Wywiad z Brandonem Sandersonem

Dobra opowieść jest najważniejsza

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Wywiad z Brandonem Sandersonem
Tłumaczenie: Artur 'mr_mond' Nowrot



Tomasz Lisek: Twoja twórczość jest bardzo zróżnicowana: stworzyłeś cztery różne światy, piszesz także o piątym, kończąc Koło Czasu. Jak trudne jest tworzenie tak wielu interesujących uniwersów z różnymi systemami magii? Czy wymaga to wielogodzinnych przemyśleń na temat założeń, czy od razu pojawia się wyraźna wizja?

Brandon Sanderson: Spędzam nad nimi wiele czasu. Rzecz w tym, że im więcej piszę, tym trudniejsze staje się stworzenie nowego świata z zupełnie innym systemem magii. Na początku było to dość łatwe, bo nie musiałem się martwić powielaniem własnych pomysłów. Teraz to dla mnie wielki problem. Stworzenie setki różnych światów, które w zasadzie są jednym i tym samym miejscem, nie byłoby trudne. Ale stworzenie tuzina światów, z których każdy jest całkowicie unikatowy? To bardzo trudne i nie wiem, czy dotąd udało mi się to osiągnąć. Chciałbym móc tego dokonać w przyszłości, ale nie sądzę, by dało się uciec od samego siebie podczas pisania. Tak więc pewne podobieństwa wystąpią.

Ale jednocześnie – tak, wkładam dużo wysiłku i pracy w próby stworzenia czegoś oryginalnego. To niełatwe, bo wykorzystałem już trochę sprawdzonych motywów. System magii w Z mgły zrodzonym ma kilka podstawowych cech, które są dobrze znane – magia jest wrodzona, przenoszona genetycznie, to w gruncie rzeczy telekineza, przedstawiona w naprawdę fajny sposób – ale ponieważ te dwa motywy są już wykorzystane, muszę być bardzo ostrożny, by nie powielać własnych pomysłów.

Myślę, że w systemie magicznym nie chodzi tylko o to, co się dzieje. Muszą istnieć interesujące ograniczenia, a sposób pozyskiwania magii może się wyróżniać. Na całość składa się wiele elementów i spędzam nad nimi mnóstwo czasu. Mam nadzieję, że udaje mi się w każdej książce stworzyć zupełnie nowe doświadczenie.

Zbierasz wiele pochwał z powodu systemów magii w swoich książkach – są interesujące, logiczne, bardziej przypominają "fantastyczną naukę" niż magię ze starszych książek, na przykład Władcy Pierścieni, gdzie nie znamy zasad nią rządzących. Jak istotna jest Twoim zdaniem rola magii w fantasy w porównaniu z tworzeniem świata, oryginalnymi rasami czy kulturami? Czy fantasy bez magii może być wciągające?

Och, oczywiście, jak najbardziej. Magia to tylko jeden z aspektów. Jeśli chodzi o moje teksty, to chcę przede wszystkim podkreślić, że dobra opowieść z dobrymi bohaterami jest ważniejsza niż jakakolwiek magia czy świat. Wydaje mi się, że wspaniała historia ze słabo skonstruowanym światem będzie lepsza od doskonałego świata ze słabą historią. Idealnie jest, kiedy udaje mi się stworzyć jedno i drugie. Chcę mieć świetną opowieść, świetne postacie i świetną magię. Ponieważ naturalnie skłaniam się ku tworzeniu systemów magii, które wydają mi się interesujące, to na tym właśnie skupiam się w swojej pracy.

Trzeba jednak dodać, że to tylko jedno z możliwych podejść. Niektóre z moich ulubionych historii zawierają bardzo mało magii, lub w ogóle o niej nie wspominają. Dobrym przykładem są Jeźdźcy smoków z Pern, których uwielbiam – można się spierać, czy to science fiction, czy fantasy, czy może jeszcze coś innego, ale ostatecznie nie ma tam zbyt wielu elementów magicznych z wyjątkiem teleportujących się smoków. A to cudowne książki. Rewelacyjne powieści. Możesz opowiedzieć świetną historię za pomocą wielu różnych narzędzi. To jest narzędzie, które uczyniłem czymś w rodzaju swojej wizytówki, ale to nie jedyny rodzaj opowieści, jaki mi się podoba, a już na pewno nie jest to jedyny sposób opowiadania.

Stop prawa to kontynuacja Ostatniego Imperium, ale rozgrywająca się setki lat później. Konwencja świata przedstawionego zmieniła się z fantasy na fantasy-steampunk. Co Ci się najbardziej podoba w tym podgatunku i jak bardzo inne jest pisanie po takiej zmianie?

Steampunk zawsze mnie fascynował. Jeśli mam być szczery, Stop prawa jest steampunkiem w luźnym tego słowa znaczeniu – steampunkowe jest to, że mieszam magię i naukowe poszukiwania w epoce industrialnej, ale nie ma tutaj tych wszystkich odjazdowych gadżetów na parę, które pojawiają się w porządnych powieściach steampunkowych. Lubię steampunk, ponieważ może wnieść do fantasy coś unikalnego. Ma pewien posmak science fiction, tak jak "moje" fantasy, ale steampunk zupełnie świadomie spogląda i zdaje się mówić: "Zgoda, to nie mogłoby naprawdę istnieć. Nie z naszymi prawami fizyki. Ale nie będziemy się przejmować tym małym szczegółem, tylko pójdziemy naprzód i zapytamy: «Co by było, gdyby?»"

I tutaj fantasy naprawdę błyszczy. To punkt, w którym fantasy i science fiction się rozchodzą, w którym wiele tekstów science fiction pyta: "Co mogłoby istnieć?" albo "Co być może zaistnieje?", podczas gdy fantasy pyta: "Co nie mogłoby istnieć, ale i tak ciekawie byłoby o tym napisać?". To jest moim zdaniem prawdziwe serce fantasy i steampunk doskonale się w to wpisuje. Fantasy to nie smoki. Fantasy to nie questy. To nie podróże. Choć wszystkie one są aspektami wielu dobrych książek fantasy, to nie stanowią o istocie gatunku. Istotę stanowi: "To niemożliwe, ale mimo to zamierzam opowiedzieć o tym ciekawą historię". Tak więc wydaje mi się, że steampunk rozszerza granice gatunku w sposób, który podważa nasze przekonania o tym, czym jest fantasy.

Czy możemy się spodziewać kolejnej książki lub książek osadzonych w tej scenerii, czy może następnym razem ujrzymy ten świat po kolejnym przeskoku czasowym?

Bardzo prawdopodobne, że napiszę kolejną część. Trzeba jednak pamiętać, że będę również pisał drugą trylogię w świecie Z mgły zrodzonego, trylogię urban fantasy. Wydarzenia w tej książce są powiązane z tym, co się dzieje w przyszłości, tak więc poznacie odpowiedzi na pytania, które stawia ta powieść, nawet jeżeli nie pojawi się kolejny tom. Ale w nadchodzących latach prawie na pewno napiszę jeszcze następne części. Póki co skupiam się przede wszystkim na Kole czasu, a w dalszej kolejności na Stormlight Archive; nie chcę, żeby ludzie musieli zbyt długo czekać. Ale pomiędzy powieściami pewnie napiszę coś więcej o tych postaciach.

Przed opublikowaniem Elantris napisałeś więcej powieści, niż do tej pory wydałeś. Czy planujesz je pewnego dnia "przepisać" na nowo, czy może były tylko pewnym krokiem na drodze pisarskiego rozwoju i nie ma potrzeby, by do nich wracać?

Większość z nich była tylko etapem mojego pisarskiego rozwoju. Kilka już rozbebeszyłem i przetworzyłem. Ale jest jedna napisana przed Elantris, którą chciałbym napisać na nowo: to część większej historii, którą opowiadam we wszystkich moich powieściach epic fantasy. Jest bliska mojemu sercu, ponieważ to pierwsza powieść, jaką napisałem. Któregoś dnia chciałbym więc spróbować ponownie. Większość z nich ma teraz raczej wartość pamiątkową. Pomysły są ciekawe, ale nie wystarczająco dobre, by warto było do nich wracać.

Potrafisz powiedzieć, co z perspektywy czasu najbardziej udało Ci się poprawić w swoim warsztacie?

Powiedziałbym, że w najkrótszym czasie bardzo poprawił się mój styl. To może dziwnie zabrzmieć, bo nadal jest on najsłabszą częścią mojego warsztatu. Nie jestem mistrzem prozy takim jak Patrick Rothfuss. Ale czuję, spoglądając wstecz (właśnie poprawiłem jedną z moich starszych książek), że moja proza stała się zwięźlejsza. Nauczyłem się operować językiem na bardziej interesujące sposoby. Starałem się być świadomy tego, jak posługuję się słowem, i poprawiłem się w tej kwestii. Chociaż, szczerze mówiąc, to nie jestem pewien. Minęło tak mało czasu. Publikuję od 2005 roku. Siedem lat to właściwie nic. Skontaktuj się ze mną za dwadzieścia lat i wtedy zobaczymy, w jakich kwestiach się poprawiłem, a w których kręciłem się w kółko.

Bez wątpienia jesteś obecnie jednym z najpopularniejszych pisarzy fantasy, ale jest też wielu innych: G.R.R. Martin, Steven Erikson, Patrick Rothfuss, Scott Lynch, Joe Abercrombie czy Adrian Tchaikovsky. Czy masz czas na czytanie fantasy, kiedy nie pracujesz? Jakie powieści tych autorów wywarły na Tobie największe wrażenie?

Cóż, George R.R. Martin jest wprost zdumiewający. Jestem pod wrażeniem tego, jak operuje słowem. Choć jak dla mnie często jest trochę zbyt brutalny – jest w tym geniuszem, ale dla mnie jako czytelnika to nieco za dużo. Uwielbiam Pata Rothfussa, jego powieści są niesamowite. Pełne lirycznego piękna, ale jednocześnie to po prostu rozrywkowe historie przygodowe, a to jedna z klasycznych cech, którą moim zdaniem zatraciliśmy. Jeżeli spojrzeć na Edgara Rice'a Burroughsa albo innych dawnych mistrzów, to wszyscy oni mieli wspaniałe wyczucie stylu – nawet Conan jest piękny – ale jednocześnie ich powieści są po prostu świetną rozrywką. W późniejszym czasie rozdzieliliśmy te dwa aspekty: można pisać albo pięknie, albo ekscytująco – ale nie na oba sposoby. Uważam, że Patowi udaje się jedno i drugie. Jednak wszyscy pisarze, których wymieniłeś, na pewno są wspaniałymi twórcami. Zetknąłem się z większością ich tekstów w takiej czy innej postaci. Ostatnio moim ulubionym pisarzem jest chyba Terry Pratchett. Bardzo lubię jego powieści, czytałem ich mnóstwo.

A jakie klasyki najmocniej na Ciebie wpłynęły?

Najczęściej, gdy ludzie mnie o to pytają, powtarzam wciąż tę samą odpowiedź, dlatego, że to prawda: Nędznicy, ponieważ uwielbiam zdolność Victora Hugo do tworzenia heroicznych historii o zupełnie normalnych ludziach, którzy wydają się całkowicie autentyczni, a jednocześnie dokonują wielkich rzeczy. To trudne. W fantasy często piszemy o niezwykłych postaciach, a w takim wypadku łatwo zapomnieć o ich człowieczeństwie. Jean Valjean jest niezwykły a jednocześnie bardzo ludzki. Oddać jedno i drugie, ukazać kogoś, kto jest zupełnie ludzki i prawdziwy, a zarazem bardzo heroiczny – kogoś takiego jak Tolkienowski Samwise Gamgee – do tego właśnie dążę.

Czytając Twoje książki, można zauważyć podobieństwa między niektórymi bohaterami, jak Raoden i Elend, Vasher i Kelsier, czy też ogólną tendencję do opisywania pewnych określonych typów postaci. Jaki jest Twój ulubiony archetyp i dlaczego?

To się łączy z tym, jak bardzo staram się odchodzić od rzeczy, które już zrobiłem. Muszę przyznać, że czarujący łotrzyk to mój ulubiony archetyp. Jednakże dokładam starań, by nie operować wyłącznie archetypami. Mimo że, czytając moje książki, można się w nich natknąć na archetypy, istnieje różnica między tym, że pojawiają się one, a tym, że siadasz i starasz się stworzyć postać będącą archetypem. Moi bohaterowie muszą mi się wydawać żywymi i wyjątkowymi. Mimo to mam słabość do czarującego łotrzyka. Jeśli spojrzysz na Wayne'a albo Mata Cauthona, albo – do pewnego stopnia – Kelsiera, który jest psychopatą, ale również czarującym łotrem – po prostu czuję do nich sympatię.

Ciągnąc temat: którego bohatera ze swoich powieści lubisz najbardziej? Pisząc o kim, najlepiej się bawiłeś?

Nie sądzę, bym mógł to jednoznacznie stwierdzić. Wiele czasu poświęcam każdej mojej postaci. Chyba Dalinar jest mi obecnie najbliższy. Zacząłem o nim pisać, kiedy miałem czternaście lat. Czuję satysfakcję, mogąc wreszcie publikować to, co o nim piszę. I nie jest on czarującym łotrzykiem, ale to dobry człowiek.

Z tego, co pamiętam, w jednym z wywiadów powiedziałeś, że być może powstaną kontynuacje Elantris i Siewcy wojny, a także nowe trylogie osadzone w świecie Z mgły zrodzonego. Jakie masz plany na przyszłość? Którąś z wymienionych pozycji, drugą część Stormlight Archive, czy może coś innego?

Kiedy skończę poprawiać A Memory of Light, zacznę pracę nad drugą częścią Stormlight Archive – to mój kolejny priorytet. W 2015, w dziesiątą rocznicę wydania Elantris, chciałbym napisać kontynuację, ale Stormlight Archive ma pierwszeństwo. W bieżącym roku wyjdzie też parę moich krótszych tekstów – Legion ukaże się latem albo jesienią nakładem Subterranean Press, a oprócz tego kilka innych, które jeszcze nie zostały zapowiedziane.


Brandon Sanderson(ur. w 1975 r. w Lincoln w stanie Nebraska), amerykański pisarz fantastyki i powieści przygodowych dla dzieci. Studiował biochemię i anglistykę, uczy kreatywnego pisania, współtworzy Writing Excuses – podcast z poradami pisarskimi. Należy do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, prowadził działalność misyjną w Korei Południowej. Laureat David Gemmell Legend Award, był też dwukrotnie nominowany do Nagrody Johna W. Campbella. Jego książki ukazały się w kilkunastu językach, w tym po polsku. Podjął się napisania powieści wieńczących cykl Koło Czasu Roberta Jordana. Obecnie mieszka z żoną i synem w American Fork w stanie Utah.