Wilcze leże
O przewadze zwykłego nad niezwykłym
Nowy zbiór opowiadań od twórcy Jakuba Wędrowycza zawiera dziesięć tekstów, które niejednokrotnie zabierają czytelnika do Strefy Mroku, gdzie przyjdzie mu otrzeć się o nadprzyrodzone. Co jednak znamienne - najlepsze fragmenty opowiadań to te, które z niezwykłością mają najmniej wspólnego.
Z owej dziesiątki pięć opowiadań traktuje o losach Roberta Storma, dwa poświęcono doktorowi Skórzewskiemu, zaś pozostałe trzy są niezwiązane ze znanymi nam już bohaterami. Najdłuższe z tych ostatnich, tytułowe Wilcze leże, jest doskonałym probierzem tego, czy cały zbiór przypadnie czytelnikowi do gustu – zawiera bowiem w sobie większość zalet i wad, z którymi przyjdzie mu się spotkać podczas lektury całości. Tekst ten traktuje o losach młodej Żydówki, zatrudnionej jako służąca w znajdującym się pod niemiecką okupacją, niewielkim miasteczku. W początkowej fazie prezentuje on trudy życia pod władzą nazistów, biedę, głód, niedostatek produktów pierwszej potrzeby i ciągły strach o życie, ale także nastroje panujące wśród ludu mojżeszowego – od czarnej rozpaczy po nieśmiałą nadzieję, że najgorsze już za nimi. Nieco później na scenę stopniowo wkracza nadprzyrodzone – jeżeli jednak autor chciał zbudować aurę tajemniczości, to poniósł sromotną klęskę. Czytelnik, przyzwyczajony do niezwykłości w wykonaniu Pilipiuka, od razu dostrzeże, dokąd wiedzie go historia, więc pierwszy "nadprzyrodzony" zwrot akcji wypada blado i przewidywalnie. Nieco lepsze wrażenie robi drugi, który faktycznie może zaskoczyć – choć opadu szczęki na pewno nie wywoła, stanowiąc raczej folklorystyczną nowalijkę. Ogólnie więc opowiadanie świetnie wypada jako prezentacja realiów, tudzież zbiór ciekawostek z epoki, w sposób płynny i interesujący przedstawiając pewien wycinek historii, gorzej jednak radzi sobie z samym snuciem opowieści. Ta bowiem jest w najlepszym razie nijaka.
Drugi z tekstów "niezależnych", Samobójstwo na Maślicach, poświęcono śledztwu w sprawie tajemniczej śmierci studenta. Dochodzenie prowadzone jest przez Pawła Nowaka, byłego policjanta, którego postrzał w nogę zmusił do porzucenia czynnej służby. Największą wadą tego opowiadania jest jego przewidywalność – w zasadzie od razu po zapoznaniu się ze sprawą czytelnik jest w stanie odpowiedzieć sobie na pytania "kto?" i "dlaczego?", jedyną niewiadomą pozostaje "jak?". Rozwiązanie tej zagadki jest jednak wyjątkowo mało satysfakcjonujące, szczególnie dla kogoś, kto ma choćby jakie takie pojęcie o chemii lub farmacji. Mamy więc do czynienia z historią, która może cieszyć językiem, żywymi dialogami, a nawet odrobiną humoru – jednak fabularnie nie powala. Nie poprawia też sytuacji fakt, że mało jest tu odniesień do przeszłości i ciekawostek, które w przypadku innych tekstów skutecznie maskują ich niedostatki. Szafa, ostatni tekst z tego tria, jest bardziej wisienką na torcie niż pełnoprawnym daniem. To króciutki, humorystyczny wiersz biały, który z pewnością wywoła uśmiech na niejednej twarzy.
Promienie X i Ci, którzy powinni pozostać, dwa opowiadania poświęcone doktorowi Skórzewskiemu, prezentują podobny zestaw plusów i minusów. Z jednej strony poznajemy interesujące fakty odnośnie rozwoju medycyny w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku, dialogi są bardzo sprawnie napisane, a błyskający czasem humor robi dobre wrażenie. Z drugiej ich fabuły są przewidywalne i przynajmniej częściowo pretekstowe – nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autorowi bardziej zależało na zaprezentowaniu czytelnikowi pewnych interesujących faktów, niż faktycznym opowiedzeniu historii, w którą czuł się jeszcze w obowiązku upchnąć jakiś element nadprzyrodzony. Ponownie więc to co zwykłe (w znaczeniu "niemagiczne") jest dla czytelnika ciekawsze (bo nowe), niż kontakt z niezwykłym, którego się spodziewa i które przeżył już wielokrotnie.
Podobnie podsumować można również teksty o Robercie Stormie. Tym razem są one zdecydowanie bardziej urozmaicone niż w Reputacji, za co autorowi chwała – nie za każdym razem śledztwo przebiega wedle tego samego schematu, nie zawsze też wieńczy je sukces. Podobnie jednak jak w przypadku wcześniej omówionych tekstów, można przyczepić się do pewnej pretekstowości fabuły oraz zbędnego wprowadzania do historii elementów nadprzyrodzonych. Obie te wady są najbardziej odczuwalne w Cmentarzysku Marzeń, które więcej miejsca poświęca na biografię Kornela Makuszyńskiego, niż na przygody naszego detektywa-amatora, zaś zwieńczone jest bardzo luźno powiązanym z resztą tekstu objawieniem siły wyższej. Trudno też wyjaśnić obecność w zbiorze Listu z wysokich gór. Brak tu dynamicznej akcji, brak śledztwa z prawdziwego zdarzenia, a choć fabuła jest mocno powiązana z historią drugiej wojny światowej, to nie prezentuje (jak to zazwyczaj bywa u Pilipiuka) mało znanych, a fascynujących jej aspektów.
Nie znaczy to jednak, że tym razem przygody Storma nie bawią – wręcz przeciwnie. Poświęcone mu opowiadania luźno łączą się bowiem w większą meta-historię, w której obserwujemy jego wzloty i upadki, ewolucję jego charakteru i rodzący się związek z dzielącą jego zainteresowania Magdą. Choć traktowane osobno opowiadania mają swoje wady, słabsze momenty i zbędne elementy, to wspólnie tworzą opowieść niezbyt dynamiczną , ale zgrabną i przyjemną w lekturze, okraszoną świetnymi dialogami oraz wiarygodną ewolucją charakteru i uczuć Roberta. Dobre wrażenie psuje wprawdzie wspomniane już objawienie, które wprowadza absolutnie zbędny w tej historii element nadprzyrodzony, jednak w ogólnym rozrachunku ten wątek romantyczno-społeczny jest chyba najmocniejszym punktem zbioru. Pytanie - czy czytelnik złakniony bardziej typowych dla tego autora śledztw i przygód będzie skłonny go docenić? Przyczepić mógłbym się również do charakteru Storma, który momentami bywa irytujący w swoim poczuciu wyższości nad innymi, czy to ze względu na ich pożałowania godny brak zainteresowania historią czy religijny laicyzm.
Wilcze leże to zbiór jednocześnie odmienny niż poprzednie, a zarazem bardzo do nich podobny. Teksty prezentują inny charakter i tempo, niż choćby we wspomnianej już Reputacji, jednak powielają wiele z zawartych tam schematów. Ja pochłonąłem całość błyskawicznie i wyszedłem z lektury z pozytywnymi odczuciami, choć gdy już ostygłem po lekturze, chłodna logika podszepnęła mi cały szereg wad przeczytanych opowiadań. Fanom autora polecam, zaś reszta niewiele straci, jeśli nie zapozna się z tym zbiorem.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 28 czerwca 2017
Liczba stron: 350
Oprawa: zintegrowana
ISBN-13: 978-83-7964-245-8
Cena: 39,90 zł