Zaćmienie - Stephenie Meyer
Pierwszy tom cyklu Zmierzch trafił do rąk polskich czytelników w marcu ubiegłego roku, a w ciągu mniej więcej dwunastu miesięcy wydana została część druga, Księżyc w nowiu, oraz trzecia, Zaćmienie, będąca zakończeniem historii Belli Swan i Edwarda Cullena. Cykl ten zdobył dużą popularność i wzniecił nie mniejszą ilość dysput internetowych na temat jego wartości. Co przemawia za popularnością książek pióra Stephenie Meyer? Co znajdują w nich liczni zwolennicy i o co oskarżają przeciwnicy? Jako, że jest to już trzecia część, zdążyłam także zapoznać się z wcześniejszymi recenzjami i opiniami czytelników. Przeciwnicy zarzucają powieściom brak oryginalności i naiwność. Zwolennicy odpierają te zarzuty zwracając uwagę na emocje, które wzbudza historia oraz opisowy język powieści. Musimy jednak zwrócić uwagę, że argument emocji jest zbyt subiektywny i zazwyczaj przegrywa w starciu z "twardymi" zarzutami.
Żeby móc określić "miejsce" cyklu Stephenie Meyer na półce z literaturą, trzeba sięgnąć do Wywiadu z wampirem Anne Rice, Hotelu Transylwania Chelsei Quinn Yarbro oraz wszystkich późniejszych dzieł, które wyrwały postać wampira z tradycyjnego dlań schematu horroru. Wampir jako romantyczny kochanek, postać tragiczna i pociągająca, został pozbawiony przymiotów wzbudzających obrzydzenie i odnalazł się w nowych realiach, będących skrzyżowaniem romansu z horrorem. Powieści Laurell Hamilton, Charlaine Harris czy właśnie Stephenie Meyer, to romantyczne horrory mające więcej wspólnego z urban fantasy niż klasyczną opowieścią grozy. Z tego powodu, prawie na pewno, na cyklu Zaćmienie zawiodą się osoby, które widząc hasło "wampir" sięgnęły po książkę licząc na krwawy horror i emocjonującą fabułę.
Akcja całego cyklu skupia się na wątku romantycznym, chociaż w zasadzie od samego początku uczucie Belli do Edwarda było odwzajemnione, jednak, jak się można domyślać, zaistniało wiele okoliczności, które nie pozwalały na happy end. Kwestia wampiryzmu była przeszkodą dość poważną, choć odbierałam ją, jako coś w rodzaju uprzedzeń rasowych, a nie trudnej do przełamania bariery: nieumarły – śmiertelniczka. Sama autorka naprowadziła czytelników na ten trop wplątując w akcję drugiego tomu historię Romea i Julii. W Zaćmieniu tradycja nawiązań do romansów wszechczasów została zachowana, gdyż Bella czytając Wichrowe wzgórza, zaczyna odnajdywać w nich analogie do własnej sytuacji.
W tej chwili mogę zdradzić zbyt wiele osobom, które nie czytały dotąd poprzednich dwóch części, czyli Zmierzchu i Księżyca w nowiu, jednak recenzując tom trzeci nie mogę nie wyjawić niczego z fabuły dwóch poprzednich. W drugim tomie do wszystkich problemów dręczących kochanków został dodany następny, który nabrał dużego znaczenia w części trzeciej, mianowicie do pary dołączył "ten trzeci", który postanowił, iż nie odda dziewczyny "zimnokrwistemu" rywalowi. Duży plus należy się autorce za to, że dodała kilka wątków pobocznych, których bardzo brakowało mi w tomie drugim. Pod tym względem Zaćmienie znacznie przewyższa część poprzednią. Legendy indiańskie i oddanie głosu postaciom trzymanym dotychczas w cieniu znacznie ożywiły powieść i pozwoliły jej "odetchnąć", a jej główni bohaterowie przestali żyć w "papierowym" świecie.
Wampir w tego rodzaju powieści, czyli "horrorze romantycznym" (a może "romansie horrorowym"?), nie jest postacią uniwersalną i nabiera cech bohatera pasującej do danego świata. Tak jak w Martwym aż do zmroku jest on jednym z mieszkańców miasta, w którym toczy się akcja, w posiadającej wątki powieści kryminalnej Cenie krwi pełni funkcję "pomocnika" pani detektyw, tak w cyklu Zmierzchu, którego akcja toczy się w realiach szkoły średniej, wampir jest jednym z uczniów. Jest to dziwaczne, ale muszę przyznać, ze Stephenie Meyer znacznie lepiej poradziła sobie niż na przykład L.J. Smith w Przebudzeniu (cykl Pamiętniki wampirów, którego po przeczytaniu pierwszej części stanowczo nie polecam, a przeczucie mi mówi, że dalej wcale nie będzie lepiej). Myślę, że bez zbytniej możliwości pomyłki można założyć, iż autorka docelowo pisała książkę dla osób mniej więcej w wieku szkoły średniej.
Kwestia zmiany wizerunku potwora i kobiety, która decyduje się na związek ze "złym facetem" nasuwa na myśl wpływ feminizmu na literaturę. Nie chcę w tym miejscu robić zbyt obszernych wywodów odnośnie wpływu tej ideologii na horror, gdyż jest to temat na odrębny artykuł, wspomnę tylko o tym, że w literaturze tego typu kobiety świadomie dokonują wyboru. Nie są ofiarami, które trzeba wyrywać z łap plugawego potwora, nikt nie musi ich przekonywać ani hipnotyzować niczym Dracula Lucy. Bella Swan od pierwszego tomu sporo poświęciła w imię miłości, ale zrobiła to w pełni świadomie, zupełnie wbrew konwencji "horrorowej", gdzie potwór ginie a kobietę-niedoszłą-ofiarę unosi w ramionach dzielny obrońca. W Zaćmieniu decyzja należy całkowicie do Belii i wybierze ona nawet tego "złego", jeśli taka będzie jej wola.
Zaćmienie, tak jak i poprzednie części, posiada obszerną warstwę obyczajową. Narracja wciąż jest pierwszoosobowa, co pozwala na wyeksponowanie emocji targających główną bohaterką oraz podkreśla wizerunek Edwarda, jako anty-potwora. Nie poznajemy żadnych zaskakujących aspektów życia dzieci nocy, ale, jak już wspomniałam wcześniej, czytelnik otrzymuje dodatkowe informacje o świecie i konflikcie między wilkołakami a wampirami. Konflikt ów coraz silniej odbija się na życiu głównych bohaterów, co przywodzi na myśl rozterki Cathy Earnshaw, gdy miała wybierać między Heathcliffem a Edgarem Lintonem.
Mimo, iż Zaćmienie miało zakończyć cykl oraz rozwiać wszelkie wątpliwości, co do losów bohaterów, zapewne z uwagi na dużą popularność, zapowiadany jest kolejny tytuł, czyli Breaking Dawn, który w Polsce będzie wydany na początku przyszłego roku. Również na styczeń zapowiedziano filmową adaptację książki, a wybór aktorów był szeroko komentowany na blogach poświęconych książkom Stephenie Meyer.
Wydanie książki bardzo mi się podoba. Od pierwszego tomu utrzymane jest ono w jednolitej szacie graficznej, okładki są lakierowane, a "klimatyczny" element: jabłko w dłoniach, czerwono-biały tulipan i nadszarpnięta wstążka, ładnie się wyróżnia na czarnym tle. Książki ustawione razem na półce wyglądają naprawdę estetycznie. Odpowiednio duża czcionka i porządne klejenie ułatwiają ich bezstresowe czytanie, nawet jeśli czytam – jak to mam w zwyczaju – w tramwaju czy wannie.
Zaćmienie wspominam dobrze - podobało mi się ono bardziej niż Księżyc w nowiu, choć uważam, że gdyby trzy obszerne tomy zredukować do dwóch, cykl tylko by na tym zyskał. Osobom lubiącym opisowy styl oraz obszerne "sprawozdania" z życia codziennego, książka ta na pewno spodoba się bardziej niż mi. Dodatkowo raziła mnie w niej pewna rzecz (nie wiem, na ile to wina tłumaczenia, na ile zaś odmienności języka angielskiego), mianowicie w scenach miłosnych pojawiały się wyrażenia typu: "przycisnął ręce do klatki piersiowej". Dla mnie osobiście "klatka piersiowa" pasuje bardziej do opisów biologicznych niż romantyczna "pierś". Dodatkowo same sceny miłosne nie były miłosne, tak "do końca", pewnie ze względu na target powieści. Pod tym względem lektura była purytańska jak Ania z Zielonego Wzgórza, co stoi w sprzeczności z popularnymi filmami o amerykańskiej młodzieży.
Książkę polecam wielbicielom tego typu literatury, osobom, którym podobały się poprzednie części cyklu Zaćmienia zapewne polecać jej nie trzeba. Natomiast czytelnicy poszukujący krwawego horroru lub wielowątkowych historii z przesłaniem mogą poczuć się zawiedzieni. Zaćmienie jest dobrą powieścią, opartą na tradycjach romansu z wątkami powieści grozy oraz miłą lekturą na letnie popołudnie dla osób lubiących zanurzenie się w świecie i szczegółowe roztrząsanie wszelkich aspektów dotyczących sytuacji bohaterów. W zasadzie szkoda, że film będzie dopiero w styczniu, według mnie byłby świetny na sobotni lipcowy wieczór.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Żeby móc określić "miejsce" cyklu Stephenie Meyer na półce z literaturą, trzeba sięgnąć do Wywiadu z wampirem Anne Rice, Hotelu Transylwania Chelsei Quinn Yarbro oraz wszystkich późniejszych dzieł, które wyrwały postać wampira z tradycyjnego dlań schematu horroru. Wampir jako romantyczny kochanek, postać tragiczna i pociągająca, został pozbawiony przymiotów wzbudzających obrzydzenie i odnalazł się w nowych realiach, będących skrzyżowaniem romansu z horrorem. Powieści Laurell Hamilton, Charlaine Harris czy właśnie Stephenie Meyer, to romantyczne horrory mające więcej wspólnego z urban fantasy niż klasyczną opowieścią grozy. Z tego powodu, prawie na pewno, na cyklu Zaćmienie zawiodą się osoby, które widząc hasło "wampir" sięgnęły po książkę licząc na krwawy horror i emocjonującą fabułę.
Akcja całego cyklu skupia się na wątku romantycznym, chociaż w zasadzie od samego początku uczucie Belli do Edwarda było odwzajemnione, jednak, jak się można domyślać, zaistniało wiele okoliczności, które nie pozwalały na happy end. Kwestia wampiryzmu była przeszkodą dość poważną, choć odbierałam ją, jako coś w rodzaju uprzedzeń rasowych, a nie trudnej do przełamania bariery: nieumarły – śmiertelniczka. Sama autorka naprowadziła czytelników na ten trop wplątując w akcję drugiego tomu historię Romea i Julii. W Zaćmieniu tradycja nawiązań do romansów wszechczasów została zachowana, gdyż Bella czytając Wichrowe wzgórza, zaczyna odnajdywać w nich analogie do własnej sytuacji.
W tej chwili mogę zdradzić zbyt wiele osobom, które nie czytały dotąd poprzednich dwóch części, czyli Zmierzchu i Księżyca w nowiu, jednak recenzując tom trzeci nie mogę nie wyjawić niczego z fabuły dwóch poprzednich. W drugim tomie do wszystkich problemów dręczących kochanków został dodany następny, który nabrał dużego znaczenia w części trzeciej, mianowicie do pary dołączył "ten trzeci", który postanowił, iż nie odda dziewczyny "zimnokrwistemu" rywalowi. Duży plus należy się autorce za to, że dodała kilka wątków pobocznych, których bardzo brakowało mi w tomie drugim. Pod tym względem Zaćmienie znacznie przewyższa część poprzednią. Legendy indiańskie i oddanie głosu postaciom trzymanym dotychczas w cieniu znacznie ożywiły powieść i pozwoliły jej "odetchnąć", a jej główni bohaterowie przestali żyć w "papierowym" świecie.
Wampir w tego rodzaju powieści, czyli "horrorze romantycznym" (a może "romansie horrorowym"?), nie jest postacią uniwersalną i nabiera cech bohatera pasującej do danego świata. Tak jak w Martwym aż do zmroku jest on jednym z mieszkańców miasta, w którym toczy się akcja, w posiadającej wątki powieści kryminalnej Cenie krwi pełni funkcję "pomocnika" pani detektyw, tak w cyklu Zmierzchu, którego akcja toczy się w realiach szkoły średniej, wampir jest jednym z uczniów. Jest to dziwaczne, ale muszę przyznać, ze Stephenie Meyer znacznie lepiej poradziła sobie niż na przykład L.J. Smith w Przebudzeniu (cykl Pamiętniki wampirów, którego po przeczytaniu pierwszej części stanowczo nie polecam, a przeczucie mi mówi, że dalej wcale nie będzie lepiej). Myślę, że bez zbytniej możliwości pomyłki można założyć, iż autorka docelowo pisała książkę dla osób mniej więcej w wieku szkoły średniej.
Kwestia zmiany wizerunku potwora i kobiety, która decyduje się na związek ze "złym facetem" nasuwa na myśl wpływ feminizmu na literaturę. Nie chcę w tym miejscu robić zbyt obszernych wywodów odnośnie wpływu tej ideologii na horror, gdyż jest to temat na odrębny artykuł, wspomnę tylko o tym, że w literaturze tego typu kobiety świadomie dokonują wyboru. Nie są ofiarami, które trzeba wyrywać z łap plugawego potwora, nikt nie musi ich przekonywać ani hipnotyzować niczym Dracula Lucy. Bella Swan od pierwszego tomu sporo poświęciła w imię miłości, ale zrobiła to w pełni świadomie, zupełnie wbrew konwencji "horrorowej", gdzie potwór ginie a kobietę-niedoszłą-ofiarę unosi w ramionach dzielny obrońca. W Zaćmieniu decyzja należy całkowicie do Belii i wybierze ona nawet tego "złego", jeśli taka będzie jej wola.
Zaćmienie, tak jak i poprzednie części, posiada obszerną warstwę obyczajową. Narracja wciąż jest pierwszoosobowa, co pozwala na wyeksponowanie emocji targających główną bohaterką oraz podkreśla wizerunek Edwarda, jako anty-potwora. Nie poznajemy żadnych zaskakujących aspektów życia dzieci nocy, ale, jak już wspomniałam wcześniej, czytelnik otrzymuje dodatkowe informacje o świecie i konflikcie między wilkołakami a wampirami. Konflikt ów coraz silniej odbija się na życiu głównych bohaterów, co przywodzi na myśl rozterki Cathy Earnshaw, gdy miała wybierać między Heathcliffem a Edgarem Lintonem.
Mimo, iż Zaćmienie miało zakończyć cykl oraz rozwiać wszelkie wątpliwości, co do losów bohaterów, zapewne z uwagi na dużą popularność, zapowiadany jest kolejny tytuł, czyli Breaking Dawn, który w Polsce będzie wydany na początku przyszłego roku. Również na styczeń zapowiedziano filmową adaptację książki, a wybór aktorów był szeroko komentowany na blogach poświęconych książkom Stephenie Meyer.
Wydanie książki bardzo mi się podoba. Od pierwszego tomu utrzymane jest ono w jednolitej szacie graficznej, okładki są lakierowane, a "klimatyczny" element: jabłko w dłoniach, czerwono-biały tulipan i nadszarpnięta wstążka, ładnie się wyróżnia na czarnym tle. Książki ustawione razem na półce wyglądają naprawdę estetycznie. Odpowiednio duża czcionka i porządne klejenie ułatwiają ich bezstresowe czytanie, nawet jeśli czytam – jak to mam w zwyczaju – w tramwaju czy wannie.
Zaćmienie wspominam dobrze - podobało mi się ono bardziej niż Księżyc w nowiu, choć uważam, że gdyby trzy obszerne tomy zredukować do dwóch, cykl tylko by na tym zyskał. Osobom lubiącym opisowy styl oraz obszerne "sprawozdania" z życia codziennego, książka ta na pewno spodoba się bardziej niż mi. Dodatkowo raziła mnie w niej pewna rzecz (nie wiem, na ile to wina tłumaczenia, na ile zaś odmienności języka angielskiego), mianowicie w scenach miłosnych pojawiały się wyrażenia typu: "przycisnął ręce do klatki piersiowej". Dla mnie osobiście "klatka piersiowa" pasuje bardziej do opisów biologicznych niż romantyczna "pierś". Dodatkowo same sceny miłosne nie były miłosne, tak "do końca", pewnie ze względu na target powieści. Pod tym względem lektura była purytańska jak Ania z Zielonego Wzgórza, co stoi w sprzeczności z popularnymi filmami o amerykańskiej młodzieży.
Książkę polecam wielbicielom tego typu literatury, osobom, którym podobały się poprzednie części cyklu Zaćmienia zapewne polecać jej nie trzeba. Natomiast czytelnicy poszukujący krwawego horroru lub wielowątkowych historii z przesłaniem mogą poczuć się zawiedzieni. Zaćmienie jest dobrą powieścią, opartą na tradycjach romansu z wątkami powieści grozy oraz miłą lekturą na letnie popołudnie dla osób lubiących zanurzenie się w świecie i szczegółowe roztrząsanie wszelkich aspektów dotyczących sytuacji bohaterów. W zasadzie szkoda, że film będzie dopiero w styczniu, według mnie byłby świetny na sobotni lipcowy wieczór.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 28
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 28
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Tytuł: Zaćmienie (Eclipse)
Cykl: Zmierzch
Tom: 3
Autor: Stephenie Meyer
Tłumaczenie: Joanna Urban
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Miejsce wydania: Wrocław
Data wydania: 18 kwietnia 2008
Liczba stron: 501
Oprawa: miękka
Format: 130 × 205 mm
ISBN-13: 978-83-245-8609-7
Cena: 34,90 zł
Cykl: Zmierzch
Tom: 3
Autor: Stephenie Meyer
Tłumaczenie: Joanna Urban
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Miejsce wydania: Wrocław
Data wydania: 18 kwietnia 2008
Liczba stron: 501
Oprawa: miękka
Format: 130 × 205 mm
ISBN-13: 978-83-245-8609-7
Cena: 34,90 zł