» Recenzje » Związek żydowskich policjantów - Michael Chabon

Związek żydowskich policjantów - Michael Chabon


wersja do druku

Alaskańska diaspora z Kopułą na Skale w tle

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Związek żydowskich policjantów - Michael Chabon
Majer Landsman nie ma w życiu szczęścia. Od dwóch lat mieszka w obskurnym hotelu, próbując pogodzić się ze stratą dwóch najważniejszych osób w jego życiu: Biny, czyli żony, którą zostawił po nieudanej ciąży, oraz Naomi, a mianowicie siostry, która zginęła w wypadku lotniczym. Nie cieszy go też perspektywa tzw. Przejęcia – Alaska, która stała się tymczasową ojczyzną tysięcy Żydów wygnanych z Europy po II wojnie światowej, ma powrócić pod amerykańską jurysdykcję. Do tego wszystkiego właśnie ktoś puka do drzwi jego pokoju – wyjście z niego okaże się prologiem do najtrudniejszej i najbardziej zawiłej sprawy w historii detektywa Landsmana.

Ogromnym atutem Związku żydowskich policjantów jest wielki melanż gatunkowy, który jednak nie sprawia wcale wrażenia dziwnego. Wszystko zaczyna się jak rasowy kryminał, potem wątki detektywistyczne oddają pola powieści typowo sensacyjnej, która w pewnym momencie przypomina thriller polityczny. Gdzieś w tle (choć czasami przebijają się na pierwszy plan) dostrzec można także wątki socjologiczne i psychologiczne. Chabon miesza cały ten niesamowity galimatias z ogromnym wyczuciem – wszystko tutaj jest wynikiem bezpośrednich implikacji, przechodzenie z jednej konwencji do drugiej zadziwia płynnością.

Sprzyjają temu niezwykłemu przemieszaniu z pewnością wykreowane przez pisarza realia. Po pierwsze – sytuacja geopolityczna, która zmusiła wszystkich Żydów do emigracji do Stanów. Nie dość było Chabonowi, że postawił całą nację w tak niezwykłej sytuacji – autor umieścił akcję na kilka tygodni przed utratą tymczasowej ojczyzny. Niektórzy rozpaczają, inni próbują w ostatniej chwili poprawić swoją sytuację – a nad wszystkimi wisi duch zrezygnowania. Równie ciekawie prezentuje się społeczeństwo Żydów w skali mikro – w szczególności zwraca uwagę półświatek. Chabon bardzo ciekawie przedstawia chasydzkich przestępców, mocno skrępowanych więzami religii. Do tego wszystkiego pisarz dorzucił szachistów, którzy w tym niezwykłym wydaniu wręcz epatują dekadentyzmem. Równie duży wpływ na klimat powieści ma sytuacja głównego bohatera – zrezygnowanego ateisty w średnim wieku, którego wciąż dręczą duchy przeszłości, często topione w hektolitrach wódki. Co jak co, ale przedstawiać tragedie Chabon potrafi wyśmienicie.

Warto przyjrzeć się bliżej bohaterom Związku żydowskich policjantów, gdyż ci to swego rodzaju zbiór osobliwości. Miśko Szemec, który sam nie wie do końca, czy chce być Żydem, czy Indianinem, to jedna z najlepszych literackich postaci, jakie zdarzyło mi się ostatnio poznać. Jego spokojna natura, która ginie w atakach szału, i ciągła troska o rodzinę (do której zalicza się także Mejer Landsman) przedstawione są z niesamowitym autentyzmem. Także Bina, była żona głównego bohatera, poraża realnością – kobieta nieustannie dążąca do sukcesu, która zostawiła życie prywatne gdzieś za sobą wydaje się być żywym człowiekiem. Nie żałuję też, że Chabon sporo miejsca poświęcił epizodycznym bohaterom, wśród których przeważają genialni szachiści: Mendele Szpilman, Alter Litwak, Herc Szemec czy Izydor Landsman; choć w tekście pojawiają się rzadziej niż wcześniej wymienieni, niesamowicie przykuwają uwagę. No i na koniec największa perełka: sam Mejer – sprytny glina, utalentowany szachista, który wyrzekł się królewskiej gry, rozwodnik, alkoholik i szafarz czarnego humoru. Taka postać nie pozostawi nikogo obojętnym.

Kolejną zaletą Związku żydowskich policjantów jest bardzo charakterystyczny styl Chabona. Nieustanny czas teraźniejszy, liczne retrospekcje, niezwykła zmienność tempa narracji to tylko wierzchołek góry lodowej – do tego dorzućmy jeszcze narratora, którym jest obdarzony czarnym poczuciem humoru alkoholik, i mamy przybliżenie tego, czym raczy nas pisarz. Co delikatniejszych może zdenerwować dosadność, z którą, mam wrażenie, autor przesadził – niektóre fragmenty dałoby się "odchudzić" o kilka niepotrzebnych wulgaryzmów. Mimo to język Chabona pozostawił w mnie bardzo dobre wrażenie, jestem pewny, że takiej mieszanki nie da się podrobić.

Jakieś poważniejsze wady? Mam wrażenie, że w epilogu autor trochę przesadził z efektownością, osłabiając dekadencką atmosferkę całej powieści. Przerzucenie się z polityki alaskańskiej od razu do ogólnoświatowej chyba nie było najlepszym pomysłem. Co niektórych może też mierzić bardzo mała ilość wątków nadnaturalnych w tekście, ale to akurat wyszło powieści na dobre. Komu więc polecam Związek żydowskich policjantów? Każdemu czytelnikowi fantastyki, który chce trochę odpocząć od swojego ulubionego gatunku, nie odbiegając od niego zbyt daleko. Zresztą, powieść tę powinien przeczytać każdy – jest po prostu świetna!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.03
Ocena użytkowników
Średnia z 16 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Związek żydowskich policjantów (The Yiddish Policemen's Union)
Autor: Michael Chabon
Tłumaczenie: Barbara Kopeć-Umiastowska
Wydawca: W.A.B.
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 20 maja 2009
Liczba stron: 456
Oprawa: miękka
Format: 123 × 195 mm
ISBN-13: 978-83-7414-586-2
Cena: 39,90 zł



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.