Wywiad z Pawłem Matuszkiem

Robię swoje

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Wywiad z Pawłem Matuszkiem
Bartłomiej Łopatka: Chciałbym rozpocząć pytaniem o Twoją debiutancką powieść – Kamienną Ćmę. To książka niesamowita i dość nietypowa, skąd pomysł na stworzenie czegoś tak innego od popularnej, pulpowej fantastyki?

Paweł Matuszek: Jako czytelnik w ogóle nie jestem zainteresowany schematyczną, pulpową fantastyką i tym bardziej nie jestem nią zainteresowany jako twórca. Interesuje mnie raczej ten ekscentryczny i surrealistyczny potencjał fantastyki, dzięki któremu można realizować przeróżne dziwaczne wizje będące indywidualnym wyrazem osobistych obsesji.

BŁ: Więc w jaki sposób Kamienna Ćma wyraża Ciebie, Twoje wizje?

PM: Myślę, że przede wszystkim jest wyrazem mojej obsesyjnej podejrzliwości wobec rzeczywistości, samego siebie, wszelakich pewników – religijnych i poznawczych – a także mojego odczuwania świata, który dla mnie, w mojej percepcji, jest bezdenną otchłanią tajemnic, ukrytych za tekturowymi dekoracjami codzienności. Tak to widzę, o tym chcę pisać używając fantastycznych metafor.

BŁ: Czyli Beddeos jest w jakimś stopniu Tobą? Przelałeś w jego kreację swoje przemyślenia i poglądy?

PM: Tak daleko bym się nie posunął. Oczywiście, wyraża on moje spostrzeżenia i przemyślenia, ale to nie tak, że jest literackim ucieleśnieniem mojej osoby – to jednak głównie konstrukcja literacka.

BŁ: Czy mógłbyś coś więcej opowiedzieć o samej idei Lopterus Press?

PM: Idea Lopterus Press jest moją osobistą wizją książki konceptualnej. Wierzę, że książka może być artefaktem, który przemawia do czytelnika jednocześnie na wielu poziomach, nie tylko za pomocą tekstu, ale także tego jak jest złożony, jaką czcionką napisany, a nawet sposobem, w jaki użyto ilustracji, formatem, itd. Krótko mówiąc w książce Lopterusowej sztuczki formalne również są treścią i moim sposobem na zwerbalizowanie własnych wizji.

BŁ: Jesteś krytykiem, recenzentem, pisarzem, redaktorem naczelnym polskiej edycji Fantasy & Science Fiction – czujesz się spełniony?

PM: Oczywiście, że nie! Nigdy nie patrzę na swoje życie przez pryzmat tego, co już zrobiłem. Skupiam się na tym, co zamierzam zrobić w przyszłości.

BŁ: A co planujesz? Zamierzasz ponownie, jak przypadku debiutu książkowego, czymś zaskoczyć?

PM: Chyba nie. Głównie zamierzam pisać kolejne książki.

BŁ: A skąd wziął się pomysł, by stworzyć polską wersję legendarnego czasopisma?

PM: To pomysł Konrada Walewskiego, ja się tylko zaciągnąłem na stanowisko kapitana. Ale chciałem to robić, kusiła mnie wizja dowodzenia najambitniejszym i najlepszym literacko pismem zajmującym się fantastyką. Chociaż wiedziałem, że nie będzie to łatwy rejs. I nie pomyliłem się. Nie jest. Ale wciąż stanowi ekscytującą przygodę!

BŁ: A jak wygląda Twój dzień pracy jako redaktora naczelnego? Wstajesz rano, sekretarka robi Ci kawę i…? (śmiech)

PM: Nie mamy redakcji. Wszystko robię w domu. Wstaję, odprowadzam dziecko do przedszkola, a potem piszę, redaguję, czytam i oceniam cudze teksty pracując przy moim własnym, domowym komputerze. Muszę tylko dobrze zorganizować sobie pracę.

BŁ: Brzmi jak marzenie – sam decydujesz o tym ile i co zrobisz. Taki sposób pracy rzeczywiście jest tak wygodny?

PM: Jest wygodny, ale jest tu również ukryty pewien kruczek. Mało kto zarabia z pisania i ja również utrzymuję się z czegoś innego. Daje mi to komfort tworzenia książek, które nie są produktami, bo nie powstają dla pieniędzy.

BŁ: Wcześniej byłeś także naczelnym w Nowej Fantastyce – czy to była Twoja ulubiona praca? (śmiech)

PM: No cóż, robiłem w życiu gorsze rzeczy… A tak na serio to rzeczywiście była całkiem fajna praca, do czasu…

BŁ: Do czasu czego?

PM: Chwili, gdy moja wizja pisma przestała się pokrywać z wizją prezesa wydawnictwa i uznałem, że muszę odejść.

BŁ: A zatem w planach masz pisanie następnej książki?

PM: Tak, pracuję nad kolejnym Lopterusem. Będzie nosił tytuł Onikromos i jest to coś znacznie bardziej skomplikowanego formalnie i dużo trudniejszego do napisania niż Kamienna Ćma. Roboczo lubię o niej mówić, że to powieść-kalejdoskop, albo powieść-domino, którą każdy czytelnik będzie musiał odczytać lub ułożyć po swojemu. Mam już napisane mniej więcej 2/3 tekstu, ale jeszcze sporo pracy przede mną. Do tego dochodzi też praca koncepcyjna nad stroną wizualną, zupełnie inną od tej w Ćmie. Nie należy się jej spodziewać wcześniej niż po końcu świata w 2012 roku.

BŁ: Już o Kamiennej Ćmie można usłyszeć, że to książka ambitna, trudna – nie boisz się, że Onikromos będzie jeszcze cięższy w odbiorze, co przełoży się na jego sprzedaż, a Ciebie zamknie w szufladce "niby fajnie pisze, ale nikt nie wie o co chodzi", jak swego czasu Dicka?

PM: Robię swoje. Mam swoją wizję literatury i nie zawaham się jej zrealizować. Opinie osób trzecich nie mają tu żadnego znaczenia. Oczywiście mam kilku bliskich mi ludzi, którym ufam i którzy mają bardzo wyrobiony gust literacki. Z ich zdaniem się liczę. Choć chodzi tu raczej o szczegóły, a nie ogólny kierunek moich działań.

BŁ: Jak się czujesz, kiedy po latach opisywania fantastyki, jej recenzowania i krytykowania, znalazłeś się po drugiej stronie – kiedy to Twój utwór znalazł się na łasce i niełasce czytelników oraz recenzentów?

PM: Podążam własną drogą, a recenzenci swoją. Większość z nich nie dostrzega osiemdziesięciu procent tego, co zawarłem w Ćmie, ale to w sumie normalne zjawisko. A jeśli chodzi o mnie, to zmieniło się tylko to, że mam coraz mniej ochoty na recenzowanie książek. Chyba wolę je jednak tworzyć…

BŁ: A co sądzisz o przejściu krytyki do Internetu, w którym każdy człowiek może, na blogu czy też w komentarzu, zmieszać z błotem twórczość danego pisarza, gdzie brakuje tak naprawdę autorytetów literackich – widzisz w tym zjawisku jakieś pozytywy?

PM: Po pierwsze: to, co można przeczytać w Internecie to najczęściej nie są recenzje tylko polecanki. Pisałem już o tym wielokrotnie i nie chcę się powtarzać.

Po drugie: Internet daje jego użytkownikom fałszywe wrażenie, że skoro mogą bez problemu i na równych prawach wypowiedzieć swoje amatorskie zdanie na każdy temat to to zdanie jest tyle samo warte, co zdanie specjalistów w jakiejś branży. To bzdura, ale jednocześnie standard, który rządzi teraz w sieci.

Nie widzę w tym pozytywów, choć jednocześnie zdaję sobie sprawę, że na dłuższą metę nie da się z tym zjawiskiem walczyć. Trzeba po prostu robić swoje, nie oglądając się na innych. I to właśnie robię.

BŁ: Oprócz literatury, fascynują Cię również gry komputerowe – jak godzisz zainteresowanie dwoma tak różnymi gałęziami popkultury? Czy również w kwestii gier spełniasz się autorsko?

PM: Granie nie ma nic wspólnego z pisaniem. Grając, czuję, że używam innych partii mózgu niż w trakcie pisania i dlatego to dla mnie idealna rozrywka, cudownie relaksująca i przygotowująca do pisania.

Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że zasadniczo literatura nie jest popkulturą. Jest oczywiście sporo literatury popularnej, ale korzenie literatury nie tkwią w popkulturze i mnie osobiście interesują właśnie te głębokie powiązania z tradycją sztuki, a nie programowa sztampa i powtarzalność kultury masowej.

BŁ: Więc co sądzisz o obecnej kondycji literatury ogólnie, a polskiej w szczególności?

PM: Parafrazując Zadie Smith – coraz więcej ludzi chce pisać, ale jednocześnie coraz mniej chce czytać książki. Rynek żyje, powstaje dużo tekstów, ale większość z nich to kalki kalek, niestety. Na szczęście wciąż jeszcze można znaleźć trochę intrygujących tekstów, więc chyba nie jest tak źle, ale mam wrażenie (obym się mylił), że literatura powoli staje się zajęciem dla wąskiego grona pasjonatów…

Paweł Matuszekurodzony w 1972 r. w Żywcu polski dziennikarz i publicysta, autor opowiadań fantastycznych publikowanych pod pseudonimem. W latach 2006-2010 redaktor naczelny miesięcznika Nowa Fantastyka. Od roku 2010 redaktor naczelny polskiej edycji magazynu Fantasy & Science Fiction. Studiował Filozofię i Organizację Produkcji Telewizyjno-Filmowej. Poza Nową Fantastyką publikował recenzje literackie i komiksowe w Przekroju, Życiu Warszawy, Ozonie, Aktiviście, Newsweeku i Fluidzie. W roku 2011 wydana została jego powieść pt. Kamienna Ćma, obecnie pracuje nad drugą książką, która będzie nosić tytuł Onikronos.