Zew księżyca

Kojot o wilczym sercu

Autor: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Zew księżyca
Literatura urban fantasy od wielu lat cieszy się niesłabnącą popularnością. Serię o zmiennoształtnej Mercedes Thompson wydała u nas już kilka lat temu Fabryka Słów, lecz kolejne tomy pojawiały się nieregularnie i z dużymi przerwami. Przy okazji wznowienia cyklu przez wydawcę przyjrzyjmy rozpoczynającej ją powieści Zew księżyca – czy zgodnie z zapowiedziami z blurba faktycznie „pracuje” jak dobrze wyregulowany silnik?

Mercy Thompson, zmieniająca się w kojota trzydziestolatka, ze względu na swoją zwierzęcą naturę posiada bliskie powiązania z istotami nie do końca ludzkimi. Prowadzi warsztat samochodowy kupiony od gremlina, magika metalu Zee, w którym naprawia między innymi furgonetkę wampira Stefana, zaś jej sąsiadem jest seksowny wilkołak Adam, samiec Alfa w Stadzie Dorzecza Kolumbii. Wychowana przez wilkołaki Mercy wie, jak ważne są więzi w stadzie i wsparcie Alfy w początkowym okresie po pierwszej przemianie, kiedy więc na progu jej warsztatu pojawia się przestraszony "świeży" wilkołak Mac, dziewczyna postanawia mu pomóc i oddać go pod opiekę Adama. Niestety jest to dopiero początek kłopotów, które zmuszą ją do zacieśnienia relacji ze stadem, wkroczenia na wampirze terytorium i konfrontacji z bolesną przeszłością.

Chociaż Zew księżyca to początek wielotomowego cyklu, od samego początku lektury można zwrócić uwagę na idealne wyważenie proporcji między intrygującą historią oraz prezentowaniem tła wydarzeń i ich uczestników. Patricia Briggs z wyczuciem prowadzi swoją opowieść, nie szczędząc czytelnikowi licznych niespodzianek oraz dramatycznych zwrotów akcji. Wszystkie wydarzenia układają się logiczny ciąg, mający mocne uzasadnienie zarówno w samej fabule, jak i w realiach wykreowanego świata. Podczas lektury nie sposób ani przez moment się nudzić, jednakże nie doświadczymy tutaj przeładowania historii scenami walk czy krwawych jatek – jest dynamicznie, a czasami nawet brutalnie, ale bez popadania w przesadę.

Bardzo pozytywne wrażenia wywołuje również wspomniany wcześniej świat wykreowany przez autorkę, zasiedlony przez liczne grono nadnaturalnych istot. Patricia Briggs z niezwykłym pietyzmem kreśli złożone relacje i zależności w stadzie wilkołaków – w niektórych aspektach, jak np. potrzeby dominacji i wewnętrznej hierarchii, bardzo bliskie zachowaniem spotykanym w naturze w wilczych stadach, chociaż w innych sprawach bardziej złożone i nie zawsze zgodne z zasadami zdrowego rozsądku. To wybuchowa mieszanka dzikiej, nieokiełznanej natury, przerostu testosteronu, jasno określonych reguł określających co komu wolno, a czego nie, a także skostniałej, czasami bardzo nieżyciowej tradycji (wiele wilkołaków jest naprawdę starych). Nie mniej interesująco wypada chmara wampirów, ze stojącą na jej czele przepiękną, ale upiornie nieludzką Marsillią (szkoda, że pojawia się w powieści na tak krótko). Zarówno w  przypadku wilkołaków jak i krwiopijców widać liczne elementy dość typowe dla przedstawiania tych stworzeń w literaturze, jednakże całościowo ich obraz nie sprawia wrażenia kliszy – świetnie zarysowane, niejednoznaczne i czasami dość skomplikowane relacje między bohaterami mocno indywidualizują każdą z tych grup i nadają jej dużo świeżości.

Pozostając przy postaciach trzeba wspomnieć, iż ich kreacja to prawdziwa wisienka na torcie. Mercy od pierwszych stron zdobywa serce czytelnika – jest charyzmatyczna, sympatyczna i uczciwa (przestrzega ograniczeń prędkości, zakazów i nakazów prawa, płaci podatki), a kiedy kogoś zakwalifikuje do grona przyjaciół jest gotowa wiele zaryzykować dla jego dobra. Bardziej ambiwalentne uczucia wywołuje wilkołak Adam, prezentujący typowo samcze zachowania i z upodobaniem grający na nerwach protagonistce, ale już po krótkim czasie, szczególnie po ukazaniu jego relacji z nastoletnią córką Jesse (miłośniczką ekstrawaganckich i niezwykle kolorowych fryzur), jego także trudno nie polubić.

Bohaterowie, tak ci z pierwszego jak i z drugiego planu, są  wyraziści, zaskakujący i – chociaż w przeważającej większości od dawna nie należą już do gatunku ludzkiego – niezwykle realistyczni w swych czasami boleśnie ludzkich zachowaniach. Popełniają błędy, mają swoje (czasami całkiem uzasadnione) lęki i obawy, nieobce są im takie uczucia jak miłość, nienawiść, rozpacz, poczucie zdrady czy zazdrość (świetnie odwzorowane przez autorkę) – a każde z nich stanowi niejednokrotnie potężną motywację do działania (i to nie zawsze w słusznej sprawie).

Zew księżyca to pierwszy tom naprawdę obiecującej serii. Kolejne strony lektury pochłania się z zapartym tchem, jednakże książka nie jest uboga fabularnie ani zbytnio przesycona akcją. Nie przytłacza także nadmiarem informacji, bowiem wszystkie elementy są w niej idealnie skomponowane i faktycznie „grają” niczym świetnie wyregulowany silnik. Ta pozycja powinna przypaść do gustu wszystkim czytelnikom ceniącym lekkie, niezobowiązujące urban fantasy.