» Recenzje » Z mroku - David Weber

Z mroku - David Weber


wersja do druku

Pomroczność obca

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Z mroku - David Weber
Inwazja obcych na Ziemię to jeden z najpopularniejszych motywów nie tylko w kulturze masowej. Od Wojny światów Herberta Wellsa po Dzień Niepodległości Rolanda Emmericha agresywni najeźdźcy atakowali ludzkość niezliczoną ilość razy, a dzielni Ziemianie w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach przypadków się wybraniali. Dlatego też większość czytelników zapewne z ostrożnością podchodzi do kolejnej wersji tego schematu. A gdyby tak swą wersję zaprezentował David Weber? Autor to niezwykle popularny i doceniany, jest więc szansa, że jego podejście do tematu będzie oryginalne lub chociaż będzie stało na odpowiednim poziomie.

____________________________


Wszechświatem od tysiącleci rządzi Hegemonia, stowarzyszenie ras, które zdołały wynaleźć technologię umożliwiającą loty międzygwiezdne. Większość z nich to stworzenia roślinożerne lub wszystkożerne – jedynym wyjątkiem są mięsożerni Shongairi. Są oni zarazem najbardziej agresywnym członkiem Hegemonii, gardzącym "chwastożercami". Ci przypominający kojoty drapieżcy obierają sobie za cel skolonizowanie Ziemi. Dostają na to pozwolenie, gdyż kilka wieków wcześniej wyprawa badawcza oceniła ludzi jako nierokujących nadziei psychopatów po tym, jak badacze byli świadkami bitwy pod Azincourt. Shongairi rozpoczynają od precyzyjnych ataków orbitalnych, które niszczą całkowicie ogromną większość potencjału wojennego Ziemian oraz ich stolice. Najeźdźcy nie spodziewają się jednak, jak poważny wpływ na technologię miały militarne zapędy ludzi.

Tym, co zdecydowanie Weberowi się udaje, są opisy starć. Czytelnicy nie doświadczą tu, co prawda, wielkich bitew, lecz mniejszych potyczek, niemniej jednak ma to swoje dobre strony. Autor może szczegółowo przedstawić przebieg całej walki, a czytelnik nie musi radzić sobie z chaosem opisowym, który towarzyszy bataliom na szerszą skalę. Opisy są dynamiczne, akcja jest prezentowana z perspektywy ludzi i kosmicznych najeźdźców a jednocześnie czuć obeznanie Webera w tematach militarnych. Z jednej strony mamy tu imponującą wiedzę o prawdziwym uzbrojeniu wszelkiej maści, a z drugiej dokładnie przemyślaną wizję potencjału wojskowego Shongairich. Wizja ta jest wręcz zbyt precyzyjna, chociaż, gdyby dobrze się wczytać, okaże się, że autor prezentuje bardzo często słabe strony armii najeźdźców, które nadają się do wykorzystania przez ludzkie wojsko. Można zaakceptować, że członek potężnej Hegemonii to rasa zadufana w sobie i arogancka, lecz brak wyobraźni i indolencja "najbardziej agresywnej rasy w kosmosie" wyglądają podejrzanie.

Nieudolność agresorów to jednocześnie chyba jedyny wyróżnik w zgranym motywie inwazji. Poza tym jest do bólu wtórnie. Mamy bohaterskich mężczyzn (choć i parę dzielnych kobiet się znajdzie, lecz poza jedną z Shongairich odgrywają jedynie marginalne role), głównie z USA, pałających zemstą po stracie bliskich lub też zażarcie ich broniących. Są odważni, pomysłowi, świetnie posługują się bronią i bez większych zgrzytów dostosowują się do nowych czasów. Ciekawe są natomiast fragmenty, w których narratorami są obcy dowódcy. Wstawki te w większości służą ukazaniu niedostosowania strategii wroga do ziemskich warunków, lecz prezentowane są również takie momenty, w których najeźdźcy zyskują niemal "ludzką" twarz. Takiej perspektywy nie dostrzegają jednak bohaterowie, którzy mordują przeciwników z niczym niezmąconą bezwzględnością.

Kilka cierpkich słów należy poświęcić dwóm ważnym kwestiom. Pierwszą jest kuriozalne zakończenie. Czytelników czeka tu jedno z najbardziej absurdalnych, nieprzystających do reszty powieści rozwiązań fabularnych w historii literatury. Wszystko wskazuje na to, że autorowi po prostu zabrakło inwencji lub chęci do tego, by stworzyć sensowny finał. David Weber poszedł na skróty i to nie tylko w tym punkcie. Takie odczucia budzi też całość fabuły. Powieść Z mroku wykiełkowała z noweli zamieszczonej w drugim tomie antologii Warriors stworzonej przez George’e R.R. Martina i Gardnera Dozois. I da się to, niestety, odczuć. Przydługawe wywody bohaterów na różnorakie tematy, przesadnie drobiazgowe opisywanie technologii wojskowych czy też epizody, które zupełnie nie popychają akcji do przodu – przez to historia momentami sprawia wrażenie na siłę rozszerzanej do rozmiarów powieści. Nie obeszło się także bez kilku wpadek tłumaczeniowych, głównie związanych z nowoczesnymi technologiami.

Z mroku na pewno nie zostanie uznane za perłę w dorobku Davida Webera. Bardzo dobrze napisane sceny starć oraz kilka ciekawych pomysłów to zbyt mało, aby zrównoważyć dość poważne wady. Duża ilość "zapychaczy", przesadnie nieudolny przeciwnik oraz ewidentny brak pomysłu na sensowne zakończenie sprawiają, że powieść ta może rozczarować nawet fanów tego autora. Dostarczy wprawdzie parę chwil emocjonującej rozrywki, lecz poza tym nie ma wiele do zaoferowania.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.5
Ocena recenzenta
6.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Z mroku (Out of the Dark)
Autor: David Weber
Tłumaczenie: Jarosław Rybski
Wydawca: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 26 marca 2013
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Format: 128x197 mm
ISBN-13: 978-83-7510-679-4
Cena: 34,90 zł



Czytaj również

Wezwanie do walki
Dawno temu w przyszłości
- recenzja
Wezwanie do broni
Początki legendy
- recenzja
Początki
Coś się zaczyna
- recenzja
Fundamenty wiary
Siła po(d)stępu
- recenzja
Czas ognia
Młodzieżowa powieść science fiction z treecatami
- recenzja
Piękna przyjaźń
Sagę o treecatach czas zacząć
- recenzja

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
De facto są to popłuczyny (choć autor nazywa to 'tribute to') po Wojnie Światów Turtledove'a (Worldwar) - wątek najeźdźców, którzy są zaskoczeni szybkim rozwojem technologicznym ludzkości i dostają wciry.... Poza tym fabuła i akcja momentami umiera nie tylko przez filozoficzne wywody, ale też przez przesadne opisy technologii (no ale co kto lubi). Na dodatek jest to paskudny Self Insert bo grupa survivalowa w NC, USA to autor i jego rodzinka...


Jeżeli podoba się komuś koncepcja, ale niekoniecznie wykonanie - to polecam właśnie Turtledove'a i jego serię: 8 książek, z czego po polsku wydano pierwszą część (Wojna światów: w równowadze). Pierwsze cztery są naprawdę ciekawe, kolejne trzy zaczynają zwalniać (choć są ciekawe fragmenty), natomiast ostatnia książka jest już podsumowaniem i zakończeniem serii - bez militarnych fajerwerków i raczej powolna.
23-05-2013 08:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.