"Krew oblepiała nagie ciało kobiety od krocza do stóp. Podłogę między łóżkiem a przeciwległą ścianą pokrywało kilka małych, ciemnych kałuż. Łysawy powiódł spojrzeniem po błyszczących śladach i zamarł. Szeroki czerwony pas pełzł po ścianie do wysokości około dwóch metrów. Urywał się nagle, tuż przed dolną krawędzią powyginanych szerokich ram, które okalały ogromny fragment ściany. Nie było w nich żadnego obrazu ani lustra."
Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Ymar Magdaleny Marii Kałużyńskiej.