» Recenzje » Wzlot Persepolis

Wzlot Persepolis

Wzlot Persepolis
Długie cykle powieściowe mają tendencję do popadania w literacką stagnację – po pewnym czasie czytelnik ma wrażenie, że w kółko czyta tę samą książkę. Aby temu zaradzić, autorzy serii Expanse fundują nam umiarkowanych rozmiarów rewolucję – oto galaktyka, w której wiele się zmieniło, a jednak najważniejsze pozostało bez zmian.

Od wydarzeń z Prochów Babilonu minęło trzydzieści lat. Nowy ład, wykuty w finale tamtej powieści, zdążył już okrzepnąć. Pasiarze, zrzeszeni w Związku Transportowym, kontrolują znaną ludzkości przestrzeń, ze stacją Medyna na czele. Kolonie na obcych planetach rozwijają się lub upadają, a Ziemia powoli wraca do życia, stopniowo tracąc przy tym na znaczeniu. James Holden, starszy, bardziej zmęczony i nieco już zapomniany, pracuje dla Związku – pewne szczególnie nieprzyjemne zlecenie sprawia jednak, że kapitan Rosynanta decyduje się wreszcie przejść na emeryturę i oddać swój okręt w inne ręce. Zanim jednak będzie mu dane zażyć odpoczynku, a jego załodze przyzwyczaić się do nowych okoliczności, wszystko się zmienia – przez wrota Lakonii, świata rządzonego przez marsjańskich buntowników, do przestrzeni Medyny wlatuje niewyobrażalnie potężny okręt wojenny. Wróg rozpoczyna podbój – i wygląda na to, że sił całej reszty ludzkości może nie wystarczyć, by go powstrzymać.

Fabuła Wzlotu Persepolis toczy się dwutorowo – choć nie jest to podział zupełnie ścisły. W części rozdziałów obserwujemy sytuację na Medynie, w centralnym punkcie przestrzeni zajmowanej przez ludzkość, dającym dostęp do wszystkich zamieszkałych światów. W pozostałych śledzimy zmagania połączonych sił Związku Transportowego i Koalicji Ziemsko-Marsjańskiej z nieuchronnie zbliżającym się wrogiem. Oba wątki obfitują w zbrojne starcia i polityczne przepychanki, jednak pierwszy z nich jest zdecydowanie bardziej emocjonujący niż drugi.

Dzieje się tak z wielu powodów, z których najważniejszym jest chyba fakt, że w działania w Stacji Pasiarzy zaangażowane są w dużej części postacie znane i lubiane. Holden wraz załogą trafiają do ruchu oporu i robią co mogą, by uprzykrzyć okupantom życie, a przy tym starają się ułożyć jakiś w miarę sensowny plan dalszego postępowania. Pojawia się tu wiele naprawdę emocjonujących scen, w których powodzenie misji wisi na włosku, a od desperackich decyzji pojedynczych osób zależy bardzo wiele. Biorąc też pod uwagę, że czasami wydarzenia obserwujemy również oczami oficera zarządzającego stacją, możemy zapoznać się z przekonaniami i motywami obu stron, a przy tym rzucić okiem na wiarygodnie odmalowane mechanizmy psychologiczne, które prowadzą normalnych, racjonalnych ludzi do sięgnięcia po krwawe i zbrodnicze metody – po obu stronach barykady.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W Układzie Słonecznym sytuacja również nie jest wesoła, ale nieco trudniej jest się tym przejmować. Prezes Związku Transportowego, Camina Drummer, która gra w tym wątku pierwsze skrzypce, została wykreowana równie starannie jak wszystkie główne postacie, jednak jej charakter sprawia, że niekoniecznie daje się lubić, co sprawia, że momentami trudno jej kibicować – nawet gdy stawka jest duża. Nieco pomaga obecność Avasarali, jednej z najbardziej charakterystycznych postaci cyklu, jednak nie wystarcza to, by dorównać do poziomu drugiego z wątków. Sytuacji nie poprawia również fakt, że trzydziestoletni przeskok czasowy stawia czytelnika wobec nowego ładu, którego nie ma on szansy nawet dobrze poznać, nim nadejdą zmiany. Autorzy nieco się tu pospieszyli, niszcząc system, który stworzyli ledwie chwilę temu, przez co dane nam go było obserwować ledwie przez kilka początkowych rozdziałów książki – a tam nie wypadł zbyt dobrze. Nie jest to absolutnie wątek słaby czy nudny – jednak nie intryguje i nie angażuje emocjonalnie tak bardzo, jak wydarzenia na Medynie.

Jak zwykle zachwyca za to kreacja postaci. Holden i spółka, starsi o trzy dekady i nieco już zużyci, są w każdy calu tacy, jak można by tego oczekiwać – podczas lektury czuć ciężar lat i doświadczeń spoczywający na ich barkach. Jednocześnie zmiana dynamiki tej grupy spowodowana przejściem Holdena na emeryturę, z której zaraz zmuszony jest powrócić, sprawia, że nie ma się poczucia wtórności – owszem, to wciąż te same sylwetki, jednak odmienione na tyle, by chciało się je na nowo poznawać. Wielkie wrażenie robi też wspomniany już kapitan Singh, dowódca sił okupujących Medynę, młody, niedoświadczony oficer, któremu powierzono niezwykle ważne i odpowiedzialne zadanie – biegłość, z jaką autorzy przedstawili jego powolną metamorfozę pod wpływem stresu i poczucia zagrożenia, jest godna podziwu.

W kwestiach światotwórczych pisarze jak zwykle stawiają na metodę małych kroków. Niezależnie od głównego nurtu fabuły tu i ówdzie znów pojawiają się wskazówki odnośnie dawnej cywilizacji, która stworzyła protomolekułę i tych, którzy ją zniszczyli. Osoby zainteresowane tym wątkiem będą jednak pewnie musiały jeszcze poczekać, nim w końcu w pełni się on rozwinie – choć finał powieści sugeruje, w jakim kierunku może podążyć reszta cyklu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wzlot Persepolis to mocny początek nowego rozdziału w serii. Dobra fabuła, jak zwykle świetna kreacja postaci i wiele obiecujące zakończenie sprawiają, że nawet ci, którzy nieco zmęczyli się już cyklem Expanse, powinni dać mu kolejną szansę. Wierni fani z kolei nie muszą się obawiać – choć zmiany są istotne, nie wpłynęły one negatywnie na to, co w serii najlepsze, zamiast tego wprowadzając powiew bardzo potrzebnej tej sadze świeżości.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Wzlot Persopolis
Cykl: Expanse
Tom: 7
Autor: James S.A. Corey
Tłumaczenie: Marek Pawelec
Wydawca: Mag
Data wydania: 29 listopada 2019
Liczba stron: 544
Oprawa: twarda
ISBN-13: 978-83-66409-43-9
Cena: 39 zł



Czytaj również

Legion wspomnień
Wypełniając luki
- recenzja
Upadek Lewiatana
Ostatni bój
- recenzja
Prochy Babilonu
Narracyjna transformacja
- recenzja
Gry Nemezis
Zbliżenie na załogę
- recenzja
Gorączka Ciboli
Wyboista droga ku gwiazdom
- recenzja
Wrota Abaddona
Małostkowość w międzygwiezdnej pustce
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.