Wyrok - Mariusz Zielke

Polska, jakiej nie znacie

Autor: Krzysztof 'daft_count' Mroczko

Wyrok - Mariusz Zielke
Wszędzie słychać głosy, że Mariusz Zielke to polski Stieg Larsson. Obaj byli dziennikarzami, obaj tropią afery, wreszcie obaj napisali kilka książek. Nie dajmy jednak zwieść się pozorom ani specom od marketingu. Zielke to nie jest po prostu polski Larsson, to ktoś mający dużo więcej do powiedzenia. Zauważy to każdy, kto sięgnie po Wyrok.

___________________


Kiedy dziennikarz Jakub Zimny publikuje tekst oskarżający jednego z biznesmenów, szybko okazuje się, że prawda może być nieco bardziej skomplikowana. Wzajemna sieć zależności, przyjaźni i wrogości powiększa się w miarę postępów dziennikarskiego śledztwa. Jednak w pewnym momencie uparty reporter natyka się na ścianę. Zwolnienie z pracy, brak zainteresowania mediów jego tematami oraz nagonka na osobę Zimnego sprawiają, że nie zamierza on składać broni. W jednej z badanych przez niego firm dochodzi do morderstwa, a ofiara podobno była szantażystką. Wielopiętrowa intryga narasta z każdą stroną, a rozwiązanie na pewno nie okaże się oczywistością.

Z tego krótkiego streszczenia łatwo można wychwycić owe odniesienia do twórczości skandynawskiego autora bestsellerowej serii. Sam Zielke w kilku miejscach wspomina o tej zależności, w pewien sposób puszczając oko do czytelnika. Mam jednak wrażenie, że porównanie Polaka ze Szwedem wypada na korzyść tego pierwszego i nie jest to jedynie wynik patriotyzmu. Chodzi o fakt, że Zielke pisze powieść dobrze skonstruowaną pod względem formalnym. Mimo natłoku wątków, intryg oraz wzajemnych relacji postaci, czytelnik ani na chwilę nie traci z oczu całego obrazu. U Larssona nie jest to wcale takie oczywiste. Zapewne wynika to z faktu, że polski pisarz skoncentrował się na tematyce związanej z finansami, nie próbując opisać całego spektrum otaczającego nas świata. Dzięki temu mamy w ręku naprawdę dobrą książkę.

Powieść pod każdym względem jest dopracowana, widać to niemal na każdej stronie. Zielke, jako dziennikarz, posługuje się językiem zarówno oszczędnie, jak i precyzyjnie. Zapewnia czytelnikowi poczucie pewnej wzajemnej relacji z autorem, niemalże konfidencjonalnej. W ten sposób od pierwszych stron utożsamiamy się z losami bohatera tak bardzo, że zwyczajnie nie wypada nam go porzucić. Czytamy zatem aż do końca, starając się nie przerywać.

Z dziennikarskiego warsztatu autora płynie również inny pożytek dla odbiorcy. Trudne tematy kreatywnej księgowości, niezrozumiałej dla osób spoza branży finansowej, w ujęciu Zielkego stają się całkiem klarowne. Lewarowanie przedsiębiorstw, spinanie transakcji, instrumenty finansowe o dziwnych nazwach po lekturze Wyroku przestaną być tajemnicą. Być może jest to właśnie największa siła tej książki. Oprócz samej rozrywki czytelnik dostaje sporą porcję wiedzy o świecie, który pozostaje w ukryciu, a przecież ma ogromny wpływ na nasze życie. Po poznaniu losów Jakuba Zimnego zapewne wielu będzie nieco baczniej zwracać uwagę na to, co dzieje się dookoła. Większość afer wynika z niewiedzy, a brak kontroli społecznej sprzyja podejmowaniu kolejnych prób robienia nie do końca czystych interesów. W społeczeństwach świadomych takie ryzyko zmniejsza się. Polska powinna również dążyć do tego, by stać się krajem cywilizowanym pod względem obowiązywania i przestrzegania zapisów prawa. Jeśli właśnie takie edukacyjne było pierwotne zamierzenie autora, udało się je osiągnąć w stu procentach.

Na niewątpliwy plus można zaliczyć także to, że Zielke potrafił ustrzec się pułapki, w jaką wpadło już kilku polskich pisarzy, próbujących swych sił w pisaniu thrillerów. Układ przestępczy z ich książek jest jednak odbiciem układu znanego ze słów niektórych polityków. System jawi się jako zmowa komunistów, których wystarczy usunąć, by uzdrowić na zawsze sytuację. Autor Wyroku stawia dużo poważniejszą diagnozę. System stał się zły poprzez ludzi, którzy w nim uczestniczą. Na styku biznesu, polityki i mediów toczy się brutalna walka, w której jedynym obowiązującym prawem jest prawo silniejszego. Na tym poziomie nie istnieją zasady, a szczytne hasła wydają się jedynie pustymi sloganami. To przytłaczająca diagnoza, z którą można zgodzić się lub nie, na pewno jednak zmusza do chwili refleksji.

Jedna tylko rzecz budzi mój sprzeciw wewnętrzny. Optymistyczne zakończenie, w którym szef rządu zapowiada walkę z korupcją, układami oraz nieformalnymi powiązaniami biznesu, urzędników i polityki jakoś zupełnie nie przekonuje. Jestem w stanie zrozumieć chęć autora do złagodzenia nieco czarnego obrazu polskiej rzeczywistości, ale nie sądzę, by ten zabieg był potrzebny. Co więcej, odrobinę psuje świetny przecież całościowy wydźwięk powieści.

Książkę na pewno warto przeczytać z wielu różnych powodów. Choćby dlatego, że jakoś cicho o niej w mediach głównego nurtu. Czyżby obraz naszej czwartej władzy, ukazany w Wyroku był na tyle bliski prawdy, by kogoś urazić? Najlepiej sprawdzić to samemu.