Złotousta diablica

Magopierzyca znów w akcji

Autor: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Złotousta diablica
W wywiadzie zamieszczonym na końcu Rudowłosej Jaye Wells zapowiadała, iż ma zamiar wprowadzić kilka wątków, które po zakończeniu głównej trylogii o Sabinie Kane będą stanowiły podstawę do dalszej eksploracji. Nic więc dziwnego, iż fani magopierzycy i jej przygód doczekali się tomu czwartego. Zobaczmy, czy warto po niego sięgnąć.

Akcja Złotoustej diablicy rozpoczyna się kilka tygodni po dramatycznych wydarzeniach w Nowym Orleanie z Zielonookiego demona. Lawinia Kane i ostatni członkowie Kasty z Nod zostali pokonani, a Sabina, Adam i demon Giguhl wrócili do Nowego Jorku, gdzie – teoretycznie – mogą wreszcie odpocząć. Zbliża się koniec rozmów pokojowych, a dzień podpisania traktatu między magami i wampirami jest bliski. Orfeusz oraz Rada Hekate z niecierpliwością czekają na wizję Wyroczni, która powinna ogłosić swoje proroctwo w dniu uroczystego końca wielowiekowej wojny, jednakże Maisie powoli i z dużym trudem odzyskuje równowagę duchową po traumatycznych przeżyciach w niewoli Dominii. Źle sypia, niewiele je i przypomina zaledwie cień dawnej, pełnej życia kobiety. Sytuacja robi się coraz bardziej napięta, gdyż brak pomyślnej wróżby może zostać potraktowany jako zły znak i nawet zagrozić pokojowi. Wydarzenia obierają jeszcze gorszy obrót, gdy w Nowym Jorku zaczyna grasować morderca, którego wyjątkowo brutalny sposób zabijania wskazuje na wampira. Sabina otrzymuje zadanie wytropienia sprawcy zanim jego działania zaszkodzą wszystkiemu, co z takim trudem udało się jej zbudować.

Jak łatwo przewidzieć, dużą część powieści zajmuje polowanie na zabójcę, czyli przesłuchiwanie świadków i podejrzanych oraz sprawdzanie poszlak. Chociaż wątek ten został poprowadzony w sposób spójny i logiczny, to jednak brak mu finezji i jest dość toporny. Za przykład można przytoczyć fakt, iż wiele rzeczy bohaterowie przyjmują na wiarę (co w pracy detektywa nie jest wskazane), a pewne podjęte przez nich działania wyglądają jak bierne kroczenie po wyznaczonej przez kogoś innego ścieżce. Na szczęście, mimo iż niektóre odpowiedzi wydają się oczywiste dla każdego poza bohaterami, to jednak ostateczne rozwiązanie jest dość trudne do przewidzenia, dzięki czemu ta część historii nie jest całkiem stracona.

Kolejnym, nadspodziewanie sprawnie rozwiniętym, tematem Złotoustej diablicy jest poszukiwanie wewnętrznej równowagi i akceptacja dziedzictwa mieszanej krwi. Sabina musi znaleźć złoty środek między sprzecznymi stronami swej natury. Nie może odrzucić i wyrzec się wampirzego dziedzictwa, czego wydaje się oczekiwać społeczność magów. Żądza krwi i instynkt zabójcy czynią z niej skuteczną wojowniczkę, której zdolności są akceptowane w sytuacji kryzysu, lecz wyraźnie piętnowane w czasie pokoju. Niestety, również Adam ma z tym problemy, co jest jedną z przyczyn pierwszego poważnego kryzysu w związku Sabiny i maga. Przy tej okazji Jaye Wells zaserwowała czytelnikom kilka naprawdę ckliwych scen, jednak udało jej się zachować umiar i nie rozwlekać nadmiernie cierpień miłosnych bohaterki.

Wątków pobocznych w powieści jest sporo, a większość z nich łączy się ze sobą i przeplata, stanowiąc bezpośrednią kontynuację tomów poprzednich. Podobnie jak Sabina i Adam, również wilkołaczka Mac i wampirzyca Georgia mają problemy. Z kolei Brooks, który porzucił Nowy Orlean aby uciec od złych wspomnień związanych z pobiciem przez członków Kasty z Nod, decyduje się na stałe przywdziać damskie fatałaszki i stać się pełnoetatową Pussy Willow. Niestety, drag queen zachowuje się niczym rozhisteryzowana sekutnica, co po kilku scenach z jej udziałem staje się męczące i dość irytujące. Sytuację równoważy wątek Roller Derby (mistrzostw wrotkarek) organizowanych przez Giguhla i Slade'a. Mecze z udziałem pełnych animuszu, skąpo odzianych dziewczyn, które nie obawiają się przemocy i nieczystych zagrywek, są opisane niezwykle dynamicznie i przekonująco, stanowiąc interesującą odskocznię do ciężkiego klimatu reszty książki.

Podobny efekt wywołują liczne komiczne sytuacje, których, podobnie jak w poprzednich tomach serii, jest dość sporo. Głównym źródłem humorystycznych i złośliwych odzywek jest Giguhl, a chwilami dzielnie sekunduje mu Pussy Willow. Niestety, wiele gagów jest dość niskich lotów i opiera się głównie na podtekstach seksualnych, co może się w końcu znudzić. Na szczęście nie dotyczy to wszystkich żartów – bardzo dobrze wypadają sceny, gdy demon wchodzi w rolę psychoanalityka, zaskakując cytatami z programów Oprah Winfrey. W tych momentach humor miesza się z mądrością i niespotykaną u niego dojrzałością wypowiadanych kwestii, co daje bardzo pozytywne wrażenie.

Natomiast niewiele nowego można powiedzieć o bohaterach. Praktycznie każdy z nich jest już znany czytelnikom, a ich zachowanie w większości przypadków jest spójne z tym, do czego przywykliśmy w tomach poprzednich. Na tym tle wybija się jedynie Maisie, której postępowanie, mimo iż chwilami irracjonalne i kompletnie odbiegające od dotychczasowego, jest chyba najbardziej przekonujące. Obraz wewnętrznych zmagań po przebytej traumie czyni z młodej Wyroczni jedną z najciekawszych postaci tego tomu.

Biorąc pod uwagę, iż akcja tego tomu ponownie przeniosła się do Nowego Jorku, w kreacji świata przedstawionego również nie znajdziemy żadnych rewelacji. Podobnie jak w przypadku bohaterów, autorka utrzymała poziom, lecz nie dodała nic od siebie. Obrazy nowojorskich klubów, Central Parku czy podmiejskiej posiadłości magów znane są z tomów poprzednich i nie zostały wzbogacone o żadne nowe szczegóły. Na uwagę zasługuje tylko Liminal, świat oddzielający naszą rzeczywistość od demonicznej Irkalli, którego opis jest wyjątkowo klimatyczny i pobudzający wyobraźnię.

Autorka nie ustrzegła się pewnych błędów, które były zauważalne również w poprzednich tomach cyklu. Najbardziej dokuczliwy jest fakt, iż pewne rozwiązania fabularne wydają się kompletnie nielogiczne (uważny czytelnik pod koniec lektury będzie sobie z pewnością zadawał pytanie, dlaczego Adam nadal żyje). Ponadto, podobnie jak w Zielonookim demonie, męczące może być dość powolne tempo akcji, szczególnie w pierwszej części książki, gdzie bohaterowie snują się z miejsca na miejsce, dużo rozmawiają, lecz faktycznie dzieje się niewiele. Warto zauważyć, że w pewnym momencie wypadki zaczynają następować po sobie bardzo szybko, prowadząc do zaskakującego (wręcz ogłuszającego) finału. Takiego cliffhangera ze świecą szukać, dlatego też nie warto sięgać po tę książkę, nie mając w pobliżu Błękitnokrwistej wampirzycy. Koniec powieści pozostawia taką liczbę pytań i taki głód lektury, iż zdrowiej będzie zaopatrzyć się wcześniej w kontynuację.

Złotoustej diablicy nie da się czytać bez znajomości poprzednich tomów cyklu o Sabinie i jej towarzyszach, dlatego też jest to lektura zdecydowanie dla fanów. Mimo iż powieść nie jest pozbawiona wad, wiele braków nadrabia dość przemyślanym poprowadzeniem wątku głównego i świetnym zakończeniem, co pozytywnie wyróżnia tę część na tle pozostałych pozycji z serii.