» Wojna o Dąb

Wojna o Dąb

Dodał: Jędrzej 'bukins' Bukowski

Wojna o Dąb
8
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Wojna o Dąb (War For The Oaks)
Autor: Emma Bull
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawca: Wydawnictwo Mag
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2003
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Format: 115 x 185 mm
ISBN-10: 83-89004-48-8
Cena: 29,00 zł

MAGIC, SEX AND ROCK' N' ROLL

Cóż, faktem jest, że rozpoczynanie książki od zwalenia na głównego bohatera wszystkich możliwych kłopotów, plag i nieszczęść nie jest metodą specjalnie odkrywczą i oryginalnością nie tchnie bynajmniej. Nie jest, szczerze powiedzmy, jakimś super nowatorskim pisarskim modus operandi. Tym niemniej, wszyscy tak robią. Metoda ma bowiem jedną, ale za to wielką zaletę: sprawdza się. Działa niezawodnie.

Działa też w Wojnie o dąb, książce autorstwa Emmy Bull. Bohaterka, Eddi McCandry, gitarzystka i wokalistka rockowa, w pierwszym rozdziale zrywa - i to ze sporym hukiem - ze swym boyfriendem, również rockmanem. Jak również nieodpowiedzialnym dupkiem i sukinsynem. A że dupek i sukinsyn grupą rockową kieruje, grupa - o trudno wymawialnej nazwie InKline Plain - rozpada się w diabły. W rezultacie Eddi McCandry staje przed perspektywą życia z socjalu. Gdy wziąwszy gitarę pod pachę wędruje w stronę domu nocnymi ulicami rodzinnego Minneapolis, zostaje napadnięta. Napastnikami są glaistig i phouka. Nie mówcie mi, że nie wiecie, kim - lub czym - są glaistig i phouka. Nie wiecie? To wam powiem.

Glaistig to wodniczka o proweniencji szkocko-iryjskiej, widywana zawsze w pobliżu wód, zmienno kształtna, zwykle pod postacią złotowłosej dziewczyny niezwykłej urody, ale... o koźlich nogach, które jednak na szczęście pilnie skrywa pod powłóczystym zielonym płaszczem. Wabi mężczyzn do tańca, w tańcu wysysa ich krew. Przyjazna jest natomiast dla dzieci, osób starszych i kobiet w ciąży.

Irlandzki phouka lub phooka (w Walii bwca lub pwca) to rodzaj kobolda-polimorfa, występującego najczęściej w postaci ludzkiej, ale potrafiącego na zawołanie przybrać postać czarnego psa, konia, kozła lub orła. Lubi wodzić ludzi na manowce - zwłaszcza tak, by zszedłszy ze słusznej drogi wpadli w bagnisko, albowiem uwielbia patrzeć na taplających się w błocie. Potrafi pomóc w gospodarstwie, umie jednak - gdy go urazić - nieźle dokuczyć. Nienawidzi abstynentów, i słusznie, nie pijącym nie można ufać.

Powyższe opisy pochodzą ze źródeł klasycznych. Glaistig i phouka u Emmy Bull, które, jak się wyżej rzekło, napadają na Eddi McCandry, są "autorskie". Czyli nietypowe.

Nietypowe phouka i glaistig wspaniale kontrapunktują dzień Eddi McCandry. Oznajmiają jej oto, że została wybrana. Choć może słowa "powołana do służby" bardziej pasują . A może "wzięta w rekruty" byłyby jeszcze trafniejsze. Eddi dowiaduje się oto, że będzie musiała wziąć czynny udział w wojnie, jaką w jej rodzimym Minneapolis zamierzają stoczyć mieszkańcy Faerie, Zaczarowanej Krainy. Jasny Dwór zamierza oto zetrzeć się bitewnie z Mrocznym Dworem. Eddi, której osoba dla konfliktu ma - jak twierdzi phouka - ogromne znaczenie, ma walczyć po stronie Jasnego Dworu. Aby ustrzec ją przed wrażymi zakusami Mrocznego Dworu, musi być pilnie strzeżona i chroniona. Jej bodyguardem ma być właśnie phouka - na zmianę ciemnowłosy człowiek i czarny pies, w ludzkiej postaci (ha, ha) wyszczekany do aż czarującej, acz niekiedy trudnej do zniesienia impertynencji. Do czasu rozpoczęcia batalii phouka nie odstąpi Eddi na krok. Nawet w jej mieszkaniu. I w sypialni.

Nie mówcie mi, że nie wiecie, co to są Jasny i Mroczny Dwór. Hmm... No, dobrze.

Zaczarowany Lud, mieszkańcy Faerie, elfy, wróżki, feys, fairies i jak ich tam jeszcze zwać, podzieleni są w mitologii anglosasko-celtyckiej na dwa Dwory: Seelie Court i Unseelie Court. W przekładzie Wojny o dąb użyto polskich nazw "Jasny" i "Mroczny", dość trafnych, choć tak naprawdę mające proweniencję saksońską słowa "seelie - unseelie" (obecne niemieckie Seele, dusza) bliższe są znaczeniu "dobroduszny - nie dobroduszny" względnie "duchowo dobrze - lub źle - usposobiony". Różnica tkwi w stosunku danego Dworu do nas, czyli do ludzi śmiertelnych. Jasny Dwór, Seelie Court, choć wcale taki znowu dobroduszny, uprzedzająco miły i życzliwy ludziom nie jest, to przynajmniej nie wyłazi ze skóry, by poważnie zaszkodzić i nie znajduje w tym perwersyjnej rozkoszy. Mroczny Dwór wprost przeciwnie: wyłazi i znajduje. Okazji do skrzywdzenia człowieka nie przepuści nigdy. Jest zdecydowanie wrogi.

Jasny Dwór to dobre elfy, nimfy, wodniczki, puki, brownies (w przekładzie: brązowe skrzaty). Mroczny Dwór to Czarne Elfy czyli drowy, Czarne Krasnoludy czyli duergary, gobliny, mordercze Czerwone Kłobuki (redcaps), bogarty i bugi (bugbears, bug-a-boos, bogey-beasts).

Co jednak, zapyta ktoś, owe Dwory, owe elfy, skrzaty, gobliny i bugi, owe glaistigi, owe phouki robią w Minneapolis? Czy w ogóle mają prawo tam się znajdować?

Ano, mają. Bo Wojna o dąb Emmy Bull, książka, którą właśnie, Szanowny Czytelniku, czytasz, to tak zwana urban fantasy.

Urban fantasy (wymawia się "erben"), to jeden z subgatunków naszego ulubionego, jakże bogatego gatunku literackiego. Mianem urban fantasy określamy utwory utrzymane w poetyce pikarejsko-wielkomiejskich ballad, krzyżujące i godzące atmosfery kryminałów Chandlera z tymi rodem z West Side Story i z tymi z Pulp Fiction, tymi z ballad Leonarda Cohena i Stinga z tymi z tekstów i muzyki Marka Knopflera, Kurta Cobaina i Sida Viciousa. Utwory, w których magia wśród kwadrofonicznego łomotu rock and rolla i ryku Harleyów wkracza do betonowo-asfaltowo-neonowej dżungli naszych miast. Magia wkracza. Wraz z nią wkraczają mieszkańcy magicznych krain. Najczęściej po to, by cholernie narozrabiać.

Za klasykę urban fantasy i jedną z lepszych książek tego subgatunku uważa się napisaną w roku 1983 Winter's Tale Marka Helprina, książkę przez wielu lokowaną na listach najlepszej fantasy wszechczasów. Najwybitniejszym zaś chyba w tej chwili autorem urban fantasy jest Kanadyjczyk Charles de Lint, autor takich książek jak Mulengro, Memory & Dream, Trader, Someplace to be Flying, Forests of the Heart oraz zbiorów opowiadań Dreams Underfoot, The Ivory and the Horn i Moonlight and Vines. Wśród książek de Linta warta zauważenia jest dylogia "Jack of Kinrowan" (Jack the Giant Killer i Drink Down the Moon), oparta na podobnym do Emmy Bull pomyśle - walce toczonej przez mieszkańców Faerie o panowanie nad terytoriami "śmiertelników".

Mocny konkurent dla de Linta rośnie w osobie Neila Gaimana - po Nigdziebądź, a zwłaszcza po Amerykańskich bogach widać, że Gaiman będzie się w urban fantasy specjalizował. Z pewnością godnym polecenia jest też na tym polu Tim Powers z trylogią Ostatnia odzywka, Data ważności i Earthquake Weather. Inni godni wymienienia autorzy genre'u (i ich dzieła) to Steven Brust (Agyar i The Gypsy), Kara Dalkey (Steel Rose), Pamela Dean (Tam Lin), Tom Deitz (The Gryphon King), Rosemary Edghill (cykl "Twelve Treasures"), Suzy McKee Charnas (cykl "Sorcery Hall"), Barbara Hambly (cykl "Darkmage"), Tanya Huff (Brama mroku i krąg światła), Mercedes Lackey (cykl "Szalony Bard"), Megan Lindholm (The Wizard of the Pigeons), Jane Lindskold (Brother to Dragons, Companion to Owls), Diana L. Paxson (Brisingamen), Mark Shepherd (Elvendude), Josepha Sherman (Son of Darkness) i Lewis Shiner (Mgnienia). Warte jest zaiste zauważenia, że aż troje spośród wyżej wymienionych autorów (Steven Brust, Kara Dalkey i Pamela Dean) zostało wymienionych w "Podziękowaniach" na wstępie do Wojny o dąb Emmy Bull. Książki, o której tu piszemy, będącej już również jedną z klasycznych pozycji subgatunku.

Andrzej Sapkowski

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.