» Recenzje » Zapach szkła - Andrzej Ziemiański

Zapach szkła - Andrzej Ziemiański


wersja do druku

Miły dla nosa

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Zapach szkła - Andrzej Ziemiański
Andrzeja Ziemiańskiego zawsze kojarzyłem z prozą "żołnierską". I nie mam tutaj na myśli "militarnej", a raczej tę, która wywołuje reakcje nazywane "rubasznym rechotem". W Achai, bo o niej naturalnie mowa, bywało z tym różnie. Pisarz jednak zaznaczył się na rynku także w inny sposób – między innymi poprzez Zapach szkła, którego wznowienie mam okazję recenzować.

Ten solidny, ponadpięciusetstronicowy zbiór, składa się z siedmiu utworów. Są to opowiadania wielokrotnie nagradzane, m.in. dwoma Zajdlami – za lata 2001 i 2003. Klimatycznie prawie wszystkie są bardzo podobne: mamy tutaj świat twardych mężczyzn i sprytnych kobiet, mocno związany z aktualną sytuacją społeczną. Nieraz miałem wrażenie, że niezwykłe historie, jakie serwuje Ziemiański, mogłyby wydarzyć się obok nas. Zarazem pojawiają się zapomniane tajemnice i nigdy nie zamknięte śledztwa. Pisarz obraca się w takich klimatach z nieprawdopodobną łatwością, dając nam kilka godzin naprawdę porządnej rozrywki.

Zaczynamy z przysłowiowej "grubej rury" – od tytułowego Zapachu szkła, nagrodzonego Zajdlem 2003. Jest to historia policjanta, który wplątuje się w niebezpieczną sprawę dotyczącą zwykłego – wydawałoby się – emeryta. Jednak szybko okazuje się, że jest to intryga szyta grubymi nićmi, zapoczątkowana jeszcze w czasach PRL-u. Nasz bohater, wbrew pozorom, ma bardzo dużo wspólnego z ówczesnymi zdarzeniami a dopiero rozwiązanie współczesnych problemów pomoże mu zrozumieć przeszłość.

Na największą pochwałę w tym tekście zasługuje sposób prowadzenia fabuły. Ziemiański lawiruje między różnymi wątkami, zwodząc czytelnika i bawiąc się z nim w intrygującą grę. Dodatkowym atutem jest zakończenie, które interesująco wyjaśnia wszystkie zagadki. Opowiadanie ma też, niestety, poważną wadę: to właśnie ten utwór dałoby się najłatwiej porównać z Achają – kobiety są nazywane "dupkami" i już nawet one dyskryminują siebie nawzajem.

Kolejne dwa utwory dotyczą jednego tematu: snów. Oba stanowią logicznie spójną całość w naszej rzeczywistości, ale senne realia trochę się różnią. Najpierw Bomba Heisenberga. W tym tekście Rzeczpospolita rządzona od setek lat przez dynastię Jagiellonów to potężne mocarstwo, współpracujące na świetnych warunkach z hitlerowską III Rzeszą, faszystowskimi Włochami i cesarską Japonią.

W tej nietypowej alternate history podziw wzbudzają niezwykle widowiskowe sceny, od których miłym przerywnikiem są intrygi na szczycie. Zapewniam, iż Polacy walczący z amerykańskimi marines i oczekujący pomocy od nazistów czy dobijanie targów w sprawie zamążpójścia córki Hitlera zrobią wrażenie na każdym czytelniku. Szkoda, że autor nie zdecydował się na większe wyeksponowanie wątku naszej rzeczywistości, skupiając się właściwie tylko na historii alternatywnej.

Następne opowiadanie to Legenda stanowiąca luźną kontynuację poprzedniego tekstu. Jednak tym razem nie będzie potężnej Rzeczypospolitej, stojącej na czele potęg międzynarodowych. W tym utworze podróż przez alternatywną rzeczywistość jest bardziej oniryczna: pojawia się mała, tajemnicza dziewczynka i nieodłączny w snach szaleniec. Jedynymi elementami, które łączą dwa utwory są aparatura przenosząca w świat snów i kilka wspomnień o tych samych postaciach. Okazuje się, że peerelowski wywiad wypracował technologie, które nawet teraz zdają się tylko snami fantastów. Wszystko ma jednak swoje skutki i Wrocławiem zaczynają wstrząsać niewyjaśnione zdarzenia. Niewyjaśnione dla wszystkich, poza naszymi bohaterami. Na szczególną uwagę zasługują postaci. Są naprawdę wyraziste i charakterystyczne, w dodatku łatwo się z nimi utożsamić. Największą wadą tekstu jest natomiast zakończenie, które wyeksponowało wątek najmniej według mnie atrakcyjny.

Waniliowe plantacje Wrocławia to, obok obu "Zajdlistów", najlepszy tekst całego zbioru. Jest niezwykle charakterystyczny dla Ziemiańskiego i można pokusić się o stwierdzenie, że to esencja jego stylu w świetnym wydaniu. Poznajemy historię człowieka, którego po wypadku zaczynają nękać najważniejsze służby w Polsce: Centralne Biuro Śledcze, wojsko, Urząd Ochrony Państwa oraz… Kościół. Okazuje się, że we wszystko zamieszana jest jeszcze pewna kobieta. Pisarz dodaje wszystkiemu smaczku, dorzucając tajemnicę góry Ślęży. Niezwykły religijno-kryminalny melanż pobudza wyobraźnię w niezwykły sposób. Opowiadanie będę teraz traktował jako wizytówkę pisarza. Można też uznać tekst za sztandar naprawdę dobrego polskiego urban fantasy. Z pewnością ma na to wpływ niezwykła kreacja Wrocławia, jaką Ziemiański zaprezentował w całym zbiorze.

Ostatnim tekstem dotyczącym tematyk "tu i teraz" jest Autobahn nach Poznań, Zajdlista 2001. Tytułowa autostrada w świecie pozbawionym elektryczności staje się najważniejszym szlakiem handlowym Polski. Przez cały czas czyhają na nią mutanci złaknieni przewożonych artykułów. Niespodziewanie w Polsce pojawia się agentka amerykańskiego wywiadu. Główny bohater musi pokazać jej, jak wygląda raj na ziemi – Wrocław. Okazuje się, że intryga szyta jest naprawdę grubymi nićmi, a gra wywiadów pełni w niej ogromną rolę.

Autor wykreował wizję świata tak niezwykłą, że z pewnością zapamiętam ją na długo. Rzeczywistość w utworze jest zarazem przeszłością jak i przyszłością – mamy tutaj postapokalipsę pełną gębą. Nie ma co ukrywać – tekst jest najlepszy w całym Zapachu szkła: Ziemiański ukazuje świat, w którym czuje się naprawdę dobrze. Kryminał, intryga i akcja są zgrane tak dobrze, że nie da się wyczuć granic między nimi.

Czasy, które nadejdą to zdecydowana odskocznia od wrocławskich wizji. Mamy tutaj świat przyszłości typowy dla pisarzy zajmujących się w swojej twórczości systemami totalitarnymi – zdominowany przez władzę, całkowicie opanowany przez informatykę. Klasyczny motyw buntownika i sprzeciwu wobec całego świata zostały dobrze zgrane i tekst może zapewnić rozrywkę na godziwym poziomie. Nie jest co prawda tak dobry, jak wszystkie powyższe, ale zdecydowanie przewyższa średnią opowiadań publikowanych choćby w antologiach.

Tekstem, który w najmniejszym stopniu przypadł mi do gustu, jest Lodowa opowieść. Nie jest znacznie gorszy od Czasów, które nadejdą, ale tytuł najgorszego, niestety, zawsze trzeba przyznać. Historia jest średnio interesująca, tradycyjne motywy nie są zgrane tak dobrze, jak w poprzednim opowiadaniu. Zakończenie jest proste i trochę zbyt szybkie. Dodatkowo brakuje tu akcji, która jest wizytówką całego zbioru. Szkoda, bo pomysł był niezły.

Jeśli chodzi o wydanie, to Fabryka Słów jak zwykle nie zawodzi. Literówek nie znalazłem, czcionka jest bardzo czytelna, a skład tekstu wzorowy. Na wyszczególnienie zasługują ilustracje Dominika Brońka – sugestywne oraz mocne kiedy trzeba; naprawdę kawał dobrej roboty i aż szkoda, że jest ich tak mało.

Zapach szkła jest ogromną porcją rozrywki na bardzo wysokim poziomie. Spodoba się każdemu, kto poszukuje odpoczynku po jakiejś cięższej literaturze. Mamy tutaj trzy opowiadania rewelacyjne, dwa bardzo dobre, jedno dobre i jedno zadowalające. Przypadnie też do gustu każdemu patriocie, a szczególnie Wrocławianom. Najprościej mówiąc: dobre, bo polskie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.26
Ocena użytkowników
Średnia z 19 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Zapach szkła
Autor: Andrzej Ziemiański
Autor okładki: Piotr Cieśliński
Autor ilustracji: Dominik Broniek
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 18 kwietnia 2008
Liczba stron: 552
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-60505-96-0
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Zapach szkła
Sześć petard i jeden niewypał
- recenzja
Zapach szkła - Andrzej Ziemiański
Fenomenalne! Doskonałe!
- recenzja
Toy Wars
Zabaweczka Toy Iceberg
- recenzja
Pułapka Tesli
Geniusz w nieodpowiedniej epoce to zapomniany geniusz
- recenzja

Komentarze


~scud

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zamek Ślęża? Chyba góra raczej...
16-05-2008 14:55
M.S.
    @scud
Ocena:
0
Racja, już poprawiłem.
16-05-2008 16:01
earl
   
Ocena:
0
Drogi Zicocu. Trudno nazwać Andrzeja Ziemiańskiego przedstawicielem "prozy żołnierskiej" w Twoim rozumieniu. Parę miesięcy temu przeczytałem jego 2 książki: "Bramy strachu" i "Miecz Orientu" i za cholerę nie mogłem doszukać się w nich humorystycznych, rubasznych odniesień, przeciwnie - były one przesycone smutkiem i ludzką tragedią. Także w "Achai" jak sam stwierdzasz oraz, co wynika z kontekstu, w "Zapachu szkła", nie znajdzie się przykładów rubaszności, co najwyżej wulgarności. Wynika z tego, źe Twoja teza początkowa o Ziemiańskim jako reprezentancie tego subgatunku jest błędna.
16-05-2008 17:44
Zicocu
   
Ocena:
0
@earl

Nie zgodzę się do końca z tym, że w Achai nie ma przykładów żartu bardziej wysublimowanego humoru, pozostającego jednak w gestii życia żołnierskiego i kontaktów damsko-męskich. Zresztą starałem się uczynić wstęp jak najbardziej obiektywnym - duży odsetek moich znajomych, którzy fantastykę czytują, kojarzy Ziemiańskiego właśnie z prozą dotyczącą wojska i życia żołnierskiego. Sam napisałem, że "bywało różnie", co nie znaczy, że tego nie było w ogóle. Mi humor zaprezentowany w Achai podchodzi średnio, ale warto przyjrzeć się choćby dyskusji pod niedawną recenzją Toy wars. Widać tam, że sposób uprawiania "prozy żołnierskiej" by Ziemiański ma całkiem liczne grono wielbicieli.
16-05-2008 17:58
Qball
   
Ocena:
0
Zapachu szkła nie czytałem (jeszcze), ale jego nowsza ksiązka - "Toy wars" jest i wulgarna i momentami rubaszna. Naprawdę polecam bo świetnie się przy niej ubawiłem.
16-05-2008 23:16
earl
   
Ocena:
0
Ja kiedyś "Zapach szkła" czytałem (tak przynajmniej sądzę, bo okładka wydaje mi się znajoma) ale nie pamiętam za dobrze co się tam działo. W jednym opowiadaniu była chyba jakaś strzelanina i wymordowano grupę wczasowiczów czy coś takiego i uratował się chyba tylko 1 kilkuletni chłopiec.

Natomiast nie chodzi mi o to, czy komuś podoba się czy nie podoba sposób prozy Autora, ale o to, że ja nie zauważyłem, aby charakteryzowała się ona w dużym stopniu żołnierską rubasznością (choć przyznaję Ziemiański o sprawach związanych z militariami pisze dużo).
17-05-2008 07:43
Zicocu
   
Ocena:
0
@earl

Duże znaczenie ma to, czy komuś podoba się czy nie sposób w jaki Ziemiański pisze - jeden nazwie to głupią wulgarnością, drugi rubasznością (zauważ choćby sprawę Toy wars - Qball pisze w komentarzu, że się ubawił, recenzentka natomiast jest humorem pisarza zdegustowana) . Z drugiej strony Ty piszesz z punktu widzenia kogoś, kto poznał więcej utworów Ziemiańskiego - ja, z musu, powołuję się tylko na Achaję.
17-05-2008 08:19
Qball
   
Ocena:
0
Ubawiłem się ponieważ bawią mnie różne rodzaju humoru. Może być rubaszny, może być wulgarny, może być bezsensownie głupi, może inteligentny i bazujący na interpretacji czytającego.
A bawią mnie dlatego że mam - jak pewnie każdy - czasem ochotę na taki rodzaj humoru, czasem na inny a czasem w ogóle.
Na przykład dwie godziny temu skończyłem czytać "Cylinder van Troffa" Zajdla. Godzinę temu zabrałem się za "Weźmisz czarno kure..." Pilipiuka, ponieważ mam ochotę na nieco wsiowego humoru po futurystycznych wizjach pisarza s-f :)
19-05-2008 17:54
Zicocu
   
Ocena:
0
@Qball

To jest oczywiste, ale chyba nie pomylę się, jeśli powiem, że niektórzy mogą być uczuleni na humor prezentowany w Achai czy Toy wars (tego ostatniego nie czytałem i odnoszę się tylko do recenzji)? Oczywiście, że w każdej jednej chwili można mieć ochotę na inny rodzaj humoru, ale niektóre typy mogą po prostu odrzucać.
20-05-2008 06:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.