obrębie tego samego dzieła, którzy nagle przemienili miseczkę w eucharystyczny puchar:

W tej chwili ujrzeli trzej rycerze, iż ze świętego naczynia wychodzi Człowiek, którego stopy, ręce i bok ociekały krwią, i upadli przed Nim twarzą w proch.[5]

U krańca podróży Parsifal, Bohor i Galaad są świadkami mszy, w trakcie której objawia się im zstępujący z nieba do Graala Zbawiciel (nazywany Człowiekiem). Można zatem wnioskować, iż, wbrew wcześniejszemu opisowi, talizman nie jest już miseczką, ale ma on wygląd cyborium. Ostatecznie na końcu łańcucha przemian kotła w półmisek, a następnie w kielich, znajduje się mistyczna wizja Wolframa von Eschenbacha, który opisał Graala jako kamień, na którym co wieczór synogarlica kładzie przyniesiony z nieba opłatek.


Jak ważne jest pytanie "Czym jest Graal", które ma zadać poszukujący, widać na przykładzie postaci, jakie przyjmuje talizman. "Czym jest Graal" w potocznym rozumieniu – jaką ma postać, wygląd, z czego jest zrobiony – nie jest istotne, gdyż pomimo zmieniających się wyobrażeń talizmanu jego podstawowe znaczenie pozostaje takie samo. Średniowieczni autorzy zaadaptowali pogańską symbolikę na potrzeby rodzącej się dworskiej kultury, a także przeszczepili ja na grunt chrześcijański.

Przemiana z magicznego przedmiotu dającego młodość, wieczne życie, obfitość jadła i posiadającego moc wskazania godnego człowieka w relikwię Ostatniej Wieczerzy, lub w innych wersjach naczynie przechowywania krwi Chrystusa, miało oczywiście poważne konsekwencje dla symboliki i znaczenia mitu. Jednak nie aż tak dramatyczne jakby można się spodziewać. Chrześcijańska relikwia nadal powodowała, że obcujący z nią rycerze zachowywali gładkie oblicza, zaś tym, którzy go odnaleźli, gwarantował życie wieczne w niebie. Na stołach w trakcie uczt na Zamku Króla Rybaka pojawiały się najwspanialsze potrawy, ale należy je interpretować jako strawę duchową. Natomiast zdolność do ujawniania prawdy o ludzkich sercach również doskonale wpisała się w ideologię nowej religii.

Ostatecznie do tajemnicy Graala zostają dopuszczeni jedynie najdoskonalsi z rycerzy. Lancelot, który w wersjach późnośredniowiecznych był postrzegany negatywnie, nie otrzymał łaski odnalezienia talizmanu ze względu na swój romans z Ginewrą. Zatem u swojej podstawy Graal pozostał symbolem spełnienia, samopoznania i odnowy życia lub ducha.


[1] R. S Loomis, Graal, od celtyckiego mitu do symbolu chrześcijańskiego, Kraków 1998, s. 94
[2] Tamże, s. 39
[3] Chrétien de Troyes, O królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu, Wrocław 1999, s. 49
[4] Opowieści Okrągłego Stołu, oprac. J. Boulenger, Warszawa 1987, s. 87
[5] Tamże, s. 366


II. Graal na usługach popkultury

Opowieści o Rycerzach Okrągłego Stołu i poszukiwaniach Graala to jedna z tradycji, na której bezrefleksyjnie żeruje popkultura. Literatura arturiańska obfituje w tematy doskonale nadające się na kinowe hity, jak chociażby opowieść o romansie Lancelota i Ginewry, a także na wywołujące kontrowersje teorie spiskowe. Dlatego powszechna znajomość mitu ogranicza się zazwyczaj do wyrwanych z kontekstu elementów, takich jak dobycie miecza z kamienia czy postać Merlina, wszechwiedzącego maga i nauczyciela. Wyprute z materii arturiańskiej wątki, pojedyncze motywy lub bezpańskie rekwizyty plączą się po kartach literatury – oczywiście najczęściej napotykamy na nie w opasłych cyklach fantasy – ale także można odnaleźć je na komiksowych kadrach, czego sztandarowym przykładem jest kultowy komiks Kaznodzieja.

Mit doczekał się także wielu adaptacji, renarracji i nowych interpretacji. Twórców filmowych rzadko kiedy interesowały fantastyczne poszukiwania Graala i skupiali się na "historycznej" wersji legendy o władcy Camelot, a także na płomiennym romansie wychowanka Pani z Jeziora z Ginewrą. Sztandarowym przykładem, jak doszczętnie można zniszczyć piękną opowieść o dworskiej miłości, która pod suknią pozorów skrywa mistyczne tezy gnostyckie, jest film Rycerz króla Artura z 1995 roku.


Graal na ekranie

Richard Gere powinien odpowiedzieć przed tajnym zakonem Marii Magdaleny, który do życia powołał Dan Brown, za zaprzepaszczenie postaci Lancelota dla popkultury. Z idealnego rycerza, któremu wszyscy ustępowali pola, a on sam prosił o pardon jedynie damę swego serca, Hollywood uczyniło rozmemłanego kochasia z wyjątkowo złą fryzurą. Wcale nie lepiej dziewięć lat później potraktował go reżyser Króla Artura, w którym Lancelot okazuje się być Sarmatą na usługach rzymskiego dowódcy Arturiusa.



Tendencja do "urealnienia” legend o Królu Arturze ma długą tradycję sięgającą Edwarda I, który na potrzeby polityczne kazał mnichom z Glastonbury pochować w murach klasztoru fałszywych władcę i władczynię Camelot. Pierwowzoru średniowiecznego ideału monarchy najczęściej próbowano dopatrzeć się w postaci wodza plemienia Brytów lub w osobie rzymskiego wodza Artusa. Na drugiej z wymienionych teorii oparto film Król Artur z Clivem Owenem w roli tytułowej. W bitwie, którą scenarzyści zapewne oparli na słynnym zwycięstwie piętnastoletniego Artura pod Badon, rzymskiego wodza wspiera siedmiu najlepszych rycerzy, którzy wywodzą się z podbitego przez imperium plemienia. Średniowieczne ucieleśnienie dworskich zalet z urody przypomina południowca, kilka razy robi maślane oczy do Keiry Knightley i na końcu ginie, aby – co sugeruje końcowa sekwencja filmu – powrócić do ojczyzny pod postacią konia.

Przykładem bardziej dosłownego wykorzystania mitu arturiańskiego jest film Indiana Jones i ostatnia krucjata, w którym główną osią fabuły jest poszukiwanie Graala. Zależności między mitem a obrazem z roku 1989 dobrze widać w finałowych scenach. Archeolog-awanturnik przybywa do świątyni ukrytej w górach (Zamek Graala), gdzie zostaje poddany trzem próbom. Pierwsza z nich, test pokory, nie jest dosłownym powtórzeniem, któregoś z czynów Gawaina, Parsifala czy Galaada – czyli jednego z trzech rycerzy, którzy uczestniczyli w poszukiwaniach życiodajnego kielicha. Jednak próby o podobnym znaczeniu odnajdziemy w późnej wersji mitu, spisanej w zbiorze tekstów zwanym Wulgatą.

Wyruszający na wyprawę po kielich, do którego zebrano krew Zbawiciela, muszą udowodnić swoje oddanie Bogu. Na ich drodze ku zbawieniu stają piekielne istoty, które mamią rycerzy obietnicą cielesnych rozkoszy lub wiecznej sławy. Aby nie ulec podszeptom złych mocy, słudzy Artura klękają, czynią znak krzyża i wypowiadają modlitwę. W filmie Indiana Jones pochyla się przed wysuwanymi ze ścian ostrzami, a następnie skacze po kaflach z wyrytymi literami tak, aby powstało imię Jahwe - zatem, podobnie jak jego rycerscy poprzednicy, okazuje pokorę i zwraca się do Boga.


Kolejne zadanie to niemal dosłowny cytat z przygód Lancelota, który – aby dostać się do siedziby strażnika Graala – musiał przejść po moście-mieczu. Wbite w dwa zbocza przepaści ogromne ostrze, tak cienkie, że ledwo widoczne, przemienia się w filmie w niewidzialną kładkę. Archeolog, jak niegdyś umiłowany Ginewry, rzuca się w przepaść, a tym samym zdaje test wiary.

Podobieństwa między próbą z mitu a sceną z filmu widać także w najdrobniejszych szczegółach. Przed wejściem na kładkę na śmiałka spogląda kamienna głowa lwa. Podobnie w legendzie przed przekroczeniem mostu rycerz mijał parę władców zwierząt, którzy strzegli przejścia. Ostatnie wyzwanie ma miejsce w komnacie pełnej złotych, wysadzanych kamieniami, żelaznych, wykonanych z drewna lub rogu kielichów. Zadaniem poszukującego jest wybranie właściwego pucharu – czyli postawienie pytania, jaki jest lub czym jest Graal. Jednocześnie odpowiedź na to pytanie wyjawia prawdę o dokonującym wyboru.

Indiana Jones, który posiada odpowiednia wiedzę, a także nie pragnie talizmanu dla siebie, udowadnia, że jest go godzien. Zakończenie filmu również powtarza mit – Graal zostaje użyty do uleczenia rannego ojca (figura króla), a następnie zostaje na zawsze stracony, wpadając w przepaść. Podobnie jak najpóźniejsze wersje legendy, na których w największym stopniu oparto Indianę Jonesa i ostatnią krucjatę, historię Graala kończy odejście chrześcijańskiej relikwii ze świata ludzi.


Cyfrowy Graal

Dowodem na żywotność mitu o Graalu jest jego obecność w grze komputerowej, która zdominowała rynek i wyobraźnię graczy, czyli w World of Warcraft. W oficjalnej historii uniwersum następca tronu Arthas zabija własnego ojca i przeistacza się w nieumarłego władcę śmierci. Lich King, wieczny pan lodowego pustkowia, jest oczywiście wzorowany na postaci Króla Artura. Obu bohaterów łączy nie tylko imię, ale także sposób, w jaki udowadniają swoją wartość i sięgają po władzę, dobywając zaklętego oręża.

Miecz nieumarłego księcia, Frostmourne, najczęściej przedstawiany jest jako wbity w skałę lodu, zaś na jego ostrzu znajduje się inskrypcja – Whomsoever takes up this blade shall wield power eternal ("Ktokolwiek dobędzie tego ostrza, posiądzie moc wieczną"). Magiczną broń Arthasa należy zatem uznać za kolejne wcielenie Excalibura, który był inkarnacją celtyckiego Dyrnwyna, jednego z trzynastu skarbów Brytanii. Wszystkie trzy miecze łączy moc wyznaczania monarchy, godnego wojownika i wybrańca przeznaczenia.

Przyjrzyjmy się imionom nadanym potężnym artefaktom. Uznawany za protoplastę linii zaczarowanych mieczy Dyrnwyn należał do legendarnego herosa Rhyddercha. Dzierżony przez odważnego i walecznego męża płonął prawdziwym ogniem, przez co nadano mu miano "biała rękojeść" – kolor biały dla Celtów oznaczał moc słońca i był kojarzony z wybrańcami bogów.

Kolejny w linii był miecz Króla Artura, czyli Excalibur, zwany w cyklu Mabinogion Caledfwlch, co należy tłumaczyć jako "miecz światła". Nazwa najpopularniejsza do dnia dzisiejszego ukonstytuowała się pod wpływem prac Geoffreya z Monmouth, który w szczegółach opisuje broń zwaną Caliburnus – co najprawdopodobniej pochodzi od łacińskiego słowa chalybs oznaczającego stal. Pełną nazwę miecza można zatem przetłumaczyć jako "palący stal", co jest wyraźną kontynuacją tradycji łączącej moc oręża z żywiołem ognia. Ostatecznie to Chretien de Troyes rozpowszechnił na francuskich dworach przekonanie, że miecz noszony przez władcę Camelot, a także rycerzy poszukujących Graala, zwał się Escalibor i potrafił przeciąć "drewno, stal i kamień".

Podsumowując, wszystkie trzy legendarne ostrza uosabiały moc ognia – najważniejszego żywiołu w mitologii celtyckiej – a tym samy należy łączyć je z życiodajną energią słońca oraz boginią płodności zwaną Zwierzchnością, która występuje w mitologii arturiańskiej pod wieloma postaciami. Zestawmy teraz tradycję miecza należącego do Artura ze współczesną wersją mitu zaadaptowanego na potrzeby gry MMORPG. Excalibur był ognistym orężem, które należało do herosa mającego przywrócić ład oraz płodność krainie dotkniętej nieurodzajem. Natomiast zimny i niosący żałobę Frostmourne stanowi przeciwieństwo Dyrnwyna, Caledfwlcha oraz Caliburnusa. Zamiast ożywiających sił płomieni (w wierzeniach łączonych z porą wiosenną i letnią) Arthas włada mocą lodu, czyli wieczną zmarzliną, która jest krainą śmierci. Historia upadłego księcia jest odwróceniem mitu o doskonałym monarsze – ranny Artur nigdy nie umarł, ale został zabrany na wyspę Avalon, zaś jego współczesny odpowiednik również egzystuje zawieszony między życiem a śmiercią.

Analogicznych przykładów wykorzystania pradawnej narracji, której korzenie sięgają nawet świętych ksiąg Mahabharaty, w kulturze popularnej można znaleźć jeszcze wiele. Wystarczy spojrzeć na najnowsze listy kinowych hitów lub serialową ofertę stacji telewizyjnych, aby natrafić na nowe wariacje na temat historii Merlina czy Artura.