» Opowiadania » Spór – Kij Johnson

Spór – Kij Johnson


wersja do druku

(Spar)

Redakcja: lemon
Ilustracje: ---- 'WekT' ----

Spór – Kij Johnson

Uwaga: poniższy tekst zawiera wulgaryzmy.
 

***

Ona i obcy pieprzą się w malutkiej szalupie. Bez końca, bez chwili wytchnienia.

***

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Oboje mają Wejścia i Wyjścia. Jej Wejścia są typowe: oczy uszy nozdrza usta cipka dupa. Jej Wyjścia też są zwyczajne: palce i dłonie i stopy i język. Ręce. Nogi. Coś, co można wepchnąć w coś innego.

Obcy nie przypomina człowieka. Nie jest dwunożny. Ma rzęski. Nie ma kości, a może i ma, ale ona ich nie czuje. Mięśnie, czy też to, co można nimi nazwać, mają kształt pierścieni a nie pasm. Skóra ma kolor zmierzchu i jest pokryta cienką warstwą przezroczystego śluzu, który smakuje jak smarki. Nie wydaje on żadnych dźwięków. Zdaje się jej, że pachnie jak mokre liście zimą, ale po pewnym czasie nie potrafi sobie przypomnieć tego zapachu... ani liści, ani zimy.

Wejścia i Wyjścia obcego zmieniają się. Ma ciemne szramy i trwałe guzy, które czasem nabrzmiewają, ale zawsze wypuszcza nowe Wyjścia, drąży nowe Wejścia. Robi to bez trudu – sobą i sobie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Penetruje ją na tysiąc sposobów. I ona go penetruje.

***

Szalupa nie jest przeznaczona dla ludzi. Powietrze jest zbyt gorące, światło nie dość jasne. Jest zbyt mała. Nie ma żadnych ekranów, książek, ostrzeżeń, komunikatów, żadnego łóżka, krzeseł, stołu ani panelu sterowania, toalety, lampek ostrzegawczych i zegarów. Jej szum się nie zmienia. Nic się nie zmienia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jest ciasno. Nie da się uciec od dotyku. Wdychają wzajemnie swoje oddechy – o ile to w ogóle oddycha. Zawsze jest jakieś Wejście i Wyjście, coś owinięte wokół czegoś innego, ciało zwija się i rozwija. Tworzy miejsca. Robi miejsce.

Jest bez przerwy wilgotna. Nie wie, czy to od śluzu z jego skóry, od łoju i potu z jej własnej, jej wydychanego powietrza, od powietrza w szalupie. Czy od ejakulatu.

Coś z niej wycieka. Gdy tylko może, pozwala myślom uciec. Ale nic poza tym, a gdy umysł jest wolny, to myśli za dużo. To znaczy: w ogóle myśli. Pieprzenie się z obcym nie jest tak okropne.

***

Nie pamięta pierwszego razu. Woli myśleć, że została zmuszona.

***

Zderzenie było przypadkowe: kosmiczna kolizja dwóch statków, statystyczna niemożliwość i fakt zarazem. Ona i Gary zdążyli uruchomić nadajnik awaryjny i wcisnąć się w kombinezony, gdy statek został przecięty na pół. Ich szalupa odleciała za daleko. Jej magnetyczne buty przywarły do części wraku. Jego nie. Oddalili się od siebie.

Jeden z odłamków przeciął nogawkę kombinezonu Gary'ego aż do kości, przeciął kość. Ona krzyknęła. On nie. Z kombinezonu w próżnię wylały się krew, tłuszcz i mięśnie. Wyjście.

Pojazd obcego także rozpadł się na kawałki, a szalupa się odczepiła. Zdalne manipulatory rozłożyły się i wciągnęły ją przez śluzę. Wejście.

Dlaczego została uratowana? Kodeks kosmiczny? Wydaje jej się, iż obcy nie wie, że ona żyje. Jeśli byłoby inaczej, spróbowałby nawiązać kontakt. Jest całkiem prawdopodobne, że ona nie jest uratowanym rozbitkiem. Jest złomem, szczątkiem.

***

Wysysa pożywienie z jednej z dwóch twardych wypustek niczym niewyróżniającej się szalupy, z twardej rurki. Druga wypustka zabiera wszystko, co ona wydzieli – gówno, mocz i wymiociny. Ale nie te soki, którymi aż po kolana wysmarowane są jej uda.

Często się dławi. Obcy nie ma wyczucia głębokości jej gardła. Wejścia i Wyjścia.

Czasem krzyczy tak głośno, że jej gardło zaczyna krwawić.

***

Stara się uczyć go słów.

– Pierś – mówi. – Palec. Cipa.

W tej sytuacji ma ograniczony zasób słownictwa.

– Posłuchaj mnie – mówi. – Posłuchaj. Mnie.

Czy to w ogóle ma uszy?

***

Pieprzenie nigdy nie jest ani lepsze, ani gorsze. Obcy nie uczy się niczego o zaspokajaniu jej. Ona nie uczy się niczego o zaspokajaniu jego: gdyby mogła, to i tak by tego nie robiła. A po co? Jak zadowolić trawę i dlaczego to robić? Nagle przypomina się jej trawa, jej wyraźny zapach i doskonała zieleń, chłodne, gładkie i delikatne uczucie pod jej dłońmi.

Myśl o dotknięciu trawy gołymi rękami pobudza ją, bo jest to jedyna od dawna rzecz, o której pomyślała, a nie był to obcy, Gary, Wejścia ani Wyjścia. Ale może delikatne źdźbła między jej palcami byłyby podobne do rzęsek obcego? Umiejętność porównania czegoś do czegokolwiek innego wymyka się jej, gdyż nie ma z czym porównywać.

***

Czuje obcego wszędzie w sobie, jego wici poruszają się w jej nosie, rozpychają się w uszach, zwijają się obok oczu. A ona chowa się w nim.

Gdy jedno z Wyjść wpełza w nią i dotyka pewnych miejsc, ona odchyla głowę i jęczy. Udaje, że to nie przypadek. To Gary, on mnie kocha, to mnie kocha, to jest Nim. Nie jest.

Komunikacja to podstawa, tak sądzi.

***

Nie może się z nim porozumieć, ale stara się choć zrozumieć jego działania.

Czym ona jest dla obcego? Seksualną zabawką czy rośliną doniczkową? Norweskim rozbitkiem toczącym spór z nie znającym języków Portugalczykiem? Towarzyszem? Nawykiem, takim jak obgryzanie paznokci lub nałogowa masturbacja? A może seks jest formą komunikacji, a ona po prostu jeszcze nie zrozumiała języka?

A może po prostu nie ma żadnego Tego? Problem nie w tym, że nie mogą się porozumieć, w jej braku zdolności. Chodzi o to, że obcy nie ma świadomości, która mogłaby się komunikować. To on jest zabaweczką, rośliną, nawykiem.

***

Na statku kosmicznym, którego nazwy już nie pamięta, Gary czytał jej książki na głos. Science fiction, Melville'a, poezję. Nie kojarzy żadnej fabuły, żadnych słów. Pamięta tylko kilka linijek sonetu: "Zdrady są w związku dusz wiernych nieznane" – coś tam, coś tam – "wzniesiona nad burzy bałwany latarnia morska, gwiazda niewzruszona. Mknie ku niej każdy okręt zabłąkany..."[1]. Recytuje słowa uśmierzające ból aż do momentu, gdy tracą znaczenie. Wypowiedziała je już tyle razy, że wyślizgnęły się z jej głowy. W końcu zapomina nawet ich brzmienie.

Jeśli kiedykolwiek przypomni sobie choć linijkę, obiecuje sobie, że nie zmarnuje jej tak samo. Będzie ją szanować. Może już kiedyś sobie to obiecała, ale zapomniała.

Nie pamięta głosu Gary'ego. A zresztą – pieprzyć Gary'ego. On nie żyje, a ona jest tutaj z obcym rozpychającym się w jej macicy.

***

Pokryty jest śluzem. Myśli, że (tak jak u ropuch) śluz może być słabym psychotropem. Skąd miałaby wiedzieć, że ma halucynacje? Jakby to miało wyglądać w tym świecie? Jak słoneczniki na biurku, jak Gary pochylający się nad koszem piknikowym, żeby karmić ją świeżym chlebem. Ten chleb to pierwsza rzecz, która ma czysty smak. A nie jest nawet prawdziwy.

Gary karmi ją chlebem i śmieje się. Po pewnym czasie smak chleba staje się "smakiem chleba", a potem słowa stają się tylko dźwiękami i tracą wszelkie znaczenie.

Nie licząc specjalnie, że to coś zmieni, przesuwa językiem po jego rzęskach, bierze je do ust i wylizuje do czysta. Nie ma pojęcia, czy robi to jakąś różnicę. Od zawsze tkwi w tym cuchnącym, niekończącym się ruchaniu.

***

Czy na statku obcego był ktoś jeszcze? Czy był tam jakiś Gary, który odpłynął w przestrzeń? Czy obcy jest w żałobie? Czy pieprzy ją, żeby zapomnieć, czy dlatego, że nie pamięta? Albo żeby ukarać siebie za to, że przeżył? Albo tego drugiego za to, że zginął?

A może to ona?

***

Gdy nie ma u niej dość Wejść dla jego Wyjść, obcy tworzy nowe. Ona krwawi przez jakiś czas, a potem rana goi się. Udaje, że to gwałt, bo gwałt można chociaż zrozumieć. Gwałt to interakcja. Wymaga intencji. Sugerowałby, że obcy nienawidzi, boi się, pożąda. Gwałt oznaczałby dla niej, że jest więcej niż napełnianym naczyniem.

To działa w dwie strony. Czasem to ona go zmusza. Jej ręce zmieniają się w ostrza, które wydzierają nowe Wejścia. Jej złość uderza obcego tak długo, aż czuje pod pięściami nowe zagłębienia, zupełnie jakby kości, mięśnie i chrząstki przemieniły się w coś bardziej miękkiego.

A gdy ona narzuca się obcemu? To, co robi, jest przynajmniej gwałtem, a raczej byłoby, gdyby obcy coś odczuwał, reagował w jakiś sposób. Najczęściej przypomina to uderzanie w mur.

***

Wkłada palce w siebie, bo swoje zamiary chociaż zna.

***

Czasem przygląda się temu, jak obcy ją pieprzy, temu dziwnemu zwijaniu się jego Wyjść przypominającemu falę uderzeniową skierowaną w jej ciało. Podnieca i przeraża ją to zarazem, ale przynajmniej nie jest to Gary. Gary, który zostawił ją tu z tym, zostawił ją tu, zostawił ją.

***

Pewnego razu czuje, że coś odrywa się wewnątrz obcego, ale zaraz zostaje wciągnięte poza jej zasięg. Kiedy próbuje to sięgnąć i pochwycić, na jej nadgarstku zatrzaskuje się zwieracz. Ręka zostaje wypchnięta. Przez tydzień czy dwa ma siną bransoletkę wokół przegubu.

Ciągle dotyka tego siniaka. Obcy mógł w dowolnej chwili zatrzymać jej pięść. A to oznacza, że nie chce jej powstrzymywać, nawet jeśli czasem uderzeniami rozgniata jego wnętrzności na miękko.

Była to jedyna zrozumiała dla niej odpowiedź. Akcja: reakcja. Wiele razy próbuje wymusić kolejną. Wpycha się w obcego, kopie, próbuje wyrywać rzęski zębami, orze skórę brudnymi, nierównymi paznokciami. Ale nigdy nic więcej się nie odrywa, nie dostaje więcej bransoletek.

***

Próbuje mierzyć upływ czasu siniakami, które sama sobie nabija. Uderza nogą o rurkę karmiącą, a gdy siniak schodzi, robi to znowu. Zakłada, że goi się przez dwanaście dni. Po pewnym czasie przestaje, bo nie pamięta już, ile ich było.

***

Marzy o ratunku, ale nie wie, jak by to miało wyglądać. Cudownie ocalony Gary ratuje ją, oczy pełne łez, kocham cię mówi, jego usta na jej powiekach, jego pocałunek, jego język w jej ustach w jej rękach w nim. Ale to przecież obcy. Gary nie żyje. Wybrał Wyjście.

Czasem myśli, że ratunek to otwarcie kapsuły na próżnię, ale nie potrafi uruchomić śluzy.

***

Jej złość nie ma końca, nie daje wytchnienia.

To Gary ją tu sprowadził, potem odszedł i zostawił ją z tym czymś, co nie mówi albo nie potrafi mówić, albo nie chce mu się mówić, albo uważa ją za niewartą rozmowy.

Na trzeciej randce poszła z Garym do pustego parku: wino, ser, świeży chleb w koszyku. Słońce i chłodne powietrze, trawa i koc do leżenia. Zabrał ze sobą Szekspira.

– Na pewno ci się spodoba – oznajmił, i zaczął czytać.

Przerwała mu pocałunkiem.

– Porozmawiajmy – powiedziała. – O czymkolwiek.

– Ale przecież rozmawiamy – odpowiedział.

– Nie, ty czytasz. Przepraszam, nie przepadam za poezją.

– To dlatego, że nikt ci nigdy jej nie czytał – odrzekł.

Powstrzymała go w końcu, wyjmując mu książkę z rąk i popychając do tyłu, kładąc dłonie na trawie; a on w nią wszedł. Później i tak jej czytał.

Gdyby tylko tyle.

To nawet nie jego słowa, a teraz nic nie znaczą, nie są nawet dźwiękami w jej głowie. Teraz jeszcze ten obcy, który jej nie słyszy lub nie chce słuchać. Przez to ona rezygnuje i ogranicza próby kontaktu do tłuczenia siebie i obcego, żeby wywołać reakcję, jakąkolwiek reakcję.

– Kurwa, jak ja cię nienawidzę – mówi. – Nienawidzę się z tobą pieprzyć.

***

Szalupa zwalnia. Metal trze o metal. Uszczelki się zaciskają.

Nad nią otwiera się śluza. Światło. Nie może powstrzymać łzawienia i wszystko się zamazuje. Widzi tylko niewyraźne, ciemne kształty. Powietrze jest suche i zimne. Odrzuca ją.

Obcy nie reaguje ani na światło, ani na ostre powietrze. Pozostaje w niej i wokół niej. Zawinięci w siebie. Penetrują się na tysiąc sposobów. Tu jest jej ciepło, a przynajmniej nie zimno – na wpół zagubiona w jego ciele, mokra od swoich Wejść i jego Wyjść. Tu nie jest zbyt jasno.

W przejściu widzi jakiś ciemny kształt. Dwunożny. Wydaje z siebie dźwięki, które są słowami. Czy to człowiek? Czy ona jest człowiekiem? Czy nadal ma kości, głos? Tak dawno z nich nie korzystała.

Należy do obcego, obcy do niej. Nic się nie zmienia.

Nie. Wyrywa się z jego objęć i brnie. Do Wyjścia.


Pierwotnie opublikowano po angielsku w magazynie Clarkesworld, wrzesień 2009
Opowiadanie otrzymało nagrodę Nebula 2009, było nominowane do Hugo 2010 i Locusa 2010


[1] William Szekspir, Sonet CXVI, fragment w przekładzie Macieja Słomczyńskiego

Kij Johnson

Urodzona w 1960 r. amerykańska pisarka fantasy oraz redaktorka współpracująca m.in. z Tor Books, Wizards of the Coast/TSR i Dark Horse Comics. Znana ze swoich adaptacji mitów japońskich, napisała trzy powieści i ponad trzydzieści opowiadań. Laureatka nagrody im. Theodore'a Sturgeona (za opowiadanie Fox Magic), nagrody im. Williama L. Crawforda (najlepszy debiut), World Fantasy Award (opowiadanie 26 Monkeys, Also the Abyss) oraz Nebuli (publikowany powyżej Spór), była też wielokrotnie nominowana do Hugo, Nebuli i World Fantasy Award. Jest wicedyrektorką Centrum Badań Fantastyki Naukowej na Uniwersytecie Stanowym w Kansas, zasiada w jury nagrody im. Theodore'a Sturgeona.

W Polsce opublikowano wcześniej cztery z jej opowiadań: Kucyki, Opowieść Crovaxa (w antologii Burza nad Rath), Złodzieje koni (NF 11/2000), Ewolucja opowieści o triksterze wśród psów z Parku Północnego po Zmianie (NF 06/2009).

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


~Rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
@Scobin
Moi poprzednicy podali argumenty na podstawie których UWAŻAJĄ, że to nie jest mokra fantazja. Ja nie muszę mieć takiego samego zdania.
Autorka przesadziła z ilością opisów scen "seksu" i przez to zatraciło się to co chciała przekazać czytelnikowi (cokolwiek to miało być).
02-03-2012 12:50
Qbuś
   
Ocena:
0
Przesadziła? Przesadziła nieco z dosłownością, ale samych opisów seksu nie ma tak wiele. Jest cały czas w domyśle, ale bezpośrednich opisów nie ma wiele. Choć i 'przesadzenie' można potraktować jako wartość subiektywną.
02-03-2012 13:08
~Rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Autorka zacytowała Szekspira, żeby podnieść wartość literacką swego dzieła więc i ja to zrobię- "źle się dzieje w państwie duńskim" jeżeli tak słabe opowiadanie zdobywa jedną z najważniejszych nagród w "branży".
02-03-2012 13:09
~Iris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Rusłan

Ahh...słynny Kot Schrödingera. Poprzednicy, inni pisarze, nagroda Hugo i Nebula UWAŻAJĄ...a ja uważam inaczej. Więc na wszelki wypadek, zupełnie nikomu nie uwłaczając, włażę więc na forum i piszę iż ja mam odmienne zdanie, a opowiadanie to to hentai shit, bo co do oczu to do hipokampu i tak już to widzę - toć to mokra fantazja bez treści, poloty i ani krzytyny talentu :D

Sweetaśne.

p.s. to co mi się nie podoba, to lekkie potknięcia w tłumaczeniu - począwszy od tytułu i w kilku miejscach jest jakby przeinaczony sens wypowiedzi. Ja bym to inaczej przetłumaczyła. "Spar" to nie "Spór" (choć ślicznie że aż tak podobne słowo, to jednak wydaje mi się iż nie chodziło o takie słowo. Poza tym to zdanie: "Pieprzenie się z obcym nie jest tak okropne." w oryginale miało inne znaczenie, że było mniej okropne, gdy podejmowała tok myślenia.
02-03-2012 13:15
Scobin
   
Ocena:
0
Oczywiście, że nie musisz mieć tego samego zdania, ale nie musisz też ignorować cudzych argumentów. :)
02-03-2012 13:17
dzemeuksis
   
Ocena:
+1
Na marginesie...

przedpiścy

Postuluję pozostać przy "przedmówcach", coby nie tworzyć potworków językowych tam, gdzie nie ma potrzeby, bo przecież każdy wie dobrze o co chodzi i na tym polu nie ma nieporozumień. A przypadków, gdzie historyczna semantyka słowa jest węższa niż obecne stosowanie wynikające bezpośrednio z rozwoju technologii jest mnóstwo, więc to nie problem.
02-03-2012 13:22
Eva
   
Ocena:
+1
Rusłan, bo tam nie ma innych scen (nie licząc retrospekcji) ;) Znaczy, ja rozumiem że całość może wywoływać niesmak, bo śluz, macki i seks, ale na poziomie realizacji pomysłu ("obcość i seks" powiedzmy) ciężko imo coś zarzucić. No bo jak to inaczej napisać? Konwencja subtelnej erotyki się nie sprawdzi. Konwencja technicznego opisu też nie, bo raczej chodzi w tym opowiadaniu o odczucia głównej bohaterki, nie o techniczne pokazanie jak wyglądałby seks z takim czymś. Zostaje właściwie to. Generalnie napisanie opowiadania, w którym fabuła (?) opiera się na współżyciu jest dosyć karkołomnym zadaniem, ze względu na to właśnie jak ono będzie bez względu na wszystko przez czytelników odebrane. Drugą karkołomną rzeczą jest to, że to jest sytuacja strasznie niefabularna. Ale tak totalnie. Masz dwie istoty w ciasnej, zamkniętej przestrzeni i całkowitą niemożność kontaktu - jakiegokolwiek poza fizycznym. Spotkanie z ewentualnym obcym naprawdę mogłoby tak wyglądać - to znaczy nie TAK, tylko tak, że okazuje się, że jakikolwiek kontakt intelektualny jest zupełnie niemożliwy. Nie że "oto obca cywilizacja, której nigdy nie zrozumiemy", tylko takiej, że ciężko powiedzieć czy to w ogóle jest cywilizacja. Ciężko jest o czymś takim napisać coś z fabułą, bo do fabuły potrzebujesz jakiejkolwiek płaszczyzny porozumienia między stronami konfliktu. Albo płaszczyzny nieporozumienia. Czegokolwiek. A tutaj autorka wybrnęła pisząc króciutkie opowiadanko (bo dłużej by się imo nie dało) i pokazując że jeśli chodzi o punkty wspólne między bohaterką i obcym to są dwa: oboje są z fizycznego punktu widzenia ciałami i oboje są z biologicznego punktu widzenia żywi. Nie wyobrażam sobie jak można to pokazać inaczej.
02-03-2012 13:22
Scobin
    @dzemeuksis
Ocena:
0
Zdaje się, że na początku chciałem sformułować cały komentarz w żartobliwym tonie, no i wtedy forma "przedpiścy" by się broniła (nie w sensie czysto słowotwórczym, ale jako sygnał ironii). Natomiast ostatecznie wyszło na serio i zapomniałem zmienić – w "zwyczajnym" komunikacie "przedmówcy" to oczywiście lepsza forma.
02-03-2012 13:30
~Rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
@Iris - jeżeli chodzi o nagrody to do Hugo była tylko nominacja tak jak w przypadku "Kucyków" i to wydaje mi się wystarczającym wyróżnieniem dla autorki. Tak dla uściślenia.
Nie odbieram nikomu prawa do lubowania się w takich opowiadaniach, analizowaniu ich i szukaniu treści. Napisałem swoje zdanie i nie nawracam nikogo na siłę, żeby zmienił swoje. Dlaczego więc ktoś próbuje wciskać mi, że mam do czynienia ze sztuką wysoką a jak mi się nie podoba tom troglodyta (oczywiście nie otwarcie - półsłówkami).
02-03-2012 13:33
Senthe
    jeszcze apropo niezasłużonej nagrody i wtórności
Ocena:
+2
@Eva
Spotkanie z ewentualnym obcym naprawdę mogłoby tak wyglądać - to znaczy nie TAK, tylko tak, że okazuje się, że jakikolwiek kontakt intelektualny jest zupełnie niemożliwy. Nie że "oto obca cywilizacja, której nigdy nie zrozumiemy", tylko takiej, że ciężko powiedzieć czy to w ogóle jest cywilizacja.

Genialne! Jeden mały problem: Stanisław Lem odkrył to jakieś 50 lat temu.

Ciężko jest o czymś takim napisać coś z fabułą, bo do fabuły potrzebujesz jakiejkolwiek płaszczyzny porozumienia między stronami konfliktu. Albo płaszczyzny nieporozumienia. Czegokolwiek. A tutaj autorka wybrnęła pisząc króciutkie opowiadanko (bo dłużej by się imo nie dało)

Orly?
Solaris (powieść)
02-03-2012 13:37
Eva
   
Ocena:
+1
Senthe, nie powiedziałam że nikt tego nie odkrył wcześniej i czytałam Solaris (dawno i niewiele pamiętam, ale jednak ;) ). I moim zdaniem to nie jest to samo, bo, choćby za Twoją wikipedią:
Okazuje się, że ocean materializuje wspomnienia badaczy w postaci neutrinowych, niezniszczalnych tworów.
To jest mimo wszystko interakcja psychiczna. Oni mają wspomnienia, to coś na nie reaguje. Tu nie ma nawet tego. Nie mówię, broń Boże, że to jest lepsze od Solaris, życie mi miłe, toteż nigdy nie powiem, że coś jest lepsze od Lema, śmierć towarzyska na miejscu, ale nie uważam żeby argumentem na słabość tego kawałka był fakt iż on kiedyś napisał coś w podobnym temacie, bez względu na to, jaką estymą się cieszy.
02-03-2012 13:49
Senthe
   
Ocena:
0
nie uważam żeby argumentem na słabość tego kawałka był fakt iż on kiedyś napisał coś w podobnym temacie, bez względu na to, jaką estymą się cieszy.

Nie idzie o estymę, ale załamującą wtórność koncepcji wałkowanej od lat.
02-03-2012 13:51
Scobin
   
Ocena:
0
@Rusłan

Dlaczego więc ktoś próbuje wciskać mi, że mam do czynienia ze sztuką wysoką a jak mi się nie podoba tom troglodyta (oczywiście nie otwarcie - półsłówkami).

Nie wiem, jak inni, ale ja nigdy nie miałem takiego zamiaru i mam nadzieję, że nie o mnie chodzi. ;-)

@Senthe

Ostra jak brzytwa! Natomiast gdybym miał szukać innowacyjności w Spar/Sporze w porównaniu z Solaris, to zwróciłbym uwagę np. na cielesność, fizyczność, która u Lema w takiej roli się nie pojawia.
02-03-2012 13:54
~Rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To może jeszcze ja się dołożę do tematu kontaktów z naprawdę obcymi cywilizacjami. Wpis @Senthe o "Solaris" w sumie zamyka usta twierdzącym, że nie da się więcej napisać o kontakcie z naprawdę "obcą" cywilizacją/istotą. Można przytoczyć też przykład opowiadania "In partibus infidelium" Dukaja, w którym mamy do czynienia z ewangelizacją obcych i rozważaniami czy formy bezcielesne posiadają duszę i mogą być katolikami. Nie da się?
02-03-2012 13:56
Qbuś
   
Ocena:
+1
@Iris
Poczułem się wywołany do tablicy. Co do tytułu - sami nad nim długo debatowaliśmy. Ja początkowo byłem za nieco inną opcją. Problem leży w tym, że samo słowo 'spar' ma trzy znaczenia, o których wspomniała nam sama autorka.

A co do wspomnianego zdania - według mnie to znaczenie zostało zachowane.

@Senthe
Lem wszystko już wymyślił.
02-03-2012 13:59
~Rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Scobin - nie chodzi o Ciebie tylko o osobę, która poczuła się urażona moim przytykiem do hentai.


02-03-2012 14:04
~Iris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Rusłan
Racja, Hugo tylko nominacja. To małoznaczącą Nebule dostała :)

@wszyscy piszący o "Solarisach"

Joo...to skoro Solaris jest o tyle lepsze i tak powinno wyglądać sf o obcych, to ja np. zasugeruje (nie, że tak uważam, ale by dalej Kotem kręcić to powiem), to ja uważam ze powieści sf są do niczego i wole shorty. Więc jakby Solaris było shortem to by się liczyło.

Aham...widzę Solaris i inne POWIEŚCI jako taki short :D

@ Rusłan
Nie, napisałeś w pierwszej wypowiedzi, że uważasz to za pozbawiony treści pornoidalną mokrą fantazję nieudolnej autorki i nie ma tam wogóle fabuły, a nie że ty uważasz i cud dzieła innych uznanych pisarzy są lepsze. Twierdzisz, że tam nie ma przesłania W OGÓLE. Jest. - to właśnie nasz (mój) argument. A dalej to już tylko flejmowo kręcisz.
02-03-2012 14:07
Eva
   
Ocena:
+2
Rusłan - nie da się. I w Solaris i w tym opowiadaniu Dukaja (z tego co piszesz) jest kontakt psychiczny. Tu masz fizyczność i już. I masz tę fizyczność tak bardzo, że bardziej się nie da, plus zero jakiegokolwiek porozumienia psychicznego poza jedną, khem, bransoletką, która właściwie służy chyba tylko do powiększenia frustracji bohaterki i podkreślenia jak bardzo nie ma tam reakcji na cokolwiek. Dziewczyna jest zupełnie sama ze sobą, a pokazanie tego za pomocą i w sytuacji w której dzieje się ten tekst jest zgrabnym zabiegiem.
02-03-2012 14:10
~Iris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Qbuś
Nie to, że musisz odpowiadać przed tablicą, nie taki był mój zamiar. Jak na moje to super, że przetłumaczyliście opowiadanie i daliście je na polterze - oby więcej i oby częściej :)

Ale co do "sporu" jako słowa, to jednak w Polskim języku on właściwie najczęściej przedstawia konflikt pozbawiony fizycznego kontaktu. I ze wszystkich znaczeń mam wrażenie, że wybraliście ten najmniej pasujący do treści. Ale to już sugestia i opinia.

"Pieprzenie się z obcym nie jest tak okropne."
"Fucking the alien is less horrible."

Brak odniesienia w zdaniu do słowa "less". Ja bym dodała "już", albo inaczej zdanie.

Ale to są pierdółki i tylko tak marudzę :)
02-03-2012 14:22
~Rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Iris -> też wolę shorty ale tylko latem, bo w zimę można zmarznąć.
A na poważnie - skoro jesteś miłośniczką krótkich form powinnaś zauważać jak wiele brakuje temu opowiadaniu do poziomu chociażby takich "Snów robota" Asimova czy "Wieczornego Nabożeństwa" del Reya. Oczywiście można argumentować, że to zupełnie inna beczka tematyczna ale chodzi mi o "zawartość cukru w cukrze" - czyli ilość treści przekazanej przez autora w jak najkrótszym tekście. Tutaj proporcje są mniej więcej takie: 3% treści + 97% śluzu.
02-03-2012 14:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.