Wszyscy na Zanzibarze

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Wszyscy na Zanzibarze

kontekst (0)

METODA EKSPRESJI INNISA

 

Przedstawiona przez Innisa metoda ekspresji nie ma w sobie nic z premedytacji ani arbitralności. Przełożenie jej na język perspektywicznej prozy nie tylko wymagałoby ogromu miejsca, lecz także groziłoby utratą wglądu we wzajemne zależności form organizacji. Innis uznawał punkt widzenia i prestiż za mniej ważne od pilnej potrzeby zrozumienia. Punkt widzenia bywa niebezpiecznym luksusem, gdy zaczyna zastępować zrozumienie. W miarę jak Innis osiągał coraz lepsze zrozumienie, rezygnował w prezentacji wiedzy z kolejnych banalnych punktów widzenia. Kiedy wykazuje współzależność rozwoju prasy parowej z „konsolidacją języków narodowych”, falą nacjonalizmów i rewolucji, nie reprezentuje niczyjego punktu widzenia, a już z pewnością nie reprezentuje swojego punktu widzenia. Przygotowuje tylko mozaikową konfigurację albo galaktykę zrozumienia (...) Innis nie stara się szczegółowo wyłożyć współzależności łączących elementy składowe jego galaktyki. W swoich późniejszych pracach nie podsuwa gotowych rozwiązań konsumenckich, tylko pakiety typu zrób-to-sam...

– Marshall McLuhan: Galaktyka Gutenberga


 

kontekst (1)

SKANALIZA

 

Z banku DŹWIĘKÓW: „Oto skanalizator – jedyny na rynku przegląd wiadomości z szerokiego świata przygotowywany przez Engrelay Satelserv trzy razy dziennie, NIEpowierzchowny, NIEzależny, NIEzakłamany interfejs łączący cię ze światem!”.

Z banku OBRAZÓW: montaż scen, ekran podzielony na cztery: podgłębia państwa Uniwersalnych (dzisiaj ŚPG, Środkowoatlantycki Projekt Górniczy), ich nadobszar (dzisiaj kombinezony do lotów swobodnych), transport publiczny (dzisiaj simplońskie pędzimetro), partycypant (dzisiaj – jak co dzień – domobraz z autokrzykiem).

Autokrzyk: „To się dzieje tu-i-teraz! SKANALIZATOR SKANALIZATOR SKANALIZATOR SKANALIZATOR SKANALIZATOR SKANALIZATOR...”.

Z banku OBRAZÓW: montaż scen, ekran niepodzielony, Ziemia obraca się skokami, hop-hop-hop, zaznaczone południki wyznaczające czas uniwersalny, czas wschodni, czas pacyficzny i czas Strefy Konfliktu Pacyficznego.

DŹWIĘK na żywo: „Jest godzina szósta zero zero po-pe dla wszystkich tych, którzy żyją spokojnie i miarowo tu-i-teraz, według starego, dobrego czasu uni-wersalnego – co niby wspólnego czas ma z Wersalem, powiedzcie mi, hmm? Es jak szósta, zet jak zero... Już trwa odliczanie do minuty po szóstej, o, sori, do szóstej zero jeden. My wiemy, co się dzieje tu-i-teraz, tu-i-teraz, TU-I-TERAZ, ale to, który fragment szerokiego świata uznacie za interesujący, zależy wyłącznie od was, państwo Uniwersalni – albo panno i panie Uniwersalny, panny Uniwersalne czy też panowie Uniwersalni, dla każdego coś miłego, ha, ha, ha! Trwa odliczanie do pierwszej zero jeden po-pe według starego, dobrego czasu wschodniego, dziesiątej zero jeden przed-pe na wybrzeżu Pacyfiku, a dla was wszystkich, toczących słuszną, samotną walkę na środku oceanu – do siódmej zero jeden przed-pe... A teraz SYGNAŁ!”.

Zegar: 5 jednosekundowych sygnałów g2, sygnał pełnej minuty c2.

Reklama: „Nie ma lepszego momentu dla ważnych wydarzeń niż teraźniejszość. Nie ma lepszego sposobu dla odmierzania czasu spokojnie i miarowo niż za pomocą sygnału kriotonowego zegara General Technics. Jest tak dokładny, że można według niego mierzyć ruch gwiazd”.

Pozycja w scenariuszu: montaż scen, ekran podzielony, urywki pilnych wiadomości.

DŹWIĘK na żywo: „Tak jak nie ma lepszego źródła bieżących informacji niż SKANALIZATOR!”.

Autokrzyk – wycięty. (Jeśli jeszcze się nie zdecydowali, to pewnie już wyłączyli odbiornik).

Reklama: „SKANALIZATOR to wyjątkowa, niepowtarzalna, JEDYNA usługa dogłębnej analizy wiadomości wykorzystująca produkowany przez General Technics słynny komputer Salmanasar, który wszystko widzi, wszystko słyszy i wszystko wie – oprócz rzeczy, które WY, państwo Uniwersalni, chcecie zachować tylko dla siebie”.

Pozycja w scenariuszu: Świat tu-i-teraz.


 

świat tu-i-teraz (1)

PRZECZYTAJ INSTRUKCJĘ

 

– Jak ten czas LECI: maja dzień TRZECI, dwa tysiące dziesiąTEGO. Prognoza dla Manhattanu nowojorSKIEGO: przyjemna, wiosenna aura pod Kopułą Fullera. Identiko na General Technics Plaza.

 

Ale Salmanasar to komputer mikriogeniczny®, pławiący się w ciekłym helu w zimnej komorze.

 

(IDENTIKO Mówcie „identiko”! Proces umysłowy jest podobny do techniki oszczędzania pasma zastosowanej w waszym wideofonie. Jeżeli coś widzieliście, to już to widzieliście! Nowych informacji jest zbyt dużo, żebyście mieli tracić czas na oglądanie czegoś po raz drugi! Mówcie „identiko”. Mówcie tak!

– Chad S. Mulligan, Leksykon trendyzbrodni)

 

Dobiegająca dziewięćdziesięciu jeden lat Georgette Tallon Buckfast jest czymś mniej niż maszyną i zarazem czymś więcej niż człowiekiem – czerpiąc z obu tych światów, funkcjonuje w znacznej mierze dzięki protezom.

 

Kiedy stres staje się PRZESADĄ, pamiętaj, że to dzięki staraniom Hitrip of California w każdej uncji tej odmiany jest mniej łodyżek, a więcej czystych królewskich liści. Zapytaj „Człowieka, który ożenił się z Maryśką”!

 

Eric Ellerman, botanik-genetyk, ma trzy córki i żyje w strachu, ponieważ jego żona ma permanentnie wzdęty brzuch.

 

– W dniu dzisiejszym Portoryko ratyfikowało kontrowersyjną uchwałę o dichromatyzmie podjętą przez legislaturę eugeniczną Stanów Zjednoczonych. Tym samym zostały już tylko dwa azyle dla tych, którzy chcą rodzić upośledzone dzieci: Nevada i Lui­zjana. Porażka zwolenników hodowli dzieci zmazuje wieloletnie piętno z gładkiego czoła Przedostatniego Stanu – piętno, które niektórzy nazwaliby pewnie znamieniem porodowym, ponieważ przystąpienie Portoryko do USA zbiegło się niemal co do dnia z pierwszą uchwałą eugeniczną dotyczącą hemofilii, fenyloketonurii i wrodzonego debilizmu...

 

Poppy Shelton od lat wierzy w cuda, teraz jednak prawdziwy cud dokonuje się we wnętrzu jej ciała i świat rzeczywisty zagraża jej marzeniom.

 

SPRAWY TRUDNE ZAŁATWIAMY OD RĘKI. NA NIEMOŻLIWE POTRZEBUJEMY TROCHĘ CZASU.

– pierwotna wersja motta General Technics

 

Norman Niblock House jest młodszym wiceprezesem General Technics ds. kadrowych.

 

– Ułamek sekundy, proszę... Pilna wiadomość od współuczestnika. Pamiętajcie, że tylko w SKANALIZATORZE wiadomości od współuczestników przetwarza Salmanasar, dzieło General Technics: dokładniejsza odpowiedź w krótszym czasie...

 

Prawdziwe nazwisko Guinevere Steel brzmi Dwiggins. Czy można mieć do niej pretensje?

 

Czy twoje spodnie w dostatecznym stopniu podkreślają twoją naturalną moc? Od pierwszego wejrzenia?

Jeżeli nosisz SuperMeny, odpowiedź na te pytania brzmi „tak”. Ponieważ mieliśmy dość półśrodków, w SuperMenach przywróciliśmy mieszkowi należną mu rangę. Mieszek to nie zabawka, niech laski wiedzą, że mają do czynienia z rasowym ziomalem.

Sheena i Frank Potterowie są spakowani i gotowi do wyjazdu do Portoryko, ponieważ dla niego światła zielone i czerwone niczym się nie różnią.

 

– Nie jedna, lecz dwie wiadomości od współuczestników! Numer jeden: sori, przyjacielu, ale nie masz racji. Nie pomyliliśmy się, twierdząc, że po decyzji Portoryko dysydentom zostały tylko dwa azyle. Isola rzeczywiście ma status stanu, ale na całym obszarze Pacyfiku zajmowanym przez należące do niej wyspy obowiązuje stan wyjątkowy, i to wojsko decyduje o prawie wjazdu na jej terytorium. Niemniej jednak dziękujemy za to pytanie, tak właśnie funkcjonuje świat – wy jesteście moim środowiskiem, a ja waszym. Dlatego właśnie SKANALIZATOR jest procesem dwustronnym...

 

Arthur Golightly nie ma nic przeciw temu, że zapomina, gdzie co odłożył. Dzięki temu, kiedy szuka jednych zagubionych rzeczy, znajduje inne, o których zapomniał, że je ma.

 

SPRAWY TRUDNE ZAŁATWILIŚMY WCZORAJ. NIEMOŻLIWE ZAŁATWIAMY W TEJ CHWILI.

– aktualna wersja motta General Technics

 

Donald Hogan jest szpiegiem.

 

– Numer drugi: dichromatyzm, potocznie nazywany daltonizmem, bez wątpienia jest wadą wrodzoną. Jest to równie pewne jak czas gwiazdowy. Dziękuję, współuczestniku. Dziękuję bardzo.

 

Oggie (zdrobnienie od „Ogier”) Lucas jest wirachą jak się patrzy i pasjonatem lotów swobodnych.

 

(NIEMOŻLIWE Znaczenia: 1. Nie spodobałoby mi się to i kiedy się to wydarzy, nie będę zadowolony; 2. Nie jestem tym zainteresowany; 3. Bóg nie jest tym zainteresowany. Znaczenie 3. jest, być może, prawdziwe, ale pozostałe dwa to w 101% wielorybia mierzwa.

– Chad S. Mulligan, Leksykon trendyzbrodni)

 

Philip Peterson ma dwadzieścia lat.

Drażni cię przestarzały moduł autokrzyku wymagający ustawicznego ręcznego programowania, żeby nie przypominał ci o audycjach, które w zeszłym tygodniu zdjęto z anteny? Nowy, rewolucyjny autokrzyk GT przeprogramowuje się sam!

 

Sasha Peterson jest matką Philipa.

 

– Zmieniamy wątek, choć pozostajemy w tym samym kręgu tematycznym: podczas porannej mszy wzburzony tłum zaatakował dziś kościół prawokatolików w Malmö, w Szwecji. Śmierć poniosło ponad czterdzieści osób, w tym ksiądz i liczne dzieci. Ze swojego pałacu w Madrycie papież Eglantyn zarzucił swojemu konkurentowi, papieżowi Tomaszowi, celowe podburzanie wiernych do tego i wcześniejszych ekscesów. Władze Watykanu stanowczo zaprzeczają tym oskarżeniom.

 

Victor i Mary Whatmough, urodzeni w tym samym kraju, pobrali się dwadzieścia lat temu. Dla niej jest to drugie małżeństwo, dla niego trzecie.

 

Wiesz, na co masz ochotę, kiedy widzisz ją w mikrokostiumie Maksidost firmy Forlon&Morler

Ona też wie, na co masz ochotę, kiedy widzisz ją w mikrokostiumie Maksidost firmy Forlon&Morler

W przeciwnym razie by go nie wkładała

W określeniu „maksimum dostępności” nie ma cienia przesady, kiedy skracasz je do MAKSIDOST

Oficjalnie ten styl ubioru nazywa się „kurtyzana”

Ty jednak spróbuj w nim dostrzec „zdzirę”

Na ile to możliwe

 

Elihu Masters jest obecnie ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Beninii, dawnej kolonii brytyjskiej.

 

– A skoro mowa o oskarżeniach: reprezentujący Południe senator Lowell Kyte oświadczył dzisiaj przed-pe, że narkusy są odpowiedzialne za dziewięćdziesiąt procent ciężkich przestępstw per anum... sori, per annum, w jego rodzinnym Teksasie. Stwierdził również, że usiłowania władz federalnych, mające na celu opanowanie sytuacji, spełzły na niczym. Mówi się, że w rozmowach prywatnych urzędnicy Narkowydziału wyrażają zaniepokojenie odjazdyną, nowym produktem GT, który w wyjątkowy sposób rozpala wyobraźnię narkusów.

 

Gerry Lindt otrzymał kartę mobilizacyjną.

U nas w GT, GENERAL naprawdę oznacza „powszechny” i „wszech­stronny”. Oferujemy niepowtarzalną szansę rozwoju zawodowego każdemu, kto interesuje się astronautyką, biologią, chemią, dynamiką, eugeniką, ferromagnetyzmem, geologią, hydrauliką, interferometrią, jonosferą, kinetyką, laserami, metalurgią, nukleoniką, optyką, prawem patentowym, robotyką, syntezą, telekomunikacją, ultradźwiękami, wideofonią, promieniowaniem X, ylemem, zoologią...

Nie, wcale nie pominęliśmy twojej specjalności. Po prostu zabrakło na nią miejsca w tym ogłoszeniu.

 

Profesor doktor Sugaiguntung jest kierownikiem Wydziału Tektogenetyki na Uniwersytecie Zaangażowania w Sterowanej Demokracji Socjalistycznej Yatakangu.

 

– Liczba incydentów z udziałem wścieków nie maleje. Bilans wczorajszych wydarzeń w Brooklynie Zewnętrznym sięgnął dwudziestu jeden ofiar, zanim prawostróże usmażyli sprawcę. Inny wściek wciąż przebywa na wolności w Evanston, w stanie Illi­nois, gdzie śmierć poniosło jedenaście osób, a trzy zostały ranne. Za wielką wodą, w Londynie, wścieka zabiła pięć osób, w tym swoje trzymiesięczne dziecko, zanim znajdujący się w pobliżu przechodzień wykazał się przytomnością umysłu i ją załatwił. Doniesienia z Rangunu, Limy i Auckland podbijają dzisiejszy łączny bilans do sześćdziesięciu dziewięciu ofiar.

 

Grace Rowley ma siedemdziesiąt siedem lat i trochę słabuje na głowę.

 

Dzisiaj tu, jutro tam – nie wystarczy już nam, ludziom prawdziwie nowoczesnym.

Dzisiaj tu, dzisiaj tam – oto język, który rozumiemy.

 

Wielce czcigodny Zadkiel F. Obomi jest prezydentem Beninii.

 

– I przeskakujemy kawałek na zachód: w dniu dzisiejszym w godzinach przed-pe rząd Yatakangu złożył w Waszyngtonie stanowczą notę dyplomatyczną w proteście przeciwko działaniom marynarki wojennej, której jednostki stacjonujące na Isoli miały zapuścić się na yatakańskie wody terytorialne. Urzędnicy zachowują uprzejmą dyskrecję, jest jednak tajemnicą poliszynela, że obejmujące setki wysp terytorium Yatakangu stanowi bezpieczne schronienie dla chińskich akwabandytów, którzy, wypływając z tak zwanych „portów neutralnych”, dokonują napadów na amerykańskie patrole oceaniczne...

 

Olive Almeiro jest największym hodowcą dzieci w Portoryko.

 

Znacie pewno ziomków, którzy mają nie jedną, ale dwie lub trzy laski. Znacie też laski, które w każdy weekend idą w tango z innym ziomem. Zazdrościcie im?

Niepotrzebnie.

Podobnie jak każdego innego ludzkiego zachowania, tego również można się nauczyć. I my go uczymy – na kursach dostosowanych do indywidualnych preferencji uczestników.

Fundacja im. pani Grundy (oby przewracała się w grobie).

 

Chad C. Mulligan był kiedyś socjologiem. Zrezygnował.

 

– Według wydanego w dniu dzisiejszym oficjalnego komunikatu komisarza ds. leśnictwa, Wayne’a C. Charlesa, pożary na Zachodnim Wybrzeżu, jakie w ubiegłym tygodniu spustoszyły setki kilometrów kwadratowych lasów i zniszczyły cenne zasoby drewna przeznaczone dla przemysłu papierniczego i chemicznego, były efektem sabotażu. W tej chwili nie jest jeszcze pewne, komu należy przypisać winę za ten szkodliwy czyn: naszym rodzimym „bojownikom” czy zdradzieckim czerwonym, którzy przeniknęli w nasze szeregi.

 

Jogajong jest rewolucjonistą.

 

To słowo to PEDEKIZACJA.

Nie szukajcie go w słowniku.

Jest tak nowe, że jeszcze do niego nie trafiło.

Lepiej jednak nauczcie się, co znaczy.

PEDEKIZACJA.

To właśnie z wami robimy.

 

Pierre i Jeannine Clodard są dziećmi Pieds-Noirs. Są również rodzeństwem.

 

– W następujących stanach wydano ostrzeżenie przed tor­nado...

 

Na całym obszarze na zachód od Gór Skalistych Jeff Young jest najlepszym dostawcą specjalistycznego sprzętu: zapalników czasowych, materiałów wybuchowych, termitu, silnych kwasów i bakterii sabotażowych.

 

– A teraz czas na plotki: po raz kolejny chodzą słuchy, że Beninia, niewielki niepodległy kraj afrykański, pogrąża się w chaosie gospodarczym. Kouté, prezydent Dahomalii, w wygłoszonym w Bamako przemówieniu zagroził podjęciem wszelkich niezbędnych kroków, jeśli RUNG spróbuje wykorzystać tę sytuację...

 

Henry Butcher jest zapalonym głosicielem wiary w panacea, w które sam wierzy.

 

(PLOTKA Wierz we wszystko, co usłyszysz. Może twój świat nie stanie się przez to lepszy od świata zamieszkanego przez blokersów, ale z pewnością będzie od niego ciekawszy.

– Chad S. Mulligan, Leksykon trendyzbrodni)

 

Jest faktem bezspornym, że człowiek znany jako Begi nie jest żywy. Z drugiej strony – przynajmniej w jednym rozumieniu tego słowa – nie jest również martwy.

 

– Mówi się także, że Burtonowi Dentowi znów chodzi po głowie dwojaczenie: dzisiaj w bardzo wczesnych godzinach przed-pe widziano go w towarzystwie byłego dostawcy paliw Edgara Jewela. Tymczasem – czasem pacyficznym – wygląda na to, że Fenella Koch, z którą od trzech lat jest żonaty, chciałaby dodać swojemu małżeństwu nieco pieprzu przy pomocy słodziutkiej Zoë Laigh. Jak to ujęto w znanym sloganie – dlaczego nie oznacza dlaczego nie!

 

Państwo Uniwersalni to sztucznie stworzone tożsamości, współczesne odpowiedniki państwa Jonesów – z tą tylko różnicą, że w ich przypadku nie musicie się martwić, czy dotrzymacie im kroku. Wystarczy kupić spersonalizowany telewizor z przystawką domobrazową, dzięki której państwo Uniwersalni wyglądają, mówią i poruszają się dokładnie tak jak wy.

 

(TRENDYZBRODNIA Popełniasz ją, otwierając tę książkę. Tak trzymać. To nasza jedyna nadzieja.

– Chad S. Mulligan, Leksykon trendyzbrodni)

Bennie Noakes siedzi przed telewizorem nastawionym na SKANALIZATOR. Jest nafaszerowany odjazdyną po uszy i powtarza w kółko:

– Jezu, ależ ja mam wyobraźnię!

 

– Na zakończenie wieści z Wydziału Małych Pocieszanek. Całkiem niedawno jakiś mącigłowa wykombinował, że gdyby każdemu ziomowi, każdej lasce i każdej źrenicyokamego przydzielić kawałek gruntu o wymiarach trzydzieści na sześćdziesiąt centymetrów, to wszyscy moglibyśmy stanąć na liczącej tysiąc sześćset sześćdziesiąt kilometrów kwadratowych powierzchni wyspy Zanzibar. Jak ten czas LECI: maja dzień TRZECI, dwa tysiące dziesiątEGO, usłyszymy się, kolEGO.


 

na zbliżeniu (1)

PAN PREZYDENT

 

Wielce czcigodny Zadkiel F. Obomi czuł brzemię nocy na porośniętej sztywnym, szpakowatym włosem czaszce – przypominało masywną, przytłaczającą ciszę w zbiorniku do deprywacji sensorycznej. Siedział na swoim olbrzymim urzędowym fotelu, ręcznie rzeźbionym w stylu będącym twórczą wariacją na temat wzornictwa szesnastowiecznych mistrzów rzemiosła, z których wywodzili się jego przodkowie. Prawdopodobnie. Po drodze była długa przerwa, podczas której nikt nie miał głowy do zapamiętywania takich spraw.

Ręce – luźne jak dwa przywiędłe warzywa – oparł na skraju biurka. Lewą trzymał zwróconą różowawym wnętrzem dłoni ku górze. Kiedy był bardzo małym chłopcem, pewna kobieta – pół Francuzka, pół Shango – wywróżyła mu z widocznych na niej pomarszczonych linii, że zostanie wielkim bohaterem. Druga ręka opierała się o blat nasadą dłoni. Sękate jak korzenie drzewa palce spoczywały nieruchomo, jakby w każdej chwili gotowe do wystukania nerwowego rytmu.

Nie poruszały się jednak.

Czoło, głęboko osadzone oczy mędrca i kształt nasady nosa zawdzięczał najprawdopodobniej Berberom. Co innego rozszerzające się nozdrza, szerokie i płaskie wargi, pulchne policzki, zaokrąglony podbródek i intensywna pigmentacja – to już był czysty Shinka. Często żartował (w czasach, gdy w jego życiu było jeszcze miejsce na żarty), że jego twarz jest jak mapa jego ojczyzny: od góry do linii oczu – najeźdźca, dalej na południe – tubylec.

Natomiast same oczy, znajdujące się na granicy tych dwóch obszarów, były po prostu oczami człowieka.

Lewe prawie całkiem ginęło pod opadającą powieką; było praktycznie bezużyteczne od próby zamachu w 1986 roku, po której została także długa blizna przecinająca skórę od policzka po skroń. Prawe było błyszczące, bystre i żwawe – chociaż w tej chwili niezogniskowane, bo Obomi nie patrzył na drugą znajdującą się w pokoju osobę.

Noc dławiła Zadkiela F. Obomiego, siedemdziesięcioczteroletniego, pierwszego i dotychczas jedynego prezydenta byłej brytyjskiej kolonii, Beninii.

Zamiast widzieć, odczuwał. Za plecami czuł rozległą, pustą nicość Sahary, odległej o blisko tysiąc pięćset kilometrów, lecz zarazem tak monstrualnej i dominującej, że kłębiła mu się pod czaszką jak burzowa chmura. Przed sobą, za murami budynku, tam gdzie kończyło się tętniące życiem miasto i port, czuł powiewy wieczornego wiatru znad zatoki, pachnącego oceaniczną solą i przyprawami w ładowniach zacumowanych na redzie statków. Z obu boków zaś, niczym kajdany przykuwające mu nadgarstki do biurka, wbrew na wpół uformowanemu pragnieniu poruszenia nimi i odwrócenia następnej stronicy z pliku dopominających się o uwagę dokumentów, doskwierał mu balast zamożnych krajów, do których uśmiechnęło się szczęście.

Liczba ludzi na planecie Ziemia szła w miliardy.

Beninia, dzięki kreślonym od linijki granicom z czasów kolonialnych, miała zaledwie dziewięćset tysięcy mieszkańców.

Bogactwo Ziemi było niewyobrażalne.

Beninia – z wyżej wspomnianych przyczyn – miała nieco mniej niż było trzeba, żeby jej mieszkańcy nie głodowali.

Rozmiary Ziemi były... wystarczające. Na razie.

Beninia była przyduszona, a ściany wokół niej cały czas się zaciskały.

Przypomniały mu się przypochlebne namowy z przeszłości.

Z francuskim akcentem:

– Geografia jest po naszej stronie. Ukształtowanie terenu wskazuje, że przyłączenie Beninii do Dahomalii byłoby logicznym posunięciem: doliny rzek, przełęcze górskie...

I z akcentem angielskim:

– Historia nam sprzyja. Mamy wspólną mowę. W Beninii Shinkowie rozmawiają z Holaini, a Inoko z Kpala w tym samym języku, którym Jorubowie porozumiewają się z Ashanti. Przyłączcie się do Republikańskiej Unii Nigerii i Ghany, a staniecie się kolejnym...

Nagle ogarnął go gniew. Uderzył otwartą dłonią w stos papierów i zerwał się na równe nogi. Drugi mężczyzna w pokoju również podskoczył; jego twarz zdradzała najwyższy niepokój, nie zdążył się jednak odezwać, bo pan prezydent już wyszedł.

 

***

 

W jednej z czterech wysokich wież pałacu – tej stojącej od strony lądu, skąd można było podziwiać bujną zieleń wzgórz Mondo i napawać się świadomością istnienia odległych saharyjskich pustkowi – znajdował się pokój, do którego klucz miał tylko pan prezydent. Strażnik na skrzyżowaniu korytarzy zasalutował szybkim ruchem ceremonialnej włóczni; pan prezydent skinął mu głową i poszedł dalej.

Jak zwykle zamknął za sobą drzwi na klucz i nie od razu zapalił światło. Przez kilka sekund stał w całkowitej ciemności, zanim jego dłoń spoczęła na wyłączniku i zamrugał jedynym okiem, oślepionym nagłą jasnością.

Po lewej stronie, na niskim stoliku, obok płaskiej pikowanej poduszki do klęczenia – egzemplarz Koranu oprawny w zieloną skórę, z wypisanymi odręcznie, złotymi literami arabskiego alfabetu, dziewięćset dziewięćdziesięcioma imionami Wszechmogącego.

Po prawej – tradycyjny beniński klęcznik z rzeźbionego hebanu ustawiony przed ścianą, na której zawieszono krucyfiks. Ofiara przybita do drewna była równie ciemna jak samo drewno.

A naprzeciwko drzwi – czarne maski, skrzyżowane włócznie, dwa bębny i kosz na rozżarzone węgle, jaki tylko nowicjusze Piętna Lamparciego Pazura mogą oglądać bez okrywającej go skóry pantery.

Pan prezydent odetchnął głęboko, podszedł do stolika, wziął do ręki Koran i po kolei, metodycznie podarł wszystkie jego stronice na confetti. Na koniec rozdarł skórzaną oprawę na dwoje.

Okręcił się na pięcie, zdjął krucyfiks z haka i przełamał go na pół. Ukrzyżowany spadł na podłogę. Pan prezydent obcasem zmiażdżył podobną do lalki figurkę.

Zwlókł ze ściany wszystkie maski. Powyrywał im kolorową słomę włosów, wyłupił wykonane z klejnotów oczy, powyłamywał zrobione z kości słoniowej zęby. Jedną z włóczni przedziurawił membrany obu bębnów.

Po wykonaniu zadania zgasił światło, wyszedł i starannie zamknął drzwi, po czym, znalazłszy pierwszy z brzegu zsyp całośmietnika, wrzucił do niego jeden jedyny otwierający je klucz.